Starstruck [ 6 ]

 .



Jungmi kończyła gotować danie, kiedy w pomieszczeniu usłyszała poruszenie. Po chwili zauważyła szczęśliwą siostrę i wymęczonego muzyka.

Najstarsza nie kryła rozbawienia, a nawet z szyderczym wzrokiem popatrzyła na mężczyznę.

— Jeżeli kiedykolwiek, raz jeszcze, w moim mizernym i trudnym życiu zapytam, czy coś w tym trudnego, proszę… — Jackson dopadł Bambama siedzącego obok znów gotującej Jungmi w kuchni.

— Jak było? — zapytała najstarsza z sióstr, w ręku trzymając chochlę, którą nakładała dla wszystkich jedzenie.

— Dlaczego nie powiedziałaś, że twoja siostra…

— Nie waż się obrażać mojej siostry!

Jungmi pogroziła muzykowi, wymachując agresywnie przyrządem kuchennym.

— Po prostu, chyba jestem za stary na to wszystko.

Wszyscy zgromadzeni w kuchnio-salonie wybuchnęli śmiechem.

 — Nie no, coś ty — naśmiewał się Youngjae.

Wang zmrużył gniewnie oczy i przygryzł wargę. Popatrzył na wszystkich, a później poczuł pod nosem jedzenie. Powąchał raz i dwa, a później chwycił za pałeczki.

— Nie nadaję się na niańkę — westchnął, przeżuwając ryż.

— Widzisz, jak muszę się czuć, gdy za każdym razem gdzieś znikacie? — wtrącił Jinyoung.

Jungmi obserwowała, jak mężczyźni zaczynają się przekomarzać, starając się przekrzyczeć. Jungha wzięła jeden talerz i także zjadła ze smakiem. Nawet Haru na chwilę zawitała, by odebrać naczynie, a także wziąć coś do picia.

— Ty będziesz się tylko uczyć? — zapytała Jungmi.

— Ktoś w tej rodzinie musi — odpowiedziała Haru i wyszła z salonu.

Jungmi przygryzła policzek od wewnątrz, a następnie głośno westchnęła. Nawet zignorowała kilka reakcji muzyków, którzy najwyraźniej się z nim uśmiali. No cóż, dzień jak codzień. Jednak zamiast czterech ścian wynajmowanego mieszkania, znajdowały się w ogromnym, nowoczesnym pomieszczeniu.

— To co zamierzacie teraz robić?

Jungmi popatrzyła na siedzącego Bambama, który wskazał pałeczkami na nią i siostrę. Nim zdążyła coś powiedzieć, Jungha wtrąciła swoje trzy grosze.

— Czekamy na wasze propozycje!

Najstarsza z sióstr zakrztusiła się odrobiną ryżu. Starając się złapać powietrze i wewnętrzną równowagę, czuła na sobie dłonie Wanga.

Odsunęła się szybko, a następnie wytarła usta w serwetkę.

— Myślę, że jakoś sobie poradzimy — wtrąciła, nim któryś z muzyków się odezwał. — Na pewno jesteście zajęci…

— Właściwie to mamy wolne popołudnie — zauważył Bambam.

— Świetnie! — pisnęła Jungha.

— Świetnie — mruknęła z niesmakiem Jungmi.

Liczyła w końcu na jeden spokojny moment tej popieprzonej wyprawy. Niestety najmłodsza siostra pokrzyżowała jej plany. A na Haru nie mogła liczyć.


✯✯✯


Jedzenie przygotowanie przez Jungmi zawsze smakowało Haru. Na szczęście w krótkiej przerwie między nauką udało jej się załapać na jedną porcję. Nie miała jednak zamiaru jeść z tą całą bandą muzyków i postanowiła wrócić do pokoju, by w kontynuować naukę. Prawo cywilne w dalszym ciągu sprawiało jej problemy, ale tym razem towarzyszyło jej danie przygotowane prawdopodobnie ze składników, które znajdowały się w święcocej niemalże pustkami lodówce. 

Podczas przeżuwania ryżu Haru nie miała zamiaru oderwać oczu od książki, kodeksu cywilnego i zeszytu, w którym zapisywała notatki z wykładów. Studentka miała jednak wrażenie, że te trzy rzeczy nie wystarczą jej w nauce. 

— Kurwa… — syknęła pod nosem.  

Wzrok dziewczyny powędrował w stronę talerza, ale nim chwyciła za widelec, odskoczyła gwałtownie na krześle.

