.
Poranki zawsze bywały dla niej trudne. Zwłaszcza poniedziałkowe.
Otworzyła oczy i spojrzała na sufit. Uśmiechnęła się, mając w głowie wciąż wspomnienia randki z Jiminem. Wzięła głębszy oddech i westchnęła. W końcu Park od soboty jest jej chłopakiem, a ona nie wiedziała, czy to wszystko, co wydarzyło się nad brzegiem rzeki Han, nie było tylko przygotowanym spektaklem?
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk przychodzącej wiadomości. Eri rozglądnęła się po pokoju, lokalizując telefon. Apart leżał na bocznej komodzie.
Nie szukaj mnie w szkole.
Zaskoczona odblokowała telefon. Zastanawiała się, dlaczego V napisał tą wiadomość i co ona ma tak właściwie oznaczać? Przecież nie była napaloną gówniarą, która śledzi swojego crusha. Znaczy, chciała porozmawiać z V, wyjaśnić sobie sytuację, lecz…
Lepiej będzie, jak będziesz mnie unikać.
Kolejna wiadomość jeszcze bardziej ją zaintrygowała. W końcu Taehyung był raczej otwarty i zabawny. Dlaczego miałoby coś jej grozić?
Kliknęła w klawiaturę i chciała wysłać sms'a. Jednak pojawiający się na wyświetlaczu komunikat i dzwonek poinformował ją, że dzwoni Jimin.
— Cześć kochanie — usłyszała w słuchawce głos chłopaka.
— Cześć — odpowiedziała spokojnie.
— Czekam na ciebie na dole.
Eri odchyliła głowę. Ale, że jak to Jimin czeka na dole? Co to miało oznaczać?
— Spójrz przez okno.
Kan zrobiła tak, jak poinstruował ją Park. Odsunęła delikatnie firankę, aby zauważyć machającego do niej nastolatka.
Jimin ubrany był w skórzane ubranie, a w ręku trzymał kask.
— Chyba nie myślisz, że pojadę…
— Przecież wiem, że się nie boisz — Jimin zaśmiał się do słuchawki.
— Zgłupiałeś?! Jak mój ojciec cię zobaczy…
— Już się witaliśmy — Eri dostrzegła jak na twarzy Parka pojawił się zadziorny uśmiech. — Nawet chwilę rozmawialiśmy.
— Wiesz, że będę mieć kłopoty…
— Kochanie, myślisz, że przysporzył bym ci ich?
— Tak — mruknęła.
— Spokojnie, nie widział motoru.
— Całe szczęście — westchnęła dziewczyna.
— Ale zaraz spóźnimy się do szkoły… Zejdziesz sama, czy mam do ciebie wejść na górę?
— Dobra, daj mi chwilkę, muszę się ogarnąć.
Eri zakończyła rozmowę i skierowała się do łazienki. Szybko umyła się i rozczesała włosy. Spięła je w luźny kuc i zawiązała szlafrok. Gdy miała wychodzić, zauważyła na łóżku siedzącego Jimina.
— Przecież mówiłam, że za chwile będę gotowa — westchnęła.
— Nie mogłem się doczekać — nastolatek przygryzł wargę. — Ale może odpuścimy sobie pierwszą lekcję?
Jimin chwycił za pasek od szlafroka, powodując, że Eri usiadła mu na kolanach. Ustami zaczął pieścić odsłoniętą szyję.
— Nie — powiedziała, wstając. — Mam matematykę, nie mogę nie zjawić się na zajęciach.
Na twarzy Jimina pojawił się grymas. Choć bardzo chciał, musiał pozwolić Kan się ubrać. Nie chciał, by dziewczyna miała kłopoty, więc spokojnie dotarli do szkolnego kampusu.
