Ostatni trening miał odbyć się w dniu zakończenia roku szkolnego z okazji opuszczających mury tego budynku trzecioklasistów... ale żaden z członków Kitagawy Daiichi nie był tym zbyt zachwycony. Przecież oznaczało to jedno — już nigdy więcej nie zagrają wspólnie w drużynie...
To miało być ostatnie spotkanie w tym składzie...
A więc trzeba było to uczcić w dogodny dla klubu siatkarskiego sposób.
O godzinie trzynastej Iwaizumi stał już pod salą gimnastyczną mając na sobie treningowe ciuchy. Czuł się w nich bardzo dobrze, choć dzisiaj mając świadomość, że to jego ostatni raz to chciał najzwyczajniej w świecie się rozpłakać.
To był ostatni dzień kiedy zobaczy swojego przyjaciela na boisku w ich szkolnym składzie, a chcąc nie chcąc grając właśnie z tą drużyną Oikawa uśmiechał się najszerzej. Brunet nie chciał po raz kolejny zobaczyć jego łez, lecz z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że było to nieuniknione. Jemu zresztą też serce krajało się na wieść, że to już był koniec.
Chłopak oparł się smętnie o ścianę budynku oczekując nadejścia członków drużyny.
Był pierwszy, bo chciał jeszcze przez dłuższą chwilkę przemyśleć w samotności to czego tak właściwie teraz mógł pragnąć.
Gimnazjum już się skończyło, jednak życie miało trwać dalej... a jego los już był przesądzony.
Miał kontynuować swoją naukę w szkole średniej Aobajohsai... Razem z Oikawą.
Ta jedna rzecz sprawiała, że cieszył się iż za dwa tygodnie w dalszym ciągu będzie u boku swojego najlepszego przyjaciela oraz że to właśnie on będzie mu wystawiać. Jego piłki są niewyobrażalnie dobre. Zawsze są w miejscu w którym powinny być, by najlepiej je uderzyć. Nigdy jeszcze nie popełnił błędu... Rówieśnik był naprawdę potężny.
Ale nie tylko z tego powodu Iwaizumi tak naprawdę się cieszył.
Mógł być z chłopakiem nawet jeszcze bliżej niż do tej pory, a tak szczerze to od dłuższego czasu czuł do niego coś znacznie więcej niż przyjaźń. Uważał, że szatyn oprócz świetnej gry, to był osobą z wyjątkowym charakterem, która często go irytowała oraz denerwowała. Ale w gruncie rzeczy Tooru był niezwykle uroczy — gdy się obrażał, gdy cieszył się z wygranej i nawet kiedy przegrywali, a po jego policzku spływały łzy...
Jego myśli zostały przerwane przez zadowolonego Oikawę, który widocznie miał aż nazbyt dobry humor. Zwrócił na siebie uwagę tym, że kopnął zamyślonego rówieśnika, lecz dosyć szybko został skontrowany. Iwaizumi ze swoją poważną oraz lekko poirytowaną miną przycisnął go do ściany mocno trzymając.
Byli bardzo blisko siebie, co sprawiło, że Hajime stracił kontrolę nad własnymi czynami pochylając się nad nim i łącząc ich usta w nieoczekiwanym pocałunku. Cała sytuacja trwała zaledwie parę sekund zanim przyjaciel go odepchnął, ale im wydawało się, że była to wieczność. Wszelkie emocje wzięły nad nim górę przez co nie był świadomy swoich poczynań...
Dopiero kiedy oderwali się od siebie poczuł jak jego twarz oblewa się rumieńcem...
Ale nim zdążył jakkolwiek się wytłumaczyć na salę gimnastyczną wbiegli pozostali członkowie drużyny, a Oikawa objął go ramieniem szepcząc, że o wszystkim zapomni...
Na koniec uśmiechając się tak samo szczerze jak zawsze...
No kurde!
OdpowiedzUsuńPuknij się w głowę, chłopie. Nie masz o tym zapominać ;-;