31 marca 2019

Wcielony w rolę panny młodej




Makoto x Haruka || Free

Zaplanowana data na wieczór kawalerski jednego z dobrej paczki znajomych zbliżała się nieubłagalnie. Niektórzy nie potrafili wytrzymać tego napięcia wysyłając sobie nawzajem śmieszne memy o  końcu wolności, inni niezwykle się przejmowali tą imprezą, bo ją organizowali, a pan młody siedział na kanapie w swojej kawalerce i tylko dumał nad swoim życiem. Oczywiście bał się tak mocnego zaangażowania, jakim było małżeństwo, ale szczerze kochał swoją narzeczoną i to właśnie z nią chciał dzielić swoje nudne życie... no a przynajmniej tak mu się wydawało.
Za każdym razem gdy rozmyślał na temat małżeństwa z ukochaną przed oczami widział smutną twarz najlepszego przyjaciela — Haruki. Już nie raz i nie dwa zastanawiał się, dlaczego to właśnie on nawiedzał go w tych chwilach, a w dodatku wtedy jeszcze bardziej żałował tego iż jej się oświadczył. W oczach bruneta widział smutek, który tamten często chciał zachować jedynie dla siebie, jednak nijak mu to wychodziło.
Makoto martwił się o przyjaciela i nie chciał, by rówieśnik okazywał tę negatywną emocję również na jego ślubie, bo przecież było to tak ważne dla niego święto. Poza tym od ponad tygodnia Nanase nie odezwał się do niego ani jednym słowem, nie licząc tego, że obiecał mu pojawienie się na wieczorze kawalerskim. Oczywiście od razu Tachibanie zrobiło się dużo lżej na sercu, bo w końcu go zobaczy, ale o co tak naprawdę mogło mu chodzić?
Rozmyślenia przerwał mu nieoczekiwany dzwonek do drzwi. Zaskoczony wstał ze swojego miejsca i ruszył w stronę wejścia. Był ciekawy kto tym razem postanowił do niego wpaść. Minimum raz dziennie wpadali do niego przyjaciele, by uczcić jego zbliżające się wesele, jednak zazwyczaj było to w wieczornych godzinach, a nie o tak wczesnej porze.
— Nagisa, jeśli to znowu ty to ci nie otworzę — mruknął głośno na wspomnienie o ostatnim, wręcz szalonym pomyśle przyjaciela, który postanowił zabrać go do kina... na porno. Pierwszym zaskoczeniem było to dlaczego wziął go na coś takiego, a drugim dlaczego puścili coś tak sprośnego na ekranie. Pocieszającym na szczęście był fakt, że film puszczony był na specjalne życzenie i w pomieszczeniu byli tylko we dwójkę.
— Tu Haruka.
Makoto nawet sekundy się nie zastanawiał nad tym co robi. Gwałtownie otworzył drzwi, po czym przytulił się do najlepszego przyjaciela, którego tak dawno nie widział, ale niestety jego uścisk nie został odwzajemniony, dlatego szybko się odsunął. Mimo iż czuł się nieco zażenowany nie potrafił przestać się uśmiechać.
— Myślałem, że się na mnie obraziłeś.
— Musiałem... coś zrobić — odpowiedział ciemnowłosy przekraczając próg mieszkania. Rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu, po czym skierował się w stronę dobrze znanego sobie salonu. — Masz makrelę? Głodny jestem.
— Jasne... — Lekko zawiedziony Tachibana udał się do kuchni, po ulubioną rybę Nanase, lecz nim zdążył wyciągnąć ją z lodówki usłyszał trzask zamykanych drzwi. Zaskoczony wybiegł z jadłodajni i spojrzał na drewniane wejście, by sekundę później znaleźć się w pokoju gościnnym w którym powinien być niebieskooki, lecz jego postaci tam nie było.
Rozczarowany Makoto zacisnął mocno pięści, a następnie usiadł na kanapie.
Przyjaciel chciał zrobić sobie z niego żarty? Nawet jeśli było to nieprzyjemne... tak dawno go nie widział, więc myślał, że porozmawia z nim odrobinę dłużej. Wściekły szatyn uderzył dłonią w stół, a następnie zakrył rękoma smutną twarz, by w jakiś sposób powstrzymać się od ukazania emocji.