✯✯✯
Obudziły ją promienie słoneczne. Leniwie otwierała powieki, co chwilę wracając jednak do krainy snów. Wiedziała jednak, że wreszcie musi wstać, więc zacisnęła lekko pięści i podniosła się do pozycji siedzącej. Dopiero gdy na dobre ocknęła się ze snu, uświadomiła sobie, że nie jest w swoim pokoju. Uśmiechnęła się pod nosem – wreszcie się wyspała. Naprawdę mogła przyznać przed całym światem, że czuła się wypoczęta pierwszy raz w swoim życiu…
Po chwilowym zachwycie swoim szczęściem, Chingyu przypomniała sobie noc, którą spędziła z Jungkook’iem. Na twarzy dziewczyny pojawiły się spore rumieńce. Miała nadzieję, że służba nie usłyszała ich jęków…
— Księżniczka wreszcie się obudziła.
Kim spojrzała na stojącego w drzwiach chłopaka. Pisnęła, a następnie odwróciła wzrok. Jungkook pojawił się w pokoju owinięty ręcznikiem wokół pasa. Jeon nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem.
— Nie mów mi, że to cię krępuje — zaśmiał się.
— Ubierz się!
— A w nocy podobałem ci się nago — powiedział wyraźnie zadowolony. Podszedł do łóżka i usiadł na nim. Ciała nastolatków znalazły się blisko siebie. Nim się zorientowała, cmoknął ją szybko w usta. — Mam coś dla ciebie, tylko poczekaj.
Licealista wyszedł z pokoju z ogromnym uśmiechem. Podejrzane zachowanie Jeon’a oczywiście nie umknęło uwadze Chingyu, ale dziewczyna postanowiła tego nie komentować. Teraz miała inny problem na głowie – w co mogłaby się ubrać…
Zacisnęła palce na męskiej bluzce, którą otrzymała od chłopaka. Najchętniej to w Kim by w niej chodziła całymi dniami… Była przesiąknięta jego zapachem.
— Wróciłem.
Do pokoju już drugi raz wszedł Jungkook. W dłoniach trzymał parę torebek, które wskazywały na zakupy w sklepach odzieżowych. Wszystkie reklamówki miały na sobie markowe logo.
— Kupiłeś sobie nowe ubrania? — zapytała z lekkim zmieszaniem. Bogaci mieli pieniądze, aby sobie kupować takie rzeczy…
— Kupiłem — odparł. — Ale nie dla siebie.
— Och…
— Dla ciebie — dodał szybko, by nie miała w głowie jakichś dziwnych scenariuszy. Na twarzy dziewczyny pojawił się rumieniec.
— N-Nie… Nie chcę! — krzyknęła zmieszana, machając na wszystkie strony rękami. — Dziękuję za… prezenty, ale… Ale to za dużo…
— Ubieraj, a nie gadaj — westchnął.
Chłopak dosłownie wcisnął jej do ręki papierowe torby, a następnie wyszedł z pomieszczenia, aby przebrała się bez skrępowania. Chingyu obserwowała zamknięte drzwi przez dłuższą chwilę, ale wreszcie postanowiła skorzystać z kolejnej formy pomocy. W sumie to było całkiem miłe z jego strony… no i niespodziewane…
Po paru minutach Kim wyszła z pokoju. Przeszła przez korytarz i pojawiła się w jadalni, gdzie czekało na nią już śniadanie i oczywiście Jungkook, który przeglądał coś na telefonie.
— J-Jestem — szepnęła, zwracając na siebie jego uwagę.
Usta Jeon’a lekko się rozchyliły. Chingyu była ubrana w białą spódniczkę, jasno różową bluzeczkę oraz białe buty na niewysokim obcasie. Jednym słowem wyglądała przeuroczo. Po chwili wpatrywania się Jungkook odwrócił wzrok w przeciwną stronę, natomiast nastolatka zajęła miejsce przy stole naprzeciwko niego.
Śniadanie jedli w ciszy. Atmosfera dla dziewczyny była jednak dość krępująca, więc postanowiła się odezwać.
— G-Gdzie moja siostra i Nuka?
— Szkoła i weterynarz.
— S-Skąd wiesz gdzie…
— Zapytałem.
— Coś się dzieje?
— Nie.
