Za ten czas pod domem państwa Uzumaki zaparkował granatowy ford mondeo. Pasażer w postaci dziewiętnastoletniego blondyna wyszedł z pojazdu omal nie zwracając dzisiejszego obiadu. Z drugiej strony wyszła lekko uśmiechnięta Hinata, która zamykając swoje drzwi przypomniała sobie o Naruto i podbiegła do niego zmartwiona jego stanem. Chłopak jakimś cudem przełknął zbierające się w jego gardle wymioty i odetchnął z ulgą. Nigdy więcej nie pozwoli by granatowowłosa kierowała, nigdy już nie będzie pił wiedząc, że kierowcą nie będzie ktoś normalny. Przecież ta jazda w żadnym detalu nie była normalna! Spojrzał kątem oka na Hyugę, a następnie z szerokim uśmiechem popukał się w płuca.
— Obiecuję ci to, że już nigdy nie pozwolę ci kierować — zaśmiał się, a ona zrobiła smutną minkę. Uzumaki nieco się zdziwił, więc od razu zaczął ją przepraszać i mówić, że to żart.
— To dobrze, Naruto-kun... Ja naprawdę lubię jeździć, chociaż nie często mi się to zdarza.
— Nie dziwię się... — szepnął sam do siebie, ale zaraz ruchem ręki wskazał jej by ruszyła w stronę drzwi wejściowych. — Zapraszam po raz kolejny do mojego domu.
— Och... D-Dziękuję — uśmiechnęła się.
— Nie masz za co, to ja powinienem podziękować za tę pełną emocji i wrażeń podwózkę. Chyba nigdy w życiu jej nie zapomnę.
Hinata zarumieniła się odwracając wzrok w innym kierunku. Jej ciało z przypływu emocji samo ruszyło w stronę drzwi do domu chłopaka, który po chwili wpuścił ją do środka. Nieśmiało zajrzała do środka, a później wpadła do przedsionka popchnięta przez Naruto. Na szczęście utrzymała równowagę i nie wywróciła się na podłogę. Jaka to by była żenująca sytuacja...
Po rozebraniu się z kurtki, bo przecież Hinata nic pod swoją nie miała i nie mogła się rozebrać, Uzumaki cichaczem zaprowadził ją do swojego pokoju. Lepiej byłoby gdyby jego rodzice spali, nie pytali by się go o nic, a może spędziłby tę noc z towarzyszącą mu dziewczyną. Chłopak jednak obawiał się tego, że w pokoju będzie młode małżeństwo Okinawa, którzy zajęli jego sypialnię. Otworzył delikatnie drzwi i nie za wiele się pomylił — Arico i Toshi spali w swoich objęciach.
— Um... Hinata — powiedział zamykając drzwi, a następnie spojrzał zażenowany na towarzyszkę.
— Tak, Naruto-kun? — zapytała poważnie, trzymając rękę przy swojej piersi.
— Musimy sprawdzić inny pokój. Miejmy nadzieję, że będzie wolny. Ach no i dzisiaj będziesz spała u mnie w domu, dobra? Nie pozwolę włóczyć ci się nocą po Konoha, a do akademiku jak i twojego domu wcale nie ma blisko — powiedział równie poważnie, a później chwycił ją za nadgarstek. Był tak blisko.
— Dobrze... — odpowiedziała poddając się jego czynom.
— Teraz sprawdzimy pokój Menmy — uśmiechnął się do siebie szatańsko, bowiem jego brat bliźniak miał dwuosobowe łóżko, które oddali mu rodzice na ich wspólne osiemnaste urodziny. Mu na szczęście kupili nowe.
— Naruto-kun, ale czy tak można? — zapytała nieśmiało, ale ten już był w środku pokoju. Nikogo tam nie było, więc mogli spać w tym miejscu. — Och...
— No co? Hinata, zaraz idziemy spać, nie? — zaśmiał się.
Dziewczyna znów spaliła buraka, tym razem przez dziwnie jednoznaczną sytuację w której się znalazła. Miała spać u Naruto, w pokoju jego brata z samym blondynem na dwuosobowym łóżku. Przecież to będzie za dużo jak na jeden dzień. Spuściła głowę.
— N-Naruto-kun będzie chyba lepiej jeśli sobie pójdę...
— Dlaczego Hinata? Nie chcesz?
— Nie, że nie chcę... A-Ale... Czuję, że jestem problemem...
— Dlaczego?
— No bo przywiozłam cię tu, przeze mnie musisz spać w pokoju brata i jeszcze do tego zaopiekować się mną, bo jestem twoim gościem... Przepraszam... Lepiej będzie jeśli pójdę, naprawdę.
— Naprawdę tak uważasz? — zapytał, a ona przytaknęła ruchem głowy. Wyczuł w tym zdaniu odrobinę niechęci, tak jakby całą sobą chciała tu zostać, ale coś mówiło jej, że to złe.
