Wspólna piosenka – Rozdział 2





Jay Park x Zico || +18

Zamknął kopniakiem drzwi domu, nie zamykając go na klucz, bo miał na rękach pijaną "syrenkę". Sześćdziesiąt pięć kilogramów żywej wagi nie sprawiały silnemu i umięśnionemu piosenkarzowi zbyt wiele trudności, przeszkadzał mu raczej wzrost noszonego kumpla, przez którego co chwilę coś się przewracało na ziemię. Przechodząc do salonu uderzył przez przypadek głową Zico w ścianę, ale na szczęście tamten tylko mruknął coś niezrozumiałego i chyba nic go nie zabolało.
Jay podszedł do kanapy na którą rzucił cielsko prawie nieprzytomnego Jiho i usiadł obok niego. Szatyn zaczął się głupkowato śmiać, a Park spojrzał na niego rozweselonym wzrokiem. Tak, ten debil zdecydowanie poprawił mu humor.
— To co teraz, Zico? — Zapytał go starszy. — Mam cię rozebrać? Chcesz tego?
W odpowiedzi usłyszał jedynie ciche prychnięcie, po czym Jiho położył się na brzuch. Brunet zlustrował go wzrokiem od brązowych włosach do jego tyłka, który był schowany pod ciasnymi spodniami. Przygryzł dolną wargę, chwycił przyjaciela za kostki i mocno pociągnął w swoją stronę. Chciał mu ściągnąć te upierdliwe odzienie, ale jak na nieszczęście Woo znów zaczął się ruszać na wszystkie strony. Poirytowany jego ruchami przez co nie mógł go rozebrać, wstał z kanapy, obrócił go brzuchem do góry i gwałtownie zaczął ściągać spodnie młodszego.
— Co robisz? — Zapytał słodkim, niekontrolowanym głosem Zico.
— Ściągam ci portki, bo będzie ci w nich nie wygodnie spać na kanapie.
Młodszy spojrzał w jego oczy, kiedy skończył rozbierać go ze spodni i westchnął głośno.
— Masz niesamowicie przystojne uszy i seksowne nozdrza. Mówił ci to ktoś kiedykolwiek? — Zaśmiał się niczym dziecko.
— Nie, jesteś pierwszy — mruknął i stanął naprzeciwko niego. Szatyn usiadł by widzieć Jay'a w całej okazałości. Nie był wysoki, ale jego mięśnie... No po prostu niszczyły wszystkich i wszystko. Starszy poczochrał Jiho po włosach i uśmiechnął się. — Jesteś takim słodkim dzieckiem.
— Nie jestem dzieckiem! — Krzyknął obrażony i wydął usta.
— Jesteś, jesteś.
— Udowodnię ci, że nie jestem — mruknął całkowicie poważnie mimo iż wyglądał zabawnie, bo pijani ludzie nie potrafią być poważni, kiedy mają zamglone spojrzenie i zaczerwienione policzka.
Park już chciał się zapytać jak on mu to udowodni, ale nim zdążył to zrobić poczuł na swoich spodniach jego dłoń. Zaskoczony spojrzał w dół, ale nie odsunął jego ręki, bo spodobał mu się ten dotyk. Oczywiście zrobiło mu się nieco ciasno, bo nigdy nie miał w okolicach swojego członka męskiej dłoni i to było takie nowe doznanie.
— Wiem, że chcesz wyruchać mój tyłek — zaśmiał się Zico i oblizał seksownie dolną wargę, chociaż znów mu to nie wyszło przez nadmiar promili — no chodź tu.
Chłopak położył dłonie na tyłku starszego i przyciągnął do siebie. Jay nieźle się z niego śmiał, bo pierwszy raz ktoś tak nalegał na to, by uprawiał z nim seks. Ale tak całkowicie szczerze to nie chciał wykorzystać przyjaciela, jeśli już by to mieli zrobi to tylko za zgodą obydwóch.
Niepostrzeżenie Woo rozpiął rozporek ze spodni, które jeszcze miał na sobie Park. Szatynowi wcale nie przeszkadzało to, że Jiho chce zrobić mu loda, a wręcz przeciwnie, bardzo mu się to spodobało. Czekał, więc spokojnie na dalszy rozwój wydarzeń.
— Pomóż mi — mruknął raper męcząc się z ściąganiem tego jakże skomplikowanego odzienia.
— No dobrze, jak sobie życzysz.
Jaebeom odsunął ręce przyjaciela ze swojego ciała, po czym powoli, by tamten zrobił się nieco niecierpliwy ściągnął dolne ubranie. W tej chwili stał przed szatynem w samych bokserkach i bluzce bez rękawów. Puścił chłopakowi oczko, po czym pozbył się w seksowny sposób niepotrzebnej koszulki. Zaraz po tym pomógł również Zico pozbyć się jego t-shirtu.
Woo przygryzł dolną wargę, przełknął ślinę i wziął się do pracy.
