REC – Rozdział 1

 


Zamknął niewielki Kodeks karny, po czym drapiąc się po głowie, westchnął niezadowolony. Obserwował książkę, jakby chciał wynieść z niej potrzebną wiedzę. Nie miał najmniejszej ochoty uczyć się przepisów prawnych na pamięć. Musiał je przede wszystkim zrozumieć. Wykładowca niestety nie był tak przychylny i postanowił jedynie czytać ustawę na zajęciach bez tłumaczenia. 

— Trzymaj, Kawaki. — Podeszła do niego siostra z kubkiem gorącego napoju. — Myślę, że zielona herbata bardzo ci się teraz przyda. 

— Ty wiesz co jest najlepsze — odpowiedział, podnosząc kącik ust do góry. Odebrał wywar i upił pierwszy łyk. Himawari stała nad nim jeszcze chwilę. — Jest pyszna. Dziękuję. 

— Nie ma za co. — Uradowana odeszła do kuchni. 

Kawaki odprowadził ją do pomieszczenia wzrokiem. 

Mieszkali ze sobą już dobre dwa miesiące, ale czuł się, jakby spędził z siostrą parę lat. Dogadywali się jak nikt inny – czasem spotykali się z określeniem małżeństwa z długim stażem. Zazwyczaj w takim momencie obydwoje oblewali się pokaźnymi rumieńcami i starali się albo uciec albo zmienić temat rozmów. Takie komentarze sprawiały, że gdy wracali do mieszkania lub odprowadzali gości, nie wiedzieli jak rozpocząć ze sobą rozmowy. 

Nie byli przecież prawdziwym rodzeństwem. 

Kawaki został adoptowany w wieku czternastu lat, gdy Himawari kończyła zaledwie dziesiąty rok życia. Nikt nie mógł im zabronić miłości. Choć tego typu relacje uznawane były za niegodne, ponieważ powinni tworzyć prawdziwą rodzinę, a nie dzieloną na zrodzone z matki czy adoptowane dzieci. 

Mimo to Kawaki obdarzył przyszywaną siostrę głębszym uczuciem. Za wszelką cenę starał się ukryć zakochanie, ale kto wiedział czy Himawari się nie domyśliła. A przecież była to bardzo mądra dziewczyna. 

Choć on zaczynał teraz czwarty rok wykształcenia prawniczego, Uzumaki rozpoczynała studia medyczne. Był to bardzo trudny kierunek, a mimo to postanowiła się tego podjąć. Zrobiła to, by ratować matkę. Natomiast Kawaki wybrał prawo, by móc skazać lekarzy o błąd, który może kosztować życie Hinaty. 

— Kawaki, chcesz ramen? — zapytała, wychylając głowę zza framugi drzwi do kuchni. — Czy coś innego?

Wyrwała go z rozmyślań. 

— Przepraszam, zamyśliłem się. Możesz powtórzyć? 

Himawari przewróciła oczami i posłała mu uśmiech.

— Ramen czy coś innego?

— Przecież wiesz, że uwielbiam ramen — odpowiedział, po czym powrócił do czytania ustawy. Himawari w tym czasie zniknęła. — W szczególności twój… 

— Mówiłeś coś?! — krzyknęła Uzumaki. — Nie słyszałam!

— Mówiłem do siebie! 

Dziewczęcy śmiech rozniósł się po mieszkaniu. Natomiast na buzi Kawakiego pojawił się delikatny uśmiech. 

Skupiając uwagę na konkretnych przepisach, starał się je po raz kolejny zrozumieć. Zanim jednak zdążył dokładnie przemyśleć sens jednego z artykułów – napisał do niego Boruto, przyrodni brat. Była to krótka wiadomość: Włącz szybko wiadomości. Piątka. 

Zdziwiony, ale zarazem zaciekawiony włączył odpowiedni kanał oraz wysłał bratu jakąś głupią emotkę. Ostatnio Himawari pokazała mu tę opcję i trochę jej nadużywał. 

Blok piętnasty przy ulicy Kwiatu Wiśni zostaje tymczasowo zamknięty. Zamieszkujący budynek ludzie, a także ich zwierzęta, mają bezwzględny zakaz opuszczania mieszkania. 

Kawaki zmrużył powieki. Przecież to był ich blok. W tym samym momencie światło docierające zza okna zostało przysłonięte białą osłoną. Chłopak podniósł się z miejsca i podbiegł do przyszywanej siostry, która trzymając w dłoni chochlę, wyglądała na zaskoczoną. 

