Psycho's love – Rozdział 2

 


Wtapiał się w tłum. Kroczył wśród ludzi i nikt nie byłby w stanie stwierdzić, że jest mordercą. Wybuchowy charakter odziedziczył po matce – tak usprawiedliwiano jego agresywne zachowanie. Nigdy nie popełnił błędu. Nie przyłapano go na popełnianiu przestępstwa. Dzięki aluzji bycia bohaterem,  ukrywał swoje prawdziwe oblicze. Mógł na spokojnie prowadzić życie, tak jak do tej pory. A on jeszcze miał sporo rzeczy, które ułożył sobie za cel i musiał je zrealizować. 

Bakugou stał nad świeżo położoną trawą. Kopał dziurę parę nocy z rzędu. Musiał ukryć okropne ciało ropuszej dziewczyny. Ukrycie wszystkich śladów zbrodni stanowiło w tej chwili dla niego absolutny priorytet. Żałował jedynie, że nie mógł pozbyć się ciała w inny sposób. Gdyby niósł przez całe miasto worek z folii polietylenowej, stałby się pierwszym podejrzanym.

Z tej przyczyny wybór padł na zakopanie zwłok. Robił to starannie. Zawsze miał na sobie rękawice, a także za duży rozmiar butów. Nie mógł pozwolić sobie na pomyłkę. Wszystko przebiegałoby prościej, jeśli kopałby na swoim podwórku. Postanowił to jednak zrobić ulicę dalej. Na cmentarzu. Zawsze pod osłoną nocy. Oświetlać jego – i tak przysłoniętą — twarz mogły wyłącznie światła zniszczy o różnych barwach. 

— Gdybyś tylko mnie posłuchała, do niczego by nie doszło — westchnął, spoglądając na świeżą trawę, gdzie jeszcze niedawno wrzucał martwe zwłoki. — Ostrzegałem cię, żebyś się do niego nie zbliżała. Dlaczego mnie nie posłuchałaś? 

Bakugo zacisnął mocno pięści, a następnie podszedł do losowego nagrobka, by zmówić modlitwę. Musiał zachować pozory osoby normalnej – przyszedł odwiedzić zmarłego członka rodziny. Tyle. Wystarczyło dobrze grać. Przeżegnał się, po czym odszedł spokojnym krokiem w stronę samochodu. 

Odblokował ekran telefonu. Aplikacja śledząca Deku wskazywała właśnie pobliską restaurację. Katsuki uśmiechnął się pod nosem, po czym z impetem uderzył o kierownicę. Na szczęście nie uszkodził wynajętego auta. 

— Dlaczego musisz mi to robić, Deku? — zapytał wkurzony. 

Niestety, chłopak o kręconych, zielonych włosach nie przebywał w knajpie sam. Po raz kolejny spotkał się z kimś innym. Zachowanie Midoriyi stawało się uciążliwe. Wszystko zaczynał utrudniać. Chodził gdzie i z kim chciał. Nie myślał o izolacji od znajomych, a po zaginięciu Tsukumi powinien zaszyć się w swoich czterech ścianach. 

Podjechanie pod restaurację zajęło zaledwie dwie minuty. Bakugo oparł się o siedzenie samochodu i przysłonił twarz czapką z daszkiem. Było wyjątkowo gorąco. Och, gdyby tylko mógł wybrałby się na basen z Izuku… Z chęcią by pooglądał jego nagie ciało.

Minęła zaledwie chwila, kiedy usłyszał pukanie o szybę. Zdziwiony – albo i nie – ujrzał przy pojeździe rozpromienioną, ale jakby nieco zmęczoną twarz Deku. Wyjątkowo łatwo dawał się złapać. 

— Co tam? — zapytał Bakugou, wychodząc z samochodu. 

Dopiero teraz zauważył stojącego przy rówieśniku Minetę. Przygryzł dolną wargę. Nie było w planach podjechania po dwójkę. Zresztą miał dopiero co proponować „podwózkę”.

Wypuścił powietrze z ust. Pociągnął nosem niezadowolony. Najchętniej to odpalił by sobie w tym momencie papierosa. Zaciągnął by się dymem, po czym wypuścił by go prosto w twarz Deku. Ten zniesmaczony tylko by odkaszlnął… 

Ale nie! Nie dość, że rzucił przez niego palenie, to znów nic nie szło według wcześniej ustalonego planu. Kurwa, kurwa, kurwa! 

— C-Cześć Kacchan. 

Zestresowany głos Midoriyi sprawił, że blondyn uspokoił się. Katsuki patrzył na rówieśnika, a dłonie bezwiednie powodowały niewielkie wybuchy. Na szczęście bohaterowie tego nie zauważyli. Na buzię Bakugou wdarł się niewielki uśmiech. Ach, jak wypowiedzi Izuku działały na niego kojąco. 

— Cześć, Bakugou. Mógłbyś nas podwieźć do miasta? — Tym razem pytanie zadał Mineta, a kierowca nie popełnił błędu. Nie dał się sprowokować. Mimo iż miał ochotę naskoczyć na kurdupla, powstrzymał się.  