Na początku położył swoją dłoń na szarych bokserkach z firmy Calvin Klein przylegające do ciała piosenkarza obserwując wypuklenie, które chcąc nie chcąc było już bardzo widać. Szatyn przeniósł długie palce na tamto miejsce i zaczął masować jego nabrzmiałego członka przez materiał bielizny. Patrzył na jego krocze zamglonym, ale podnieconym wzrokiem co doprowadziło patrzącego na niego z góry niemal nagiego Park'a do głośnego jęknięcia. Przerwał przesuwanie ręką po materiale, kiedy tylko mu się to znudziło i przybliżył swoją twarz do wypuklenia. Nie obrzydzało go to, bo był nietrzeźwy, a Jay'owi bardzo się to podobało i nie chciał przerywać.
Dwudziestoczterolatek zostawiał na szarej bieliźnie mokre ślady co było widać przez masowanie językiem członka starszego. Robił to jak zawodowiec, a Park wcale nie musiał go pouczać, czy coś w tym stylu.
— Nie sądziłem, że jesteś w tym taki dobry — wysapał podniecony Jaebeom.
Zico uśmiechnął się i przyssał się do niego ciągle ruszając językiem. Dźwięki jakie wydawali z siebie obydwaj rozniosły się po pomieszczeniu, a nawet i całym domu. Dobrze, że Jay mieszkał sam, bo przynajmniej nikt nagle nie wejdzie do jego mieszkania i im nie przerwie.
Dłonie młodszego powędrowały na pasek przedstawiający napis firmy, która wykonała bokserki i w powoli zaczął je ściągać. Penis starszego w końcu zobaczył światło z lamp, ale nie mógł pozostać na wolności, bo został wprowadzony do buzi Woo. Wysoki chłopak położył ręce na pośladkach Jay'a, przybliżając go do siebie. Niestety wielkość męskości bruneta nie pozwoliła na stymulowanie go w całości, a jedynie w połowie. To był pierwszy raz Zico, więc jeszcze nie potrafił tego robić tak doskonale jak wiele innych osób, ale przynajmniej się starał i dobrze mu to wychodziło.
— Ahh — Park zacisnął mocno wargi, by nie krzyknąć i zaczął się poruszać w rytm ruchom lidera Block B. Przez to z ust szatyna wydobywały się dławiące westchnienia.
Po kilku kolejnych minutach członek prezesa był już niesamowicie nabrzmiały, więc pijany raper wziął go do ręki i zaczął masowanie. Lewą dłoń położył natomiast na piersi kumpla wyszukując jego sterczącego sutka, którym również się bawił, ale Jay niesamowicie szybko zareagował na ten dotyk i zrzucił rękę z górnej części swojego ciała.
— No ej... — Mruknął niezadowolony Jiho, a Jaebeom wzruszył ramionami.
— Dokończ to porozmawiamy.
Woo uśmiechnął się znikomo i znów wziął jego męskość do buzi.
— Chcesz żebym ci doszedł do buzi? — Zapytał nieskrępowany tą intymną sytuacją Park, a Zico uśmiechnął się.
— Bardzo chce — wyszeptał przerywając na chwilę i znów stymulował penisa prezesa AOMG.
Po paru jakże gorących pełnych jęków, czy niepotrzebnych żartów brunet doszedł w buzi Jiho. Raper uśmiechnął się, wysuwając z ust męskość kumpla i oblizał się połykając białą spermę.
— Następnym razem dam ci ananasa do zjedzenia, będziesz lepiej smakował — zaśmiał się Woo, a Jay podniósł prawy kącik ust do góry — bo na razie twoje pijane plemniki robią burdel w moim żołądku.
— Następnym razem?
— No tak. A dzisiaj... Błagam cię, przeleć mnie — wyszeptał szatyn, a Park poczochrał go jedynie po włosach, sięgnął po własne bokserki i nałożył je na swoje ciało.
— Co ty robisz?
— Obiecuję ci, że porozmawiamy o tym, kiedy będziesz trzeźwy, okej?
— No dobrze.
— No to teraz kładź się — powiedział wytatuowany na cały ciele brunet i wziął do ręki koc znajdujący się na krześle obok.
Delikatnie popchnął Zico, aby się położył i go przykrył.
Wpatrywał się w jego śpiącą twarz z uśmiechem. Osunął kosmyk włosów, które wchodziły w jego oczy, bo uważał, że może mu to przeszkadzać. Park pochylił się nad przyjacielem i dzieliły ich zaledwie kilka centymetrów, które go denerwowały. Zbliżył się do niego i złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Raper co dziwne odwzajemnił go, ale starszy zaraz się odsunął nieco zaskoczony.
Co się z nim dzieje do cholery?
Podrapał się z tyłu głowy i podreptał do swojej sypialni z niewiarygodnie szerokim uśmiechem na twarzy. Tego wieczoru chyba nie zapomni przez długi czas.