— Nie podobam ci się?
Jungkook nie odpowiedział. Wreszcie jednak podniósł wzrok na Chingyu i wstał z krzesła, aby pochylić się nad jej twarzą.
— Lepiej nic do mnie na razie nie mów, bo mam taką ochotę cię zerżnąć na tym stole, że zaraz nie wytrzymam.
Nim Kim zdążyła odpowiedzieć, że w sumie sama by to z chęcią zrobiła, zadzwonił telefon chłopaka. Jungkook szybko postanowił odebrać.
✯✯✯
Do szkoły przyjechali dość szybko. Jimin wybierał boczne drogi, aby przypadkiem nie złapał ich żaden radiowóz. Eri mocno trzymała się Jimina, gdy ten wchodził w zakręty.
Dotarli do budynku, a Jimin podstawił dziewczynę pod schodki. Niestety wzbudzili tym dużą sensację, a niektóre ze znanych Eri dziewczyn, prychnęła na nią i skierowały gniewne spojrzenie na jej sylwetkę.
— A buziak na pożegnanie — zaśmiał się Park, trzymając rękaw kurtki dziewczyny.
— Chcesz przy wszystkich?
— Lubię, gdy wszyscy patrzą na to, co należy do mnie — zaśmiał się i przycisnął mocniej dziewczynę.
— Tylko, że nie jestem rzeczą, którą możesz chwalić się przed znajomymi — fuknęła zła.
— Ale należysz do mnie.
— Jestem z tobą, to różnica.
— Dobrze, jesteś moją i tylko moją dziewczyną — Jimin raz jeszcze pocałował jej usta. — Nie zapominaj o tym.
Eri przewróciła oczami, oddając powoli pocałunek.
— Dlaczego przewracasz tak oczami? — zapytał.
— A dlaczego nie?
— Mam ochotę cię ukarać za to — Park przygryzł dziewczęcą wargę.
Eri westchnęła i chciała wyswobodzić się z uścisku Jimina. Czuła się niezręcznie, gdy każdy wchodzący do szkoły patrzył na nią. Wiedziała, że zaraz będzie obiektem plotek. Miała serdecznie dosyć szeptania i zazdrosnego wzroku.
— Poczekaj na mnie, zaparkuję i zaraz tu będę.
— Znam drogę do wejścia…
— Zaczekaj tu.
Ton Jimina nie był prośbą. On najzwyczajniej w świecie rozkazał Eri. A tego Kan nie cierpiała najbardziej. No z wyjątkiem zarozumiałych dupków.
Obserwowała jak Jimin znika za budynkiem i postanowiła jednak skierować się na lekcję. Nie chciała, aby wszyscy wciąż patrzyli na nią jak na jakieś trofeum.
Skierowała się w stronę wejścia, gdy znów poczuła mocny uścisk na przegubie.
— Prosiłem, byś poczekała — Jimin stanął obok.
— Wyluzuj trochę — odpowiedziała zirytowana Eri.
— Jak cię proszę o coś to…
— To co? — zatrzymali się przed schodami w budynku.
Park założył ciemne pasemko za ucho, patrząc w dziewczece oczy.
— To chcę, abyś się do tego stosowała.
— Nie jestem twoją rzeczą, więc wybacz, będę robiła co mi się podoba — odparła Eri z satysfakcją. — A ty się musisz do tego przyzwyczaić.
— Wiesz, że zaczynasz mnie prowokować?
— Trudno — wzruszyła ramionami, poprawiając torbę. — Albo się do tego przyzwyczaisz, albo koniec naszego układu.
Eri poklepała ramię nastolatka, po czym zniknęła na piętrze. Jimin natomiast stał jeszcze chwili, dopóki nie usłyszał głosu V, który pojawił się i spytał, czy idzie do klasy? Park pokiwał głową i ruszył za przyjacielem.