— To może ja już pójdę — odwróciła się do niego tyłem, ale ten chwycił ją za nadgarstek i przybliżył się do niej. Był niebezpiecznie blisko, a jego ciepły oraz lekko przyspieszony oddech czuła na swojej szyi.
— Nigdzie nie pójdziesz. Zostaniesz tutaj. Za bardzo boję się o to, że kogoś spotkasz po drodze. To nie jest bezpieczna okolica.
— N-Naruto-kun... — jęknęła wyrywając się z jego uścisku. — P-Przepraszam!
— Za co do jasnej cholery? — zapytał nieco zły, a ona spojrzała na niego z tą nieznaną mu czułością.
— Za to, że musisz gościć taką upierdliwą dziewczynę.
— Nie jesteś wcale upierdliwa — zaśmiał się znikomo, by po chwili znów zrobić poważną minę — jesteś lepsza niż nie jedna dziewczyna, którą znam.
— Ale nie lepsza niż Sakura-san... — wyszeptała sama do siebie błądząc wzrokiem po podłodze.
— Być może za niedługo może się to zmienić, Hinata. Być może za niedługo zapomnę o niej. Bo... Kto to wie?
Naruto uśmiechnął się delikatnie, a zaraz po tym podszedł do szafy Menmy. Zaczął ją przeszukiwać w celu znalezienia odpowiedniej bluzy, którą niegdyś uwielbiał. Już w progu pokoju stwierdził, że dziewczyna ślicznie wyglądałaby w tej pomarańczowej bluzie. Po paru minutach w końcu ją znalazł i rzucił w stronę zdziwionej Hinaty.
— No co się tak patrzysz? — zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia. — Przebieraj się, a ja poczekam na zewnątrz. — Przymknął lekko drzwi, aby mieć jeszcze całkiem dobry widok na półnagą granatowowłosą koleżankę, która sprawiała, że robi mu się gorąco.
Hinata przytuliła do siebie pomarańczowo czarną bluzę, a następnie odpięła kurtkę. Nie pomyślała nawet o tym, że Naruto może ją podglądać, ponieważ liczyło się tylko to, że znów mogła mieć na sobie jego ubranie. Wzrok chłopaka niemal natychmiast zniżył się do poziomu jej piersi, a na jego policzka wstąpił dorodny rumieniec. Przełknął głośno ślinę, a gdy dziewczyna założyła już ubranie, bez pytania wszedł do środka.
— Um... — jęknął, kiedy zdał sobie sprawę, że Hyuga patrzy na niego z lekkim przerażeniem. Pewnie zdziwiła się tym, że tak niepostrzeżenie wszedł do sypialni... No cóż, nie musi się niczego domyślać. — Przepraszam...
— Z-Za co, Naruto-kun? — zapytała poważnie.
— W sumie to za bardzo nie wiem... Ale po prostu cię przepraszam — westchnął i przybliżył się do niej.
— Och... Mogłabym już pójść spać? Jestem trochę zmęczona... Wiesz... dzisiejszym dniem... W najgorszym przypadku jutro nie pójdę do szkoły — powiedziała i podrapała się z tyłu głowy. Jak można było być tak słodkim o tej godzinie, kiedy jest się zmęczonym?
— Omo... — szepnął zauroczony, a zaraz po tym położył dłoń na jej policzku.
— N-Naruto-kun? — zapytała zdziwiona.
— Ach nie, przepraszam. Znowu. Zamyśliłem się trochę. A teraz dobra... Ja się jeszcze przebiorę, a zaraz po tym pójdziemy spać, dobra? — zapytał troskliwie gładząc skórę dziewczyny. Była tak delikatna, że bał się o to, że może ją skrzywdzi chociażby za dotknięciem palcem.
— Naruto-kun... — odpowiedziała i również położyła rękę na jego dłoni.
— Dlaczego musisz być aż taka słodka, co Hinata? — zaśmiał się, po czym szybko cmoknął ją w czoło co wprawiło Hinatę w niemałe osłupienie. Co to była za dziwna sytuacja i dlaczego jej serce w tym momencie tak szybko bije?
— J-Ja nie chciałam... Przepraszam...
Uzumaki przeniósł swoje ręce na jej ramiona, a następnie zaczął pchać do tyłu, gdzie napotkała przeszkodę w postaci ściany. Niemal od razu chłopak wykorzystał to i dosyć mocno uderzył otwartą dłonią w ścianę, by zagrodzić z jednej strony możliwość ucieczki, drugą natomiast mocno trzymał nadgarstek dziewczyny. Zaczął się do niej zbliżać, czując jak alkohol wywołuje w nim to dziwne uczucie, podniecenie. Jej piersi, jej słodkie miny... To wszystko sprawiało, że nie czuł się sobą, czuł się jakby był w jakimś amoku.
I wtedy w jednej chwili przypomniała mu się sytuacja ze szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