❧❧❧

Była trzecia w nocy. Alkohol, który wcześniej wypił Zico wciąż nie do końca opuścił jego ciało. Przykrył się szczelniej kocem, bo zrobiło mu się nieco zimno i dotknął swoich bokserek. Materiał trochę go zdenerwował, więc ściągnął go z siebie i położył dłoń na swoim dziwnie nabrzmiałym członku, jakby czekał aż ktoś go wymasuje. Pod wpływem chwili zaczął go stymulować, ale naszło go dziwne deja vu, jakby robił to kilka godzin wcześniej. Nic jednak nie potrafił sobie przypomnieć. Po kilkunastu szybkich ruchach na nadgarstkiem oraz dłonią chłopak doszedł na koc, więc po prostu powrócił do spania, jak gdyby nigdy nic.

❧❧❧

Do jego oczu wpadły promienie słońca. Przetarł ręką zaspane oczy i zaraz poczuł przyjemny zapach dochodzący z kuchni. Podniósł się do pozycji siedzącej, ale zaraz zorientował się, że nie jest u siebie. No i ten zapach. Zico już chciał odsunąć koc, którym był przykryty, ale zorientował się, że jest całkowicie nagi. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, bo zaraz naszła go myśl, że jest w domu jakiejś przepięknej kobiety.
Chłopak przeczesał włosy, słysząc, że ktoś nadchodzi.
Był zaciekawiony tym kogo tym razem wybrał.
Po chwili do salonu wszedł półnagi Jay Park z którym wcześniej pisał piosenkę. Przestraszony Woo zakrył się po samą szyję, jakby było mu gorąco tylko po to, by jego współpracownik nie zauważył, że jest nagi. Jaebeom zaśmiał się głośno, a później spojrzał na podłogę.
— Och, czyli nawet bokserek się w nocy sam pozbyłeś? Było aż tak dobrze? — Powiedział wesoło, siadając na fotelu i położył na stole tackę z jedzeniem. — Jesteś głodny? Wczoraj się namęczyłeś, musisz więc coś zjeść.
— Co? — Zapytał zaskoczony szatyn. — O czym ty do cholery mówisz?
Park zamrugał szybko trochę zaskoczony.
— Nie pamiętasz, co?
— Niby co miałbym pamiętać?
Jiho podrapał się z tyłu głowy próbując sobie przypomnieć co się wczorajszego wieczoru wydarzyło. Pewne było to, że był kompletnie pijany i może to być przypadek, że jest bez ubrania, ale wydawało mu się to nieco dziwne.
Powinien jeszcze raz wszystko przemyśleć, ale nie potrafi przez to, że ten palant ciągle się na niego patrzy i uśmiecha jak idiota.
— Daj mi pomyśleć — wysyczał wściekły raper, ale w odpowiedzi usłyszał śmiech.
