1 maja 2024

Gdy chce cię przeprosić [ Sunggyu ]

 .


Minęły dwa miesiące odkąd postanowiłaś zerwać wasze zaręczyny. Od tego czasu mężczyzna nie próbował się z tobą kontaktować. Nie zadzwonił, nie napisał żadnej wiadomości, nawet przypadkiem nie wpadliście na siebie na ulicy, choć mieszkaliście niedaleko siebie. 

Brak jakiegokolwiek kontaktu z byłym chłopakiem doprowadzał cię do istnego szaleństwa. Co prawda, to ty zakończyłaś wasz związek, ale należały ci się wyjaśnienia. Gdyby tylko wytłumaczył się ze swojego kłamstwa, prawdopodobnie przemyślałabyś jego zachowanie i przebaczyłabyś mu… 

Nie potrafiłaś skupić się na pracy. Co chwilę zerkałaś na telefon i odblokowywałaś go. 

— ___, chcesz kawę? — zapytała Min Hee, wstając z krzesła. Pokiwałaś głową przecząco, gdy tylko wasze spojrzenia się zetknęły. 

Dziewczyna przeciągnęła się leniwie i poszła w stronę kuchni. Obserwowałaś jej ciało do momentu aż nie zniknęło za drzwiami gabinetu. Miałaś ochotę napluć na nią. Od samego chciała zniszczyć twoją relację z Sung Gyu i wreszcie jej się to udało. Każdego dnia musiała czuć ogromną satysfakcję. 

Po paru minutach współpracownica wróciła z ogromnym uśmiechem na twarzy i kubkiem w ręku. 

— Ależ on jest cudowny! — jęknęła na cały głos, gdy usiadła na swoim miejscu. Nie miałaś najmniejszej ochoty na nią zerknąć, choć twoja ciekawość starała się wziąć górę nad irytacją. 

Wzięłaś głęboki wdech i powędrowałaś wzrokiem w stronę ekranu komputera. Od paru minut miałaś otwarty arkusz kalkulacyjny, ale nie potrafiłaś napisać żadnej funkcji. Twoją głowę wciąż zakrzątały myśli o Sung Gyu i jego wyznanie.

Na jednej z firmowych imprez miał spędzić noc z Min Hee, która wykorzystała twoją absencję do poderwania muzyka. Ukochany obiecał ci wtedy, że pojedzie na imprezę bez ciebie, ale wzamian zabierze cię na randkę. Z początku wydawało ci się być to urocze, jednak gdy ujrzałaś ich wspólne zdjęcie… leżeli obok siebie na łóżku… nadzy…    

Przygryzłaś dolną wargę, po czym odsunęłaś się od biurka. Akurat na zegarze wybiła godzina piętnasta. Mogłaś udać się wreszcie do domu. Pozbierać myśli po kolejnych ciężkich przemyśleniach i oczekiwać, aż Sung Gyu odezwie się do ciebie. 

— Kurwa — syknęłaś pod nosem, gdy ubrałaś na siebie zimowy płaszcz.

Niestety pójście do domu wciąż ograniczała współpracownica, która za wszelką cenę chciała… pokazać, że jest lepsza?

— Podwieźć cię? — zapytała, owijając szyję czerwonym szalikiem. Uniosłaś prawą brew. Ta kobieta była naprawdę bezczelna! — Oppa pokazywał mi gdzie…

— Na pewno na ciebie czeka — mruknęłaś. 

Wróciły do ciebie wspomnienia, gdy na początku związku mężczyzna codziennie czekał na ciebie po pracy. Wreszcie zakazałaś mu przychodzić, bo po prostu marnował swój czas i wolałaś, aby sam więcej odpoczywał. Uśmiechnęłaś się pod nosem – ciekawa byłaś czy na nią też czeka… 

— To chyba już nie twoja sprawa? — syknęła. Zdziwiona podniosłaś wzrok na Min Hee. — Oppa interesuje się już tylko mną. 

— Dziwnie się zachowujesz — odparłaś i odeszłaś kawałek nim chwyciła cię za nadgarstek i wymusiła kontakt wzrokowy. 

— Nie jesteście już razem. Daj mu święty spokój. 

Przygryzłaś dolną wargę, po czym uwolniłaś się z uścisku. 

— Nie wierzę w to, że tak po prostu poszedł z tobą do łóżka — warknęłaś. — Zerwałam zaręczyny tylko dlatego, że nie chciał się przyznać ani przeprosić. Nie jestem jednak głupia. Wiem, że to twoja sprawka. 

— Oszalałaś!

— Sung Gyu nigdy by mnie nie zdradził. 

— Widocznie nigdy go nie znałaś.

San odrzuciła długie włosy do tyłu, a następnie dumnym krokiem odeszła w stronę samochodu. Miałaś ochotę kolejny raznapluć na kobietę. Była tak cholernie pewna siebie i swoich kłamstw. Zapatrzona w siebie zakompleksiona osoba, która potrzebowała atencji i rozgłosu. 



Zmęczona po ciężkim dniu w pracy wreszcie położyłaś się na kanapie. Bezmyślnie puściłaś playlistę na youtubie, którą zawsze odsłuchiwałaś, gdy nie było przy tobie ukochanego. Były to przede wszystkim utwory Sung Gyu. Tworzył je z myślą o tobie, dlatego nie zauważyłaś, że po twoich policzkach zaczęły spływać łzy. Zdziwiona gwałtownie podniosłaś się do pozycji siedzącej. 

— Co się dzieje z tobą, ___? — zapytałaś samą siebie, ocierając mokrą twarz. 

Nieoczekiwanie twoją uwagę przykuł wibrujący telefon. Natychmiast rzuciłaś się w stronę komórki, by następnie odebrać połączenie. 

Panna ___? 