W drzwiach ktoś stał! Dosłownie stał oparty o framugę i perfidnie gapił się na uczącą się Haru!

Widok nieznajomego mężczyzny przestraszył dziewczynę, czego skutkiem miał być upadek na podłogę, ale nim spotkała się z panelami, znalazła się w męskich objęciach. Starając się złapać oddech, spojrzała na wybawcę, po czym uderzyła go w klatkę. 

— Oszalałeś! — krzyknęła zdenerwowana. 

— Uważaj, bo znowu musiałbym cię wziąć do szpitala — zaśmiał się Mark, kurczowo cię trzymając. 

— Jesteście szaleni! — warknęła Haru, po czym wyswobodziła się z uścisku. 

Dopiero w tym momencie odważyła się spojrzeć na nieznajomego, który podszedł do pary. Z miny dziewczyna wywnioskowała, że chłopak przejął się jej nieoczekiwaną reakcją. 

— Wszystko w porządku? — zapytał spokojnie nieznajomy, a Nam prychnęła pod nosem. Musiała jednak przyznać przed sobą, że przedstawiciel płci męskiej był przystojny. 

— Mhm… — odparła z lekkim rumieńcem, gdy mężczyzna wyciągnął dłoń w jej kierunku. 

— Dobra, wstawaj Haru — wtrącił Mark, po czym pomógł dziewczynie stanąć na nogi. Tuan sprawił, że drugi chłopak spojrzał na swoją wyciągniętą rękę i zagwizdał krótko. 

— Znacie się? — Nieznajomy zwrócił się do Marka, który odsunął się nieco od Haru. 

— Przypadek sprawił, że…

— Niestety tak — wtrąciła Nam i spojrzała w oczy Tuana.

Chłopak miał ochotę zaśmiać się cicho. Dziewczyna uroczo się irytowała. 

— Nazywam się Im Jae Beom, ale możesz mówić do mnie Jay B — przedstawił się kulturalnie mężczyzna i ukłonił się lekko. Nam odpowiedziała tym samym gestem. 

 — Uczysz się? — zapytał zdziwiony Mark, zmieniając temat. Obserwował z uniesionymi brwiami otwarte książki rozłożone na biurku. 

— Uczyłam się — odparła. — Do momentu aż mi nie przeszkodziliście. 

— Jesteś u nas na weekend — powiedział Jay B. — Oderwij się od nauki i spędź z nami przyjemnie ten czas. Zrelaksuj się. 

— Yyy…

— Chodź, zabiorę cię najpierw do studia — zaproponował Mark, ale Haru już otwierała usta, by zaprzeczyć temu szalonemu pomysłu. — Będzie super, naprawdę. 

Im kiwnął z uśmiechem, a dziewczyna postanowiła udać się za Tuanem. Nie robiła tego jednak z własnej woli… Chciała szybko załatwić temat poznania zespołu i znów powrócić do nauki…  


✯✯✯


Kończyła jeść posiłek, kiedy Jungha złapała ją za rękę. Jungmi popatrzyła na siostrę ze zdziwieniem, zwłaszcza, że nie wiedziała, gdzie ją zabiera.

— No chodźże! — rzuciła zniecierpliwiona Jungha.

— Gdzie mnie znów ciągniesz?

Jungmi wstała od stołu i skierowała się za siostrą. Na nadgarstku wciąż czuła jej uścisk. Jungha zachowywała się jakby nie widziała nic innego tylko prostą drogę.

Najmłodsza Nam otworzyła drzwi, które napotkały po zejściu na sam dół. Jungmi popatrzyła najpierw na siostrę, a później przestrzeń, która się wyłoniła.

— Czy to…?

— Podoba ci się?

Jungha wepchnęła siostrę do środka i obróciła się wokół własnej osi. Rozłożyła ręce i napawa pomieszczeniem.

— Co my tu…?

— Jackson mi pokazał — uśmiechnęła się Jungha. — Od razu pomyślałam, że ci się spodoba Unnie!

Dziennikarka nie mogła uwierzyć w to co widziała. Znajdowały się w pomieszczeniu, w którym każdą ścianę zdobiły ogromne lustra. Parkiet zrobiony był z lśniących desek, dokładnie wycyklinowany. Mogły zobaczyć swoje odbicie.

— Ale…?

— Pamiętam jak dawniej wciąż przychodziliśmy na salę — powiedziała smutno Jungha. —  Zawsze się wtedy uśmiechałaś!

— Teraz też…

— Nie jesteś szczęśliwa. Widze to przecież.

— Dlaczego tak uważasz?

Jungmi spojrzała na siostrę, która wciąż miała spuszczoną głowę w dół.

— Nie cierpisz swojej pracy — mruknęła pod nosem Jungha. — W dodatku… Ciągle chodzisz smutna. Złościsz się częściej.

— Nic mi nie będzie…

— Unnie! — Jungha podniosła wzrok na twarz siostry. — Wiem, że jest ci ciężko. po tym, jak musiałaś wrócić na farmę z wytwórni…

— To przeszłość.

— Ale nadal cię boli — zauważyła Jungha, — Chciałabym, żebyś znowu się uśmiechała. Kiedyś kochałaś tańczyć! To było twoje życie. Każdy tylko cię obserwował i mówił do mamy wasza córka będzie kimś! 

— Nie można się kierować tym, co ludzie mówią.

— Ale ja sama tak myślałam! Wiedziałam, że będziesz kimś! Marzyłam o tym, by moja siostra spełniła swoje marzenia!

— Byłaś jeszcze dzieckiem.

— Jungmi! — Jungha chwyciła dłoń najstarszej siostry. — Jestem już duża i wiem, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Jednak chcę byś wiedziała, że kocham cię. Jesteś moją bohaterką.

Dziennikarka uśmiechnęła się szeroko i starała powstrzymać łzy. Siostra zdecydowanie potrafiła trafić w jej czuły punkt. 

— To włącz tą muzykę — westchnęła.

— Mogę wybrać utwór? — zapiszczała uradowana Jungha.

Jungmi pokiwała głową na znak akceptacji. Po chwili usłyszały pierwsze takty muzyki. Gdy Jungha stanęła obok Jungmi, starsza postanowiła dać pole do popisu najmłodszej. Dłonią wskazała, że będzie się od niej uczyć układu.

Every day (every day), every night (every night)

Feel like a fool (feel like a fool), you gotta know (you gotta know)

Jungmi nie zauważyła, kiedy muzyka się skończyła, a ona otworzyła wreszcie oczy. Przez moment zaczęła mrugać, a gdy usłyszała oklaski, skierowała wzrok w stronę wyjścia. Tam odnalazła sylwetkę Jacksona, Bam Bama i Yugyeoma.


✯✯✯


Pomimo niezadowolenia Haru postanowiła udać się razem z Markiem do studia. Dziwiło ją to, że nawet w dormie mają miejsce, które w gruncie rzeczy stanowiło dla nich pracę. Ale dla Haru koreańscy muzycy zawsze byli specyficzni – oni dosłownie żyli muzyką. Po pracy związanej ze śpiewem, tańcem i muzyką, wciąż chcieli to robić. Zadziwiająca pasja.  

— Usiądź tutaj — powiedział zadowolony mężczyzna, gdy weszli do pomieszczenia podzielonego na dwa osobne pokoje, które dzieliło ogromne okno. Haru znajdowała się akurat w miejscu, gdzie był cały muzyczny sprzęt do modyfikowania muzyki czy śpiewu. 

— Mhm… — szepnęła Nam i zajęła krzesło na kółkach. 

— Wybierz sobie jedną z piosenek, a ja ją dla ciebie zagram — Mark wskazał na listę leżącą na blacie. Haru zerknęła na kartkę.  

— Po co? — zapytała. 

— Pokochasz naszą muzykę — zaśmiał się. — Chociaż te piosenki to akurat moja autorska praca. Może kiedyś uda mi się… wydać coś swojego. 

Nam zmrużyła oczy, po czym wzięła do ręki papier. Chciała mieć chłopaka już po prostu z głowy. Nie wybierała zbyt długo – od razu jej wzrok przykuło dziwne zestawienie liter imysm. Dziewczyna wskazała na tytuł piosenki, a potem na chłopaka. Jego twarz wyrażała dziwny smutek. 

— Poczekaj chwilę. Muszę tylko się przygotować — westchnął Mark, drapiąc się z tyłu głowy. 

Chłopak przeszedł do drugiej części pomieszczenia, które przeznaczone było do nagrywania piosenek. Po przygotowaniu sobie krzesła, mikrofonu i założenia na ciało gitary, Mark zaczął śpiewać piosenkę. 

