21 kwietnia 2024

Starstruck [ 11 ]

 .



— Aaa!

Haru leniwie zaczęła otwierać oczy, gdy do jej uszu dobiegł męski, piskliwy głos. Zdezorientowana obróciła się ciałem, wgłębiając swoją twarz w coś twardego, ale dziwnie przyjemnego.

— Weź spierdalaj — jęknęła, machając ręką w stronę drzwi. Przy okazji zaciągnęła się przyjemnym zapachem męskich perfum i uśmiechnęła pod nosem.

Ale nagle Haru gwałtownie otworzyła oczy i ujrzała nagą, męską klatkę piersiową oraz obejmujące ją ramię.

— Co ja tu robię?! — krzyknęła zaskoczona Nam, po czym odsunęła się odrobinę od Tuana. 

— Co ty tu robisz?! — odparł zdziwiony Bam Bam, który wciąż nie opuścił pomieszczenia. — Haha, no nieźle — powiedział po chwili, a ona przeniosła na niego wzrok. — Czyżbyście spędzili tutaj całą noc… razem?

— Co? — zapytała, ale nie wiedziała, co odpowiedzieć. — Nie my…

— Weź spierdalaj, Bam Bam. — Zaspany głos Marka sprawił, że na policzkach Haru pojawiły się rumieńce. Chłopak nie był pewny do końca tego, co się dzieje wokół niego, bo jednym ruchem ręki przyciągnął do siebie Nam i znów otulił ją ramieniem.

— M-Mark! 

— No nieźle — skomentował sytuację raper, po czym oparł się o framugę drzwi. — Chyba zostanę i popatrzę!

— Co?!

Haru zamrugała parę razy. Czy ona wyglądała jak jakiś pieprzony okaz w muzeum, by ją oglądać?! Dziewczyna gwałtownie wyswobodziła się z objęć Tuana i mocno zaczerwienioną opuściła pomieszczenie. Przy okazji szturchnęła ramieniem muzyka, który nie potrafił powstrzymać śmiechu.

Nim Haru weszła do sypialni, którą dzieliła z siostrami, odwiedziła toaletę. Nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła! Dziewczyna szybko obmyła twarz wodą, chcąc zapomnieć o tej sytuacji. Ale śmiech Bam Bama nie pozwolił jej się uspokoić. 

Czyżby Mark już wstał i wyrzucił kolegę z pokoju? Haru była ciekawa, jak chłopak zareagował na to, że nie było jej przy…. Nie, nie, nie! Nie powinna tak myśleć. Dziewczyna chwyciła się za włosy i jęknęła cicho. Było jej tak cholernie źle…

Z rozmyślań wyrwało Nam pukanie do łazienki. Nerwowo spojrzała na wejście, a następnie wybiegła z pomieszczenia, szturchając kogoś w ramię.

— Ała! — jęknął Jin Young, a Haru ukłoniła się tylko i skierowała w stronę swojej sypialni.

Co ten dzień miał jej jeszcze przynieść? Miała tego wszystkiego już po dziurki w nosie! Chciała jak najszybciej wyjechać i zapomnieć o tych ludziach i… przede wszystkim o przyspieszonym biciu serca na widok tego cholernego Marka!


✯✯✯


Następnego dnia Jungmi nie poczuła się lepiej. Dziennikarka miała zawroty głowy, a każda z sióstr wiedziała, że gdy najstarsza się nie wyśpi, jest nie do życia. Przeżuwała swoje śniadanie i dłubała w talerzu. Omlet był już rozpaćkany, gdy Jungha zwróciła siostrze uwagę.

— Powinnaś coś zjeść.

Jungmi popatrzyła na nią, potem uśmiechnęła się słabo. Była zbyt zdenerwowana i za bardzo poirytowana, aby spokojnie siedzieć pośród muzyków.

Na szczęście nie było wśród nich Jacksona. Jungmi nie wiedziała, jakby się zachowała, gdyby tak po prostu wparował do pomieszczenia. Zapewne by wstała i skierowała się do wyjścia, nie odzywając się ani słowem. 

