.
Do szkoły starała się wejść niepostrzeżenie, ale jak na złość po raz kolejny musiało się coś wydarzyć. Tym razem wpadła jednak na nieznajomego chłopaka, który zaczął się po prostu śmiać z jej nieporadności.
— Zawsze tak wpadasz na ludzi? — zapytał z ogromnym uśmiechem na ustach, co wywołało na twarzy Chingyu rumieniec.
— Ostatnio zdarza mi się to zbyt często… — odparła, odwracając wzrok od licealisty. — Muszę iść na…
— Pamiętaj! — krzyknął nagle. — Nic nie musisz, wszystko możesz!
— Eee… Okej…
Chingyu odwróciła się do niego tyłem, ale nim odeszła, chłopak chwycił ją za nadgarstek. Od razu wskazał palcem na jej etui w telefonie, a następnie wymówił imię bohatera z twojej ukochanej gry. Poczułaś jak twoje serce zaczyna szybciej bić. To była pierwsza osoba, którą poznałaś na żywo i również grała w Dotę 2.
— Lubisz Anti-Mage’a?
Rozejrzała się wokół, by stwierdzić, że nikt ich nie podsłuchiwał. Kim przytaknęła ruchem głowy, a w głębi serce nie potrafiła powstrzymać podekscytowania. Miała ochotę pisnąć ze szczęścia.
— Uwielbiam, ale… nim nie gram… — odparła po chwili i spuściła wzrok.
— To czym pogrywasz?
Jej brwi wygięte były w wyraźnym zaskoczeniu, podczas gdy oczy emanowały smutkiem. Usta dziewczyny były delikatnie uniesione na kącikach, sugerując nutę uśmiechu.
— Ja…
— Domyślam się… — odpowiedział, po czym podrapał się z tyłu głowy. Postanowił nie naciskać na licealistkę. — A tak właściwie… To jak się nazywasz?
— C-Chingyu…
— Och! Twoje imię prawie oznacza „przyjaciela”*! — krzyknął uradowany, a Kim poczuła, że wypieki na policzkach stają się znów bardziej wyraźne. — Ja jestem Hoseok… Ale możesz mi mówić oppa! Strzelam, że jesteś ode mnie młodsza?
— To ja… Nie…
— Na spokojnie — odparł, przerywając zestresowanej dziewczynie wypowiedź. Mało kiedy spotyka się w końcu osobę, która wprost proponuje płci przeciwnej swobodny kontakt. — Ja się nie spinam.
— Myślę, że nie powinnam — powiedziała spokojnie Chingyu z lekkim uśmiechem. — Ale to bardzo miłe z twojej strony, sunbae.
— Oppa! — zaśmiał się, a następnie poczochrał ją po włosach.
Chwilę potem dźwięk dzwonka ogłosił koniec przerwy, a chłopak odbiegł, machając jej na do widzenia. W odpowiedzi Kim wykonała ten sam gest, lecz starannie to ukryła.
W gruncie rzeczy ten dzień wcale nie musiał być taki zły.
✯
— Słyszałeś, stary?
Chingyu wzdrygnęła się, gdy czwórka nieznajomych chłopaków całkowicie zignorowała jej obecność i tak o usiadła obok niej na stołówce. Od razu chciała uciec, ale byłoby to zbyt podejrzane, a swoją drogą… była też ciekawa… co takiego nieznajomi mają do powiedzenia.
— Co miałem słyszeć? — odparł drugi, zajadając się makaronem. Gdyby odrobinę przyspieszył konsumpcję obiadu, to prawdopodobnie wylądowałby w szpitalu.
— Będzie turniej z League of Legends w szkole! — Licealista rozłożył ręce w geście zadowolenia. — Od razu trzeba zbierać ekipę. Ciekawy jestem, kto też wystartuje. Oby nie ten cały Jungkook… Znowu by wszystkich rozwalił praktycznie sam jak w zeszłym roku…
— Weź nawet nie wspominaj — mruknął jego kumpel. — On jest w to za dobry! A podobno wcale nie gra tylko w League of Legends…
Dota…, pomyślała Chingyu z lekkim uśmiechem na ustach. Doskonale wiedziała, w co gra wspomniany licealista, bo sama spędza z nim mnóstwo czasu poprzez granie. Szkoda tylko, że sam Jeon nie zdaje sobie z tego sprawy…
— A wiesz jak się nazywa ta gra?
Uczeń wyraźnie zainteresował się wypowiedzią znajomego, co doprowadziło dziewczynę niemal do śmiechu. Jej reakcja była uzasadniona – jeżeli chłopcy nie dawali sobie radę w Lolu, to w Docie już na pewno by sobie nie poradzili.
— Dota 2.
Wzrok trójki licealistów zwrócił się ku stojącego przy nich Jungkooka, który z założonymi rękami czekał na dalszą konwersację chłopaków. Pierwszy z nich zaśmiał się nerwowo i podrapał po głowie, a drugi odwrócił wzrok wyraźnie niezadowolony.