Dlaczego w tym najpiękniejszym dla niego okresie musiał tak cierpieć? I to w dodatku przez najlepszego przyjaciela? To nie powinno tak wyglądać...

❧❧❧

Nastał w końcu upragniony przez większość dzień.
To było dzisiaj — ostatnia impreza Makoto przed wpadnięciem w sidła małżeństwa, wieczór kawalerski organizowany przez Nagisę oraz Rina, bo Haruka oczywiście niechętnie zgodził się w ogóle na dołączenie się do przyjęcia. Nikt nie wiedział o co mu tak naprawdę chodziło, więc nie raz zdążyli się już pokłócić o ciągłe fochy, czy dziwne zachowanie bruneta. Mieli jednak nadzieję, że tym razem wszystko się uda. Nawet obrażony Nanase nie chciał by tak ważny dzień dla Makoto zakończył się beznadziejnie.
Na początek młodzi mężczyźni mieli spotkać się w jednym z klubów nocnych. Jako pierwsi oczywiście przyjechali organizatorzy, później nieco dalsi przyjaciele studentów, natomiast tuż przed przyjazdem Sousuke z Makoto do budynku zawitał smutny Haruka, który od razu bez żadnego przywitania usiadł przy jednym ze stolików.
Malinowłosy widząc jego minę od razu postanowił do niego podejść i wyjaśnić sobie z nim parę spraw.
— Słuchaj Haru — mruknął — nie zepsuj dzisiejszej imprezy. Makoto ma się świetnie bawić i chociaż raz od dłuższego czasu spraw, by nie było mu smutno.
— Nie musisz mi tego mówić — odpowiedział od razu pływak, jednak poczuł się odrobinę urażony, a w dodatku niechciany... Wszyscy obawiali się, że zniszczy tę imprezę, a wcale nie miał tego w planach. Tym razem postanowił jakoś się trzymać dla swojego… przyjaciela.
Zaraz po nieprzyjemnej rozmowie do pomieszczenia weszli ostatni z gości. Chłopaki widząc lekko zaskoczonego Tachibanę doskoczyli do niego i zaraz zaczęli składać mu gratulacje, oczywiście z wyjątkiem Haruki, który zaciskał tylko mocno ręce.
Tak bardzo chciało mu się teraz płakać.
Gdy wszyscy w końcu odsunęli się od niego, Nanase nieśmiało do niego podszedł i wyciągnął w jego kierunku dłoń, by również złożyć mu życzenia. W momencie w którym miał już otworzyć usta Makoto nieoczekiwanie pochylił się nad nim, a następnie przytulił do siebie.
— Jestem szczęśliwy, że przyszedłeś — uśmiechnął się delikatnie umacniając uścisk. — Po naszym ostatnim spotkaniu bałem się iż nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz... Tak nagle uciekłeś.
— Tak, przepraszam — mruknął brunet — przyrzekam, że już nigdy cię nie zostawię.
— Och — westchnął zaskoczony, ale ucieszyły go te słowa. — Dziękuję.
Chwilę później chłopaki w końcu się rozdzieli, a zaraz po tym usiedli obok siebie przy stoliku. Wpatrywali się jeszcze w swoje tęczówki, po czym spojrzeli na zadowolonego Rina, który już chciał przedstawić im pierwszą atrakcję dzisiejszego wieczoru.
— Chłopaki...! — wrzasnął zadowolony. — Najpierw...! Pijemy i idziemy tańczyć!
Malinowowłosy od razu po swoich słowach zaczął polewać wszystkim sake z wyjątkiem Haruki i Makoto. Niebieskooki wolał nie pić — po ostatniej imprezie na której pił o mało co, a nie pocałował swojego przyjaciela, więc tym razem wolał być trzeźwym. Natomiast przyszły pan młody nie lubił alkoholu i każdy doskonale o tym wiedział. Nawet na swoim weselu przyrzekł, że pić na pewno nie będzie.
— Za Makoto i Miki! — krzyknął uśmiechnięty Rekin.
Tachibana w odpowiedzi uśmiechnął się delikatnie oraz poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Jego przyjaciele naprawdę cieszyli się jego szczęściem i to było chyba najważniejsze.
