Po dniu, w którym Jimin zaproponował zakład, odczułaś ulgę. Minął trzeci dzień, a ty wyspana i wypoczęta pojawiałaś się w pracy. W dodatku Jongin przeprosił cię za swoje zachowanie i przysiągł poprawę.
W laboratorium jak zawsze miałaś wiele zadań, lecz ze wszystkich wywiązywałaś się wręcz koncertowo. Chin Gyu podejrzliwie na ciebie patrzyła, wciąż będąc lekko poddenerwowana. Miała ci za złe, że nie odbierałaś telefonu, ani nie napisałaś zwykłej wiadomości: nie martw się, żyję.
Zastałaś ją w pokoju socjalnym i przysiadłaś się bez słowa przyzwolenia. Min była oburzona i najwidoczniej nie chciała odpuścić. A już na pewno nie w najbliższym czasie.
— Musiałam odpocząć — zaczęłaś rozmowę przepraszającym tonem.
— Mogłaś napisać sms’a.
— Skąd mogłam wiedzieć, że Park wszystkich zaalarmuje?
Pragnęłaś, aby przyjaciółka cię zrozumiała. Nie potrzebowałaś kolejnej kłótni w swoim życiu. Zwłaszcza, że od trzech dni układało się jako tako. A to był bardzo duży sukces, patrząc na ostatnie miesiące.
— Jesteś coś za wesoła — Chingyu zmrużyła oczy.
— Wszystko ma swój powód — zachichotałaś delikatnie.
— Dziwne jak na ciebie.
Kiwałaś głową na boki, konsumując swój bibimbab. Potrawa wyszła ci smacznie, w dodatku od czasu zakładu współlokator nie wchodził ci w paradę. Praktycznie wymienialiście się w progu łazienki lub na zmianę wychodziliście z mieszkania. Jimin pochłonięty był pracą i starał się z całą pewnością udowodnić, że wytrzyma w celibacie.
Zaśmiałaś się ponownie, przypominając sobie obraz Park’a. Cały ten zakład był poronionym pomysłem, lecz wynikał z tego jeden pozytyw. Jumin chciał cię przekonać, że potrafi wytrzymać.
— Naprawdę nie wyglądasz dobrze — Chingyu nie dawała za wygraną.
— Czuje się wyśmienicie.
— To co się wydarzyło?
Przegryzłaś ostatni kęs i nachyliłaś się nad przyjaciółką. Gdy zanotowała, że jesteście same, podzieliłaś się informacja o zachowaniu Parka.
— Nareszcie zrobił jakiś użytek.
— Przeleciał cię?
Momentalnie wyplułaś spożywaną kawę. W życiu nie pomyślałabyś, że Min o tym pomyśli.
— Nie! Ale mam święty spokój. Od trzech dni żadnych seksualnych niespodzianek.
✯
Po pracy umówiłaś się z sekretarką, że pójdziecie na siłownie. Lubiłyście być w formie i to przez Chingyu wciągnęłaś się w taką aktywność. Uważałaś, że zmęczenie mięśni jest nie tylko satysfakcjonujące, ale przede wszystkim daje możliwość wyrzucenia w sobie całej narastającej frustracji.
Przekraczając próg lokalu, skierowałyście się do znajomego recepcjonisty i dostałyście kluczyki do swoich szafek. Skinieniem głowy podziękowałyście. Minho był uśmiechnięty i jak zawsze pomocny.
Szatnia kobiet była dość spora. Tutejsza siłowania nie mogła narzekać na brak gości, lecz starałyście się chodzić tak, aby nie być w godzinach szczytu. Zazwyczaj po pracy, przed lub późno w nocy. Uważana za jedną z lepszych, o ile nie najlepszych. Chwaliłaś sobie różnorodność sprzętu i ładne widoki z okien budynku. W takim akompaniamencie lepiej było się poruszać. Chingyu uwielbiała w niej wszystko.
— Dzisiaj zrobimy leg day — zarządziła Min, otwierając swoją szafkę.
Nie uważałaś to za głupi pomysł, zwłaszcza, że ostatnio skupiłyście się na górnych partiach ciała. Pokiwałaś głową z aprobatą i ściągnęłaś koszulkę. Musiałaś się przebrać w odpowiedni strój. Sekretarka uwielbiała pokazywać swoje wysportowane ciało, więc zazwyczaj miała top i odpowiednie leginsy. Ty miałaś wciąż wiele kompleksów, więc prócz obcisłych spodni, na top założyłaś materiałową koszulkę do ćwiczeń.
— Jungmi? — usłyszałaś znajomy głos i odwróciłaś się.
— Mei!
Agentka nieruchomości ukłoniła się i uśmiechnęła szeroko. Nie wiedziałaś, że spotkasz ją w takim miejscu, aczkolwiek nigdy nie można wierzyć pierwszemu wrażeniu.
— Cześć Chingyu — też powiedziała do stojącej Min. Ta tylko pomachała ręką, pijąc wodę z butelki. — Co za miłe spotkanie.
— Właśnie — przytaknęła Chingyu. — Co tutaj robisz, Mei?
