11 lutego 2019

Dylemat – Rozdział 4




Naruto x Hinata || Naruto

Chłopak podniósł zaskoczony i w tym samym momencie zauważył swoją starszą siostrę biegnącą w jego kierunku.
— E? — Zdążył jedynie wymówić, kiedy Arico dosłownie w niego wleciała.
Nawet nie zauważył, kiedy Hinata opuściła jego ramiona. Na szczęście obroniła się przed blondynką, która aktualnie tarmosiła bratem. Siedziała na nim trzymając go za fraki.
— Ty łajzo jedna, dlaczego nie przyjechałeś mnie odwiedzić, hm?! Mogłeś to zrobić chociaż ten jeden jedyny raz! — Krzyknęła wściekła.
— Kochanie — męski głos doszedł do uszu dziewiętnastolatków. Hinata, która stała z boku i przyglądała się tej zadziwiającej, a jednocześnie zabawnej scenie odwróciła głowę w lewą stronę. Oparty o framugę drzwi stał wysoki szatyn o rozbawionych ciemnoniebieskich oczach. — Kochanie, przestań już. Jesteśmy tutaj gośćmi, opanuj się.
— Zamknij się, ten łoś pożałuje tego!
Hyuga przez ułamek sekundy miała wrażenie jakby na Uzumaki'm siedziała Sakura. Niemal od razu przekręciła głową, aby wyzbyć się tych myśli, kiedy nagle na barkach poczuła czyjeś ręce. Gwałtownie odskoczyła przez co potknęła się o nogi Naruto i mocno rąbnęła głową w ścianę. Cóż, korytarz był wąski.
— Ałć — jęknęła trzymając się za bolące miejsce, a blondyn szybko zrzucił ze swojego ciała siostrę i podszedł do przyjaciółki.
— Matko Hinata, nic ci nie jest? — Zapytał troskliwie.
— Matko, przepraszam-ttebane! — Wykrzyknęła na cały głos starsza kobieta.
Hinata otworzyła delikatnie swoje oczy. Po prawej stronie klęczała jakaś czerwonowłosa kobieta, niezwykle przejęta jej stanem, a po lewej Naruto. Miała ochotę uciec z tego miejsca, kiedy uświadomiła sobie co się wydarzyło. Wstydu sobie tylko narobiła.
— Żyjesz, prawda? — Zapytała fioletowooka. — Naruciak, a ty? Bolą cię nogi?
— Mamo... — Jęknął skrzywiony nadopiekuńczością rodzicielki.
— A tak... Wybacz... — Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. — Pomóż jej wstać i zaprowadź ją do sypialni, znaczy się do salonu. Zajmę się nią. Minato!
Kobieta wstała odchodząc do znanego sobie pomieszczenia. Jeden z jej synów spojrzał na przyjaciółkę przepraszająco i jedną ręką objął ją w talii, a drugą chwycił jej nogi. To już dzisiaj drugi raz, ale mimo to nie chciał tego kończyć, podobało mu się to. Przy Hinacie czuł się komuś naprawdę potrzebny.
Po nieśmiałych protestach granatowowłosej dziewczyny w końcu posadził ją na kanapie. Przeprosił ją po raz kolejny, a zaraz po tym dotknął dłonią jej ramienia.
— Jak ty to robisz, że jesteś ciągle rozgrzana, hm?
— To rumieńce.
Obydwoje obrócili się w stronę drzwi z których doszedł głos.
— Tata! — Wykrzyczał szczęśliwy Naruto.
Chłopak zerwał się na równe nogi przeskakując mebel i wtulił się w swojego ojca. Nie widział go już ponad trzy miesiące i cholernie za nim tęsknił. Ale w tym momencie uświadomił sobie pewną rzecz. Osunął się od rodzica i spojrzał w jego niebieskie oczy.
— Tatko, dlaczego wszyscy tutaj jesteście, hm? — Zapytał podejrzliwie.
Minato rozkazał synowi usiąść na miejscu.
