Po nieprzyjemnej sytuacji na jednym z osiedli, którego Shiro w ogóle nie znał, chłopak postanowił, że nigdy więcej nie pokaże się starszemu o dwa lata sąsiadowi na oczy. Unikał go naprawdę skutecznie, ale po pewnym czasie mimo iż go nie znał za dobrze zaczął za nim po prostu tęsknić. Brakowało mu widoku wkurwionej lub zmęczonej twarzy osiemnastolatka, który każdego ranka około wpół do ósmej szedł do szkoły. Brunet znów chciałby go ujrzeć, jednak wiedział, że nie ma do tego najmniejszego prawa, a po drugie obawiał się, że Hiroshi czuł do niego nie tyle co nienawiść, ale odrazę.
Powoli zbliżała się godzina dwunasta, a nieco znudzony brunet postanowił wybrać się wyrzucić śmieci do ogromnego kontenera znajdującego się za blokiem w którym mieszkał. Był już w połowie drogi, gdy ujrzał pod ścianą obściskującego się z nieznajomą dziewczyną osiemnastolatka w którym chcąc nie chcąc był zadurzony. Poczuł ogromną gulę w gardle i zebrało mu się na płacz obserwując ten widok, jednak postanowił to jakoś przeboleć. Nie mógł winić Mitsuko za to, że całował się z kimś innym, kiedy nawet nie byli razem, ba — Shiro twierdził, że mimo wszystko nigdy nie będą razem i w gruncie rzeczy miał rację.
Hyutetsu zaciskając mocno w dłoni foliowy worek przeszedł obok pary jak najciszej się dało, jednak mimo to został zauważony.
— Shiro! — krzyknął wyraźnie zaskoczony Hiroshi odsuwając od siebie seksowną brunetkę i podbiegając do dawno niewidzianego sąsiada. — Jak się trzymasz? Już ci przeszło?
— Ja...
— Daj mu spokój Hiro — odezwała się dziewczyna podchodząc do nich oraz łapiąc blondyna za dłoń. — Nie widzisz, że to jakaś ciota? — Spojrzała na Hyutetsu z pogardą. — Chodźmy stąd. Co powiedzą ludzie z okolicy jeśli zobaczą nas z takim marginesem społecznym? Sam mówiłeś, że to pedał.
Słysząc ostatnie zdanie Shiro drgnął delikatnie, po czym spojrzał przerażony na widocznie zdziwionego osiemnastolatka, który również nie rozumiał o co jej chodziło. Chłopak już miał zamiar zamknął usta swojej partnerce dłonią, ale wtedy usłyszał dźwięk upuszczonego na ziemię worka w którym musiało być coś szklanego.
— Ej — blondyn zdążył jedynie to powiedzieć, bo ciemnooki z powrotem, tym razem bez śmieci wbiegł do budynku i ruszył pod swoje mieszkanie.
Szesnastolatek był nieźle przestraszony. Obawiał się, że teraz wszyscy mogliby się dowiedzieć o jego orientacji seksualnej i nie miałby już życia. Oczywiście nie wiedział, że to co powiedziała ta dziewczyna było zwykłym kłamstwem, ale skąd miałby się o tym dowiedzieć? Nie dał nawet szansy Mitsuko wytłumaczyć tej chorej sytuacji.
Gdy tylko podbiegł do drzwi swojego mieszkania zorientował, że nie miał do niego kluczy. Przełykając głośno ślinę postanowił wrócić się do miejsca gdzie pozostawił worek ze śmieciami. Było mu cholernie głupio, że musi tam wracać po tej ucieczce, jednak nie miał innego wyboru. Po za tym lokum drogo go kosztowało i nie mógł tak po prostu mieć gdzieś tego, że zgubił do niego klucz.
— Kurde — szepnął sam do siebie, gdy nie zauważył obok rozmawiającej, a raczej kłócącej się teraz pary reklamówki w której były śmieci. — Przepraszam.
Chłopak zwrócił ich uwagę na sobie, a wtedy ta brunetka z ogromnym rumieńcem na twarzy odeszła dumnym krokiem, jakby ktoś kazał jej zrobić coś niegodziwego. Zaskoczony Shiro powiódł za nią swoim wzrokiem, ale zaraz się opanował i lekko zestresowany spojrzał na sąsiada, by następnie znaleźć inny obiekt do podziwiania.