Zamarłaś, rozpoznając głos dyrektora. Min Hee musiała poskarżyć się na twoje zachowanie przełożonemu, który był w nią wpatrzony jak w obrazek. 

— T-Tak? — zapytałaś. 

Jako firma otrzymujemy od dłuższego czasu skargi na panią. Nie możemy pozwolić sobie na takie zachowanie. Proszę, aby jutro stawiła się pani punktualnie w pracy. 

 — D-Dobrze… — jęknęłaś, drżąc ze stresu.

Tym razem współpracownica musiała przekupić go swoim ciałem… Bądź co bądź, ale dyrektor nie był osobą, którą łatwo dało się manipulować… Nie potrafiłaś sobie wyobrazić sposobu, jakiego użyła Min Hee byleby tylko zniszczyć twoje życie. 

Zacisnęłaś pięści, gdy połączenie zostało zakończone. W twoich oczach pojawiły się łzy, a złość zapanowała nad twoim wnętrzem. Załamana znów położyłaś się na kanapie brzuchem w dół, a buzię wtuliłaś w poduszkę. Lekko stłumiony krzyk rozniósł się po pomieszczeniu.

— Cholerna Min Hee! — krzyknęłaś.

Po twoich policzkach spłynęły łzy. Nigdy wcześniej nie przyszło ci do głowy, że jedna kobieta może zaburzyć całe twoje dotychczasowe i szczęśliwe życie. To było prawdziwe szaleństwo. 

Z rozmyślań wyrwał cię dźwięk domofonu. Spojrzałaś zmęczona w kierunku drzwi, ale nie miałaś zamiaru podnosić się z kanapy. Sytuacja, w której się znalazłaś zbyt wiele energii zużywała. Może i nie fizycznej, ale cierpienie psychiczne również potrafiło dać w kość. 

— Pieprzcie się wszyscy — mruknęłaś, gdy telefon po raz kolejny zawibrował. 

Tym razem nie miałaś zamiaru odbierać. Nie wiedziałaś kim był dzwoniący, ale jednego byłaś pewna – nie obchodziło cię czy to był szef, Min Hee, rodzeństwo czy nawet Sung Gyu. 

Miałaś dosyć całego świata. 



Otworzyłaś gwałtownie powieki, gdy usłyszałaś głośną muzykę dochodzącą zza drzwi. Przeklęłaś pod nosem, uświadamiając sobie, że na korytarzu ktoś postanowił zrobić koncert. Wcześniej prawdopodobnie uznałabyś to za urocze zachowanie, lecz w tym momencie miłość wydawała ci się… przereklamowana. 

Ubrana w szlafrok i puchate kapcie postanowiłaś wyjść na zewnątrz i nawrzeszczeć na irytującego żartownisia lub ślepo zakochanego idiotę. 

— Co za dzień — mruknęłaś, gdy nacisnęłaś na klamkę. 

Dokładnie w tym samym momencie do twoich uszu doszedł głos ukochanego, który zaczął śpiewać. Wcześniej leciał wyłącznie podkład, więc nie pomyślałaś, że mógłby być to… Sung Gyu. 

— Co ty… — jęknęłaś, a mężczyzna uśmiechnął się w twoim kierunku. 

I want you back. If I don’t have you; My heart closes up. So I can’t breathe; I want you back. I’ve never imagined myself; without you – I’ve never wanted it either… 

Nim się obejrzałaś na korytarzu bloku pojawili się sąsiedzi, lecz nie przeszkadzała ci ich obecność. Skupiłaś się na śpiewie ukochanego i tekście piosenki, którą właśnie wykonywał. W twoich oczach pojawiły się łzy. 

Sposób jego przeprosin był wyjątkowy… 

Gdy skończył śpiewać, podszedł do ciebie i uśmiechnął się lekko. 

— Wysłuchasz mnie? — zapytał niepewnie. 

Przygryzłaś dolną wargę i kiwnęłaś. Sung Gyu od razu otulił cię wokół ramion. 

— Porozmawiajmy w środku — powiedziałaś. 

Po wniesieniu do wnętrza mieszkania sprzętu muzycznego Sung Gyu stanął przy drzwiach, oczekując pozwolenia na swobodne poruszenie się. Dłonią wskazałaś mu kanapę, więc ukochany usiadł na niej. Zajęłaś miejsce tuż obok. 

— Więc…? — szepnęłaś po krótkiej ciszy. — Chciałeś coś powiedzieć, prawda? 

— No bo ja… 

— Czego się boisz? — zapytałaś z uniesionymi brwiami. — Po prostu mi powiedz… Nie mam też tyle czasu… 

— To wszystko z Min Hee to nieprawda! — krzyknął, co wprawiło cię w osłupienie. Jego usta lekko się drżały, jakby w każdej chwili mogły wybuchnąć płaczem. — ___… Ja nigdy bym ci tego nie zrobił! N-Nie jestem najlepszy w przeprosinach i dobrze o tym wiesz… — Spojrzał w dół, unikając kontaktu wzrokowego. — Ale… ja… bardzo cię kocham… A Min Hee…

— To uknuła — dokończyłaś za niego. 

Sung Gyu podniósł wzrok na ciebie i przeklął ślinę. Tym razem kąciki jego ust uniosły się w górę, tworząc ciepły i otwarty uśmiech, choć wciąż był nieco niepewny. W tym momencie wiedział tylko, że nie byłaś naiwna. 




2 komentarze:

  1. Hejeczka,
    no trafiłam tutaj... i po dlugiej batali że sobą... (moim lenistwem) piszę ten komentarz, teksty fantastyczne są po prostu...i kiedy zaczniesz czytać to nie wiesz kiedy przestać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ♡
      Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. Każdy komentarz (odzew) bardzo cieszy serce ^^

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