Starszy wstał ze swojego miejsca, usiadł obok niego i objął go ramieniem spoglądając na jego twarz. Miał ochotę znowu musnąć jego ponętne usta.
— Co ty robisz? — Zapytał zaskoczony.
W jednej chwili wszystko stało się dla niego jasne. Odskoczył od kumpla jak poparzony, zapominając koca. Jay widząc jego całe ciało nagie zacisnął mocno usta i próbował nie wybuchnąć śmiechem. Czy to nie zabawne, że Woo lata przed nim z przyrodzeniem na wierzchu? Jeszcze był taki zdenerwowany co dodało mu uroku.
— Zgwałciłeś mnie?! — Krzyknął wściekły, a Jaebeom pochmurniał. Jeszcze czego, będzie go oskarżał o wykorzystanie.
— Mam swoją godność. Nigdy nikogo nie wykorzystałem bez jego zgody.
— Hah, racja. Gdybyś mnie zgwałcił dupa by mnie napierdalała — westchnął, ale znów zaczął wrzeszczeć. – Dlaczego mnie nie powstrzymałeś?!
Park uśmiechnął się, bo myślał, że przyjaciel już sobie przypomniał, niestety nie wiedział jak bardzo się mylił.
— Ja wiem... Ja ciebie... No wiesz... — Powiedział zarumieniony, a jednocześnie zażenowany. Dziwne było to, że nie czuł zażenowania swoją nagością, chociaż szczerze to miał się czym pochwalić.
— No co...?
— To ja ciebie... Przeruchałem... Ach, przepraszam, nie potrafię się kontrolować, kiedy jestem pijany.
Prezes wytwórni wybuchł głośnym oraz niekontrolowanym śmiechem. Jeszcze czego, takiej bzdury nigdy w świecie jeszcze nie słyszał. Zico miałby Jay'a przeruchać. Ta, chciałby.
— Z czego się śmiejesz?
— Wybacz... To zabawne, że tak uważasz — mruknął.
— Niby dlaczego?
— Bo ja nigdy nie byłem na dole. Jak sobie przypomnisz co się wczoraj stało to porozmawiamy.
— Co się kurwa wczoraj stało?! — krzyknął wściekły.
Jay Park nieco zachęcony wstał i podszedł do niego. Woo przeszkadzała ta odległość, więc próbował go jakoś uniknąć, ale nijak mu to wychodziło.
— Mogę ci powiedzieć, jeśli chcesz.
— Mów.
— Powiem to prosto z mostu, okej?
— Okej.
— Zrobiłeś mi loda.
Jiho zacisnął mocno pięści, po czym przyłożył kumplowi w twarz. Teraz to się wkurwił. Nie będzie słuchał tych bzdur, że jest jakimś homoseksualistom. O nie, wolałby chyba przelizać się z hipopotamem aniżeli przespać się z mężczyzną.
Chłopak szybko poszedł po swoje rozwalone w salonie ubrania i nałożył je na swoje ciało. Nie spojrzał nawet na zaskoczonego Jaebeoma, który trzymał się na policzek.
Po kilku chwilach po prostu wyszedł.

Komentarze

Popularne posty