— Przepraszam, ale wiesz może gdzie jest ta reklamówka co tutaj była? — zapytał zaczerwieniony po same uszu, jednak cieszyło go to, że mógł z nim porozmawiać. — No wiesz... Ta z którą tu przyszedłem...
— Kazałem Akiko je wyrzucić, bo...
Nie zdążył dokończyć zdania, gdyż Hyutetsu bez zbędnych pytań ruszył wzdłuż ścieżki prowadzącej na tyły bloku, gdzie znajdowały się kontenery. Było mu wstyd, że musiał zrobić to co przyszło mu jako jedyne na myśl, ale nie miał innego pomysłu. Gdy tylko zjawił się przed pojemnikiem rozejrzał się jeszcze wokoło i dosłownie wszedł do środka. Długo tam nie posiedział, ponieważ został wyciągnięty przez znajomego blondyna na zewnątrz.
— C-Co ty robisz? — Zapytał zaskoczony Shiro ruszając się we wszystkie strony, by jakimś cudem uwolnić się z uścisku sąsiada.
— To ja powinienem o to zapytać! — wrzasnął wściekły.
— Nie twoja sprawa... — mruknął brunet próbując uspokoić bicie swojego serca, bo kiedy tylko poczuł grunt pod nogami zrozumiał jak blisko stoi przy Mitsuko. — Po prostu zgubiłem coś bardzo ważnego... Ale nie powinno interesować cię to o czym teraz mówię.
— Masz rację — odpowiedział — w sumie to mnie to nie interesuje, ale cholera. Dlaczego jesteś takim debilem i posunąłeś się do zanurkowania w śmieciach?
— Mówię przecież, że to nie twoja sprawa — szesnastolatek spuścił głowę obserwując czubki swoich butów.
W odpowiedzi usłyszał jedynie głośne parsknięcie i zobaczył już tylko jak Hiroshi odchodzi od niego wściekle stawiając kroki. Miał ochotę zatrzymać go oraz wyjawić, że zgubił klucz, ale po cholerę miał mu o tym opowiadać? Pewnie znów powiedziałby tej swojej koleżance o jego przygodzie i nie miałby już życia. Po za tym czy mógłby się spodziewać czegoś innego? Chłopak i tak zdążył opowiedzieć jej pewnie ze wszystkimi szczegółami o tym, że jest pieprzonym gejem...
❧❧❧
Niebo przybrało ciemne barwy, a ulice zostały rozświetlone przez światło lamp. Było jeszcze przed godziną dziewiętnastą, a Shiro krążył po swoim osiedlu bez konkretnego celu, bo nie za bardzo wiedział, gdzie mógłby się podziać. Do domu nie miał dostępu, a w środku zostawił komórkę i pozostałe potrzebne przybory. Nie miał odwagi udać się do jakiegokolwiek sąsiada oraz poprosić o pomoc, więc postanowił, że będzie się tułał dopóki nie zrobi się jasno.
— Głodny jestem — mruknął pod nosem rozglądając się wokoło — cholera.
Głośne burczenie rozniosło się po okolicy, a brunet wypatrzył niedaleko niewielkie konbini. Przełykając głośno ślinę postanowił podjąć po części męską decyzję i wziąć, a raczej ukraść jedzenie z tego miejsca. Chłopak wiedział, że pomysł był głupi, ale co miał zrobić? Ostatni raz jadł dwa dni temu, a teraz jeszcze zgubił klucz do domu, więc nie miał dostępu do pozostałych mu resztek pożywienia.
Był zwyczajnie głodny.
Shiro pomyślał, że jeśli ktoś by go złapał spróbuje się właśnie tym wytłumaczyć. Może ktoś go zrozumie?
— Raz kozie śmierć — szepnął wciąż niepewny tego, czy dobrze robi.
Najprościej byłoby porozmawiać z o dwa lata starszym sąsiadem z którym utrzymuje jako taki kontakt. Na nieszczęście obawiał się trochę interakcji z innymi, więc znał jedynie Mitsuko, ale i jego bał się poprosić o pomoc tym bardziej po tym co się ostatnio wydarzyło.