Song włożyła do swojej szafki torbę, a potem oparła o nią dłoń.
— Twój brat mnie zaciągnął — powiedziała uśmiechnięta. — Powiedział, że mi to dobrze zrobi. Ostatnio ludzie są jacyś bardziej denerwujący…
— Doskonale to rozumiem — przytaknęła Min, patrząc w twoją stronę. Byłaś pewna, że przyjaciółka jeszcze ci nie wybaczyła.
Ustaliłyście, że wspólnie wykonacie trening. Mei zdradziła, że prócz Yonngi’ego jest jeszcze Park i Jeon. Dziewczyna nie chciała być sama pośród mężczyzn, więc ostatecznie zaproponowałaś, by do was dołączyła.
Song przystała na propozycję i podjęła się uczestnictwa w waszym dniu nóg. Skierowałaś się z nimi w stronę bieżni. Zawsze tak rozgrzewałaś ciało przed kolejnymi obciążeniami. Z początku był marsz, później bieg. Po wszystkim porządnie rozciągnęłyście i skierowałyście się do strefy maszyn.
Z daleka zobaczyłaś Jimina. Ciężko było go nie zauważyć, a jeszcze bardziej tych śliniących się na jego widok dziewczyn. Przygryzłaś wargę, współlokator zdecydowanie dobrze wyglądał w ubraniach sportowych.
— Jungmi! — usłyszałaś Chingyu.
Popatrzyłaś na przyjaciółkę, która znów miała na twarzy ten niepokojący uśmiech. Jednak nie powiedziała nic więcej.
Skierowałaś się w stronę odpowiednich obciążeń, bo postanowiłaś w tamtym momencie zrobić martwy ciąg. Wybierając ciężar poczułaś za sobą obecność współlokatora.
— Pomóc ci? — zapytał.
— Dam sobie radę.
Pochyliłaś się do przodu, aby sięgnąć odpowiedni przyrząd. Czułaś spojrzenie Jimina i podniosłaś delikatnie kąciki ust. Taktyka działa.
— Nie musisz się patrzyć na mój tyłek, Park — powiedziałaś luzacko, wracając do stójki.
— Specjalnie to robisz — odparł.
— Nie wiem, co masz na myśli?
Tym razem współlokator się nachylił.
— Prowokujesz mnie — wyszeptał koło twojej twarzy.
Nim zdążyłaś cokolwiek odpowiedzieć, usłyszałaś głos Chingyu. Przyjaciółka skończyła swoją serię ćwiczeń.
✯
Wracając do mieszkania czułaś się obolała. Jednak wszystko miało swoje plusy. Park ciągle patrzył w twoim kierunku, co nie raz podkreśliła Chingyu. Mei natomiast zaakceptowała kolejny trening i wstępnie umówiłyście się na pojutrze.
— Dobrze dzisiaj było — powiedziałaś, stojąc pod furtką.
— Jutro będziemy zdychać — zaśmiała się sekretarka. — Pamiętaj aby wziąć gorącą kąpiel i najlepiej później przyłóż lód na nogi.
— Może zdążę się zregenerować.
Gdy już wpisałaś kod i chciałaś przejść przez bramkę, Min przystanęła i cię zatrzymała.
— Co tak właściwie jest między wami?
— Nie rozumiem — uniosłaś brew.
— Między tobą a Jiminem?
— Tak właściwie, to nic — odparłaś opierając się od płot.
— Na siłowni wyglądało to inaczej.
— Po prostu… — przygryzłaś wargę.
Nie wiedziałaś, czy możesz przyjaciółce powiedzieć. Z drugiej strony może to by zaoszczędziło ci kolejnych spekulacji i głupich tekstów z jej strony? Nie miałaś nic do ukrycia. Choć zakład mógł wydawać się dziecinny.
— Umówiłam się z Jiminem — wyszeptałaś.
— Naprawdę? Kiedy?
— Nie umówiłam się z nim na randkę! — tupnęłaś delikatnie nogą. — Zawarliśmy pakt.
— Pakt? Jak z diabłem?
— On jest diabłem — podsumowałaś współlokatora. — Na pewno w nocy.
— Wolę tego nie wiedzieć.
Chingyu zasłoniła sobie oczy, a później je teatralnie przetarła. Zrozumiałaś, że przyjaciółka powinna choć raz przebyć z Parkiem przez noc. Znaczy w twoim pokoju, gdy on jest za ścianą.
— W każdym bądź razie — ponownie zaczęłaś, gdy Min doprowadziła się do porządku. — Założyliśmy się. Postawiłam na to, że Park nie powstrzyma się przez miesiąc bez uprawiania seksu.
Sekretarka zrobiła duże oczy, a później przygryzła wargę. Najwidoczniej też nie wierzyła w jego możliwości.
— To dlatego…
— Dlatego byłam taka szczęśliwa rano — rzekłaś. — Bo od trzech dni mam spokój. Jimin najwyraźniej chce mi pokazać, że wygra ten zakład.
— A… — przerwała ci Min. — Co jest nagrodą?
Przełknęłaś ślinę. O tym nie chciałaś wspominać. Znaczy nie o tym, co ty zyskasz, a raczej o tym co możesz stracić.
— Przestanie uprawiać seks w domu.
Chingu wciąż patrzyła ci w oczy, najwidoczniej czekając na resztę. Nie chciałaś jej jednak nic więcej zdradzić.
— A czego chce Park?
— Coś tam sobie wymyślił…
Próbowałaś zmienić temat. Nie chciałaś i nie byłaś w stanie powiedzieć jej o życzeniu współlokatora. Poza tym nie mogłaś przegrać. Jimin pragnął ciebie. Był niestety jeden, dość ważny element — Jongin. Gardziłaś zdradzającymi osobami i sama wtedy postąpiłabyś nieuczciwie. Choć trzymanie w tajemnicy perwersyjnego zakładu też było niezbyt szczere.
— Jungmi! — krzyknęła Chingu. — Czego chce Park?!
— Ciszej! — przyłożyłaś palec do ust przyjaciółki i spojrzałaś na okna waszego mieszkania. Na szczęście nie widziałaś samochodu Jimina, ani poruszenia zasłony w którymś z pomieszczeń.
— Park chce bym z nim… No wiesz…
Min parsknęła głośnym śmiechem. Natomiast ty chciałaś zabić ją wzrokiem.
— Buhahaha — sekretarka nie mogła przestać się śmiać. Zauważyłaś, jak w jej oczach pojawiły się łzy. — Chcesz mi powiedzieć, że jeśli Jimin wygra, to się z nim… Prześpisz?!
— Ciszej — skarciłaś ją.
— Jungmi ty naprawdę nie wiesz, w co się wpakowałaś.
Chingyu zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem, a ty prosiłaś wszystkich świętych, aby tylko nikt jej nie usłyszał.
— Co na to Jongin?
— Nie wie nic — spuściłaś głowę. — Dlatego mam nadzieję, że Park przegra ten zakład. Nie chcę zdradzić chłopaka…
— Jungmi, nie myślisz chyba, że Jimin tak po prostu będzie z tobą uprawiał seks?
— O co ci chodzi, Chin?
Zmrużyłaś niebezpiecznie oczy. Zdecydowanie nie wiedziałaś, co oznaczały jej słowa, ani dlaczego wstąpiła w ciebie jakaś wątpliwość? To nie brzmiało jak normalne zdanie. Raczej ostrzeżenie.
— Po prostu… Jimin nie wygląda na takiego, co lubi zwykły seks. Nie pomyślałaś o tym?
Przygryzłaś wargę i momentalnie poczułaś jak się rumienisz. Chingyu miała rację. Niejednokrotnie słyszałaś partnerki Jimina i byłaś pewna, że to nie było udawane. W dodatku raz znalazłaś w kuchni przedmiot, który wyglądał jak erotyczna zabawka…
— Więc muszę sprowokować Parka, aby przegrał.
— Dlatego na siłowni miał taką minę — poprawiła cię przyjaciółka. — On jest kobieto na ciebie napalony. Jak szczerbaty na suchary!
Ze wszystkich porównań jakie znałaś, Chingyu musiała użyć tego, które wzbudzało najwięcej dyskusji. Najgorsze jednak było to, że wciąż Park nie potrafił się złamać, starał się pokazać jaki to on wytrzymały jest i… Jongin o niczym nie wiedział.
Wtem zobaczyłaś wjeżdżający w uliczkę samochód i nim się zorientowałaś zatrzymał się miejsce obok was. Drzwi od strony pasażera się otworzyły, a w nich nie znajdował się nikt inny, jak Jimin Park.
— Kogo moje oczy widzą — powiedział, unosząc brew.
— Cześć Mochi — powiedziała Chingyu, a ty zaśmiałaś się cicho. No tak, do współlokatora pasował ten pseudonim.
Mężczyzna nie odpowiedział, tylko wyminął cię przy furtce. Następnie usłyszałaś propozycję Jungkooka w kierunku Chin, że podwiezie twoją koleżankę.
— Ma dojechać w jednym kawałku — powiedziałaś stanowczo.
— Ma się rozumieć — odpowiedział chłopak, uśmiechając się.
— Powodzenia — mruknęła Chingu do twojego ucha, a potem rozradowana skierowała się na miejsce, które wcześniej zajmował Park.
Nim zdążyłaś coś odpowiedzieć, znajomi odjechali.
— Czas wracać — wyszeptałaś do siebie, patrząc na okna mieszkania.
Jimin już znajdował się w środku. Świadczyło o tym zapalone światło w jego pokoju. Przygryzłaś wargę, wzięłaś głęboki wdech i skierowałaś się w stronę klatki.
Miałaś nadzieję, że Jimin nie uraczy cię jakimkolwiek przywitaniem.
Tak, zapowiada się cudowna przygoda między tą dwójka xD To jest tak potrafi zniecierpliwić czytelnika, naprawdę, haha! Ten zakład... Chingyu to przewidziała, a Jungmi jest w niebezpieczeństwie haha
OdpowiedzUsuń