— Minato Namikaze, a ty? — Wystawił rękę w kierunku towarzyszki syna. Uśmiechnął się delikatnie, aby ta poczuła się nieco lżej.
To po nim Naruto jest taki przystojny, pomyślała Hinata i dotknęła dłoni głowy rodziny. Ukłoniła się lekko przed nim i odwzajemniła jego uśmiech.
— Tatko, bo pomyślę, że zdradzasz mamcię-ttebayo!
Hyuga niemal natychmiast się zarumieniła i odsunęła dłoń. Znowu zrobiła z siebie idiotkę.
— Kto mnie zdradza?
Kushina znikąd pojawiła się za Naruto. Chłopak był przerażony, ale zaraz zaczął uspokajać swoją matkę, że to były tylko żarty. Tak, jego mama była... Przerażającą kobietą. Ostatnio stwierdził, że skoro wytrzymuje ze swoją rodzicielką to z Sakurą na pewno wytrzyma!
— Mogę zapytać o imię? — Zaśmiała się rudowłosa dając dziewczynie przygotowaną ciepłą herbatę. Granatowowłosa podziękowała za napój i nabrała solidnego łyka.
— Hyuga... Hyuga Hinata — uśmiechnęła się lekko.
Nienawidziła swojego nazwiska, było takie popularne dzięki jej ojcu.
— Aaa! Hyuga! Jesteś do Manako cholernie podobna-ttebane! — Wykrzyknęła Kushina. — Co u niej słuchać?
— Znała pani moją mamę? Ona... — Białooka zaśmiała się smutno. Zawsze na wspomnienie o swojej rodzicielce chciało jej się płakać. — Pięć lat temu umarła... Zmarła... To znaczy, potrącono ją...
Wszyscy znajdujący się oniemieli, a najbardziej Naruto i jego matka. Nie wiedzieli o tym...
— N-Naprawdę? — Zapytał blondyn, ale zaraz został skarcony przez swoją starszą wersję.
— Przepraszam... Sprawiłam kłopot...
— Nie! Jesteś mile widzianym gościem, Hinata — oznajmił Minato i splótł swoją dłoń z dłonią żony. — Cóż... Mamy do ciebie sprawę Naruto.
Ojciec zmienił temat i za to w duchu bardzo mu dziękował jego syn. Nie wiedział o tym, że matka jego przyjaciółki zmarła. Co z niego za przyjaciel skoro nie wie takich rzeczy? Podniósł głowę patrząc smutny w oczy Namikaze.
— Arico i Toshi zamieszkają tutaj przez pewien czas. Mógłbyś się wynieść z domu? — Zapytał prosto z mostu najstarszy, jednak zaraz dostał po głowie od swojej żony. Przynajmniej zrobili wesołą atmosferę. — Ała, za co?
— Mojego Naruciaka tak wyrzucać!
— To był twój pomysł, kochanie... — Jęknął zdziwiony.
— A, racja.
— Mamusiu twój pomysł?
Uzumaki spojrzała na ukochanego ze złością w oczach, a następnie skierowała swój wzrok na najmłodsze dziecko.
— Naruciak, masz już dziewiętnaście lat... Załatwiliśmy ci akademik...
Chwila ciszy, nikt się nie odzywał.
— Yatttta!
Naruto gwałtownie skoczył i uderzył głową w sufit. Był za wysoki.
— Ałć, ałć — mruknął i zaraz usiadł trzymając się za głowę.
— Cieszysz się? — Zapytali zaskoczeni rodzice.
— No jasne! Wszyscy moi przyjaciele są w akademiku tylko nie ja. Nawet Hinata mieszka w akademiku — powiedział z uśmiechem, od trzech lat marzył o tym momencie. Niby mógł się wyprowadzić rok temu, ale nie chciał zostawić mamy samej, wie o tym jak bardzo ta by za nim tęskniła. — Jejku, dzięki.
— Och, naprawdę? Więc Hinata... Będziesz mieć na niego oko? — Kushina spojrzała na nią kątem oka.
Granatowowłosa przytaknęła nieśmiało.