Niewysoki blondyn gwałtownie poderwał się z kanapy trzymając w ręku porcelanowy kubeczek wypełniony po same brzegi japońskim procentowym napojem. Właśnie chciał zabrać głos, jednak w porę zorientował się, że brakowało mu już jednej bardzo ważnej rzeczy do tego typu wystąpienia. Spoglądając na najbliższego swemu sercu okularnika wystawił w jego kierunku rękę i mrugnął okiem porozumiewawczo. Od razu Rei ruszył się ze swojego miejsca, by po chwili podać przyjacielowi mikrofon o który wcześniej poprosili personel klubu.
— Co wy na to by oprócz picia i tańczenia coś zaśpiewać? — zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha będąc dumnym ze swojego planu. Nagisa spojrzał na zadowolonego początkiem imprezy Makoto, po czym wystawił w jego kierunku dłoń. — Ostatnie dni wolności, więc może coś zaśpiewasz dla nas? — Wyższy już miał zamiar zaprotestować, ale wtem usłyszeli przyjemne dla ucha parsknięcie śmiechu dochodzące z okolic miejsca przy którym siedział Haruka. Makoto nie musiał się nawet odwracać, aby upewnić się, że to jednak był on. Odebrał od uradowanego Hazuki’ego mikrofon i stanął na środku pomieszczenia prywatnie wynajętego specjalnie dla niego. — A więc… Brawa dla naszego kawalera!
Zarumieniony, ale niezwykle uradowany Tachibana przygryzł dolną wargę, po czym z poważną miną zaczął śpiewać popularną japońską piosenkę. Dla większości była to jedynie świetna zabawa, ale gdy piękne zielone oczy zetknęły się z nieznanym im wcześniej spojrzeniem niebieskich tęczówek w których można było przyuważyć lekkie iskierki, Makoto poczuł się cudownie. Nigdy wcześniej nie czuł takiego gorąca, gdy spoglądał komukolwiek, nawet swej przyszłej żonie w oczy. 
Haruka był dla niego kimś znacznie więcej niż przyjacielem i nawet Miki zdawała sobie sprawę, że zawsze będzie dla niego co najwyżej na drugim miejscu. Powód do tego był oczywisty — to rówieśnik znał go najlepiej, wiedział o nim dosłownie wszystko i nie bał się przed nim niczego zataić.
Ale niestety ostatnimi czasy coś się zmieniło. 
Tachibana miał wrażenie, że brunet coś przed nim ukrywa, a w dodatku było to prawdopodobnie czymś niezwykle dla niego ważnym. Przyszłego pana młodego zastanawiała cała ta sytuacja w której się znalazł, jednak nie potrafił znaleźć na nią dobrego rozwiązania. Skoro i tak nie wiedział o co chodzi to jak mógł pomóc? 
Spoglądanie na zapatrzonego w niego niczym w jakiś obrazek Harukę sprawiło, że Makoto w jednej chwili stanął w bezruchu i przerwał śpiew. Przepiękne, iskrzące się tęczówki niebieskookiego wywołały w nim dziwne uczucia. W jednej chwili poczuł jak jego serce zaczyna szybciej bić, ale nim zdążył się nad tym porządnie zastanowić, ktoś mu przeszkodził.
— To teraz ja! — krzyknął zadowolony Nagisa wyrywając z rąk zielonowłosego mikrofon. Szczerze powiedziawszy to zdawał sobie sprawę co tak naprawdę ukrywał Nanase, jednak wolał zareagować nim ktoś inny by zauważał. Któż wiedział jak zareagują pijani przyjaciele na te spostrzeżenie, a nie chciałby by brunet uciekł z wieczoru kawalerskiego, który tak długo przygotowywali.
Natomiast zielonooki w dalszym ciągu był w szoku.
Te iskierki miały jakby inne znaczenie... Takie jakie czasem widywał u swojej narzeczonej, a nawet jakby miały jakąś jeszcze większą moc... 
To było spojrzenie z wypisaną miłością.
Chłopak usiadł oszołomiony po drugiej stronie stolika tuż obok zadowolonego Rina, który od razu objął go ramieniem poruszając jednocześnie do rytmu muzyki jaką nadawał młodszy o rok przyjaciel. Chcieli by ostatnie dni wolności Tachibany były niezapomniane, a takie mogły być tylko wtedy gdy wszyscy bawią się świetnie.
