Twój Tytuł
Unravel • the • freedom
Slide 1

Starstruck 11

Niedziela • 21.04.2024 • K. & Chingyu
Slide 2

Niszczyciel 12

Poniedziałek • 22.04.2024 • K.
Slide 3

One Shot • Peeta x Katniss

Środa • 24.04.2024 • Chingyu
Slide 4

Wszystkie jej imiona 35

Piątek • 26.04.2024 • AnnFlo

11 grudnia 2021

Gdy byłaś jego kochanką

 


Lu Han

Byłaś kochanką Lu Hana już od dłuższego czasu. Pamiętałaś dzień, w którym spotkaliście się po raz pierwszy. Od razu wpadł ci w oko, a wkrótce obdarzyłaś go większym uczuciem. Jemu jednak zależało wyłącznie na seksie.

Miał być to tylko jeden raz…

On zadzwonił po raz kolejny.

Po tym stałaś się regularną kochanką.

Zdradzał swoją dziewczynę właśnie z tobą.

Czy znałaś Jae Hyo? Nie... Lecz wiedziałaś o tym, że miał z nią trzyletniego synka, którego miałaś szansę już poznać. Musiałaś przyznać, że był małym, słodkim Luhanem. Równie uparty co jego ojciec.

Miałaś się z nim dzisiaj spotkać w waszej ulubionej kawiarni. Byłaś już w budynku, przy zarezerwowanym stoliku i czekałaś na ukochanego. Niestety ten nie przychodził przez dłuższy czas. Zaniepokoiłaś się. Wyciągnęłaś telefon z torebki i wykręciłaś numer do niego.

Niestety ukochany nie odebrał. Prawdopodobnie musiał zostać w domu. Tak zawsze było jeśli nie przychodził na wasze spotkanie – miał problemy ze swoją dziewczyną.

— Co zamawiasz, ___? — zapytał znajomy kelner, Yi Fan. — Lu Han dzisiaj do ciebie nie przychodzi? Może w końcu umówisz się ze mną?

Pokiwałaś przecząco głową i zaśmiałaś się. Wiedziałaś, że Wu zakochał się w tobie, ale jednak twoją jedyną miłością był Lu Han. Szkoda, że nieodwzajemnioną…

— Dobra, ___. Ja muszę zmykać do pracy. Skoro Lu Han jeszcze nie przyjechał, pojedź do domu. No chyba, że chcesz na mnie poczekać, to cię odprowadzę — powiedział, a ty spojrzałaś na swój telefon, a  potem znów na kelnera.

— Dobrze. Zaczekam na ciebie — odpowiedziałaś po krótkiej chwili, a ten uścisnął cię szczęśliwy. 


Kris skończył pracę około osiemnastej. Na szczęście nie było jeszcze ciemno, więc mogliście iść powoli. Mieszkałaś dosyć daleko, w ubogiej części Seulu, ale mimo panujących tam warunków żyło ci się w tym miejscu bardzo dobrze.

Może dlatego, że Yi Fan mieszkał równie niedaleko?

— ___, nie chcesz zakończyć tego romansu? — odezwał się w końcu po krótkiej ciszy. — No wiesz, chodzi mi o Lu Hana. ___… On ma dziecko... Na pewno nie zostawi matki swojego dziecka. Myślę, że nie chciałby małego stracić.

— Wierzę w to, że on również mnie kocha…

— Dobrze wiesz, że nie. Poza tym myślę, że bardziej kocha swoje dziecko, nie sądzisz? — zapytał, a ty zatrzymałaś się. Nie dałaś rady odpowiedzieć mu na to pytanie. Postanowiłaś zmienić temat. Przez dłuższy czas rozmawialiście o denerwującej go barmance, która wspólnie z nim pracowała.

— Yi Fan, a ty wiesz, że ona jest w tobie zakochana? — zapytałaś, a on spojrzał na ciebie zaskoczony.

— Co?

— No tak…  A przynajmniej tak mi się wydaje. —  Stwierdziłaś po chwili zastanowienia się.

Chłopak zatrzymał się oszołomiony. Może i podkochiwał się w tobie, ale na nią również zwrócił uwagę. Zrozumiałaś jego słowa, których nawet nie wypowiedział i zaczęłaś mu klaskać uradowana krzycząc, aby szybko tam pobiegł. Wu najpierw nie wiedział co ma zrobić, ale po chwili odwrócił się do ciebie plecami i wrócił do miejsca pracy.

