5 maja 2024

Starstruck [ 12 ]

 .



Spojrzała na wyświetlacz telefonu, który wskazywał godzinę trzynastą. Za niedługo we trójkę miały opuścić willę zespołu Got7 i powrócić do swojego normalnego życia bez udziału chłopaków. Haru postanowiła spakować książki do walizki, a następnie zacząć zbierać swoje ubrania. Miała nadzieję, że nikt nie wejdzie do pokoju, bo po jej policzkach spływały łzy. 

— Cholera jasna — mruknęła pod nosem, po czym przetarła mokrą twarz. — Przecież nie tego chciałam… — Nam westchnęła głośno i zamknęła walizkę. — Gotowa do odjazdu… 

Przygryzła dolną wargę, wspominając czas, odkąd poznała chłopaków. Parsknęła śmiechem, gdy przypomniało jej się pierwsze spotkanie z Markiem. Jechali wtedy do lekarza, bo chłopak uderzył ją drzwiami w czoło… Dopiero teraz Haru uświadomiła sobie, że były to wspomnienia, o których nigdy nie zapomni. 

Dziewczyna pociagnęła nosem, po czym dłonią chwyciła za rączkę walizki. Nie chciała dłużej siedzieć w pokoju. Zresztą nauka od paru godzin zaczęła ją męczyć – w końcu nie myślała o niczym innym niż rozstanie z Got7. 

To jej ostatni raz, gdy zobaczy twarz Marka. 

— Spakowana? 

Głos Tuana wyrwał ją z zamyślenia. Haru rozejrzała się wokół, by sprawdzić, czy to na pewno ją pytał o zdanie, po czym kiwnęła lekko. W odpowiedzi ujrzała tylko niewielki uśmiech. 

— To… To był miło spędzony czas — powiedziała, przerywając ciszę. — Chętnie będę wracała do wspomnień z pobytu tutaj…

— Zawsze możecie tutaj wrócić! — Mark podniósł głos, ale zaraz spojrzał w bok.

— Wiesz, jak jest — odparła Haru z uśmiechem. — Nigdy więcej się nie spotkamy. 

— Dlaczego? 

— Żyjemy w…

— To nie ma znaczenia — powiedział, po czym zabrał z jej dłoni walizkę. — Jeśli… Wymienimy się numerami telefonów to wciąż możemy ze sobą pisać lub rozmawiać, prawda? 

— Mark…

— Nie ma żadnego „ale” — wtrącił. — Co nam zaszkodzi spróbować? 

Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon, czekając na reakcję Nam. 

Haru przez dłuższą chwilę nie wiedziała, co zrobić, ale Tuan czekał cierpliwie, aż w końcu podała mu swoją komórkę. Z uśmiechem wpisał do jej kontaktów swój numer telefonu, a następnie nacisnął na zieloną ikonkę. Niemal od razu rozbrzmiała muzyczka i Mark odrzucił połączenie ze swojej komórki. 

— To teraz mam twój numer — odparł.  

Jego zadowolony wyraz twarzy sprawił, że Haru parsknęła śmiechem. 

— Nie spodziewałam się, że mój numer będzie w stanie tak cię uszczęśliwić — zaśmiała się, a Tuan po prostu ją przytulił.

— Bardzo…

Choć z początku Nam chciała go od siebie odsunąć, postanowiła pozostać w tym uścisku. W ramionach Marka czuła się bezpiecznie i zapomniała o wszelkich problemach, które ją spotkały. 

Po krótkiej chwili odsunął się, aby następnie poprowadzić dziewczynę w stronę samochodu, którym miały wrócić do swojego mieszkania…


✯✯✯


Wciągnęła powietrze i wypuściła je ze świstem. Lekceważyła obecność muzyka. Wzięła do ręki butelkę z wodą, którą pozostawił jej Bambam. Napiła się, wciąż ignorując stojącego w progu Jacksona.

Poczuła zapach potu i stwierdziła, że powinna wziąć prysznic. Tak, stanowczo trzeba się doprowadzić do porządku. Szczególnie, że siostry powinny już wracać do swojego życia.

Bez słowa ruszyła w stronę wyjścia. Nie przejmowała się Wangiem, stojącym wciąż we framudze. Chciała go wyminąć i zlekceważyć. Tak, jak to on miał w zwyczaju. W końcu była dla niego kimś gorszym.