Katsuki uśmiechnął się w odpowiedzi i kiwnął ruchem głowy. Gdy niewielkie ciało zniknęło z zasięgu jego wzroku, spojrzał na powoli kroczącego w stronę tylnych siedzeń, Deku. 

— Usiądź z przodu — zarządził.

Na szczęście nie musiał długo walczyć o dominację. Izuku posłusznie usiadł tuż obok niego. Bakugou objął wzrokiem lusterko, by wiedzieć, co dzieje się tuż za nim. Mineta żuł gumę i patrzył przez okno na ludzi sunących po ulicach. Przynajmniej nie był zbyt zainteresowany kierowcą. 

— C-Coś tutaj robiłeś? — zapytał Midoriya, nerwowo bawiąc się palcami. Stres chłopaka wpływał na blondyna kojąco. — Masz nowy samochód?

Katsuki zacisnął mocno na kierownicy dłonie. Pierwszy błąd. Wynajętym pod zbrodnię pojazdem, jechał właśnie z Izuku. Zapomniał zmienić auta. Znów spojrzał na lusterko, lecz tym razem nieco nerwowo. Mineta rozglądał się po wnętrzu. Chciał zapamiętać wszystkie szczegóły? 

— Tak… Nowy — mruknął.

Starał się nie spuszczać wzroku z Minoru, ale jadąc samochodem było to wyjątkowo trudne. Mimo wszystko rówieśnik sprawiał wrażenie, jakby po prostu podobał mu się pojazd. Na pewno niczego się nie domyślał… Na pewno… 

— Kurwa — syknął Bakugou i zatrzymał się na uboczu. — Pozwolicie, że wejdę jeszcze do sklepu. Zapomniałem czegoś kupić. 

Bohaterowie spojrzeli na siebie, po czym zgodnie kiwnęli. Nie spodziewali się żadnej zasadzki. Bakugou miał nad nimi przewagę. Mógł zaplanować przebieg dalszej przejażdżki. Przemyśleć ją. Dwójka pasażerów natomiast jedyne na co mogła sobie pozwolić, to luźna rozmowa w samochodzie, oczekując na powrót kierowcy.

Po paru minutach wreszcie dojechali pod sklep spożywczy z różnymi artykułami. Bakugou zatrzasnął drzwi samochodu. Wymacał w kieszeni portfel. Dobrze, że nie zostawił go w pojeździe. Znajdowało się w nim przekreślone zdjęcie siostry Tsuyu. Za niedługo będzie musiał się go pozbyć. 

Bez pośpiechu zwiedził korytarze spożywczaka. Znalazł wreszcie odpowiedni artykuł. Wziął go do ręki bez wahania. Poza tym wziął do koszyka również cztery świeczki i składniki, które przydadzą mu się do zrobienia kolacji. Na szczęście zdążył wszystko przemyśleć.

Spojrzał z wnętrza budynku na samochód, gdy stał już w kolejce. Mineta stał na zewnątrz i próbował wyrwać nieznajomą laskę. Bakugou zacisnął pięści. Obrzydliwe. Minoru próbował zwrócić na siebie uwagę kogokolwiek. Szkoda, że to właśnie z nim Izuku wolał przebywać. 

Po zapłaceniu za artykuły Katsuki wrócił do pojazdu. Reklamówkę z zakupami włożył do bagażnika. Mineta zdążył w tym czasie wsiąść na wcześniej zajmowane miejsce. 

— Gdzie was podwieźć? — zapytał Bakugou, odpalając silnik. — Pod dom? — Spojrzał kątem oka na kurdupla. — Czy dzisiaj coś planujecie? 

— Ja uciekam zaraz — westchnął Minoru i wzruszył ramionami. — Ale nie wiem jak Midoriya. 

— J-Ja… — szepnął niepewnie, spoglądając to na blondyna, to na własne kolana. — J-Jeśli chciałbyś mi pomóc… — Przerwał na chwilę i podrapał się z tyłu głowy. — Chcę poszukać Tsukumi. 

Bakugou drgnął. Kolejna przeszkoda… ale niekoniecznie błąd. Uśmiechnął się pod nosem, ale szybko spuścił głowę. Układa się wspaniale. Nie według planu, jednak może nawet i lepiej… Katsuki znajdzie sposób jak zbliżyć się do tego cholernego Deku. 



Od Autorki: Prawie zapomniałam o tym, że powinnam dodać dzisiaj post zgodnie z ustaloną kolejnością. Jestem szczęśliwa, bo w końcu ruszyłam z pisaniem. Nie piszę dużo, ale przez czas wolny napisałam posty aż do 12 marca (o ile dobrze pamiętam). Niestety, do końca sesji jeszcze dużo czasu i nauki. Rozdziały mimo wszystko postaram się dodawać. Dodatkowo nie będą one wybitnie długie (poza Miłością), bo nie sprawia mi frajdy pisanie długich tekstów. Myślę, że lepiej dodawać krótsze, ale częściej, bo i wy mniej czekacie.

Co powiecie tak właściwie o tym rozdziale? Dawno nie pisałam nic z Boku no Hero Academia, ale bohaterowie tego anime nie sprawiają mi trudności w pisaniu. Powiedzcie lepiej, z którym opowiadaniem dalej ruszyć?



Komentarze

Popularne posty