— To jak?! — Niespodziewanie odezwał się zadowolony Kisumi trzymający w ręku drogą wódkę. — Kolejeczka? — Poruszył butelką, by zwrócić na siebie uwagę, lecz wtedy jego chłopak, Asahi odebrał mu ją. — No ej...
— Ja poleję, bo ty więcej wylejesz niż nalejesz — zaśmiał się czerwonowłosy wstając oraz po kolei napełniając puste kieliszki. — Ktoś chce może wygłosić przemówienie? — Zapytał odkładając szkło pod stół spoglądając jednocześnie na cichego Harukę. — Może ty? W końcu znacie się najdłużej, Makoto na pewno się ucieszy.
— Nie, ja... — Próbował się jakoś wycofać, ale wtedy ujrzał smutne spojrzenie ukochanego. — Um... — szepnął wstając, by wszyscy mogli go obserwować podczas wypowiedzi. — To ja...
Niespodziewanie do pomieszczenia weszło kilka seksownie ubranych kobiet na widok których rozbrzmiały się zadowolone męskie głosy oraz pogwizdywania. Najgłośniejsi oczywiście byli Asahi ze swoim chłopakiem, których najmniej powinien interesować taki występ, a jednak było wręcz przeciwnie. Zresztą to był ich jakże wspaniały pomysł.
— Który to pan młody? — zapytała jedna z nich spoglądając na męską grupę ponętnym wzrokiem. Na szczęście ci szybko wskazali palcami na zarumienionego po same końcówki uszu Makoto, który naprawdę nie spodziewał się takiego prezentu. Nie lubił czegoś takiego...
Kobieta podeszła do niego zadowolona oraz chwyciła go splatając ich dłonie, po czym zaciągnęła na środek niewielkiej sceny. Usadowiła go na wcześniej przyniesionym przez Nagisę krześle, by następnie wraz z dwójką pozostałych współpracownic rozpocząć seksowny taniec.
— Kto wymyślił striptizerki? — zapytał nieco zażenowany Izuya pochylając się nad uchem siedzącego obok niego okularnika z którym uczęszczał do tego samego uniwersytetu.
— Myślę, że ta dwójka.
Hiyori wskazał palcem na zachwyconą pokazem parę homoseksualistów.
Tych to naprawdę nikt nie potrafił zrozumieć.
Kirishima spojrzał zmartwiony na zszokowanego Nanase, który widocznie nie wiedział jak powinien się zachować. Każdy powoli zaczynał podejrzewać, że być może żywi do Makoto coś głębszego, ale dopiero ta sytuacja niektórych w tym utwierdziła.
Smutny, a zarazem poddenerwowany Haruka wstał ze spuszczoną ku ziemi głową, by następnie udać się do klubowej toalety. Tego już naprawdę było dla niego za dużo i nie chciał uczestniczyć w tej przezabawnej imprezie. On nie bawił się dobrze już od samego początku. Nie chciał tam być, nie chciał świętować z najlepszym przyjacielem jego ostatnich paru dni wolności. Wolał, by ten nigdy się nie żenił... a jak już, to on sam chciał zostać... jego mężem.
Po policzkach chłopaka spłynęły łzy jeszcze zanim zdążył wejść do jednych z kabin. Zmusiło go to na spojrzenie na swoje własne odbicie w lustrze.
Wyglądał tak marnie.
Był nieszczęśliwy.
Machnął dłonią przed kranem w celu puszczenia wody, po czym pochylając się nad umywalką oraz chwytając ciecz w dłonie mocno rzucił nią w swoją twarz w celu orzeźwienia. Opierając się o kamienny blat nie wiedział za bardzo o czym tak właściwie miał myśleć.
Miał mętlik.
Czuł niewyobrażalną ilość przeróżnych emocji jakie właśnie nim przebywały...
Nie potrafił już sobie z tym poradzić.