— Dobra.
Szesnastolatek zacisnął mocno pięści, po czym powoli zbliżył się do drzwi sklepu. Zawahał się przez chwilę, jednak nieprzyjemny ból w brzuchu sprowadził go na ziemię i teraz nic więcej nie ma miało dla niego znaczenia.
Za wszelką cenę muszę coś zjeść, bo inaczej nie wytrzymam., pomyślał zestresowany.
— Idziemy — szepnął do siebie motywująco, a gdy tylko wszedł do budynku rozejrzał się dookoła.
Na szczęście za ladą siedziała osoba skupiona na czytaniu jakiejś gazety, która zasłaniała jej twarz. Być może dzięki temu uda mu się uniknąć jej wzroku i ukradnie parę rzeczy? Kto wie czy naprawdę to zrobi, a co ważniejsze czy mu się to uda. Jedyne co musi zrobić to bycie ostrożnym, a nuż ta operacja się powiedzie.
Przeszedł do działu z bułkami i zaczął wybierać tę, która według niego mogła być najlepsza. Do szczęścia wystarczyła mu tylko jedna głupia bułka, więc nikt nie powinien się obrazić iż jedną sobie pożyczył, czyż nie?
— Zrozumieją — znów szepnął z delikatnym uśmiechem, ale gdy tylko włożył ją do kieszeni bluzy poczuł na ramieniu uścisk.
Z przerażenia odskoczył na kilka centymetrów uderzając całym ciałem o komodę z puszkami i wtedy jedna z nich upadła na jego głowę.
— Ała — syknął łapiąc się za bolące miejsce, a w jego oczach pojawiły się łzy — cholera.
— Dlaczego to kradniesz?
Shiro podniósł kompletnie zaskoczony wzrok do góry spoglądając na klęczącego tuż obok niego Hiroshi'ego, który był równie zdziwiony co on. Chłopak był ubrany w roboczy strój i właśnie wyciągał dłoń w kierunku drżącego bruneta, by następnie położyć ją na jego mokrym od łez policzku.
— Co się dzieje? — zapytał zmartwiony, ale Hyutetsu osłupiały nie miał pojęcia co powinien w tej sytuacji zrobić. Dotyk sąsiada sprawił, że znieruchomiał, a łzy leciały już nie tylko przez ból. — Odstaw tę bułkę na miejsce.
— Puść mnie — szepnął brunet spuszczając wzrok w dół, aby ukryć swoje zażenowanie. — Nic się nie dzieje.
— No przecież widzę, że coś do kurwy nędzy się dzieje — syknął Hiroshi zmieniając swoje poprzednie zmartwienie w irytację. — Jeśli zaraz mi nie powiedz co ci chodzi po głowie to zgłoszę kradzież na policji. Może to tylko bułka, ale jednak ma swoją cenę, wiesz?
— Wiem — odpowiedział od razu przygryzając dolną wargę i przecierając rękawem bluzy zapłakane oczy. — Ale ja jej teraz tak bardzo potrzebuję. Taka osoba jak ty na pewno mnie nie zrozumie!
— Jesteś głodny?
— Tak i to bardzo! Błagam — jęknął brunet ściskając w dłoni pożywienie — pozwól mi ją wziąć.
Mitsuko westchnął głośno, odsunął rękę z jego twarzy, po czym wstał i rozejrzał się dookoła. Zrobiło mu się zwyczajnie żal tego zrozpaczonego chłopaka, bo kto normalny błaga o jedną tak naprawdę nic nie wartą bułkę? Oczywiście wspomniał o tym, że każda rzecz ma swoją cenę, jednak to ze względu na to, że był to sklep w którym pracował nie mógł nic innego powiedzieć. Ale sam sądził, że jedno pieczywo mniej nie zrobi nikomu różnicy.
— Siadaj przy stoliku — starszy wskazał palcem na plastikowy mebel przy oknie — i zaczekaj na mnie. Kończę za jakieś pół godziny, dasz radę tyle wytrzymać, nie?
Zarumieniony chłopak kiwnął delikatnie głową próbując się otrząsnąć. Bez zbędnych słów ruszył w stronę stołu przy którym usiadł, a następnie kątem oka obserwował dobrze zbudowanego blondyna, który w tej chwili stanął za kasą.
