16 lutego 2019

Zbij mnie! – Prolog



Autorskie

Lekko drżącym krokiem ostrożnie przeszedł próg nowego mieszkania trzymając w ręku ogromny karton w którym znajdowały się wszystkie jego rzeczy. Gdy w końcu znalazł odpowiednie miejsce, by odstawić pudło postanowił wziąć krótki prysznic. Niestety w domu ojca nie zdążył tego zrobić, bo zaraz po tym jak znienawidzony trener, Terada po raz kolejny go wyśmiał postanowił odejść z klubu i opuścić rodzinne strony.
Młody Hyutatsu najbardziej obawiał się tego, że przyniesie wstyd swojemu ojcu, który był znanym na całą Japonię zawodowym bokserem. Chcąc nie chcąc szesnastolatek był zwyczajną łamagą o niezbyt wysokiej samoocenie, więc widział świat w ciemnych barwach. Po za tym w willi sportowca nie czuł się sobą. Budynek był ogromny, zbyt wiele warty i dużo nieznajomych osób się w nim kręciło, a Shiro wolał raczej samotność, dlatego też postanowił się wyprowadzić.
Stojąc już pod prysznicem kompletnie nagi dotknął prawej strony brzucha na którym widniał wielki siniak. Niestety nie dał rady wczorajszego dnia obronić się przed brutalnym atakiem trenera i to był tego skutek.
Nigdy nie lubił się bić, a tym bardziej trenować sztuki walki, ale zrobił to na życzenie ojca, którego mocno szanował.
Nieoczekiwanie z rozmyśleń wyrwał go głośny dzwonek. Z delikatnym rumieńcem na twarzy dobył szlafrok, nałożył na swoje wciąż mokre ciało i ruszył w stronę drzwi. Nikogo nie zapraszał, więc nie dziwnym było to iż tak się zdziwił na usłyszenie alarmu. Gdy w końcu powolnym ruchem nacisnął na klamkę ktoś sam przyspieszył proces otwierania drzwi i dosłownie wleciał do jego mieszkania rozglądając się na prawo i lewo.
— Kurwa mać, gdzie on do cholery jest — wściekły ton nieznajomego blondyna wywołał u nieśmiałego Shiro lekkie przerażenie. Chłopak już miał zamiar się odezwać, lecz wtedy jego gość spojrzał na niego, co sprawiło iż Hyutetsu odwrócił wzrok. — Kim jesteś?
— J-Ja? — zapytał szesnastolatek wskazując na siebie palcem denerwując się przy tym ze stresu.
— No, a widzisz tu kogoś innego? — syknął blondyn, po czym podszedł do właściciela mieszkania i bez skrępowania obserwował czerwoną z zażenowania twarz Shiro. — Zawsze się tak rozbierasz przed ludźmi których nie znasz?
Zaskoczony brunet odsunął się na dobrą odległość. Dopiero wtedy poczuł delikatny wiaterek muskający jego odkryte prawe ramię, które szybko zakrył nieco za dużym szlafrokiem.
— Ja pierdolę... Z ciebie taka niemowa jest czy jesteś na coś chory? — warknął wulgarnie na co Shiro przełknął głośno ślinę. — Hm?
— J-Ja nie... — mruknął, jednak nie dane było mu dokończyć zdania, gdyż nieznajomy mocno przycisnął go do ściany i podciągnął do góry. — C-Co ty robisz... P-Puść mnie...
Blondyn przewrócił zły oczami, a następnie puścił chłopaka, który upadając na ziemię drżał ze strachu. Przerażony Hyutetsu jeszcze nigdy nie widział kogoś tak pewnego siebie, a zarazem brutalnego, jednak oprócz lęku względem osoby nieznajomego czuł coś jeszcze. Coś na kształt fascynacji.
— Więc ty od dzisiaj jesteś moim nowym sąsiadem, tak? — westchnął brązowooki, jednak nie wysilił się nawet, by pomóc wstać nowemu znajomemu.
— K-Kim jesteś? — zapytał nagle Shiro, jednak zamiast odpowiedzi do jego uszu doszedł lekko psychopatyczny śmiech.
— Być może twoim największym koszmarem o imieniu Hiroshi.
Słysząc imię agresywnego chłopaka brunet uśmiechnął się pod nosem, a następnie powoli wstał podtrzymując się o pobliską szafkę. W końcu miał szansę dokładnie przyjrzeć się blondynowi, który wparował do jego mieszkania, jakby było jego własne.
Nieznajomy był znacznie wyższy od niego, a oprócz tego największą uwagę przyciągały ogromne mięśnie ramion, a także dobrze wyrzeźbiony tors ukrywający się za zbyt małą i obcisłą bluzką.
— Co się tak patrzysz? — Warknął Hiroshi, kiedy kruczowłosy obserwował go już za długo. — Nigdy człowieka nie widziałeś, czy co?
— N-Nie, ależ s-skąd że... — odpowiedział Shiro niemal od razu machając rękami na wszystkie strony. — Po prostu... Zastanawiam się... Nie trenujesz przypadkiem boksu?
— Hę?
— No wiesz... W pobliskim klubie otworzyli nabór, bo ktoś odszedł i...
— Ach, wiem o tym. Już tam byłem, kluby się o mnie wręcz biją. — Chłopak dumnie się wyprężył, a następnie zrobił z ust dzióbek. — Wiesz coś o tym klubie, nie?
— Ja? — zapytał niby zaskoczony. — Nie, skąd miałbym wiedzieć.
Hyutetsu zrozumiał iż ten chłopak zajął jego miejsce, lecz sam nie wiedział co poczuł. Złość, zazdrość, czy może jednak ulgę, że go zastąpiono?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