22 października 2023

Indisputable Difference [ 38 ]

 .



Weszła do pokoju i już miała dosyć tego dnia. Mnóstwo informacji przewijało się przez jej głowę, a na dodatek Momo mogła mieć całkowitą rację. Hawks nie przyjmował zbyt wiele osób na staż, a jeżeli już to robił, to tylko jedną osobę.

Przypomniała sobie chwile na tarasie i moment w którym Keigo Takami pojawił się obok. Zdawał się budzić respekt wśród bohaterów, pomimo, że był tak młody.

Usłyszała pukanie i myśląc, że to Ochaco zaczęła ściągać koszulkę.

— Wejdź — powiedziała ściągając materiał.

Nim usłyszała jakąkolwiek odpowiedź, poczuła na brzuchu dłonie.

— Jak masz zamiar prawić mi kazania, to sobie odpuść — wypowiedziała odwracając się do Todorokiego.

— Nie idź na ten staż — powiedział wprost, patrząc na jej twarz.

— Dostałam propozycję to ją przyjęłam — wzruszyła ramionami podchodząc do szafki.

— Z tego co wiem, miałaś też inne....

Mari trzasnęła drzwiczkmi szafki. Nie podobał jej się pretensjonalny ton Shouto. Czyżby heterochromik złościł się o to co powiedziała Momo?

— Skąd wiesz?

— Słyszałem, jak Aizawa rozmawiał z Ectoplasmem.

Mari zdziwiła się słysząc o nauczycielu matematyki. Każdy w klasie wiedział, że nie przepadają za sobą.

— Czemu mieli by o mnie rozmawiać?

— Bo Eraserhead martwi się o ciebie.

Heterochromik znów postanowił chwycić biodra dziewczyny. Powoli przytulił się do niej, powodując, że Mari opadła na jego klatkę piersiową. Powolnymi, ciepłymi pocałunkami pieścił obojczyk. Odsunął ciemne włosy na bok, dając sobie większy dostęp.

— Pójdę do Hawksa i tyle — odsunęła się od chłopaka i usiadła na łóżku.

— Dlaczego jesteś taka uparta?

— A czemu tak bardzo nie chcesz bym szła do niego?

Shouto na moment zamilkł. Nie potrafił się przyznać, że tak naprawde był zazdrosny. Bo znał już trochę Keigo i wiedział, że Bohater numer trzy ma duże powodzenie u kobiet.

— Po prostu… — wzruszył ramionami.

Mari westchnęła i odłożyła książkę na półkę. Wstała i spojrzała na twarz Todoroki’ego. Coś ukrywał i doskonale o tym wiedziała.

— To tylko staż. Wielkie mi halo.

Heterochromik chwycił jej rękę, chcąc przyciągnąć bliżej. Miał cichą nadzieję, że Tanaka jednak porzuci ten pomysł. Chciał aby razem spędzali czas stażu. Poza tym wiedział, że jakimś dziwnym cudem jego ojciec chciał, aby Mari z nimi współpracowała. Dlatego zdecydował się na jego propozycję.

Ustami zbliżył się do jej twarzy, Musnął wargi, a dłonie wkradły się pod założoną koszulkę. Miał nadzieję, że przekona Mari, aby zrezygnowała.

— A jak cię ładnie poproszę? — wyszeptał kusząco.

Zaczął ją pieścić, a Mari nie potrafiła się uwolnić. Nie cierpiała tego, że Todoroki potrafił jednym ruchem pozbawić ją wszelkiego zaparcia. Powodował, że ciężko jej było się uwolnić i przerwać.

— Shouto my nie…

— Ciii — przyłożył jej palec do ust, skubiąc płatek ucha. — Nie chcę byś z nim była. Widziałem jak patrzył na ciebie na tej nieszczęsnej imprezie.

— Przestań — mruknęła posępnie. Czuła, że czar prysł w chwili, kiedy zrozumiała, że Todoroki jest po prostu zazdrosny. — Jesteś zazdrosny! A ja nie zamierzam rezygnować z tej propozycji. 