— Tutaj jesteś — słysząc poważny głos znajomego szybko odwrócił się plecami do stojącej w drzwiach postaci. — Rin i Nagisa próbują powstrzymać Makoto, by tutaj nie przychodził, a ja zjawiłem się tu, by doprowadzić cię do porządku. — Sousuke postawił sprawę jasno. — Będę z tobą szczery, zresztą wiesz, że w porównaniu do nich nie będę tak bardzo ukrywał przed tobą prawdy, nie? — Niebieskooki kiwnął głową i spojrzał na rówieśnika. — Szczerze powiedziawszy to ci się nie dziwię. Mnie też bierze gorączka kiedy widzę jak ktokolwiek lepi się do... — Przerwał na chwilę nie chcąc za dużo powiedzieć o sobie. — Osoby na której bardzo mi zależy, jednak nie można ich w żaden sposób ograniczać. To są ludzie i potrzebują czyjejś miłości, a skoro my nie potrafimy wyznać swoich uczuć to... no cóż... Trochę za późno... Nie uważasz, że w tym momencie zachowujesz się niedojrzale? Wiesz... Makoto pewnie przeżywa teraz wiele pozytywów oraz negatywów wynikających z małżeństwa... Swoim zachowaniem jedynie go przerażasz.
— Wiem, ale...
— Ale co? — westchnął podchodząc do niego bliżej. — Wróćmy tam, ale jeśli tylko będziesz chciał to powiemy, że się źle czujesz i odwiozę cię do domu. Wspomnę jednak, że to przy tobie on czuje się najlepiej, więc lepiej by było gdybyś został.
— Zostanę...
— A no i nie myśl, że twoje uczucia i zachowanie są samolubne, czy coś — na usta Sousuke wdarł się delikatny uśmiech. — Miłość nigdy nie była łatwa.
Haruka odpowiedział krótkim ale przyjemnym śmiechem, po czym wyminął chłopaka uprzednio przecierając z policzków łzy.
— Wytrzymam — szepnął sam do siebie.
Po powróceniu do pomieszczenia nagle został wręczony do jego rąk sporej wielkości biały materiał. Spoglądał na niego zaskoczony nie rozumiejąc co miał z nim tak właściwie zrobić. No a poza tym to co to do cholery było? Przeniósł wzrok na zadowolonego Nagisę, lecz nie zdążył zapytać co tak właściwie się działo.
— Idź się przebrać Haru-chan — szepnął rudowowłosy popychając przyjaciela w stronę drzwi, którymi przed chwilą wszedł.
Zaskoczony wykonał polecenie wracając do łazienki, którą postanowił użyć do przebrania się w trzymany strój. Co prawda nie wiedział co to tak właściwie było, ale chciał się choć odrobinę zabawić dla Makoto. Pragnął, by rówieśnik w końcu zaczął się cieszyć... Choć szczęście ukochanego kosztowało go wiele cierpienia.
— Ech — szepnął rozwijając ubranie, lecz przez dłuższy czas wpatrywał się w nie z lekko otwartą buzią, nie za bardzo wiedząc co powinien tak właściwie zrobić.
Trzymał właśnie w rękach prześliczną suknię ślubną.
Przeznaczoną raczej dla panny młodej.
W momencie w którym chciał wyjść z kabiny usłyszał nagle krzyk Hazuki'ego. Chłopak kazał mu przebrać się w strój oraz wrócić na imprezę dopiero kiedy będzie gotowy. Haruka nawet nie zdążył się sprzeciwić, bo młodszy szybko zniknął, ale jakby nie było... Nie za bardzo miał ochotę bawić się w coś takiego.
— Ugh — mruknął niezadowolony postanawiając się przebrać.
Skoro to miało sprawić, że na ustach Makoto pokaże się szczery uśmiech z jego powodu, to chciał skorzystać z tej okazji.
— Dlaczego... — szepnął pozbywając się swoich ubrań oraz nieudolnie zakładając na swe ciało długą suknię białego koloru.
Gdy później wyszedł na zewnątrz spoglądając na siebie w lustrze stwierdził, że wcale nie wygląda jakoś źle... Wyglądał naprawdę ślicznie, choć jednocześnie czuł się głupio... Był w końcu mężczyzną, a przez tego typu ubranie odczuwał lekką hańbę oraz dyskomfort.
Ale dla Makoto zrobiłby wszystko.
Zastanawiał się tylko co tak naprawdę miało to na celu.
Zarumieniony po końcówki uszu wyszedł z toalety kierując się w stronę wynajętego przez nich pomieszczenia. Nie za bardzo wiedział jak tak właściwie powinien się zachować. Miał wejść do pokoju i co zrobić?