— Co za idiota...

Z uśmiechem na ustach wracałaś w stronę domu. Droga zajęła ci już tylko niecałe pięć minut. Przed swoją bramą spotkałaś smutnego Lu Hana z dwiema walizkami. Niemal od razu kazałaś mu wejść do mieszkania, aby nie marzł.

— Co tutaj robisz? — zapytałaś zaskoczona. — I to jeszcze z walizkami?

— ___... Powiedziałem Jae Hyo o naszym romansie oraz o tym, że cię kocham... — wyszeptał załamany. — Ale powiedziała, że nigdy więcej nie będę mógł się spotkać z Joon Jae... ___, co teraz?

Ukochany rozpłakał się w twoich ramionach. Byłaś kompletnie zaskoczona jego nagłym wyznaniem. Naprawdę cię kochał? Postanowił zostawić swoją dziewczynę, matkę swojego dziecka dla ciebie? Nie potrafiłaś w to uwierzyć. Nawet nie mogłaś.

— Naprawdę chcesz być ze mną? Co z twoją dziewczyną? — zapytałaś, a ten odsunął się od ciebie.

— Nie kocham jej. Zrozumiałem to dzisiaj. Tak z dnia na dzień zostawiłem ją... Zostawiłem i ją i Joon Jae... Dlaczego? Bo to ciebie kocham, ___ — powiedział smutny i objął cię swoim ramieniem. Nie wiedziałaś czy się cieszyć czy też jednak nie.

— Ale... — odparłaś cicho, a on wtedy rozluźnił uścisk i odsunął się od ciebie, patrząc w twoje oczy.

— Nie ma żadnego „ale”, ___... Bądź moją ukochaną… Oficjalnie… Nie tylko w łóżku… Chcę odzyskać Joon Jae i wychować go właśnie z tobą... Proszę zgódź się — wyznał, a ty jęknęłaś cicho.

Czy chciałaś wychowywać jego syna? Nie byłaś pewna, ale też nie chciałaś zastąpić chłopcowi sobą jego matki. Westchnęłaś ciężko, aby następnie uśmiechnąć się szeroko i kiwnąć głową. Również go kochałaś i to właśnie dlatego postanowiłaś mu pomóc.

— Kocham Cię. 

W twoich oczach pojawiły się łzy… ale nie smutku, wręcz przeciwnie – szczęścia. W tym momencie liczył się tylko Chińczyk oraz jego miłość względem ciebie.

Położyłaś ręce na jego policzkach i przyciągnęłaś do siebie, by następnie namiętnie złączyć wasze usta w pocałunku.


Rano obudziłaś się w objęciach ukochanego. Lu Han patrzył na ciebie, gładząc dłonią twoje włosy. Uśmiechnął się, kiedy ujrzał twoje oczy, które wpatrywały się w niego z miłością. Pocałował cię w czoło, a chwilę później przytulił cię odrobinę mocniej.

— Witaj, księżniczko — powiedział z szerokim uśmiechem. Odpowiedziałaś mu uderzając go w plecy. Bardzo ci się spodobało to w jaki sposób to wymówił, że aż zaczęłaś go bić. Było to zabawne, więc Lu Han zaczął się po prostu śmiać ze swojej nowej dziewczyny – ciebie.

— Lulu chodź, musimy iść — powiedziałaś po pięciu minutach.

— Nie, nigdzie nie idziemy... Ty mnie nie opuścisz... Przynajmniej ty nie — powiedział smutny, a ty zaśmiałaś się wesoło.

— Nie o to chodzi głupku. Chodź załatwić adwokata — powiedziałaś, a ten niemal natychmiast ożywił się. W jego oczach dało się wyczuć iskierki podekscytowania i szczęścia. — Chyba chcesz odzyskać swojego synka, prawda? Więc trzeba iść na drogę prawną.

— Dobrze! Chodźmy dzwonić! — krzyknął szczęśliwy.

Ubraliście się w luźno. Chłopak usiadł na krześle, kładąc na stole laptopa. Ty natomiast usiadłaś na jego kolanach. Lu Han objął cię w pasie pozwalając, abyś znalazła odpowiedniego prawnika.