✯✯✯
Gdy wreszcie wyszli z domu, Jungkook oznajmił nastolatce, że dzisiaj pojadą do szkoły razem z Sugą. Dziewczyna zamrugała parę razy powiekami, ale po chwili kiwnęła głową. Nie mogła się doczekać spędzenia trochę czasu ze starszym o dwa lata znajomym sprzed kilku lat.
Para nie musiała długo czekać na zewnątrz. Po zaledwie paru minutach przed posiadłością Jungkooka pojawił się sportowy samochód. Chingyu uchyliła lekko wargi, ale zaraz musiała zwrócić uwagę na partnera, który złączył ich dłonie.
— Co ty robisz? — zapytała wprost, ale zaraz drugą dłonią zasłoniła usta. — Przepraszam…
— Nie zachwycaj się tak tym samochodem… Za niedługo będę miał lepsze — odparł Jeon.
— Nie wchodzicie? — krzyknął Suga, gdy okno pojazdu otworzyło się. — Zanudzę się, czekając na was.
— Oppa! — krzyknęła zadowolona Kim, ale nim zdążyła wejść do środka, zatrzymał ją Jungkook.
— Poczekaj, hyung — powiedział nastolatek i pochylił się nad dziewczyną. — To ja jestem twoim oppą. Do mnie się tak zwracaj do nikogo innego.
— Ale…
— Żadnych ale — odparł dosadnie, po czym cmoknął ją w usta.
Wreszcie zajęli puste miejsca z tyłu samochodu. Suga nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, co nie umknęło uwadze licealistki.
— Dlaczego się śmiejesz, oppa? — zapytała, ale zaraz poczuła na udzie lekkie ukłucie. — Ałć, nie szczyp mnie!
— Powiedziałem coś wcześniej — mruknął niezadowolony Jeon.
— Dzisiaj impreza u RM, nie zapomnij — wtrącił Min, zwracając na siebie uwagę pary. Chłopak ruszył właśnie samochodem. — Tak właściwie Chingyu powiedz mi co tam u hyuga? Gdzie pracuje? Znalazł sobie jakąś laskę? Taki staruszek to pewnie ma już rodzinę.
— Oppa jest w wojsku — westchnęła i odwróciła wzrok, łącząc tym samym swoje dłonie. — Już prawie osiem lat tam jest…
— O cholera — odparł zaskoczony Suga. — Nawet nie wiedziałem. Ale co ja się dziwię, byłem smarkaczem, jak wyjechał. Można wiedzieć kim jest w wojsku?
— Jest dowódcą… Ale nie może mi mówić za wiele — powiedziała. — Mimo to dzwoni do mnie przynajmniej raz na miesiąc.
— Pewnie jak zawsze martwi się o ciebie.
— Oj tak… O mnie i o naszą siostrę.
— Co ty gadasz, że macie jeszcze siostrę?
— Tak… Chaewon — dodała zadowolona.
— Kim jest Joongki? — Do rozmowy wtrącił się wreszcie Jungkook, który nie mógł się doczekać nieco więcej wyjaśnień.
— Mój brat.
— Pomagał kiedyś mojej rodzinie i dlatego się znamy — powiedział Suga. — W sumie dzięki i jego pomocy moja mama uciekła z domu razem ze mną i teraz żyjemy na spokojnie. Ona się spełnia w pracy i wreszcie poznała faceta. Zajebisty gościu.
— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, opp…
Chingyu zamilkła, po czym spojrzała kątem oka na Jeon’a.
— Chyba się tego nie oduczysz — zaśmiał się nastolatek i stuknął partnerkę lekko w czoło.
— W każdym razie to twój staruszek dalej zdrowy skoro ma taką małą córkę — zaśmiał się, by za chwilę zatrzymać pojazd przed szkołą. — Opowiadaj co u niego jeszcze tak na szybko…
Chłopak nie zauważył lekko drżących rąk dziewczyny, która zestresowała się tematem ojca. Jungkook już miał zamiar znów się wtrącić, ale Kim sama zebrała odwagę, aby mu odpowiedzieć.
