Sakura podniosła zdziwiona wzrok na postać stojącą tuż przed nią. Jej oczy automatycznie rozszerzyły się widząc przystojnego, długowłosego chłopaka, który chcąc nie chcąc przez czarne źrenice przypominał jej Sasuke. Ukłoniła się przed nim w ramach podziękować, gdyż nie potrafiła znów wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Tym razem było to wywołane wyglądem bohatera. Na oko wyglądał na mniej niż trzydzieści lat. Wyciągnęła w jego kierunku rękę, by odebrać od niego skradzioną rzecz, którą on odzyskał. Była mu naprawdę wdzięczna. On jednak cofnął rękę.
— Nie oddam ci tego — powiedział poważnie, a dziewczyna przełknęła ślinę. Zaraz po tym uśmiechnęła się zażenowana.
— No tak — włożyła do kieszeni rękę, by odnaleźć portfel. On wtedy chwycił ją jedynie za nadgarstek i uśmiechnął się delikatnie. Miał śliczny uśmiech. — Mhm?
— Nie musisz płacić. Wystarczy... Że dasz mi swój numer telefonu — odpowiedział, a ona przygryzła dolną wargę. Gdy nieznajomy wyciągnął komórkę zaczęła podawać mu swój numer. — Jak się nazywasz?
— Ahm... — jęknęła cicho. Dlaczego ten chłopak, a być może już nawet mężczyzna tak bardzo przypominał jej ukochanego. — S-Sakura Haruno...
— Sakura to naprawdę ty? — zapytał zaskoczony, a ona dopiero wtedy zdała sobie sprawę kim był jej bohater.
— I-Itachi! — krzyknęła.
— No cześć młoda — zaśmiał się i poczochrał jej włosy, zaraz jednak usłyszał charakterystyczny dźwięk trąbienia samochodu — muszę iść... Sakura, zmieniłaś się. Wypiękniałaś. Do zobaczenia!
Dziewczyna patrzyła jak postać Uchihy odchodzi. Ściskała mocno odzyskaną rzecz, a następnie zaśmiała się niczym idiotka. Jak mogła go nie poznać? Racja, długo go nie widziała, ale żeby go nie poznać... Już chciała odejść, kiedy z budynku wyszedł niewzruszony niczym Sasuke. Haruno jedynie ominęła go bez słowa.
❧❧❧
Itachi wszedł do samochodu, gdzie czekali już na niego przyjaciele. Był tam również pijany Sasori, który wciąż trzeźwo myślał. Bynajmniej tak się wszystkim wydawało, ale kiedy tylko Uchiha zajął miejsce obok niego karzełek chwycił go za szyję z morderczym spojrzeniem. Chłopaki zaczęli ich rozdzielać, a zaraz po tym Deidara usiadł na miejscu rudowłosego. Niestety, ale on też nie lubił czarnowłosego, a bynajmniej jego rodziny. Pytał się sam siebie, za jakie grzechy on musi siedzieć obok tego tajemniczego zgreda. Westchnął głośno, kiedy Haruno znów chciał się dorwać do Uchihy.
— No weź mnie nie wkurwiaj, Sasori! — krzyknął Yamanaka odrywając ich od siebie.
Sasori odwrócił głowę w innym kierunku pokazując w ten sposób, że jest obrażony. Przez swoje zachowanie trzydziestosiedmiolatek wywołał na twarzach swoich towarzyszy znikome uśmiechy. Widzieć zazdrosnego lekarza, to nie lada wyczyn!
Samochód pełen mężczyzn w końcu ruszył. Był prowadzony przez Kisame, który dzisiejszej nocy nie pił wziął na siebie barki odwiezienie części paczki do ich domów. Nie chciało mu się tego, ale też nie chciało mu się wracać do pustego domu, więc udawał, że robi to z wielką chęcią. Wszyscy jednak wiedzieli, że było całkowicie inaczej.
— Cholera jasna! — krzyknął na cały głos, kiedy ktoś zajechał mu drogę. Zatrzymał więc samochód i wściekły wyszedł z niego, by następnie spotkać się twarzą w twarz z jakimiś młodymi chłopaczkami, którzy myśleli, że jeśli mu się postawią to będą bossami. Mężczyzna zauważył w ich samochodzie dwie seksowne dziewczyny, więc postanowił pokazać na co go stać. — Odsuniecie się, czy mam wam wpierdolić? — Brunet siedzący w pojeździe, wyszedł z niego, by zaśmiać się. Zrobił to, plunął Hoshigaki'emu w twarz. To nie był mądry pomysł. Niebieskowłosy przetarł swoją twarz, a później nie czekając na nic uderzył go z całej siły w policzek. — A teraz to kurwa je przestaw. — Tamten jedynie się zaśmiał, a z auta wyszło jeszcze dwóch chłopaków. Nie zdążyli jednak nic zrobić, bo i z samochodu Kisame wyszła jego ekipa. Chłopcy przestraszyli się ich nieco.
— Dobra koleś, spoko. Już przestawiamy — nieznajomi poddali się, ale restaurator nie chciał tego zakończyć w ten sposób.
— Czekajcie, koleżanki idą do nas — powiedział poważnym tonem puszczając oczko do wesołych dziewczyn, które zaraz znalazły się w czarnym BMW na kolanach Itachi'ego oraz zachęconego przez alkohol Sasori'ego.
Wszyscy byli nad wyraz zachwyceni planem Hoshigaki'ego i obiecali mu, że mu się następnym razem odwdzięczą w podobny sposób. Najlepiej miał chyba jednak Deidara, który był obmacywany przez obydwie dziewczyny.
— My lubimy takie trójkąciki między kobietami — wyszeptała jedna, a samochód rozniósł się śmiechem wszystkich prócz Deidary.
— To jest mężczyzna — wypowiedział przez łzy Haruno, widząc obrażoną minę przyjaciela. No kurde, wszyscy go mylą z kobietą to teraz nie może się na niego obrażać jeśli go tak nazwie. Toć to niedorzeczne.
— Ach, z mężczyzną to jeszcze lepiej — zaśmiała się szatynka i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. — Przysięgłabym, że to kobieta.
Kolejna fala śmiechu nawet nie wkurwiła blondyna, bo był on teraz zajęty ustami nowo poznanej dziewczyny, która siedziała na kolanach Itachi'ego. W ich samochodzie było dużo weselej niż w tamtej gdzie znajdowali się tamci młodzi frajerzy bojący się prawdziwych facetów. Bynajmniej ta noc nie będzie spędzaniu na pouczaniu młodzieńców jak, co i kiedy się robi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