Nieoczekiwanie do sklepu ktoś wszedł. Shiro przeniósł wzrok w stronę drzwi przy których stała niewysoka Japonka ubrana w krótkie dresowe spodenki oraz przylegający do jej ciała biały bezrękawnik. Na nogach miała sportowe różowe adidasy, a na lewej ręce założone etui, aby podczas biegu mieć telefon przy sobie. Szesnastolatek musiał przyznać sam przed sobą, że dziewczyna wyglądała naprawdę ślicznie, podczas gdy ubrana była w zwykły sportowy strój, dlatego nieco podłamany spojrzał na sąsiada. Chłopak stał wpatrzony w nią niczym w obrazek i wyraźnie zapragnął, by ta podeszła do niego.
— Hiroshi... — szepnął pod nosem smutny Hyutetsu, jednak nim zdążył zwrócić na siebie uwagę starszego ten ruszył ku nieznajomej. Na początku przywitali się dość nieśmiało, ale gdy w końcu konwersacja trochę się rozwinęła rozmawiali ze sobą tak ochoczo, że gdyby nie fakt iż Shiro obserwował tę parę odkąd szatynka weszła do klepu to pomyślałby, że znają się bardzo długo.
Brunet odwrócił w końcu wzrok, by obydwoje mogli w spokoju dyskutować. Nie chciał podsłuchiwać ich rozmowy, jednak nie mógł się po prostu powstrzymać. Martwił się, że Hiroshi odejdzie z biegaczką i zapomni o nim, bo kto wolałby zostać z kolegą oraz zmarnować na niego swój wolny czas?
Po około dziesięciu długich minutach młoda kobieta w końcu opuściła pomieszczenie widocznie zapominając o prawdziwym powodzie dla jakiego odwiedziła konbini. Oczywiście od tego czasu z twarzy Mitsuko nie potrafił zejść szeroki uśmiech, ale oprócz tego nie podszedł do sąsiada ani razu sprawiając tym samym wrażenie jakby naprawdę zapomniał o Shiro.
— Hiroshi możesz już iść! — Krzyk współpracownika uczącego się boksera wyrwał z rozmyśleń wciąż siedzącego przy stole szesnastolatka. Nieśmiało podniósł wzrok do góry, a wtedy nieoczekiwanie poczuł na ramieniu uścisk.
— Dobra to my już mykamy! — dpowiedział z szerokim uśmiechem, lecz nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć spojrzał na mnie i odsunął się. Pewnie poczuł tę odrazę, że dotknął właśnie pieprzonego geja.
— Przepraszam — mruknął brunet, jednak Hiroshi znów go objął tym razem mocniej.
— Niby za co? — zapytał śmiejąc się.
— Sprawiam ci teraz kłopot, a nawet nie wiem dlaczego mi pomagasz... Przecież wszystko ze mną w porządku — szepnął zarumieniony Shiro chcąc przesunąć się nieco w bok, by uścisk zelżał.
— Widzę, że coś jest nie tak, a po drugie... Czy ty chodzisz w tym samym ubraniu od czasu, gdy Akiko wyrzuciła twoje śmieci? — zadał kolejne pytanie przez które sprawił, że Hyutetsu zadrżał delikatnie.
Młodszy przełknął głośno ślinę w duchu prosząc by ktoś, ktokolwiek uratował go przed odpowiedzią. Niestety takowa pomoc nie nadeszła.
— Tak — szepnął tak cicho, że gdyby nie ruch jego warg Hiroshi nie mógłby się nawet domyślić.
— Dlaczego nie wróciłeś do domu?
— No bo... Zgubiłem gdzieś klucze do niego — mruknął zażenowany, a tamten gwałtownie odsunął się od niego i chwycił mocno za ramiona.
— No co ty pierdolisz? — zapytał zdziwiony, po czym uśmiechnął się szeroko. — Zapraszam więc do siebie.
Shiro w niewiarygodnie szybkim tempie kilkakrotnie kompletnie zaskoczony zamrugał powiekami. Przez chwilę wydawało mu się, że kolega znów ma ochotę naśmiewać się z niego, jednak ta myśl szybko zniknęła. Sam nawet nie wiedział dlaczego, po prostu postanowił mu zaufać.