— Ma lepszą posadę — skłamała. — Dlatego nieczęsto widujemy go w domu. Tęsknimy trochę za nim, ale jakoś musimy się trzymać…
— Jeśli potrzebujesz pomocy, to zawsze do mnie pisz lub dzwoń. Pomogę ci.
— Dziękuję, oppa…
— Wychodzimy?
Tym razem Chingyu była wdzięczna za to, że Jungkook znów się wtrącił do ich rozmowy.
✯✯✯
Lekcje minęły jej zbyt szybko. Nawet nie spostrzegła się, kiedy dobiegł jej uszu ostatni dzwonek. Popatrzyła na Chingyu, która pośpiesznie spakowała swoje książki. Nastolatka ostatnio nie zachowywała się jak ta dziewczyna, którą poznała.
— Robisz coś po szkole? — zapytała Eri, wychodząc za Kim.
— Muszę odebrać siostrę… — odpowiedziała nieśmiało Chingyu.
— Ach… Rozumiem. Szkoda, myślałam, że mogłbyśmy pójść na zakupy, albo do kina, W sumie niewiele widziałam w Seulu.
Eri spojrzała na przyjaciółkę, na której twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Kan poznała już tyle ludzi, że wiedziała, kiedy ktoś udaje. Chingyu najwidoczniej ukrywa coś przed nią. Jednak nie było to w jej interesie, aby wchodzić z butami w życie innych.
— Przepraszam — wyszeptała Kim. — Naprawde bym chciała.
Eri patrzyła, jak Chingyu spuszcza wzrok na posadzkę i nerwowo chwyta rękawy swojej koszuli. Momentalnie przytuliła przyjaciółkę, głaszcząc blond włosy.
— Jeżeli będziesz potrzebowała, zawsze możesz na mnie liczyć — wyszeptała do ucha. — Nie jesteś sama.
Nim Chingu zdołała się rozkleić, usłyszały donośny głos Jeona.
— Chin?
Eri puściła z objęć przyjaciółkę, która od razu poprawiła koszulę. Zobaczyła też, że Kim zmieniła swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy Jungkook zbliżył się do nich, objął ramieniem dziewczynę.
— Po prostu… Rozmawiałyśmy — wyszeptała Chingyu, gdy JK popatrzył na twarz Kan.
— Nie wiedziałam, że jesteście…
Eri uśmiechnęła się do chłopaka. W końcu był to kolega Jimina, a też usłyszała o nim kilka opowieści. No cóż, miała jedynie nadzieję, że Chingyu nie będzie jedną z jego zabawek. Z resztą… To nie była jej sprawa.
Za plecami Jungkooka zobaczyła oddalającego się V. Postanowiła porozmawiać z chłopakiem i wyjaśnić sobie całe nieporozumienie. Pożegnała się z przyjaciółką, ostrzegając Jeon’a, że jeśli zrobi jej krzywdę, obetnie mu co trzeba i z satysfakcją będzie przyglądać się jak będzie się wykrwawiać.
— Też miło było cię poznać — odparł z przekąsem JK. — Twarda dziewczyna, czy kolejna naiwna idiotka? — zapytał Chingyu, gdy Kan szturchnęła jego bark.
— Moja.. Moja…
— Teraz widzę, co tak bardzo ciągnie Jimina do niej. Z resztą, nieważne.
Jeon patrzył na oddalającą się Eri, która po schodach popędziła w dół. Nie przejmowała się wiadomościami z rana, ani tym, że Jimin w każdym momencie może ja zatrzymać. Musiała porozmawiać z Teahyung’iem.
— V czekaj! — krzyknęła, gdy znaleźli się na samym dole.
Nie widziała nikogo, z resztą w tej części szkoły nikt o zdrowych zmysłach się nie zapuszczał. Chłopak zatrzymał się, lecz nie odwrócił w jej stronę. Eri szybko ruszyła i podbiegła do stojącego kolegi. Zaczęła ciężko oddychać, bo naprawdę chciał jej uciec.
— Wiem, że napisałeś, abym cię nie szukała…
— To po co mnie gonisz?
