Minęła noc. Wczesnym rankiem, w jednym z pokoi, do życia budził się blond włosy chłopak, obudzony przez swojego pupila. Najpierw chciał go zamordować za to, że budzi go ze swojego snu, ale wtedy ujrzał na budziku godzinę. Z jego ust wydobyła się wiązanka niewyobrażalnie brzydkich przekleństw, które zaraz podwoiły swoją moc, widząc puste łóżko przyjaciela. Zabije go, zamorduje, no cholera jasna.
Leniwie wyszedł ze swojego łóżka i przeciągnął się. Po raz kolejny spóźni się do szkoły, no cóż, każdemu się czasami zdarza, prawda? Chociaż jemu to zdarza się naprawdę bardzo często. Niechętnie wziął jakieś ubrania i powoli zaczął je na siebie zakładać. Nic mu się nie chciało, dosłownie. Kończył dopinać rozporek, kiedy ktoś zapukał do jego nowego pokoju. Mieszkał tutaj zaledwie kilkanaście godzin i już zdążył się zorientować, że żaden chłopak nie puka do drzwi, więc powinna to być jakaś dziewczyna. Pokój Sasuke, więc nie wiedział, czego ma się spodziewać. Mimo to nie założył na siebie t-shirtu czy jakiejś bluzy.
— Proszę! — krzyknął na cały głos, biorąc z materaca ostatnią część ubrania. Odwrócił się w kierunku drzwi, w których zauważył odwróconą do niego tyłem Hinatę. Zaśmiał się cicho, a zaraz po tym podszedł do niej. Zaczęło mu się to coraz bardziej podobać, takie doprowadzanie ją do szaleństwa. — Chciałaś coś, Hinata?
Poczuła ciepły oddech w okolicy swojej szyi.
— C-Chciałam oddać t-twoją bluzę N-Naruto-kun — wyszeptała to tak cicho, że Uzumaki musiał pochylić się nad nią jeszcze bardziej. Gwałtownie odwróciła się w jego stronę i wcisnęła mu do rąk grubą część jego ubioru.
— Tylko po to się tu pofatygowałaś? — Zapytał zaskoczony i dosłownie rzucił bluzę w głąb pokoju.
Dziewczyna zacisnęła mocno dłonie. Wczoraj miała szansę wyznać mu, co tak naprawdę do niego czuje, ale niestety, jak na złość, przerwano jej. Tym razem powinno jej się udać, musi. Spojrzała białymi oczami w jego błękitne i uśmiechnęła się delikatnie.
— C-Chciałam jeszcze z-zapytać...
— Tak? — przerwał jej na krótką chwilę.
— Mógłbyś mnie pouczyć na sprawdzian z matematyki? Wiesz, jesteś jednym z najlepszych uczniów naszej szkoły... — mruknęła, a on zaśmiał się głośno. — Ach, co ja sobie myślałam... Masz rację, to zabawne...
Już chciała wyjść, ale Naruto chwycił ją za nadgarstek i mocno przycisnął do ściany, pochylając się nad jej twarzą, jakby chciał ją pocałować. Dziewczyna spaliła buraka i poczuła, jak robi jej się słabo. Na szczęście chłopak odsunął się od niej i niepohamowanie zaczął się śmiać. Uratowana... Chociaż wizja całowania się z ukochanym nie była wcale taka zła...
— Chodź, nie wstydź się — zachęcił ją i pociągnął w stronę materaca — niestety Sasuke udostępnił mi jedynie tyle miejsca, więc... Rozgość się w tym kącie, na materacu... Kurde, aż wstyd się do tego przyznać. Udawajmy, że to łóżko.
— Dobrze ci się tu śpi? — Troska w jej głosie była ogromna, ale taki debil jak Naruto tego nie wyczuł. — Nie chciałbyś się przenieść gdzieś indziej, skoro masz tylko tyle miejsca?
— Nie... Sasuke to mój przyjaciel, tym razem dał mi materac!
To nie uspokoiło Hinaty. Musi porozmawiać z Sakurą, aby ta przemówiła czarnowłosemu do rozsądku.
Dziewczyna wyciągnęła ze swojego plecaka książkę, a zaraz po tym napotkała zdziwione spojrzenie Uzumaki'ego.
— Teraz mam cię pouczyć?
— No myślałam, że tak, ale jeśli nie chcesz...
— Nie, że nie chcę, ale trzeba iść przecież na lekcje.
— Lekcje zaczną się dopiero za dwie godziny... Naruto-kun jest szósta rano — wyszeptała, wyciągając swój telefon i pokazując mu, która jest godzina.
Blondyn spojrzał na swój zegar, a później rzucił go na łóżko Sasuke. Ten idiota zamienił godziny, a później wyszedł! No, ciekawe tylko po co.
— No co za debil... Jak ja tego pieprzonego ogra mam...
— Nie obrażaj go, to twój przyjaciel...