— D-Dziękuję — szepnął nieśmiało, ale wtedy na jego twarzy ukazał się niewielki, ale jakże uroczy uśmiech — dziękuję, naprawdę.
— No nie masz za co.
❧❧❧
Droga do ogromnego bloku w którym mieszkali obydwoje zajęła chłopcom miej więcej pół godziny, która minęła im jak z bicza strzelił. Byli za bardzo pochłonięci rozmową w której co chwilę opowiadali sobie nawzajem żenujące, bądź zabawne historie z ich życia. Może Shiro nie miał ich tak wiele jak rozgadany Mitsuko, jednak również miał się czym pochwalić. Nawet nie zauważyli kiedy w końcu zjawili się pod odpowiednimi drzwiami, bo nie potrafili zamknąć swoich ust.
To był pierwszy raz gdy Hyutetsu tak bardzo otworzył się przed kimś, jednak nie żałował tego, a wręcz przeciwnie — chciał powiedzieć koledze dosłownie wszystko. Obserwując uśmiechniętą od ucha do ucha twarz osiemnastolatka zapragnął wyznać mu swoje uczucia, ale na szczęście w porę ugryzł się w język.
— Kurwa — syknął nieoczekiwanie Hiroshi spoglądając w przestrzeń za plecami bruneta.
Gdy Shiro chciał odwrócić się w tamtą stronę blondyn wepchnął go gwałtownie do teraz już otwartego mieszkania i zamknął za sobą drzwi przez co wciąż pozostał na zewnątrz. Zaskoczony szesnastolatek nacisnął na klamkę, jednak nie potrafił otworzyć wejścia, ponieważ z drugiej strony było ono przytrzymywane przez Mitsuko.
— Co jest? — szepnął przerażony obawiając się, że wpadł w sidła sąsiada i ten zechce go pobić przez bycie homoseksualistą, ale szczerze sam w to nie wierzył. Przecież takiej szczerości oraz radości nie da się udawać.
— Spierdalaj stąd!
Krzyk Hiroshi'ego sprawił, że Hyutetsu spojrzał przez niewielkie okienko umiejscowione w drzwiach i obserwował sytuację jaka działa się na zewnątrz. Był ciekawy tego kto postanowił odwiedzić jego sąsiada. Zdawał sobie sprawę, że to było złe, ale ciekawość wzięła nad nim górę.
Scena po drugiej strony wydawała się brunetowi poniekąd dziwna, a tym bardziej nie zrozumiała. Wkurzony Hiroshi trwał w bezruchu wciąż trzymając dłoń na klamce jakby bał się, że Shiro jednak postanowi się wtrącić. Tuż naprzeciwko niego stał rozpromieniony chłopak, który ruszał dłońmi we wszystkie możliwe kierunki i żywo o czymś opowiadał. Przez chwilę brunet odniósł wrażenie jakby wyznawał mu miłość, jednak szybko to minęło bowiem Hyutetsu w odpowiedzi tylko głęboko westchnął, a następnie pożegnał się nic więcej nie dodając.
Wszedł do domu obejmując twarz dłonią oraz gdy tylko zamknął drzwi oparł się o pobliską ścianę. Nie zwrócił nawet uwagi na wpatrującego się w niego sąsiada, bo był widocznie czymś zamyślony.
— Hiro...? — Shiro postanowił w końcu przerwać tę krępującą go ciszę, jednak nie dostał odpowiedzi takiej jakiej się spodziewał.
— Spierdalaj! — wrzasnął wściekły Mitsuko po raz kolejny zmieniając swój nastrój niczym kobieta w ciąży. Młodszy zaledwie o dwa lata chłopaka drgnął, po czym bez zbędnych słów opuścił mieszkanie. Nie zrobił nawet trzech kroków poza lokum, bo zaraz znów został do niego wciągnięty.
Tuż naprzeciwko niego stał teraz trochę zawstydzony Hiroshi drapiący się za kark.
— Nie fochaj się tak. Zostań.