Jr, Jay-B i Youngjae siedzieli obok i też nie wyglądali najlepiej. Z tym, że po nich było widać tego kaca, który męczył pozostałych domowników z wyjątkiem Jungmi i Junghy.

Jaebeom coś próbował zagadać, lecz Youngjae podniósł rękę do góry i przytknął sobie do ust. Następnie szybko wstał z miejsca i poleciał w kierunku najbliższej łazienki. W wejściu do kuchni minął się z Jacksonem.

Wang wyglądał tragicznie. Według Jungmi najgorzej i nie było to spowodowane jej ogólną niechęcią, czy urazą. Twarz miał bladą, a brązowe oczy były przekrwione. Muzyk łapał się za głowę i czuł jak żółć podchodzi mu do gardła.

— Nawet nie jest mi ciebie żal — wtrącił Jay-B, upijając wody ze szklanki. — Ostatnio za dużo pijesz alkoholu.

— Możesz być ciszej? — wyszeptał w odpowiedzi Jackson.

— Dlaczego Bambam nie chce się do ciebie odzywać?

Wang przeszedł przez kuchnię i złapał stojącej na blacie butelki. Odkręcił i wypił, praktycznie całą na raz.

— Nie wiem, o co mu chodzi — odpowiedział, gdy skończył pić.

— Podobno masz przeprosić Jungmi.

Najstarsza Nam nie patrzyła w stronę Wanga. Nie chciała też litości, ani wymuszonego żalu. Gardziła Jacksonem i to w samej czystej postaci.

— Niby za co?

Jungmi chciała wstać i wykrzyczeć, że za gówno. Aczkolwiek postanowiła nie poruszać tematu wczorajszej kłótni i tego, jak uderzyła chłopaka w twarz. Nie chciała, aby każdy wiedział, że Wang ma ją za prostaczkę i praktycznie nazwał szmatą.

Dziennikarka odsunęła talerz i skończyła pić wodę z cytryną. Później wzięła go do ręki, wymijając Jacksona i wsadziła do zmywarki. Miała wielką ochotę kopnąć muzyka, lecz ostatecznie tylko pociągnęła go z barku i nie odezwała się nawet słowem. Miała zbyt wiele zmartwień, by przejmować się jakimś zadufanym w sobie gówniarzem.

Poczuła na przedramieniu mocny uścisk i nim się zorientowała to Jr trzymał jej ciało. Nie patrzyła na jego twarz, a usta miała zaciśnięte w wąską linię.

— Nic nie zrobiłem — rzucił oschle Jackson.

Jungmi nie chciała tego słuchać, więc wyrwała się z objęć muzyka i skierowała w stronę przydzielonego pokoju. Dzisiaj miały opuścić dorm, więc musiała się spakować.


✯✯✯


Haru od paru minut krzątała się po pokoju bez celu. Nerwowo przygryzała paznokcie, wspominając poranek. Miała nadzieję, że Bam Bam nikomu nie wypapla wspólnie spędzonej nocy dziewczyny z Markiem! Ale też z drugiej strony przecież nie robili nic niedozwolonego… Po prostu tak dobrze im się grało, że zasnęli w swoich ramionach… Przecież to nie grzech! 

— Ale przynajmniej super gra…

Dziewczyna parsknęła na wspomnienie, w którym Mark ratował ją przed atakiem zombie w Minecrafcie. Był wtedy wyjątkowo uroczy i kazał jej cofnąć się postacią, by przeciwnicy jej nie zranili. Choć była to zwykła gra, Haru poczuła, że on zawsze stanąłby w jej obronie. 

Położyła dłonie na włosach, po czym usiadła na skraju łóżka. W końcu się uspokoiła, choć nie była w stanie udać się na obiad. Nie potrafiła spojrzeć w oczy Bam Bamowi i Markowi. Spędzenie nocy z obcym chłopakiem w jednym łóżku było jednak… kontrowersyjne. 

Po krótkim westchnięciu Haru postanowiła nie marnować więcej czasu. Znów przysiadła do nauki prawa cywilnego i otworzyła pierwszą z książek, która tłumaczyła, jak rozumieć poszczególne przepisy Kodeksu cywilnego. Część ogólna nie stanowiła dla niej wyzwania, ale część szczególna stanowiła przeszkodę prawie niemożliwą do pokonania. 