Poczuła uścisk na przegubie nadgarstka, a potem szarpnięcie. Jackson pociągnął ją do siebie, prawie zakleszczając w objęciu.

— Możemy porozmawiać? — zapytał.

Jungmi nie chciała słuchać muzyka. Miała stanowczo dosyć jego osoby i uważała to za stratę czasu. A jego nie miała już zbyt wiele.

— Po co? — powiedziała obojętnie.

— Chciałbym wyjaśnić…

— Obejdzie się.

Nam cofnęła się i uwolniła z objęć rapera. Nie miała ochoty przebywać z nim w jednym pomieszczeniu.

— Jungmi posłuchaj…

— Daj sobie spokój — przekroczyła próg, nawet nie spojrzawszy na mężczyznę. — W końcu wolisz kobiety z klasą — dodała ponuro. — A ja do nich nie należę.

Dziennikarka chciała wejść po schodach na górę, aczkolwiek znów poczuła uścisk męskiej dłoni.

— Słuchaj, gwiazdeczko — warknęła dosadnie. — Jeżeli masz wyrzuty sumienia, to już nie moja wina.

— Prosze cię tylko o jedną rozmowę.

— Mam głęboko w dupie twój udawany smutek.

Jackson przygryzł wargę i wziął głęboki wdech. Pokiwał głową, lecz nie puścił jej ręki.

— Możemy się spotkać i porozmawiać?

— Nie mam czasu na kogoś lepszego.

— Jungmi, cholera! — Czuł jak przechodzi go fala irytacji. — Proszę. Jedno spotkanie. Na neutralnym gruncie. Porozmawiać.

— Po co?

Nam się skrzywiła. Nie chciała rozmawiać z Jacksonem. Nie miała nawet o czym. Był beznadziejnym facetem, troszkę lepszym muzykiem i łajdakiem.

— Chcę cię poznać — rzekł pewnie. — W mniej zwariowany sposób.

— Za późno.

Jungmi odwróciła się i szybkimi krokami weszła na górę. Pozostawiając Wanga sam na sam z jego poczuciem winy.


✯✯✯


Droga do mieszkania minęła w ciszy. Siostry doskonale zdawały sobie sprawę, że czas spędzony z Got7 zmienił ich życie. Dla każdej ten wyjazd był wyjątkowy. Poznały siódemkę naprawdę fajnych chłopaków, a na dodatek znalazły z nimi wspólny język. 

Haru chciała jednak szybko zapomnieć o wyjeździe…

Myśl o tym, że już więcej nie spotka Marka bardzo ją bolała. Choć miała kontakt do chłopaka, zdawała sobie sprawę, że nie miała prawa do niego pisać. On był popularną, która podpisała długoletni kontrakt z wieloma warunkami pozbawiającymi go możliwości normalnego życia, a Haru… Ona była zwykłą studentką… 

Dla nich nie było wspólnej przyszłości…

Studentka potrząsnęła głową, gdy wraz z siostrami stanęła przed drzwiami mieszkania. Kątem oka spojrzała na Jungmi, która ze spokojem szukała w torebce klucza. Ona również była myślami w innym świecie. Z kolei Jungha starała się powstrzymać łzy. Haru uśmiechnęła się na myśl o młodszej siostrze. 

Jungha swoją miłością do Got7 zmieniła ich rodzinę. 

— Wchodzimy, dziewczyny — powiedziała krótko Jungmi po przekręceniu klucza w drzwiach. 

— Pójdę do siebie — odparła studentka, kierując się w stronę swojego pokoju. 

Na szczęście siostry nie miały nic przeciwko. Prawdopodobnie same chciały odpocząć po tak intensywnym weekendzie. Haru odłożyła walizkę na łóżko, po czym wyciągnęła z niej tom książki o prawie cywilnym. Przez chwilę spoglądała na okładkę, ale jej myśli krążyły wokół Marka. Choć przed wyjazdem obiecała sobie, że poświęci ten czas na naukę, to Got7 zaburzyło jej plan. Ale czy miała im to za złe w tym momencie? 

— Tęsknię za nimi — westchnęła głośno i zaciągnęła nosem, by powstrzymać łzy napływające do jej oczu. Nieoczekiwanie jej myśli przerwały wibracje telefonu. Z uniesionymi brwiami spojrzała na włączony wyświetlacz. — Mark… 

Czuła, jak jej serce zaczyna walić, a umysł boleć. W jej wnętrzu właśnie toczyła się walka.

