Opowiadanie Zmierzch – Lunar Loving – Rozdział 13

 .


Seria : Zmierzch

Główni bohaterowie : Jacob Black, OC

Pairing : JacobxOC

Ostrzeżenia :  sceny erotyczne

Gatunek : Fantasy, Romans

Na podstawie: -


Lunar Loving #13.

Rozpakowanie produktów nie zajęło nam zbyt wiele czasu. Dopiero to, co stało się po odłożeniu reklamówek do odpowiedniej szafki, sprawiło, że obydwoje zapomnieliśmy na krótką chwilę o napiętej atmosferze między nami…

Jak na złość tego dnia moje potrzeby seksualne osiągnęły apogeum… Przebywanie z Jacobem w jednym pomieszczeniu bardzo źle na mnie wpływało. Nawet nie wiem, w którym momencie zaczęłam się po prostu podniecać. Jego feromony tak silnie na mnie działały, a to że był wkurzony to jeszcze bardziej umacniało męski zapach. 

Nawet nie zarejestrowałam, w którym momencie po prostu zaczęliśmy się namiętnie całować, a następnie ściągać z siebie poszczególne fragmenty ubrań. Pamiętałam nasz stosunek jak przez mgłę. 

Po wypowiedzeniu przez niego mojego imienia po prostu przybliżyłam się do niego, on oparł się o ścianę i następnie wpiłam się w jego cholernie pociągające usta. Pocałunki były krótkie i agresywne lub długie i namiętne. Nie przejmowałam się tym, że po naszych podbródkach spływały zmieszane śliny. 

Potem, czując w okolicach intymnych jego twarde przyrodzenie, nie wytrzymałam. Po prostu zsunęłam z jego nóg spodnie wraz z bokserkami i zaczęłam lizać główkę penisa. Jacob pod wpływem chwili mruknął coś pod nosem, a ja wtedy włożyłam jego męskość do swojej buzi. Starałam się wszystko robić dobrze. Początkowo narzuciłam wolne tempo, a potem wessałam się nieco bardziej i zaczęłam wkładać sobie penisa głębiej do gardła. 

W następnej kolejności wszystko potoczyło się swoim rytmem – nie trzeba się domyśleć, że wspólne rozpakowywanie zakupów skończyło się naszym seksem tuż za barem restauracji.

Wiele cichych jęków, wiele różnych pozycji i wiele orgazmów, a każdy z nich zakończył się w moim wnętrzu. Ale żadne z nas nie zwracało na to uwagi – obydwoje byliśmy wtedy w innym świecie. 

To co zrobiliśmy doszło jednak do nas już po krótkiej chwili. 

Gdy rozłączyliśmy ostatni pocałunek, Jacob po prostu się ubrał i wyszedł z pomieszczenia. 

Widziałam wtedy jego przerażone spojrzenie. Dopiero wtedy Black przeanalizował sytuację, w której się znalazł, po czym uciekł. 

— Tchórz — jęknęłam. 

Po ubraniu się do restauracji wróciła Rachel, która od razu wyczuła zmieszane feromony i przewróciła wymownie oczami. Nie skomentowała zabawy, w której brałam udział razem z alfą. 

— Wszystko rozpakowałam — mruknęłam, po czym nie czekając na odpowiedź, wyszłam z restauracji. 

Zerknęłam w stronę samochodu Jacoba. Nie wiedziałam, co myśleć. Miałam już zbyt duży mętlik w głowie. Chyba wolałabym nawet nie pamiętać o jego osobie. Bo to co on wyrabia… bardzo mnie niszczy. 

Dlatego czy nie lepiej zrezygnować z tej znajomości? Dopóki nie jest tak bardzo toksyczna? 

— Luna! 

W moim kierunku szedł uśmiechnięty Edward. Był wyjątkowo szczęśliwy, ale nie dziwił mnie jego humor – wreszcie udało mu się wziąć ślub z kobietą swojego życia. Nie mógł być w tej chwili szczęśliwszy. 

— Cześć, Edward — powiedziałam spokojnie, a gdy podszedł, przytuliłam go. — Jak się czujesz jako mąż? 

— Dziwne uczucie — odparł i odsunął się. Na jego ustach przez cały czas widniał uśmiech. — Cudowne uczucie być związanym z miłością swojego życia. Nie mogłem sobie wyobrazić czegoś lepszego. 

Uśmiechnęłam się lekko, czując jednocześnie nieprzyjemne ukłucie w sercu. 

— Cieszę się twoim szczęściem, Ed. 

— Źle się bawiłaś na naszym weselu, co? — zapytał. — Słyszałem, co cię spotkało. 

— To znaczy? 

— No wiesz… Emmett… — mruknął, spoglądając w bok. 

— On? — zapytałam i uniosłam prawą brew do góry. — Ach, to… Mam gdzieś tego człowieka. 

— Coś się stało między tobą a Jacobem? 

Drgnęłam, choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że zapyta o Blacka. Przygryzłam dolną wargę, po czym kiwnęłam lekko głową. 

— Mam ochotę mu przywalić… Naprawdę… 

— Nie trzeba — odparłam od razu, a on znowu mnie przytulił. — Ale opowiem ci dość śmieszną sytuację! Na waszym weselu poznałam bardzo fajnego chłopaka!  

— Naprawdę? — zapytał zdziwiony. — Kogo?

— Nazywa się Patrick i jest bardzo w porządku… Drugi raz spotkałam go w na zakupach i fajnie spędziliśmy razem czas. Bardzo zabawny człowiek. 

— Muszę go kiedyś poznać. 

— Raczej nigdy się to nie wydarzy — szepnęłam. — Jacob nie za bardzo pozwala na naszą znajomość, a nie chciałabym, by zrobił krzywdę Patrickowi… A Jacob ostatnio… Nie rozumiem go… Chyba bardzo cierpi z powodu utraty Belli… A ja już nie mam pomysłu, jak mogę mu pomóc… 

— Ja to widzę nieco inaczej, Luna. — Zmarszczyłam brwi, gdy przyjaciel się wypowiedział. — No wiesz… Nawet gdy próbował zwrócić na siebie uwagę Belli, to nigdy nie był tak agresywny jak przy tobie.

— Ale on mnie nie bije… Groził wam?!

— Chodzi mi raczej o to, że kiedy się z Bellą pokłóci to jest wściekły, ale kiedy chodzi o waszą relację… To jest naprawdę wkurwiony i lepiej do niego nie podchodzić. Wcześniej nie spotkałem tak silnego samca alfa. 

— Noo… Pewnie go irytuję i tyle. 

— Nie wydaje mi się… Ale sama będziesz się musiała o tym przekonać.


Prześlij komentarz

1 Komentarze

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