— Cholera… — jęknęła, gdy otworzyła przepisy dotyczące zobowiązań. — Tego jest tak dużo… 

Z próby rozpoczęcia nauki wyrwała dziewczynę dłoń położona na jej ramieniu. Zaskoczona odskoczyła lekko i ujrzała przed sobą twarz Young Jae. Nie rozmawiała z nim zbyt wiele podczas tego wyjazdu, ale była ciekawa, co robił w jej pokoju. 

— Przyniosłem ci obiad, Haru — powiedział spokojnie, po czym położył pełny talerz na pustej przestrzeni biurka, którą cudem wypatrzył. — Uczysz się prawa? 

— Tak — odparła nieco niepewnie. — Mam ciężko na studiach, więc muszę nauce sporo czasu poświęcić. 

— Też miałem studiować prawo. 

— Naprawdę? — zapytała zaskoczona, a on posłał jej uroczy uśmiech. 

— Tak, rodzice chcieli, bym był adwokatem — powiedział i poczochrał jej włosy. — Cieszę się, że tego nie zrobiłem. Pewnie zmarnowałbym wiele czasu, ucząc się czegoś, co mnie w ogóle nie interesuje. 

— Dobrze wybrałeś. Ja na przykład cieszę się, że uczę się prawa. W przyszłości chciałabym zostać dobrą sędzią, ale przede mną jeszcze bardzo długa droga. 

— Nie lepiej zostać adwokatem? — zapytał zdziwiony. 

— Dla osób, którym zależy wyłącznie na pieniądzach, to tak — odpowiedziała Nam. — Ale ja chcę stać na straży sprawiedliwości. 

Young Jae uśmiechnął się szeroko. 

— Z chęcią zasponsoruję twoje studia — powiedział wprost, a Haru rozchyliła szeroko usta. 

— Proszę?

— Zapłacę za twoją edukację.

— Co? Nie! 

— Nie chcę sprzeciwu — odparł. — Z tego co Jung Ha opowiadała, to wasza rodzina nie ma zbyt dużo pieniędzy, a taka osoba jak ty w systemie prawa na pewno się przyda. Porozmawiam z twoimi rodzicami. 

— Ja… Nie wiem, co powiedzieć…

— Nic — odparł, po czym z uśmiechem opuścił pomieszczenie. 

Haru jeszcze przez chwilę patrzyła w drzwi, za którymi chłopak zniknął. Nigdy nie spodziewała się, że podczas wyjazdu pozna bliżej Got7 i okażą się naprawdę w porząku. Zdecydowanie Young Jae bardzo ją zaskoczył… Jednak czy mogła oczekiwać od niego tak dużej pomocy? Studia prawnicze były drogie, a Jung Mi i rodzice… Nie byliby w stanie opłacić jej za wszystko… Może lepiej przyjąć pomoc? 


✯✯✯


Ktoś uparcie dobijał się do drzwi. Z początku starała się to ignorować, lecz po pięciu minutach stało się to irytujące. Zamknęła laptopa i odłożyła go do torby, a później skierowała się w stronę wejścia. Mocno chwyciła za klamkę i otworzyła.

Kunpimook prawie uderzył ją, gdy ponownie chciał zapukać do drzwi.

— Czego chcesz? — zapytała Jungmi, unosząc brew do góry.

— Przyszedłem po ciebie — odpowiedział z uśmiechem chłopak.

Przygryzła wargę, a następnie przewróciła oczami. Nie miała ochoty na żadne towarzystwo, nawet osoby, przy której powoli się otwierała. To prawda, Bambam był dla niej najbardziej komfortową osobą w tym zespole. Jednak Jungmi nauczyła się, że nie powinna ufać idolom.

— Nigdzie nie idę — rzekła zrezygnowana.

— Nie możesz ciągle siedzieć w tej pieczarze!

— Taką mi przydzielili.

Kunpimook wydawał się nie zrażony, a jednym ruchem pociągnął przegub jej nadgarstka. Nam poczuła szarpnięcie, a potem po prostu kierowała się korytarzem z chłopakiem.