Gdy otworzył lekko drzwi niemal natychmiast został wciągnięty do środka przez ucieszonych przyjaciół. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć Nagisa założył na jego głowę welon i uśmiechnął się od ucha do ucha wskazując palcem na stojącego do nich tyłem Makoto.
On również musiał się przebrać.
Miał na sobie biały garnitur, który był idealnie przystosowany do jego umięśnionego ciała. Szerokie barki oraz wyprostowana postura sprawiły, że Haruce zmiękły nogi... Gdyby teraz się odwrócił prawdopodobnie by po prostu uciekł pod wpływem szoku, a także zachwycenia postacią najlepszego przyjaciela...
Zawsze chciał go zobaczyć w smokingu ślubnym.
— Haru-chan — Hozuki chwycił zapatrzonego chłopaka za nadgarstek i poprowadził na niewielką scenę, gdzie aktualnie znajdował się ogromny plakat z wnętrzem kościelnym. W tym samym momencie pomieszczenie rozbłysnęło, a gdy tylko czarnowłosy stanął już na środku, Rin odwrócił zdziwionego Tachibanę w stronę przebranego Nanase.
Wyższy otworzył lekko buzię. Nie potrafił wyjść z podziwu wpatrując się w przyjaciela. Wyglądał cudownie: jego ciało było tak niewielkie, a suknia pasowała na niego idealnie. Do tego jeszcze te urocze rumieńce na policzkach oraz błyszczące niebieskie oczy...
Makoto zaparło dech w piersiach.
— Postanowiliśmy — zaczął zadowolony Matsuoka powoli prowadząc rówieśnika na scenę. — Że oficjalnie przejdziesz pierwszą próbę wzięcia ślubu. Pewnie bardzo się tym stresujesz i obawiasz się, że popełnisz jakiś błąd dlatego postanowiliśmy zrobić ci niespodziankę! Tym bardziej, że pewnie nie wiesz jak wygląda ślub za granicą... Musisz się postarać dla Miki. 
— Rin... — Chłopak odpowiedział zarumieniony, bo nie za bardzo wiedział jak powinien zareagować.
Haruka wyglądał o wiele lepiej w tej sukni niż jego prawdziwa narzeczona... Zresztą przy niej nie poczuł tyle emocji... Na samą myśl zrobiło mu się głupio... Nie mógł tak przecież myśleć o najlepszym przyjacielu.
— Zaczynamy próbę przysięgi!
Jasnowłosy stanął w końcu naprzeciwko niebieskookiego nie widząc świata poza nim.
Był tak piękny...
— Powtarzaj za mną — stojący niedaleko chłopaków Rei zabrał głos.
Po powtarzaniu przysięgi za młodszym kolegą obydwoje wpatrywali się sobie w oczy. Pomimo tego, że zamiast własnego imienia Haruka posłużył się francuską godnością Miki, miał wrażenie jakby tak naprawdę to oni brali ślub. Czuł jakby jego największe marzenie miało się spełnić, choć zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji.
Ale nareszcie doszło do tej upragnionej chwili...
Makoto chwycił lewą dłoń chłopaka odzianą w długą, białego koloru rękawicę i nałożył na serdeczny palec zabawkową obrączkę jako symbol zawarcia tego fikcyjnego ślubu. To samo po chwili powtórzył Nanase, by znów wypowiedzieć już końcówkę przysięgi.
— Od teraz jesteście mężem i...
— Mężem! — Nieoczekiwanie odezwał się pijany Kisumi, który zaraz został skarcony oraz uciszony przez swojego chłopaka.
Dopiero wtedy do chłopaka doszedł fakt co tak właściwie zrobili.
Cała ta udawana, chwilowa ceremonia sprawiła, że zapragnął czegoś więcej.
Pod wpływem chwili Haruka widząc lekkie zmieszanie przyjaciela zrobił coś na co normalnie nigdy w życiu by się nie odważył. Chwycił rękoma policzka jasnowłosego i stojąc na palcach złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
Czas jakby na chwilę dla wszystkich się zatrzymał, a w pomieszczeniu zabrzmiała cisza.
Znajomi nie wiedzieli jak powinni zareagować na tą sytuację. Najbardziej zdziwiony był prawdopodobnie Rin, który był głównym inicjatorem tego pomysłu nie zdając sobie tak naprawdę sprawy, że Nanase mógłby zrobić coś tak nieoczekiwanego.