— Co się stało? — zapytała Himawari, a przyszły prawnik ściągnął z jej ciała fatuch kuchenny. 

— Zamknęli nas. Zejdźmy na dół. Może ktoś coś wie. 

— Jak to zamknęli? — Zadała kolejne pytanie, ale tym razem zaczęła drżeć. Przerażenie wzięło górę. — Co się dzieje?! 

— Zróbmy tak jak mówię. — Kawaki starał się zachować spokój. 

— Boję się… Kawaki… 

— Jestem przy tobie — powiedział, po czym otulił jej drżące ciało, które z każdą chwilą zaczynało się uspokajać. Poklepał ją lekko po plecach, a kiedy odwzajemniła uścisk, ucałował czubek jej głowy. 

Czuł się okropnie. Wyglądało, jakby wykorzystał sytuację, aby zdobyć jej serce. 

— Chodźmy — szepnęła. 

Odsunęła się od brata, ale nim ruszyli na parter bloku, chwyciła Kawakiego za rękę. Serce chłopaka przyspieszyło, a na policzkach pojawił się rumieniec. Odpowiedział umocnionym objęciem ich dłoni.  

Powoli ruszyli. 

Himawari mimo uścisku trzęsła się.

Opuszczenie mieszkania nie było prawdopodobnie dobrym rozwiązaniem. Przeczuwał to. Spuszczenie na budynek zasłon nie było profilaktyczną ochroną przed niebezpieczeństwem. To było więzienie mieszkańców, by nie szerzyli zarazy. 

— Boję się, Kawaki…

— Chcesz wrócić?

Uzumaki przytaknęła ruchem głowy.

W tym momencie Kawaki zawrócił. Nie sądził jednak, że wtedy zacznie się ich koszmar…

Tuż przed nim stał starszy, wychudzony mężczyzna. Głowę miał ułożoną blisko prawego barku. Wyglądało to… nienaturalnie. Dodatkowo nie patrzył wprost na nich – wyglądało, jakby patrzył się w przestrzeń poza parą. Uwagę Kawakiego przykuł jednak pewien szczegół. 

Usta. 

Przecież on nie miał warg! 

Młody student stanął przed siostrą, chcąc osłonić jej ciało przed możliwym atakiem.

Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział. 

Kto wie, co mogło się stać!

Drgnął, gdy delikatnie poruszyło się ciało staruszka.

Znał go – nigdy się tak nie zachowywał. Poza tym ruchy sąsiada były nienaturalne. Dziwne… a zarazem przerażające. 

— Rób co ci każę, dobra? — zapytał cicho, ale nie zdążył ostrzec…

Mężczyzna ruszył na nich. Po korytarzu rozległ się krzyk. Starsze ciało odbijało się od ściany do ściany. Tak jakby… Pan Nobuyuki… nie potrafił się kontrolować? 

Kawaki szybko popchnął siostrę. 

— Uciekaj! — krzyknął przerażony. — Kurwa, uciekaj! 

— Boję się! — odpowiedziała przestraszona. 

— Do trzynastki! — Dodał, gdy wbiegali na górę. 

Czas spowolnił, a postać zbliżała się niebezpiecznie szybko. Krzyki towarzyszyły ucieczce. Kawaki wciąż pośpieszał siostrę, pchając ją w stronę odpowiedniego pomieszczenia. Widział w jej przerażonych tęczówkach zmieszanie. Zapomniała, gdzie znajduje się mieszkanie o numerze trzynaście. 

— Himawari, w prawo, szybko! — wrzasnął, a kiedy starzec znalazł się niedaleko, postanowił gwałtownie zahamować. Kawaki przywalił potworowi tyłem głowy prosto w czoło. Zdołał ogłuszyć… to coś. 

— Chodź, Kawaki!

Student prawa podniósł wzrok na dziewczynę. Chwycił się za obolałe miejsce i biegiem ruszył przed siebie. Mimo prób stary mężczyzna dalej za nim biegł. Ale otuchę Kawakiemu dodała zmartwiona buzia siostry. Musiał chronić ją przed niebezpieczeństwem. 

— Właź do mieszkania! — krzyknął. — Ja nie zdążę! 

— Nie marudź — warknęła, a w tym samym momencie rzuciła w stronę brata wcześniej znalezioną poduszkę. Zdążył uniknąć podgłówku, ale potwór na szczęście już nie. 

Kawaki wykorzystał szansę i pojawił się w mieszkaniu, zatrzaskując drzwi przed nosem starca. Krzyki jednak nie ustały. 




Komentarze

  1. Już w tym rozdziale się dużo dzieję. Więc idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty