24 stycznia 2024

True Love [ 2 ]

 .


Ze snu Susan wybudza nieoczekiwane szarpanie. Zaskoczona powoli otwiera oczy, starając się odnaleźć źródło pobudki. Jej oczom ukazuje się dziewczyna z wczorajszego wieczoru, dzięki której humor Susan znacznie się poprawił. Zamknięta w ciasnym pomieszczeniu Susan podnosi się, lecz jej ruchy krępują kajdanki z łańcuchami. 

— C-Co się…

— Nigdy już nie będziesz wolna — przerywa niejaka Daisy, spoglądając w drżące tęczówki więźniarki. — To mogę ci już powiedzieć na wstępie. Jeśli chcesz jeszcze żyć, to polecam jak najszybciej odpowiedzieć na moje pytania. 

— A-Ale…

— Nie ma żadnego „ale”!

Susan podskakuje pod wpływem nieoczekiwanego krzyku dziewczyny, a Daisy podsuwa pod swój tyłek dodatkowe krzesło znajdujące się w pokoju i stawia je naprzeciwko schwytanej. Przez chwilę patrzy w jej wciąż drżące tęczówki. 

— To tylko parę prostych pytań — szepcze Daisy, drapiąc się po czarnych włosach spiętych w wysoki kucyk. — Zacznijmy od tego jak się nazywasz?

Usta Susan również zaczynają drżeć, a Daisy zaciska mocno wargi. 

— J-Ja…

— Odpowiadaj! 

— N-Nie wiem, jak się nazywam! — krzyczy Susan, zasłaniając twarz dłońmi. Kajdanki ranią jej nadgarski, ale boi się wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk wyrażający ból. — T-To wy nazwaliście mnie Susan! 

— Tak miałaś zapisane na kartce, którą trzymałaś w ręce — odpowiada przesłuchująca i zakrywa dłonią usta. — Amnezja? 

Nieoczekiwanie podnosi wzrok na Susan i wpatruje się w nią. Uwięziona dziewczyna czuje, jak Daisy w nią wnika. Wyczytuje z niej dane, o których sama prawdopodobnie nie ma pojęcia. Susan czuje jednak dziwne łaskotanie w swoim wnętrzu. Czy Daisy używa właśnie na niej swojej umiejętności?

— Kurwa, faktycznie nie wiesz — mruczy pod nosem dziewczyna, zapisując coś na kartce. — Nathan się wkurzy, jak go o tym poinformuję. 

— K-Kim jest Nathan? — pyta Susan. 

— Kimś do kogo nie chcesz się zbliżać — odpowiada bez namysłu Daisy. — Jest pieprzonym dupkiem, a mimo to inne dziewczyny na niego cały czas lecą… Nie potrafię tego zrozumieć, jak można go lubić?

— A ty dlaczego go nie lubisz? — zadaje kolejne pytanie uwięziona. 

— Nieszczęśliwie jestem jego siostrą. 

Susan przygryza dolną wargę i uśmiecha się pod nosem. Po chwili rozszerza powieki i spogląda w ziemię. 

— Coś sobie przypominasz? — pyta Daisy, podchodząc bliżej.

— Ja…

— Masz starszego brata? 

— Ja… Ja nie wiem… — odpowiada Susan i chwyta się za głowę. Nagły ból w okolicach skroni jest nie do opisania. — Zostawcie mnie! To boli! Ja nie chcę więcej cierpieć! Zostawcie mnie, błagam! 

Daisy natychmiast stara się uspokoić dziewczynę. Niestety nie ma na tyle siły, by ją przygnieść do łóżka. 

— Matt! Pomóż mi! 

Do pomieszczenia wbiega mężczyzna, który odruchowo pomaga znajomej. Wspólnymi siłami udaje im się zmniejszyć odległość między końcami kajdanek, krępując tym samym ruchy Susan. 

 — Uspokój się, Susan — szepcze Daisy. — Dzięki, Matt. 

— To jest ta nowa? — pyta mężczyzna.

Susan spogląda na niego tępym wzrokiem, a po jej policzkach zaczynają spływać łzy. 

— Dajcie mi spokój… 

Zamyka oczy, pozwalając, by głowa swobodnie opadła na poduszkę. 



Przekracza próg wejścia do sali konferencyjnej. Wewnątrz pomieszczenia znajdują się wszyscy członkowie Naczelnego Zgromadzenia. Po twarzach natychmiast rozpoznaje siostrę, Matta, Evę, Jasmine i Jacka. Na ostatniego spogląda z wyraźną wyższością i niechęcią. 

— Rozpoczynamy dziewiąte obrady Naczelnego Zgromadzenia — mówi Eva, gdy Nathan zajmuje kluczowe miejsce przy okrągłym stole. — Zgromadziliśmy się dziś, aby przegłosować dołączenie niejakiej Susan do naszego grona. 

— Nie zgadzam się — mówi wprost Jasmine, która siedzi niemal na końcu stołu tuż obok Jacka. Chłopak jest wyraźnie zdenerwowany. 

— Głosowanie jeszcze się nie rozpoczęło — dodaje Nathan i pochyla się nad stołem. Kładzie na blacie łokcie, a głowę podpiera o splecione dłonie. 

— Uważam, że jest niepotrzebne — odpowiada dziewczyna. — Ta osoba jest niezrównoważona psychicznie. Nie może należeć do naszego grona. Stanowi zagrożenie dla wszystkim. Zresztą Eva wczoraj już ci to powiedziała. 

— Zamknij się, Jasmine — warczy wywołana w rozmowie Eva. 

— Cisza! 

Wszyscy milkną, a Nathan przewraca oczami. Dopiero krzyk doprowadza ich do porządku. 

— Ja odpowiadam za porządek w grupie — mówi spokojnie. — Decyzję podejmiemy zwykłą większością głosów. Oznacza to, że liczą się tylko głosy za i przeciw, nie liczymy wstrzymanych. 

— A co na to Thomas? — pyta Jasmine, krzyżując dłonie. — To on jest przywódcą grupy, a nie ty, Nathan! 

— Thomas nie należy do Naczelnego Zgromadzenia — wtrąca Daisy. — Jego zadania są ważniejsze niż rekrutowanie nowych członków. Do tego utworzył właśnie nasze zgromadzenie. Powinnaś o tym wiedzieć po dwóch latach członkowstwa w zarządzie. 

Brak odpowiedzi ze strony Jasmine kończy spór. Nathan zaczyna więc głosowanie, które przeprowadzone ma zostać poprzez podniesienie ręki. 

— Kto jest za przyjęciem Susan do Podziemia? — pyta Daisy jako protokolantka spotkania. 

Dłonie unoszą Daisy, Matt i Nathan. Eva na widok uniesionej dłoni Godlike’a przygryza dolną wargę. 

— Kto jest przeciw? — zadaje drugie pytanie protokolantka i po chwili spisuje na kartkę jedno imię: Jasmine. — Dwoje osób wstrzymuje się od głosu: Eva i Jack. Susan zostaje przyjęta do Podziemia zwykłą większością głosów. Trzy głosy za, jeden przeciw. 

— Pojebało was — warczy Jasmine, a Nathan nieoczekiwanie uderza dłońmi o stół. 

— Nie wiedziałaś, że wrogów trzyma się najbliżej?

Wypowiedzianym zdaniem kończy spotkanie, a Daisy bez zbędnych słów przekazuje mu do ręki protokół. Nathan spogląda na uśmiechniętą i zadowoloną z jego wypowiedzi Evę, po czym podpisuje pismo swoją parafką.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