— Co ty robisz?! — jej ton był ostry i zdenerwowany.

— Zobaczysz.

Zmrużyła oczy i starała się nie wywrócić. Ciężkie było to w pantoflach, obcisłych spodenkach od piżamy i naciągniętym podkoszulku z motywem Rolling Stones.

— Kunpimook! — zaprotestowała kolejny raz. — Gdzie mnie ciągniesz?!

— Mówiłem już, że zaraz się dowiesz.

Przemierzali tym razem schody, kierując się w tą stronę posiadłości, w której jeszcze nie była. Za pewne Jungha została oprowadzona przez Wanga i miała świadomość co znajduje się z tej strony. Jednak Jungmi nie wychodziła dalej niż do ogrodu, kuchni i salki treningowej.

Po kilku minutach dotarli do tej części, w której ujrzała stalowe drzwi.

— Zamierzasz mnie uwięzić? — zapytała, unosząc brew.

— A chcesz tego?

Bambam przygryzł wargę i najwidoczniej chciał być bardzo kuszący. Gdyby nie fakt, że był młodszy, Jungmi może zaczełaby przez chwile z nim flirtować. Ale na litość boską, traktowała go jak młodszego brata!

Muzyk wpisał szyfr i po chwili popchnął drzwi do wewnątrz. Zaciekawiona dziennikarka starała się zajrzeć, a kiedy artysta odsunął się i wskazał dłońmi by weszła, popatrzyła na jego twarz.

— Zapraszam — wyszeptał. — Ała, a to za co?

Jungmi lekko wbiła mu palec między żebro.

— Abyś mnie nie podrywał — odpowiedziała i skierowała się do środka.

Kunpimook zaśmiał się perliście, a potem przepuścił koleżankę. Nam popatrzyła na dość spore pomieszczenie, a później twarz mężczyzny.

— Skąd mogłam nie wiedzieć, że macie swoją siłownię? — zapytała ironicznie.

— Niespodzianka — zaśmiał się Bambam.

Jungmi zawsze chodziła na siłownię, gdy miała jakiś problem, z którym musiała sobie poradzić. Zazwyczaj dużo osób tak miało, nie była wyjątkiem. Razem z muzykiem zaczęli ćwiczyć.

— Co ty robisz? — zapytała, zasłaniając oczy.

— Gorąco mi — odrzekł, pozbywając się koszulki.

Nam choć nie chciała, aczkolwiek musiała przyznać, że wyglądał imponująco. Przez lata treningu wyrzeźbił mięśnie brzucha i zarys klatki piersiowej.

— Masz to — skierował w jej stronę przyrząd, który wydawał się jej znajomy.

— Rękawice?

Kunpimook pokiwał głową i skierował się w stronę końca pomieszczenia. Tam Jungmi zauważyła worek treningowy.

— Wyrzuć z siebie ten gniew — powiedział, tuląc się do sprzętu.

— Teraz udzielasz mi rad psychologicznych? — zakpiła dziennikarka.

Nie wiedziała czy to uśmiech Bambama, czy jego troskliwy wzrok szczeniaczka spowodował, że założyła rękawice. A następnie posłała jeden cios.

Kilka razy uderzała. Rzeczywiście czuła się lepiej. Mogła wyrzucić z siebie cały gniew i frustrację, która ogarnęła jej ciało i myśli. Uderzała worek, raz i drugi. Przez umysł przechodziły jej obrazy życia, Jackson, dom rodzinny, zakończenie kariery trainee i jeden moment, który był wręcz najgorszym w jej życiu. Chwila, która zmieniła ją i złamała. Pozbawiła wszystkiego o czym marzyła.

Uderzała jedną ręką, oddawała drugą. Czuła się zmęczona, lecz szczęśliwa. Nie zauważyła, kiedy Bambam uciekł z pomieszczenia i pozostawił ją samą. Była mu wdzięczna, bo najwidoczniej zorientował się, że powinna sama pozbyć się swoich demonów.

Przerwała na chwilę i przetarła twarz. Popatrzyła na stojące obok lustro. A nim wróciła ponownie do worka, dostrzegła sylwetkę stojącego z tyłu Wanga.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