Jego głos był sztywny i tak bardzo odległy od tego, którego znała. Przeszedł ja dreszcz. To nie był Teahyung, którego wcześniej poznała.
— Nie uważasz, że powinniśmy sobie coś wyjaśnić?
Jego twarz wciąż była obojętna. W ciemnych oczach nie zauważyła niczego. Pustka, cholerna pustka.
— Wiem, że lubisz mnie — zaczęła powoli, chwytając za rękach swojej koszuli. — Ja… Ja też cię lubię, oppa.
— Eri — westchnął, odwracając się w jej stronę. — Nie możemy się…
Nie dokończył. Ciepłe wargi dziewczyny dopadły jego usta. Były miękkie i delikatne. Wplotła palce w ciemne kosmyki. Było mu tak dobrze, pierwszy raz tego naprawdę chciał.
Teahyung należał do paczki mężczyzn, uważanych za najbardziej przystojnych w całym mieście. Nie raz, nie dwa, kosztował tego, co kobiety mu oferowały. Z resztą, zazwyczaj to on je wykorzystywał. Nigdy nie było inaczej. Lecz nie czuł się z tym dobrze. Po prostu.
Kiedy zauważył, jak Eri oblewa Jimina wodą. Kiedy postawiła się, jako pierwsza dziewczyna w tej irytującej szkole, zrozumiał, że z nią będzie inaczej. Patrząc na uśmiech pod którym ukrywa łzy, gdy tak po prostu została znieważona na korytarzu, zrozumiał, że jest piękna.
Ale to nie była kobieta mu przeznaczona.
Znał Jimina od dziecka. Mnóstwo rzeczy razem zrobili i wiele także przeszli. Niejednokrotnie udawało im się wyjść z opresji, mniejszej czy większej.
— Jimin to mój przyjaciel — wyszeptał, próbując złapać oddech pomiędzy jednym, a drugim pocałunkiem. — Jest jak brat.
Nie słuchała. Wciąż pieściła jego usta. Była rozkoszna, subtelna i tak bardzo namiętna. Powietrze między nimi wirowało, jakby nie było niczego innego.
Usłyszeli kroki gdzieś na końcu korytarza, więc V szybko otworzył drzwi najbliższego pomieszczenia. Znaleźli się w kantorku przy sali sportowej. O tej godzinie nie zaglądał tutaj nikt.
Wciąż całował jej usta, a ona złapała guziki jego koszuli. Miała przyjemne dłonie, ciepłe i delikatne. Pachniały magnolią.
Jęknęła w jego usta, nabrzmiałe od pocałunków. V złapał jej drobne biodra i uniósł do góry. Posadził Kan na skrzyni, nie przestając oddawać pocałunków. Palcami błądził w kierunku spódniczki. Sunął po udzie, aż dotarł do koronki majtek.
Zacisnęła mocniej oczy, przygryzła jego wargę. Była tak rozkosznie pięknie. Pacem zaczął drażnić kobiecość, wsuwając pod figi. Wiedział, że niewiele brakuje, aby zdjąć spodnie, założyć prezerwatywę i wbić się w jej wnętrze. Niczego tak bardzo nie pragnął, jak Eri Kan.
Po pomieszczeniu rozniósł się odgłos telefonu. Przeklął, gdy na zegarku zobaczył imię Jimin i automatycznie się opamiętał. Szybko wyciągnął rękę spod materiału spódniczki i popatrzył w oczy nieświadomej Kan. Eri najwidoczniej szybko podłapała, kto przerwał im to wszystko i zawstydzona spuściła głowę w dół.
Była cholernie zawstydzona całą tą sytuacją. Szybko zapięła guzik koszuli i zeskoczyła ze skrzyni. Teahyung odwrócił się, dając jej nieme pozwolenie na ogarnięcie się i doprowadzenie do porządku. Eri była mu za to wdzięczna.
Ze wstydem opuściła pomieszczenie, gdy V bez cienia zawahania odebrał telefon. A ton jego głosu nie zdradzał nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