Odrzucić czy odebrać? 

Ostatecznie wybrała drugą opcję i przesunęła palcem po zielonej ikonce telefonu. 

Haru?

Męski głos sprawił, że dziewczyna poczuła przyjemne ciarki. Przygryzła dolną wargę, by powstrzymać ekscytację. Nie spodziewała się, że tak szybko zadzwoni… Zrobił jej bardzo udaną niespodziankę. 

Halo?

— Jestem, jestem — powiedziała, czując, że na jej twarzy pojawiają się rumieńce. 

Jak podróż wam minęła?

— Dość… milcząco…

Tęsknię za tobą. 

Haru zamrugała powiekami parę razy. Czy ona dobrze usłyszała?

— Nie wiem, co powiedzieć — odparła i usiadła na łóżku, by skupić się na rozmowie. 

Nie mam za dużo czasu dzisiaj… Chciałbym się z tobą spotkać w najbliższym czasie. 

— Myślisz, że takie spotkanie miałoby szansę się udać? — zapytała niepewnie. — Wiesz… Gdzie byśmy mogli się spotkać? Przecież nie pójdziemy do restauracji… Zresztą… 

Jeśli uda mi się porozmawiać z menedżerem to ci wyślę datę, co? 

— Nie wiem… 

Czekaj… Muszę na razie lecieć! Nadrabiamy treningi z weekendu! Do zobaczenia, Haru!

— Pa…

Połączenie zostało zakończone, a Nam przycisnęła swój telefon do piersi. To była najprzyjemniejsza rozmowa telefoniczna w całym jej życiu… Ale czy to wszystko miało sens?

Byli z dwóch różnych światów…

 

✯✯✯


Powrót do pracy był dla Jungmi wyjątkowo ciężki. Nie dość, że odkąd wstała, niemiłosiernie bolała ją głowa, to miała w niej mętlik w obawie o spotkanie z Lanlin. Nam znała koleżankę na tyle, by wiedzieć, że wścibska Kim będzie chciała znać każdy szczegół z siostrzanego wypadu.

Próg swojego pokoju przekroczyła z szybkością, chcąc jak najszybciej zacząć pracę. Jęknęła, gdy odnalazła na biurku przyklejoną karteczkę, na której było napisane jedno zdanie, charakterystycznym i ładnym pismem. Przyjdź do mnie. 

Jungmi westchnęła głośno, a potem odłożyła torebkę na swoje miejsce. Nim zdążyła wyjść, Lanlin wparowała do jej pokoju.

— Jak było? — zapytała Nam.

— Denerwująco — odpowiedziała Jungmi i ponownie usiadła na fotelu obrotowym.

— Dlaczego?

— Ponieważ Jungha jak zawsze podczas powrotu zaczęła marudzić i cały wyjazd zdziwiała, szukając nam wspólnego zajęcia, a Haru chciała ciągle się uczyć.

— A jak Got7?

Nam spojrzała na twarz koleżanki. Kim była podekscytowana i Jungmi mogła być pewna, że nawet nie słuchała, co wcześniej do niej powiedziała. Interesował ją tylko zespół.

— Bardzo… — zamyśliła się przez chwilę. — Uzdolniony.

— Och — Lanlin machnęła ręką. — W to nie wątpię! Ale jacy są na żywo.

— Powiedzmy, że okej.

Jungmi chciała, aby Kim ją opuściła i poszła zająć się swoją pracą. Była jej przełożoną, więc nie mogła jej po prostu tak powiedzieć. Z drugiej strony trzymała ją klauzula poufności i nie mogła nic więcej zdradzić.

— Ale co robiliście?

Nam kręciła głową. Koleżanka nie potrafiła odpuścić. Westchnęła.

— Nie mogę nic więcej zdradzić — rzekła stanowczo. — Podpisałam umowę poufności. Będę mieć kłopoty.

— Przecież nie musisz mi od razu zdradzać, który ma największego penisa? — wypaliła Kim i machnęła ręką. Ale taka zawsze była. Bezczelna i wprost zadawała pytania, ocierając się o granice smaku.

— Zabrzmiało, jakbym nic innego nie robiła, tylko sypiała z każdym z nich — mruknęła Jungmi i lekko się skrzywiła.

— Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło…

Lanlin podeszła bliżej i zaczęła wywierać coraz większy wpływ na przyjaciółkę. Chciała za wszelką cenę dowiedzieć się czegoś więcej.

— Got7 są naprawde uzdolnionym zespołem, a jego członkowie są całkiem spoko. Z wyjątkiem…

— Z wyjątkiem?

— Wanga, który zachowuje się jak zadufany w sobie pajac — rzuciła gniewnie. — Idiota. Po prostu jest największym idiotą jakiego znam!

Lanin uśmiechnęła się i pochyliła w kierunku Jungmi. Potem powiedziała coś, co bardzo zdziwiło Nam i wprawiło w osłupienie.

— To może napisz do redakcji list? — wyszeptała. — Anonimowy donos na Jacksona. Nikt nie dowie się, że to ty. Obiecuję.


✯✯✯


— Kurwa! Rezygnuję z tych pieprzonych studiów! — krzyknęła zirytowana Haru do mikrofonu w telefonie, a następnie zakończyła połączenie.

Nie miała ochoty na dalszą rozmowę z przyjacielem, więc po prostu się rozłączyła. Znając chłopaka, i tak później zadzwoni, ale w tym momencie lepszą decyzją było, by nie prowokować dziewczyny. 

Wściekła Nam położyła się na łóżku i spojrzała na sufit. Przed oczami pojawiały jej się sceny z weekendu spędzonego u Got7. To były wyjątkowe trzy, o których musiała niestety zapomnieć.

Gdyby tylko było to takie proste…

Nie potrafiła wyrzucić ze swoich myśli Marka. Z początku przypominała sobie słowa jego piosenki. „And we got all the time in the world, you and I…”. Przez krótką chwilę zastanawiała się czy nie podeszła do tego zbyt emocjonalnie. W końcu chłopak nie wymyśliłby piosenki w parę godzin. Tekst piosenki musiał zostać ułożony wcześniej… Z myślą o innej dziewczynie…

Ale wtedy Haru dotknęła opuszkami palców dolną wargę. 

— To dlaczego mnie pocałowałeś?! — jęknęła, po czym odwróciła się na brzuch i wtuliła głowę w poduszkę. Nim zdążyła poruszyć nogami, poczuła wibracje telefonu rozchodzące się po prześcieradle. — Daj mi spokój, Jeon Min Seok! 

Chwyciła do ręki komórkę i ujrzała nieoczekiwany ciąg dziewięciu cyfr. To nie był przyjaciel, tylko Mark Tuan! Zaskoczona rozejrzała się po pokoju, by następnie odebrać połączenie. 

Haru?

Dziewczyna usiadła po turecku na łóżku, słysząc znajomy głos. Przełknęła ślinę nim się odezwała. 

— Coś się stało? — zapytała spokojnie. 

Miałaś mieć dzisiaj kolokwium. Chciałem zapytać… Jak ci poszło? 

— Skąd wiesz? — odparła pytaniem, unosząc brwi. Nie spodziewała się, że Mark będzie o tym pamiętał. 

Jak graliśmy, to mi powiedziałaś. Więc…?

— Dobrze… mi poszło — mruknęła i zacisnęła pięści. W oczach Haru pojawiły się łzy. — Ale wiesz… Nie mam teraz za dużo czasu… 

Co miała mu powiedzieć? 

Rozumiem… Może potem jeszcze pogadamy, co? 

— Nie wiem czy będę miała czas — odpowiedziała Nam. — Chcę odpocząć po tym kolokwium. Tyle poświęciłam czasu na naukę, że należy mi się w końcu odpoczynek. 

Ach… No tak… To daj znać, jak będziesz wolna. 

Haru przygryzła dolną wargę, po czym pożegnała się z nim krótkim „pa”. Przytuliła telefon do piersi i rozpłakała się niczym małe dziecko. Przez chwilę zastanawiała się, dlaczego go okłamała? Czy wyszło jej to na dobre?

Miała okropny dzień i może szczera rozmowa z chłopakiem pomogłaby jej wyjść z dołka? 

Westchnęła – było już za późno. 

A ona musiała znów powtórzyć materiał, by ocenę dobrą poprawić na bardzo dobrą… Zależało jej na najwyższych ocenach, by odciążyć siostrę i pomóc jej w ich utrzymaniu. W końcu pieniądze się przydadzą, a na stypendium rektora trzeba mieć naprawdę wysoką średnią…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