❧❧❧

Sakura spojrzała na wychowawcę. Naruto wraz z Hinatą ulotnili się już ponad godzinę temu, a ten nawet tego nie zauważył. Może gdyby ona uciekła też by się nie skapnął? Położyła grabie na chodnik, a zaraz potem skierowała się w stronę furtki.
— Lepiej nie uciekaj, obserwuję cię.
Haruno stanęła niczym słup. Dlaczego patrzył jedynie na nią? Dziewczyna zacisnęła mocno swoje dłonie, bo nie chciała już tutaj bezsensownie robić. Już miała się odezwać, kiedy zauważyła zbliżającego się Uchihę.
Szansa, pomyślała i pomachała do przyjaciela.
— Odmachaj mi, odjebie — wyszeptała przez zaciśnięte zęby. Sakura kochała Sasuke, ale kochała też go przezywać, to było jedne z jej hobby.
Czarnowłosy zamiast jej odmachać, odwrócił się w przeciwną stronę i w tamtym kierunku też ruszył. Dziewczyna stała kompletnie zaskoczona. Czy on ją właśnie kompletnie olał? Tak, to na pewno było to. No co za idiota!
— Nienawidzę cię, Uchiha! — Wykrzyknęła na cały głos, kiedy nagle poczuła ciepły oddech w okolicy swojej szyi. — Ha?
— Idziemy.
To był głos Sasuke, na sto procent. Tylko jakim cudem on tak szybko stamtąd znalazł się tutaj? Zresztą co ją to obchodzi. Powinna mu nieźle obić tą łepetynę.
— Przyjdź jutro do mojego i Naruto pokoju, muszę ci coś powiedzieć.
Zniknął.
Jak on to robił?
— Mojego i Naruto? — Powtórzyła jego słowa i zamarła.
Boże...
Naruto w akademiku...
Przecież to przyszłości nie ma.

❧❧❧

Uzumaki kroczył u boku Hinaty co chwilę na nią zerkając. Dziewczyna pomagała mu nieść jego rzeczy z samochodu do budynku w którym teraz miał zamieszkać. Hyuga trzymała w rękach dwa plecaki wypchanymi po brzegi ramen'em, a Naruto dwie duże walizki jego ubrań. Wcześniej chciała mu wziąć jedną z toreb, ale podniosła ją jedynie na odległość dziesięciu centymetrów od ziemi i upuściła. One były bardzo ciężkie, a Naruto? On nosił je jakby były leciutkie jak piórko, nie mogła w to uwierzyć.
— Myślisz, że poradzę sobie w akademiku?
— Dlaczego by nie? Wiesz mieszkamy tam praktycznie wszyscy. No nie licząc tych którzy chodzą na studia i mieszkają w drugiej części z którą nie możemy się widzieć... Będzie super, Naruto-kun — powiedziała nad wyraz dużo.
Zostało im jeszcze jakieś pięć minut drogi. Szli w milczeniu, które zostało przerwane przez dziwne odgłosy dochodzące zza krzaków. Obydwoje zatrzymali się patrząc na rośliny, kiedy nagle wyleciał z nich pomarańczowy lis.
— Omo! — Krzyknęła przerażona Hyuga.
— Co ty tu robisz łosiu?! — Dodał Uzumaki patrząc się dookoła czy nikt ich razem nie zobaczył. — Nie mów, że wpakowałeś się mi do auta? No ty debilu, zabiję cię.
Blondyn położył walizki na ziemi i podszedł do zwierzaka biorąc go na ręce i targając za jego puchaty ogon. Lis zawarczał w znany sobie spokój i przymrużył oczy.
— Kiedyś cię naprawdę zabiję — mruknął.
— Em... N-Naruto-kun? — Zapytała Hinata o której obecności kompletnie zapomniał. — Znasz tego lisa?
— Jak miałbym go nie znać... Toć to mój zwierzak. Chyba wpakował nam się do samochodu, super. Teraz go nie odwiozę. Będę musiał wziąć go do środka. — Mruknął niezadowolony. — Sasuke będzie bardzo zły. No cóż, Kurama idziemy-ttebayo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