Niewinna mina chłopaka sprawiła, że na buzię Shiro wdarł się ogromny rumieniec i sam się zawstydził. Nie za bardzo wiedział co powinien mu powiedzieć w tej sytuacji, dlatego postanowił milczeć. Z jednej strony kazał mu spierdalać, a z drugiej zostać? To było kompletnie bezsensu.
— Przepraszam za wcześniej — mruknął Mitsuko — czasami jestem taki agresywny.
— Nie — odpowiedział od razu Hyutetsu uśmiechając się delikatnie — w gruncie rzeczy to wcale mi to nie przeszkadza. Poza tym... Kto chciałby pomóc takiemu nieudacznikowi jak ja?
— Jesteś kolejnym depresyjnym dzieciakiem?
— Co?
— No każdy tak teraz mówi — powiedział przeciągając się leniwie i ziewając przy okazji. — Ty też rozpaczasz nad sensem życia?
— Co? Nie!
— Więc...?
— To nie tak jak myślisz — zaprzeczył zaczerwieniony Shiro, jednak postanowił być z nim szczery — po prostu jestem teraz sam.
Hiroshi przymrużył powieki nie za bardzo rozumiejąc o co mu teraz chodziło.
Sam? Jak to?
Te dwa pytania zakrzątały jego głowę, jednak nie miał siły zapytać o to. Teraz miał ochotę tylko położyć się do łóżka i zasnąć, ale niestety musiał zająć się najpierw zaproszonym przez siebie samego gościem. Chciał z nim jeszcze porozmawiać oraz poznać go nieco bardziej, bo wydawał mu się ciekawym dzieciakiem, jednak zaczął się zastanawiać czy był to naprawdę dobrym pomysłem. Przecież ten chłopak chcąc nie chcąc był gejem.
Kto wie co mogłoby mu odbić?
— Dobra to ja będę spa...
— Nie chcę robić problemów. — przerwał mu zawstydzony Shiro. — Mogę spać na dworze, naprawdę. Ale czy mógłbyś mi dać przynajmniej koc? No wiesz...
— Nie, nie wiem — syknął zły Mitsuko. — Nie rozumiem o czym teraz do mnie mówisz. Wolisz spać na zewnątrz, kiedy zaproponowałem ci nocleg u siebie? No chyba żartujesz?
— Ale...
— Dobra. To idź — krzyknął nieoczekiwanie.
W oczach Hyutetsu po raz kolejny zakręciły się łzy, ale przynajmniej dostał pozwolenie na opuszczenie tego miejsca. Nie będzie musiał sprawiać więcej problemów bokserowi, a przecież i tak sporo ich narobił. Najpierw przy poznaniu, później gdy na niego napadnięto no i jeszcze teraz... Kiedy zgubił klucze.
Być może Hiroshi był agresywnym oraz pewnym siebie chłopakiem, ale w gruncie rzeczy miał również wiele pozytywnych cech, które Shiro miał okazję dzisiaj poznać.
— Zostajesz! — wrzasnął po raz kolejny blondyn tym razem biorąc kumpla na ręce i prowadząc w nieznaną szesnastolatkowi stronę. Co on będzie chciał zrobić?
Hyutetsu pod wpływem chwili objął sąsiada za kark tym samym zbliżając ich do siebie jeszcze bardziej. Chłopak nie potrafił nic więcej zrobić. Podobało mu się to, że jego „ukochany” niósł go teraz niczym księżniczkę, jednak nie wiedział jeszcze dokąd.
— Hiro... — szepnął cicho, a tamten przygryzł dolną wargę.
— Cicho bądź.
Zaraz po tym kopniakiem otworzył wybrane drzwi, które prowadziły do sypialni. Oczywiście Shiro zrozumiał to, gdy tylko ujrzał ogromne małżeństwie łoże. Przełykając głośno ślinę obserwował wkurzoną twarz sąsiada, ale nie zdążył za długo się napatrzeć, ponieważ starszy rzucił go na materac.
— Co jest? — zapytał zaskoczony szesnastolatek, ale w odpowiedzi usłyszał tylko głośne prychnięcie.
— Tylko o to ci chodziło, prawda? — Hiroshi odpowiedział mu pytaniem. — Jesteś gejem, więc o niczym innym nie myślisz, czyż nie? A może jednak się mylę?
— Yah... Hiro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