Dylemat – Rozdział 35




Naruto x Hinata || Naruto

Po dwudziestu minutach w końcu podjechali do galerii. Hinata szybko wyskoczyła z pojazdu i ruszyła do pierwszego sklepu z butami. Wyglądała trochę zabawnie, ale zaraz miało się to zmienić. Gdy w końcu wybrała śliczne białe buty na koturnie. Przeglądając się w lustrze stwierdziła, że wyglądała naprawdę ślicznie i może na weselu nie będzie aż tak źle... Może nawet kogoś pozna? Mimo iż nie widziała siebie z kimś innym niż Naruto, to chciała trochę poszerzyć swoje znajomości.
Wyszła z pomieszczenia z przebranym obuwiem trzymając w prawej ręce trampki. Wróciła szybko do kuzyna i oddała mu je, po czym wraz z TenTen ruszyły do najbliżej fryzjerki i makijażystki. Na pierwszy ogień poszła brązowowłosa dziewczyna, która poprosiła o upięcie dwóch koków, czyli praktycznie to co zawsze.
— TenTen może rozpuść sobie włosy. Masz je takie śliczne, a będziesz je upinać... Mówię ci, Neji'emu na pewno spodobasz się w rozpuszczonych — Hyuga posłała przyjaciółce radosne spojrzenie, jednak ta pokiwała przeciwnie głową.
— Ja nie chcę się mu podobać, ważne bym ja się sobie podobała.
— Och, pierwszy raz słyszę, by ktoś tak mówił — powiedziała nieco zdziwiona — w większości dziewczyny starają się przypodobać swoim chłopakom jeszcze bardziej.
— Widzisz, jestem inna — odpowiedziała jej wystawiając w jej kierunku język.
— A pani jaką chciałaby fryzurę i make up? — Rozmowę przerwała im jedna z pracownic w stronę Hinaty.
— Delikatny makijaż pasujący do tej sukienki oraz... No żeby włosy były idealnie proste i żeby trzymały się cały dzień... — Posłała jej miły uśmiech i usiadła na drugim krześle obok TenTen.
Obydwie siedziały w ciszy, by nie przeszkadzać fryzjerkom w ich pracy. Chciały to ukończyć jak najszybciej. Ale dopiero po dziesięciu minutach fryzury były gotowe i dziewczyny mogły zająć się makijażem dla klientek. Wysoka blondynka zajęła się Hinata, a jej brązowowłosa koleżanka Mibushi. Gdy tylko ta druga zrobiła coś złego na twarzy Ten została skarcona. Tak, była trochę wredna, ale to przez to, że bardzo dużo spędza z Temari, której cięte riposty naprawdę potrafiły dobić człowieka. Na szczęście dla przyjaciół taka nie była i potrafiła się powstrzymywać od niemiłych komentarzy.
— Poprosiłam o błyszczyk, nie o szminkę — syknęła wrednie, kiedy nieznajoma trzymała w ręku nie ten przybór co powinna mieć.
— Ach, przepraszam. Stresuję się trochę. To mój pierwszy dzień w pracy. Zazwyczaj siedzę z głową w książkach od matematyki i fizyki i trochę trudno mi robić coś do czego mnie zmusili.
— Chwila... Że co proszę? Pani robi mi makijaż nie potrafiąc tego robić?
— No szczerze powiedziawszy to tak, ale jakoś daję sobie radę... Jeszcze żadna klientka nie naskarżyła się na mnie mojej szefowej, więc z ręką na sercu mogę powiedzieć, że chyba nie ma z moimi zdolnościami aż tak źle. W końcu każda dziewczyna powinna umieć malować, czy czesać. Jednak jeśli pani nie chce... To ja...
— Oczywiście, że chcę! — krzyknęła zła.
— TenTen, spokojnie... Zamieńmy się po prostu, nie rób problemów... Przecież nie ma źle.
— No dobra — dziewczyny szybko się zamieniły, a Hinata posłała fryzjerce przepraszający uśmiech.
— Lekki makijaż, tak?
— Tak, nie chcę jakiegoś fikuśnego, bo nie lubię i... Nie ma na to czasu. Poproszę hm... Jedynie o pomalowanie rzęsy i ust. Wiem, mogłabym sama to zrobić, ale nie mam siły na to.
Szatynka uśmiechnęła się szczęśliwy i wzięła do ręki odpowiednią rzecz. Po dwudziestu minutach druga z makijażystek wykonała śliczny makijaż dla wymagającej TenTen i obydwie opuściły salon z uśmiechem na ustach. Teraz już tylko prezent.
— Siostrzyczko, patrz co kupiłam — obok granatowowłosej pojawiła się jej młodsza siostra z mangami w ręku. Tak, miała kupić prezent dla kuzynki i jej przyszłego męża, a tymczasem sama sobie kupiła.
— Oddaj mi pieniądze, ja pójdę coś kupić — powiedziała trochę zła i zawiedziona.
— Masz! — Odkrzyknęła rzucając w jej stronę na szczęście jeszcze trochę wypchany portfel. Zastanawiała się co mogłaby kupić na wesele, ale nie potrafiła nic wymyślić.
— Polecam zakupienie jakiś sztućców, czy talerzy albo kieliszków, które będą im potrzebne w życiu codziennym... Bo po co im jakieś ubrania? Za niedługo pewnie i tak one im się znudzą, więc można zakupić coś potrzebnego. No i może jakiegoś wina i zabawki erotycznej. To ostatniej przydaje się zawsze. — To była ta młoda fryzjerka, która malowała Hinatę. Dziewczyna na ostatnią propozycję zarumieniła się nieco, ale w sumie to nie był wcale głupi pomysł.
— A mogłaby to pani dla mnie kupić? — zapytała trochę nie śmiało. — No wie pani... Tą zabawkę... Bo ja nie dam rady się zapytać o to.
— Ależ oczywiście. Proszę ze mną do środka, wybiorę coś ekstra — uśmiechnęła się szeroko — mówię pani, że nowożeńcy będą bardzo szczęśliwi.
— Ja również mam taką nadzieję... Nie chcę ich zawieźć, czy coś...
Shion, bo tak nazywała się nowo poznana osoba, wzięła od Hinaty trochę pieniędzy i weszła do pobliskiego sex shop'u. Hyuga czekała na nią trochę niecierpliwie bojąc się, że ta druga oszukała ją i uciekła, jednak ta zaraz wyszła ze sklepu z paczką, portfelem i rachunkiem w ręku. Granatowowłosa podziękowała jej za pomoc i odeszła.
Pojawiła się przy samochodzie kuzyna niedługo później, a w środku byli już wszyscy którzy być powinni. Prezenty na szczęście zmieściły się do samochodu, jednak ten zboczony prezent białooka ukryła w swojej torbie. Kuzynce wolałaby dać do ręki niż wsadzić do prezentu... Tak, miała bardzo dobry kontakt z panną młodą i przy niej jednej chyba niczego się nie wstydziła. Chociaż i tak była to bardzo żenująca sytuacja. Po co dała się namówić na ten chory pomysł... Co jej strzeliło do głowy... Ona sama nie wie, masakra.

Komentarze

Popularne posty