Ostatnie, co zapamiętałaś, to jego słowa. I myśl, że przegrałaś zakład. Ale Park nie chciał na siłę zmusić cię do stosunku. Inaczej wczoraj by to zrobił. Wparował bezceremonialnie do pokoju i po prostu cię brutalnie wziął. Zresztą to do niego pasowało.
Chciał natomiast czegoś innego. Musiał mieć twoje pozwolenie. Nie liczył się dla niego zakład. Liczyłaś się tylko ty.
Była sobota i miałaś czas wyłącznie dla siebie. Jimin minął cię w kuchni, gdy robiłaś śniadanie. Rzucił coś w twoją stronę, lecz nie zrozumiałaś. Tak prędko jak się pojawił, tak szybko znikł za drzwiami pokoju. Starałaś się więc nie ekscytować. Przecież to, co między wami zaszło, to był tylko seks. Park nie powinien wiedzieć, ze coś więcej dla ciebie znaczył.
Po chwili znów ujrzałaś współlokatora. Obok jego nogi stała walizka, a sam zainteresowany sięgał po dżinsową kurtkę.
— Wyjeżdżam w delegację — rzucił, biorąc do ręki klucze.
Nie wiedziałaś, co odpowiedzieć, więc tylko mruknęłaś okej. Następnie wróciłaś do jedzenia owsianki z jabłkiem, cynamonem i nasionami chia.
Po waszym pierwszym razie nie liczyłaś na romantyczne wyznania, ani uwielbienie ze strony współlokatora. Park kilkakrotnie mówił, że nie bawi się w związki, sugerując, że twój jest bezsensowną stratą czasu. Patrząc wstecz, teraz też tak uważałaś. Ale na litość boską, mogliście przecież porozmawiać o tym co się wydarzyło tej nocy i nad ranem.
Jimin wyszedł z mieszkania i od razu usłyszałaś dźwięk przekręcanego zamka. Wyjechał w delegację, więc miałaś dla siebie mieszkanie. Pamiętałaś o podlewaniu roślin, a także musiałaś posprzątać mieszkanie. To drugie nie należało do twoich kompetencji, aczkolwiek nie lubiłaś bałaganu.
Był weekend, więc postanowiłaś pójść pobiegać. Postawiłaś na bulwary rzeczne i po dwudziestu minutach wychodziłaś z klatki ubrana w sportowe spodenki, koszulkę i asicsy do biegania. Na uszy założyłaś słuchawki i skierowałaś się do wyjścia z podwórka.
Z uwagi na godzinę na bulwarach nie było zbyt dużo osób. Zazwyczaj gromadzili się o zachodzie słońca, młodzież pijąca soju, tańcząca i śpiewająca k popowe piosenki. Teraz większość ludzi musiała być na zakupach w supermarketach.
Obserwując rzekę, zastanawiałaś się nad swoim życiem. Twój związek się zakończył. Męczyłaś się w nim i każdy ze znajomych ci osób to mówił. Jednak wciąż nie mogłaś przestać myśleć o Jonginie. Cztery lata to długi okres czasu.
Przebiegłaś dość sporo, aby zrozumieć, że wszystko, co działo się od przeprowadzki, było szalone. Życie z Parkiem pod jednym dachem, zakończenie związku, przyjaźń z Mei, porady Jin’a. Za większość tego byłaś wdzięczna. Otaczałaś się ludźmi, którym na tobie zależało. To chyba jednak dobre życie?
Usłyszałaś dzwonek telefonu i zobaczyłaś na zegarku napis mama. Odebrałaś telefon przesunięciem palca.
— Wreszcie raczyłaś odebrać — rzekła pani Kim.
— Miałam dzwonić — skłamałaś. Ostatnio nie miałaś na to czasu, ani głowy.
— Jungmi, dobrze cię znam. Musiało się coś wydarzyć?
— Nic się nie wydarzyło — przygryzłaś wargę, podbiegając do wolnej ławki. — Mam dużo pracy. Wiesz, jak to jest na jesień.
— Nie brzmisz przekonująco.
Nie lubiłaś kłamać. Jednak nie mogłaś powiedzieć matce, że twój związek się skończył. Byłaś rozdarta pomiędzy swoimi uczuciami, a nawet nie miałaś ochoty myśleć o poukładaniu tego bałaganu.
Rodzicielka zaczęła opowiadać o wszystkim. Dowiedziałaś się, że na Jeju jest bardziej spokojnie, bo skończył się okres wakacyjny. Wujek Jinki nabił sobie kilka siniaków, składając turystyczne parasole, ciocia Nayeon planuje remont hotelu, a Richie, wasz labrador znów zjadł sześć skarpetek. W dodatku każda z innej pary.
— Może przyjechałabyś w następny weekend?
— Mam dyżur — skłamałaś kolejny raz. Nie planowałaś wizyty na Jeju. — Ostatnio dużo się dzieje w pracy.
— Zaczynasz brzmieć jak Jongin — podsumowała pani Kim. — A właśnie, co u niego? Od dawna nie przyjechał na moje bułeczki.
— Znasz go — wydusiłaś z siebie, starając się nie popłakać. — Ma dużo pracy.
— Jungmi — wtrąciła matka. — Co się stało?
— Nic… — wyszeptałaś. — Muszę kończyć. Zadzwonię jutro.
Nie zważałaś na kolejne słowa mamy, tylko nacisnęłaś odpowiedni guzik. Wzięłaś głęboki wdech i skierowałaś się znów na trasę do biegania.
Mijałaś kolejne kilometry, zatracając się w muzyce. Tym razem postawiłaś na klasyki i motywujące piosenki. Uwielbiałaś ścieżkę dźwiękową Szybkich i Wściekłych, więc podśpiewywałaś słowa. Money's the motivation. Money's the conversation. Biegłaś kolejne metry, gdy poczułaś na ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłaś głowę i odskoczyłaś.
— Jin?
Seokjin uśmiechnął się perliście, a potem razem z tobą zaczął biec.
— Nie wiedziałem, że biegasz — powiedział spokojnie.
— I vice versa — zaśmiałaś się.
— Wszystko w porządku? — zapytał, obserwując twoją twarz.
— Taak… — starałaś się brzmieć autentycznie.
Seokjin nie wyglądał, by ci uwierzył. Jednak nie dopytywał i byłaś mu wdzięczna. Dowiedziałaś się także, że razem z kumplami planują wypad na miasto. Zaproponował, byś dołączyła.
Z początku nie wiedziałaś, czy to dobry pomysł, lecz jego uśmiech i błagający wzrok zadecydował. Wieczorem idziesz zabawić się z sześcioma facetami.
✯
Impreza była przednia. W każdym bądź razie tak powiedziała Chingyu. Przyjaciółka nie mogła odpuścić takiej okazji i razem z Mei stanowiły twoje wsparcie, pośród sześciu mężczyzn.
Miejsce zabawy było dość klimatyczne. W dodatku serwowali tutaj naprawdę dobre drinki. Chingyu postawiła na klasyczne mojito, Mei cosmopolitan, a ty pozostałaś wierna cuba libre. Uwielbiałaś smak rumu i limonki.
Wyginałaś się w rytm muzyki razem z Jin’em oraz Taehyung’iem, którego poznałaś. Rozmawiałaś z Namjoonem, który miał dość trafne spostrzeżenia i kibicowałaś Chingyu, która najwidoczniej miała się ku Jungkook’owi.
Czułaś dłonie Taehyunga na swojej talii, gdy poniosła was jedna z latynoskich piosenek. Miałaś na sobie założoną czerwoną, jedwabną sukienkę, a na nogi wsadziłaś sandałki na obcasie. V był naprawdę dobrym tancerzem, jednak nie przekraczał granicy przyzwoitości.
Dowiedziałaś się, że jest baristą i uwielbia smak kawy. Zaproponował, że kiedyś nauczy cię robić idealne flat white. Przystałaś na to i uśmiechnęłaś się szeroko. Chłopak wydawał się fajny kolegą. W dodatku z Jiminem byli chyba najbardziej zżyci w tej paczce.
Obok was tańczyła mei z Yoongim i patrząc na nich, zrozumiałaś, że chciałabyś, aby ktoś patrzył na ciebie tak, jak Min na Song. Nigdy nie widziałaś takiego wzroku u Jongina. Ewidentnie para była idealnie dobrana i trzymałaś za nich kciuki, najmocniej jak się dało.
Z tańca wyrwała cię Chingyu, porywając w stronę łazienki.
— Co się dzieje? — zapytałaś, przystając koło umywalki.
— Czy nie uważasz, że to trochę szalone? — zapytała Min.
— Szalone? Ale co?
Twarz Chingyu wygięła się i ujrzałaś jej szeroki uśmiech. Przyjaciółka była delikatnie podpita, lecz nie na tyle, by nazwać ją pijaną. Jej stan był wskazujący, ale po prostu dobrze się bawiła.
— Nigdy się tak nie czułam — wyszeptała, przygryzając wargę.
Podeszłaś bliżej i zrozumiałaś, co przyjaciółka chce ci powiedzieć.
— Uważam, że zauroczenie nie jest szalone — złapałaś ją za dłoń.
— Aż tak to widać? — spanikowała sekretarka.
— JK nie jest spostrzegawczy — dodałaś. — Chingyu uważam, że on też coś może czuć do ciebie. Pamiętaj, tylko żeby się zabezpieczać
— Jungmi!
Obserwowałaś, jak przyjaciółka się rumieni. Zaśmiałaś się serdecznie, lecz wiedziałaś, aby jej nie pouczać. W końcu sama niedawno zostałaś rozdziewiczona.
— Kocham cię, wiesz?
Min otoczyła się ramieniem i wtuliła do piersi. Pogłaskałaś jej głowę. A później obiecałaś, że osobiście powyrywasz nogi z dupy Jungkook’owi, jeżeli złamie przyjaciółce serce.
✯
Cały tydzień zleciał ci dość szybko. W dodatku tak jak powiedziałaś matce, pracy było zdecydowanie więcej. Wieczorami po południu na siłownie wraz z Chingyu i Mei, a nawet dwa razy byłaś na karaoke z Bangtanami. Tak właśnie nazywali się przyjaciele.
Teahyung nauczył cię robić flat white w kawiarni, w której pracował, a właściciel lokalu stwierdził, że przydałby się ktoś do pomocy. Z uśmiechem powiedziałaś, że niestety masz już pracę, lecz z chęcią zostaniesz stałym klientem. Pan Lee dodał, że będziesz mogła nawet samodzielnie zaparzyć sobie flat white.
Podczas jednego szkolenia, do lady podeszła kobieta i zapytała, czy mogłaby poprosić o cappuccino. Miała ciemne włosy, duże oczy i pogodny wyraz twarzy.
— Tea — zawołałaś chłopaka.
V przyjął zamówienie i uśmiechnął się w kierunku dziewczyny. Potem szturchnął cię ręką, gdy zaśmiałaś się cicho. Wygłupiałaś się z nim jak z bratem i stwierdziłaś, że rzeczywiście był podobny do Jimina.
Stanęłaś przy ekspresie i włączyłaś odpowiedni guzik. Zdjęłaś kolbę, która miałaś uzupełnić odpowiednim rodzajem kawy. Taehyung pokazywał ci wyraźnie, co powinnaś zrobić. Praktycznie cię obejmował. Lecz przecież tylko się kolegowaliście.
— Proszę — uśmiechnęłaś się do dziewczyny, siedzącej przy stoliku pod oknem. — Pani cappuccino.
Zanotowałaś, że właśnie czytała jedną z lubianych przez ciebie mang. Uwielbiałaś Naruto i mogłabyś o nim mówić godzinami.
— Dziękuję — podniosła wzrok i obdarzyła cię perlistym uśmiechem.
— Naruto? — zagadałaś.
— Tak — odpowiedziała zmieszana, lecz zaciekawiona. — Czytała pani?
— Uwielbiam ten moment — wskazałaś na następną stronę. — Jednak zdecydowanie moim ulubionym fragmentem jest odejście Sasuke z wioski.
Kobieta pokiwała głową. Wydawała ci się przyjazna i nim się zorientowałaś, przysiadłaś się do niej i zaczęłyście rozmawiać o wszystkim.
Kana przyjechała z Japonii, lecz była z pochodzenia koreanką. Postanowiła powrócić do korzeni i nauczała na jednym z uniwersytetów języka japońskiego. Prócz Naruto połączyły was inne tytuły takie jak: Shingeki no Kyojin, Spy x Family, oraz Haikyū!. Wspomniałaś, że twoją ulubioną postacią był Itachi, który wręcz uosabiał idealnego ukochanego.
Później przerwał ci telefon od Chingyu i się pożegnałaś. Patrząc na Taehyung’a, Odebrałaś połączenie i zrozumiałaś, że Min wypadło coś i nie zjawi się na dzisiejszej siłowni. Machnęłaś ręką, choć przyjaciółka tego nie wiedziała, dodając, że nic się nie stało. W sumie samej nie chciało ci się iść.
Pomachałaś na do widzenia V, ukłoniłaś się panu Lee i biorąc do ręki parasol, wyszłaś z kawiarni. Kierowałaś się w stronę mieszkania, podśpiewując pod nosem opening Naruto. Closer był jednym z twoich ulubionych.
Nim się zorientowałaś, dotarłaś pod furtkę. Wpisałaś kod i wkroczyłaś do środka.
Jimin nie odzywał się, odkąd wyjechał. Nie dziwiłaś się. Przecież nic was nie łączy, prócz wspólnego mieszkania. W dodatku to było jego mieszkanie. Więc nie musiał spowiadać ci się z niczego.