— Myślisz, że ten jest dobry? — zapytałaś, a ukochany spojrzał ci przez ramię.

— Nie uważasz, że jest za bardzo przystojny? — zapytał, a ty spojrzałaś dopiero na jego zdjęcie. — A właściwie znam go. Jest oszustem, głupi Byun Baek Hyun. Chodził kiedyś ze mną do klasy. Nie cierpię gościa. 

— To może.. Oh Se Hun? — zaproponowałaś, a ten spojrzał na ciebie, następnie na niego.

— W sumie... To mój przyjaciel, więc czemu nie? — zapytał, a ty objęłaś go ramieniem. — Patrz... Nawet o nim nie pomyślałem. Dobrze, że ciebie mam ___... 

Szybko cmoknęłaś go w usta.

— Dobrze… Oppa, ja idę coś ugotować — powiedziałaś, a wtedy chłopak mocno cię przytrzymał. — Oppa! Puść mnie! Bo zacznę krzyczeć.

Ukochany puścił cię, ale kiedy tylko wstałaś poczułaś na swojej talii uścisk. Musieliście więc iść w tej pozycji aż do kuchni. Han puścił cię dopiero w momencie, kiedy weszliście do pomieszczenia. Otworzyłaś lodówkę i zaczęłaś przeglądać znajdujące się tam jedzenie. Zastanawiałaś się, co mogłabyś ugotować dla swojego chłopaka, który je naprawdę wiele.

Gdy zaczęłaś kroić marchewkę Lu położył swoją głowę na twoim ramieniu. Dopiero kiedy musiałaś zmienić swoje miejsce położenia, odsunął się od ciebie. Lecz nawet wtedy zrobił to, co przy krojeniu warzywa. Było tak za każdym razem, kiedy tylko gdzieś się przemieszczałaś.

W końcu jednak trochę cię to zdenerwowało, więc odwróciłaś się w jego stronę z nożem w ręce. Lu Han uśmiechnął się, a następnie pocałował namiętnie przez co zrobiło ci się ciepło, gdyż jeszcze nigdy nie pocałował cię z taką czułością.

Po skończonym pocałunku mogliście w końcu ze spokojem zjeść długo przygotowywane przez ciebie śniadanie. Zamiast jednak siedzieć na osobnych krzesłach, ukochany rozkazał ci usiąść na swoich kolanach.

— Smacznego — powiedziałaś cicho, a ten pokiwał przecząco głową.

— Teraz to ja będę cię karmił — odpowiedział, biorąc do ręki widelec. Nabił na niego marchewkę i zaczął udawać samolocik. — Czekaj.

— Co?

— Powiedz, że mnie kochasz tak szczerze.

Odłożył widelec.

— Kocham cię.

— Nie, nie — zaprzeczył.

Przyłożył swoją lewą dłoń do buzi i opuszkami palców popukał po swoich ustach. Oczywiście zrozumiałaś jego słowa i szybko go cmoknęłaś, ale wtedy on pokiwał przeciwnie głową.

— Musisz wszystko zrobić. 

Zamrugałaś zaskoczona, a ten pocałował cię.

— Kocham cię — powiedział z uśmiechem. — Tylko zrób to w innej kolejności, bo to jest mój sposób. Będziesz tak karmiona każdego ranka. Przyrzekam ci to na swojego syna. 

 Rozpłakałaś się wzruszona. Jego słowa musiały być naprawdę szczere skoro przyrzekł w ten sposób.

— Naprawdę cię kocham, ___.


.·:·.☽✧    ✦    ✧☾.·:·.

Od Autorki: Przychodzę do was ze starym jak świat scenariuszem... Tak to prawda – ostatnio nie mam weny... Ale przychodzę do was przynajmniej z czymś, tak? T^T Jestem w trakcie pisania opowiadania o Narut, więc mam nadzieję, że za niedługo pojawi się pierwszy rozdział.  Zapraszam was jednak na podstronę „stwórzmy rodzinę”! ^.^

Nie pytajcie dlaczego są dwa kolory czcionki... Otóż blogger już nie jest taki sam jak wcześniej i wszystko jest niestety trudniejsze... 

1 komentarz:

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