Naruto zatkało. Ale to nie dlatego, że dziewczyna powiedziała to taka przejęta, ale to, że pierwszy raz mówiła w ten sposób o Sasuke. Pewnie i jej podobał się Uchiha, ale ta nie chciała o tym powiedzieć. Niemal natychmiast zrzedła mu mina.
— Wybacz. Odechciało mi się uczyć — szepnął zły, a zaraz po tym kazał jej wyjść.
A ona? Patrzyła zaskoczona na to, co on robi... Powiedziała coś złego?
— A-Ale... — Nie dokończyła, gdyż zaraz znalazła się po drugiej stronie drzwi.
Co się właśnie stało? O co w tym, do cholery, chodziło?
❧❧❧
Tymczasem, na drugim końcu piętra w jednym z pokoi doszło do ostrej bójki między Inuzuka Kibą, a jego przyjacielem Shino. Chłopaki kłócili się o to, który z ich zwierzaków jest mądrzejszy.
— Zamknij paszczę, pchlarzu! — Wrzasnął okularnik, kiedy jego przeciwnik rzucił w jego kierunku jakiś dowcip, który jedynie go zdenerwował.
Szatyn chciał otworzyć usta, gdy ktoś wszedł do ich pokoju. Niemal natychmiast wstał ze swojego łóżka, kiedy w progu drzwi ujrzał swoją starszą siostrę. Shino doskonale znał jego rodzinę, ale po raz pierwszy widział Hanę w codziennym stroju, a nie w kitlu. Była ona bowiem lekarką, ale nie taką zwykłą, bo leczyła zwierzęta. Jakby spojrzeć na to ze strony fana owadów, to dziewczyna byłaby dla niego idealna, ale niestety nie lubił psów, którymi cała rodzina Inuzuki się opiekowała.
— Czego chcesz? — Wysyczał Kiba, niezadowolony z nagłej wizyty siostry. Mogła go uprzedzić, nie najadłby się przy tym wstydu. — Spadaj stąd, tu są moi znajomi.
— Nie przesadzasz trochę? Matka kazała mi tu przyjechać, bo nie chciała zrobić ci siary, więc ciesz się, że przyjechałam ja, a nie ona — wymruczała, po czym gwałtownie rzuciła swoją torebkę na jego łóżko. — Tutaj śpisz, prawda? Zresztą — przerwała na moment — czuć.
— Wyjdź stąd!
Chwycił ją za ramiona i z całych sił próbował wyrzucić ją z pokoju jego oraz Shino. Błagał w duchu, aby teraz coś się wydarzyło i żeby sobie poszła. Niestety, jego wołania nie zostały wysłuchane. Zamiast tego oberwał w nos.
— Kur... — Nie dokończył, gdyż brunetka dosiadła się do Aburame.
— Witaj, Shino — przywitała się uprzejmie i ruchem dłoni kazała podejść do siebie Akamaru, który wykonał jej polecenie niemal natychmiastowo.
Tak, on ją uwielbiał...
Nie Shino, pies.
Zwierzak wtulił się w dziewczynę, a zaraz po tym żywo zaczął machać ogonem, jakby nigdy wcześniej tego nie robił. Stęsknił się za Haną, a po raz ostatni widział się z nią wczoraj.
— Widzisz, Kiba? — Zaczęła temat. — Nawet twój pies bardziej lubi mnie niż ciebie, czuję się zaszczycona, wiesz o tym?
— Tsa, przeczuwałem to.
Chciał zrobić urażoną minę, ale nie zdążył, ponieważ zaraz oberwał w nos po raz drugi. Tym razem poleciała z niego stróżka krwi, ale nikt nie przejął się jego stanem.
— Po co tu przyszłaś, do cholery? — Zapytał brunet, grzebiąc w plecaku w poszukiwaniu paczuszki z chusteczkami. Po paru chwilach wygramolił jedną z nich i wytarł nos, patrząc na siostrę. — Odpowiesz mi w końcu, czy przyszłaś tu sobie popatrzeć na Shino?
Dziewczyna gwałtownie się zarumieniła.
— Przyszłam ci powiedzieć, że masz wrócić do domu, bo Kira nie chce z niego wyjść — mruknęła, wstając z łóżka kolegi.
— Jasne... Nie upadłem na głowę, siostrzyczko. Nie wrócę do domu, póki ona tam jest. Przecież ona jest psychiczna. — Wyszeptał, podkreślając ostatnie słowo.
— Ale teraz ona nam nie chce dać spokoju.
— A weź spadaj. Zaraz mam lekcje! W szkole się z nią zobaczę, to spróbuję z nią o tym pogadać! Mam nadzieję tylko, że nie rzuci się na mnie tak jak ostatnim razem... — mruknął wściekły. — Nie wiem tylko, czy to coś da.
— Musi — westchnęła, po czym ukłoniła się przed nimi i wyszła.
No w końcu, pomyślał Kiba, ale pierwsze co zauważył po zamknięciu się drzwi, to wściekła twarz Shino. To nie wróżyło dla niego niczego dobrego, ale wolał pobić się z nim, niż znowu kłócić się z siostrą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