I'm so different when you're gone; And I don't wanna be alone

Haru wpatrywała się w Tuana z rozchylonymi ustami. Nie potrafiła uwierzyć w to, że chłopak, który jest w zespole odpowiedzialny za rap, będzie w stanie zaśpiewać tak czysto piosenkę. Dziewczyna poczuła, jak jej serce zaczęło bić szybciej z każdym kolejnym słowem. 

It's too much, wherever you are; I miss you, I miss you so much

Wzrok Marka skupiony był cały czas w jednym miejscu. Wpatrywał się on w podłogę, a Haru z przygryzioną wargą obserwowała jego mimikę twarzy. Z każdą sekundą piosenki wydawało jej się, że chłopak wkłada w śpiew mnóstwo emocji. Miała wrażenie, że tekst jego utworu nie był przypadkowy. 

We used to waste time, we would do it together; If I could rewind back, I would do it again

Haru nieoczekiwanie poczuła, jak do jej oczu napływają łzy. Mimowolnie śpiew chłopaka sprawił, że wzruszyła się. Zaskoczona dziewczyna szybko zaczęła się zbierać, by Mark nie zauważył jej w tym stanie. Nie chciała, by muzyk ujrzał, że płacze. Nie lubiła ukazywać łez przy bliskich, a co dopiero przy obcej osobie. 

No, I never knew that I would get this low; I guess I should've loved you more…

Mark wciąż śpiewał piosenkę, a Nam dopiero w tym momencie znów jej się przysłuchała. Musiała go zostawić samego. W innym przypadku naprawdę… mogłaby się zakochać w jego… muzyce… 


✯✯✯


Jungha czuła się cudownie, patrząc na idoli, którzy stali w progu i tak po prostu im klaskali. Była zmęczona, jednak najszczęśliwsza na świecie. Choć była praktycznie pewna, że to zasługa Jungmi, cieszyła się, że ktoś mógł to zobaczyć. Tak bardzo tęskniła za wspólnym tańcem z najstarszą siostrą.

Jungmi natomiast szybko chwyciła swoje rzeczy — bluzę z kapturem, która leżała pod jednym z luster i chciała wyjść z sali. Nie pragnęła atencji ani uznania. Praktycznie nie cierpiała, jak teraz ją ktoś oglądał.

— Naprawdę masz talent — rzucił w jej stronę Jackson.

Nie odpowiedziała. Nie chciała z nikim rozmawiać. Nie po tym wszystkim, co przeżyła, ani czego doświadczyła.

Poczuła silny uścisk na ramieniu, kiedy starała się wyjść z sali. Jungha wciąż rozmawiała z Bam Bamem i Yugyeomem. Natomiast Wang mocno trzymał jej ramię.

— Dlaczego nie wykorzystasz tego?

— Bo nie — odrzekła stanowczo.

— Marnujesz się.

— I kto to mówi?

Muzyk uniósł brwi, jakby nie wiedząc, co dokładnie Jungmi ma na myśli.

— Mogę ci pomóc — wyszeptał do jej ucha.

— Tak jak mówiłam, nie skorzystam z twojej hojnej propozycji.

Jungmi mierzyła wzrokiem muzyka, który był już troszkę zirytowany.

— Dobrze tańczysz. Śpiewasz też nie najgorzej…

Jungmi westchnęła głośno. Następnie pokręciła głową.

— Jesteś głuchy czy tylko udajesz inwalidę?

— Chcę ci pomóc.

— Ale ja nie chcę tej pomocy.

— Marnujesz się — powiedział. — Nie wiem, co robisz w życiu. Jednak na pewno to nie jest twoje powołanie.

— Zabawne… — prychnęła pod nosem. — Nic o mnie nie wiesz.

— Wiem dużo — ciągnął dalej, wciąż trzymając jej przedramię. — Jestem pewny. Uciekasz przed czymś, co jest dla ciebie jak tlen.

— Gówno o mnie wiesz — wyrwała się z uścisku. — Odpierwiastkuj się ode mnie, raz a porządnie. Mam gdzieś, co myślisz i uważasz.

Nawet nie spojrzała na jego twarz. Miała serdecznie dosyć tego całego weekendu, który na dobrą sprawę wcale się nie zaczął.

— Jungmi… — wyszeptała Jungha, gdy siostra minęła ją przy drzwiach.

Następnie zauważyła jak siostra trzaska drzwiami i wychodzi na zewnątrz do ogrodu. Najmłodsza Nam była smutna i choć myślała, że sprawi radość siostrze, znów poczuła się, jakby dolała oliwy do ognia.


Komentarze

Popularne posty