— Chcielibyście się ze mną zmierzyć? — zapytał Jeon, a Chingyu przygryzła dolną wargę.
Ja bym cię pokonała!, pomyślała, zaciskając dłonie.
— Nie graliśmy nigdy w tą całą Dotę…
— To lepiej nie zaczynajcie, jeżeli Liga wam nie idzie — poradził Jungkook i wzruszył ramionami. — Nie wszyscy używają mózgu, gdy grają. — Licealista zerknął na Kim, która obserwowała go kątem oka. — Może ty chciałabyś się ze mną zmierzyć? Grasz w coś?
— J-Ja? — Chingyu wskazała na siebie palcem, a potem od razu pokręciła głową. — N-Nie gram w żadne gry!
Dziewczyna szybko ubrała plecak, a dłońmi chwyciła talerz, na którym pozostała jeszcze część pożywienia. Nie chciała przebywać zbyt długo w niekomfortowym towarzystwie, więc zaniosła naczynie do okienka i pognała w stronę odpowiedniej sali. Nie spojrzała za siebie, ale czuła na sobie wyraźny wzrok zdziwionych jej reakcją licealistów.
✯
Zajęcia zakończyła o godzinie piętnastej, a mury szkoły opuściła z niemal zamkniętymi oczami. Tego dnia szkolne zajęcia były wyjątkowo nudne. Szczególnie matematyka wydawała jej się dziwnie nużąca, choć zawsze lubiła ten przedmiot i starała się być na nim aktywna.
Chingyu nie potrafiła jednak pozbyć się ze swojej głowy Jungkooka, którego raz na jakiś czas mijała w korytarzu. Zawsze miał w swoim towarzystwie grupę dziewczyn, a one skutecznie odpędzały uczniów, a raczej uczennice, twierdząc, że chłopak nie ma czasu dla takich osób.
— Porażka — mruknęła Kim i poprawiła plecak, czekając na przyjazd siostry.
— Oo! — Znajomy głos sprawił, że dziewczyna oderwała wzrok od chodnika. — Chingyu!
Hoseok pojawił się tuż obok licealistki i wyciągnął w jej stronę zaciśniętą dłoń, by wykonać z nią „żółwiowe” przywitanie. Oczywiście najpierw uniosła brwi w wyrazie zdziwienia, a potem ukłoniła się nisko. Chłopak od razu parsknął śmiechem i po chwyceniu dziewczynę za nadgarstek, sam przybił sobie żółwika jej dłonią.
— Musisz się rozluźnić! — powiedział zadowolony. — Ale w ogóle chciałem zapytać o twój nick na Steamie. Może sobie dzisiaj zagramy jeden meczyk? Zaproszę też ekipę ze szkoły.
— Tutaj ktoś…
Nim zdążyła zadać pytanie, Hoseok uśmiechnął się szeroko i zaczął do kogoś machać.
— Z nim zagramy! — krzyknął chłopak, a Chingyu odwróciła wzrok.
Rozchyliła lekko usta, widząc podchodzącego do nich Jungkooka ze świtą zakochanych w nim dziewczyn. Na twarzy Jeona widniał uśmiech, lecz wydawał się też być nieco wkurzony.
— Ja nie…
— Siema, J-Hope — powiedział Jungkook, ignorując obecność nastolatki. — Gramy dzisiaj w Dotę? Mam ochotę zagrać jedną rundę Juggernautem. Szybka wygrana i potem…
— Można zagrać, ale ja bym chciał, żeby Chingyu też zagrała — powiedział Jung i założył ręce za głowę. Cały czas uśmiechał się od ucha do ucha. — Zna tą gierkę, więc czemu miałaby z nami nie zagrać?
— Ee… — Jungkook spojrzał na zdziwioną dziewczynę. — No jak chcesz. Ale przynajmniej ty dzisiaj zepnij dupę. Chcę szybko wygrać, a potem porobić coś innego.
— Aa… Domyślam się co… — parsknął Hoseok. — No dobra… Chingyu to jaki masz nick?
— Ja… Yyy…
— Nie marudź! — odparł. — Będzie super.
— A nie mówiłaś przypadkiem, że w nic nie grasz? — wtrącił Jeon. — To aż dziwne…
— Po prostu zagramy raz — przerwał mu J-Hope. — Jak będzie jej źle szło, to więcej z nią nie zagrasz po prostu. A ja z chęcią pouczę, haha! — Chłopak spojrzał na wciąż zaskoczoną Kim. — To jak z tym nickiem?
Chingyu zerknęła na ulicę, modląc się, by Jungmi zaraz podjechała. Nie chciała dłużej przebywać w tym towarzystwie, bo czuła się bardzo… nieswojo.
— P-Podam ci na Facebooku potem — odpowiedziała, po czym poprawiła plecak i pognała w stronę samochodu, który właśnie podjechał.
— Jung Hoseok! Mam profilowe z cosplayem Snipera!
*chingu – przyjaciel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