Jedynie Nagisa lekko się uśmiechnął zadowolony z faktu, że czarnowłosy w końcu pokazał Makoto swoje uczucia. Chciał dla jasnowłosego jak najlepiej, ale z drugiej strony uważał, że tylko z Haruką mógłby być w pełni szczęśliwym. Nigdy nie traktował nikogo tak jak jego, a Miki... Była raczej dla niego jak młodsza siostra z punktu widzenia rok młodszego chłopaka.
— Nie wierzę... — Rin usłyszał zaskoczony głos Sousuke, więc spojrzał na niego.
Miał wrażenie jakby on o tym... wiedział.
— Wiedziałeś o tym? — zapytał przerażony Matsuoka, a przyjaciel odwrócił głowę w innym kierunku.
— Zauważyłem...
W tym czasie Haruka odsunął się od ukochanego i na nikogo nie spoglądając wyszedł z pomieszczenia. Dopiero po chwili zrozumiał co tak w ogóle zrobił czując jednocześnie jak robi mu się słabo.
Jak on mógł zrobić coś takiego?
Dla niego impreza już się skończyła.

❧❧❧

Minął niecały tydzień od pamiętnego wieczoru kawalerskiego.
Jedyną osobą z którą czarnowłosy się kontaktował był zmartwiony Rin, który po całej sytuacji z fikcyjnym ślubem postanowił zająć się przyjacielem. Zrobiło mu się głupio, że nie zauważył jego uczuć względem Makoto, dlatego postanowił wziąć odpowiedzialność za swoją głupotę oraz rozmawiać z nim tyle ile tylko by się dało. 
Podczas tych konwersacji dowiedział się, że rówieśnik kochał przyszłego pana młodego już od wielu lat, lecz obawiał się wyznać to co tak naprawdę czuje. Dodatkowo malinowooki zrozumiał wtedy, że od początku powinien dopytywać dlaczego tak właściwie Haruka tak bardzo się zmienił...
Ale dzisiejszego dnia nie było czasu na spotkanie z nim, bo w końcu za parę godzin miało odbyć się wesele...
Rin również nie spotkał się przez cały ten czas z jasnowłosym, dlatego nie wiedział o czym tak naprawdę chłopak myślał. Wydawać by się mogło, że odciął się od wszystkich na ten czas, by móc sobie wszystko przemyśleć, lecz co krążyło po jego głowie — nikt nie wiedział.
A tak naprawdę Makoto dużo myślał.
Bardzo dużo.
A jedyną osobą o której myślał nie była wcale Miki, którą mógłby skrzywdzić swoją egoistyczną decyzją, lecz Haruka, którego chciał w tym momencie ujrzeć. Odkąd ich usta złączyły się w pocałunku pełnym miłości poczuł jak jego serce zaczyna znacznie szybciej bić. Takich uczuć nigdy nie dzielił z dziewczyną... Jedynie przyjaciel doprowadził go do prawdziwego szaleństwa, zwanego miłością.
Dlatego stojąc przed domem dziewczyny w codziennym ubraniu postanowił podjąć najlepszą decyzję swojego życia i choć myślał, że odwołując ślub ta wyzwie go od idiotów, to ona uśmiechnęła się smutno szepcząc iż wiedziała, że tak się to skończy.
Ale Makoto nie przeprosił za to...
Kochał Harukę i jedynie to się dla niego liczyło.
Pod mieszkaniem chłopaka pojawił się o godzinie w której miał składać właśnie przysięgę małżeńską razem z Miki. Zapukał do jego drzwi nieco niepewnie i choć myślał, że czarnowłosy go odtrąci to bardzo się pomylił.
Gdy spojrzenia chłopaków tylko się zetknęły obydwoje wtulili się w swoje ramiona.
Słowa były zbędne.


2 komentarze:

  1. *wewnętrzny pisk małej dziewczynki*
    Tak! Tak! Tak! Tak!
    Free!!!
    Ja. Tu. Wrócę. Na. Bank.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem okropna, wiem. Przepraszam, że tak późno.
      Opowiadanie jak zawsze (te dotyczące free! 😂) urzekło moje serduszko 💕.
      Naprawdę lubię twój styl pisania ^^.
      Tulę, Shoshano

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