✯
Siedząc na łóżku, chwyciłaś do ręki książkę i zaczęłaś czytać. Zachęcona przez Kanę, znów zaczęłaś zagłębiać się w pierwsze tomy Naruto. W uszach miałaś wsadzone słuchawki i odpływałaś wraz z kolejnymi openingami.
Leżąc na plecach, nie zauważyłaś momentu, w którym drzwi od pokoju się otworzyły. Zorientowałaś się, dopiero gdy silna ręka pociągnęła cię za nogę. Szybko odwróciłaś się i nim cokolwiek powiedziałaś, Jimin wpił się w twoje wargi.
Z początku zszokowana, zastanawiałaś się, co współlokator wyrabia? Kiedy wrócił? Dlaczego napastuje twoje wargi? Czy jest aż tak zdesperowany?
— Wreszcie jestem w mieszkaniu — wyszeptał, nie przerywając cię całować.
Nie potrafiłaś zareagować. Biernie leżałaś, przygnieciona przez jego ramiona. Jimin językiem dotykał twoje zęby, a potem podniebienie. Zamknęłaś oczy.
Wasze usta się zsynchronizowały, a gdy odchyliłaś się do tyłu, praktycznie ciężarem przygniótł cię do łóżka. Czułaś jego dłonie, błądzące po boku, zakradające się pod koszulkę. Zassałaś wargę, powodując, że z jego ust wyrwał się odgłos jęku.
Nie czekaliście zbyt długo. Jimin pozbył się ubrania praktycznie w tym samym momencie, gdy ty. Zsynchronizowaliście się i znów połączyliście języki w tańcu. Współlokator pieścił twoje piersi, obsypując pocałunkami. Przejechał palcem po niecierpliwej i już wilgotnej łechtaczce, a potem odwrócił cię tyłem.
Nie wiedziałaś, co zamierza, lecz byłaś cholernie podniecająca. Czułaś jego pocałunki na tyłku i harcujące palce w środku pochwy. Nim się zorientowałaś, poczułaś przyjemną wibrację i zrozumiałaś, że Jimin miał ze sobą wibrator.
Podniósł się wyżej, przyciągając twoje plecy do siebie. Gadżetem wciąż pieścił wrażliwy już wzgórek łonowy.
— Chcesz się zabawić? — wyszeptał zmysłowo, przygryzając płatek twojego ucha. Pokiwałaś głową, czując coraz większe podniecenie.
Tylko Jimin potrafił w jednym momencie sprawić, że chciałaś więcej. Wibratorem pieścił intymne miejsca, pocałunkami przywierał do szyi i obojczyka. To była wręcz błoga katorga. W końcu poczułaś, jak dochodzisz, a jego silne ramiona nie pozwoliły ci opaść na pościel.
Współlokator szeptał ci sprośne słowa do ucha, sprawdzając, jak daleko może się posunąć. Zrozumiałaś, że dostał kilka zdjęć od przyjaciół i był zawiedziony widząc cię tańczącą z Taehyungiem. Przysiągł, że następnym razem weźmie cię w klubie, nawet jeżeli wszyscy będą musieli to oglądać.
— Prowokujesz mnie — mocniej przyłożył wibrator, do wrażliwej łechtaczki.
Nie potrafiłaś kontaktować, gdy wręcz znęcał się nad tobą. Jimin skutecznie blokował ci możliwość odwrócenia się. Skrępował ręce, związując je paskiem. Zasłonił ci oczy krawatem i szeptał kolejne słowa.
— Teraz pokażę ci, jak się przy tobie czuję — prawie warknął, przysuwając do łechtaczki wibrator. Następnie go oderwał.
Traciłaś zmysły, poddając się tej słodkiej torturze. Nie podejrzewałaś się, że ta stanowczość Parka, będzie cię tak podniecać.
Kiedy kolejny raz doszłaś, mężczyzna popchnął cię na łóżku. Usłyszałaś odgłos rozrywanej paczki i poczułaś, jak zaborczo dostaje się do środka. Jego ruchy były zaborcze, mocne i przepełnione agresją. Współlokator posuwał cię prawie jak szmacianą lalkę, a twoje jęki tylko go napędzały. Przeklinał kilka razy, klepiąc w pośladki. Powstające piekące ślady sprawiały, że byłaś ciągle podniecona. A potem jego dłoń wylądowała na twojej kobiecości.
— Jimin — wyszeptałaś, czując, że nie wytrzymasz tego dłużej.
Nim się zorientowałaś, Park doszedł, całując twoją łopatkę.
— Dobrze jest wrócić — wyszeptał zmęczony, przygniatając cię do łóżka.
I nie potrzebowałaś żadnej rozmowy. Ponieważ zrozumiałaś, że od teraz należysz do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