Stał osłupiały, kiedy Tanaka skierowała się do drzwi.

— Przestań mnie ograniczać, bo jak dobrze pamiętam wciąż jesteś zaręczony.

— Przecież wiesz…

— Jednak nie robię z tego powodu scen przy Momo! — wkurzona Mari założyła szybko na nogi trampki. — Pójdę na staż do Hawksa, a tobie nic do tego.

Nim wyszła z pokoju, Todoroki wyszedł zostawiając ją samą. Miała cholernie dosyć tej całej pieprzonej sytuacji. Potrzebowała się komuś wygadać i doskonale wiedziała komu i gdzie.

Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi. Czego jeszcze chciał skoro dopiero co wyszedł? Dziewczyna podeszła do drzwi i szarpnęła mocno za klamkę. Na twarzy Mari pojawiła się ulga, ale i lekkie zakłopotanie, gdy ujrzała po drugiej stronie progu siostrę. 

— Cześć, Mari… — szepnęła bliźniaczka, która nerwowo zaczęła błądzić oczami.

— Hej — odpowiedziała. — Myślałam, że… A nieważne. Wchodź.

Ręką wskazała bliźniaczce, aby przekroczyła próg pomieszczenia. Musiała porozmawiać z Ayame. Brakowało jej kontaktu z siostrą. ostatnio oddaliły się od siebie i tak naprawdę nie wiedziała, co się u niej dzieje.

— Przeszkodziłam w czymś? — zapytała Ayame, po czym usiadła na łóżku siostry. — Jesteś wkurzona, widać to po tobie na pierwszy rzut oka. 

— W sumie chciałam iść do ciebie — Mari przygryzła opuszek. — Ale to nic takiego. Dawno nie rozmawiałyśmy.

— Tak… Tęsknię za tobą i naszymi rozmowami — westchnęła młodsza. — Chciałabym jakoś cię pogodzić z Bakugou, ale to już chyba niewykonalne… — Ayame podrapała się po policzku, uśmiechając się lekko. — Opowiadaj mi lepiej, co się dzieje między tobą a Todorokim. 

— Nic, a miałoby się dziać? — Mari odwróciła wzrok w drugą stronę. W sumie nie wiedziała, co ma powiedzieć siostrze.

— Ech… — westchnęła Ayame. — Nie chcesz, to nie mów. 

— Po prostu sama nie wiem. To nie jest zbyt proste… On… — Mari na chwile zamilkła, jakby zastanawiając się co powiedzieć. — Todoroki jest zaręczony z Momo.

— To wiem… — odparła. — Rozumiem, że to zakazana miłość, ale pamiętaj też, że masz o swoim szczęściu myśleć. — Ayame przytuliła się do siostry i poklepała ją po plecach. — Nie mam, jak ci za bardzo pomóc, bo za dużo nie chcesz mi mówić… 

— Nie wiem, co mam powiedzieć… Nie wiem, czy to miłość… — westchnęła. — Poza tym, to nie tak, że nie lubię Bakugou. — dodała nawiązując do wcześniejszych słów Ayame. — Po prostu myślę, że jak istnieje miłość od pierwszego wejrzenia — spojrzała na siostrę. — To także musi być w drugą stronę, nie? — Zaśmiała się głośno, ocierając załzawione oczy. — O ile nie będzie dziać ci się krzywda, nie wtrącę się do waszego związku. Ale, gdyby coś ci zrobił… To nie obiecuję, że przypadkiem nie utopi się gdzieś w jeziorze.

—  Hah, przekażę mu zaraz — Ayame zaśmiała się krótko, próbując urwać temat Bakugou. — Musi ci bardzo zależeć na Todorokim… Nie warto z nim szczerze porozmawiać? Wyjaśnić sobie co między wami jest? I co z Momo? 

— To co jest z Momo to mniej więcej wiem… — urwała jakby zastanawiając się, czy może rozmawiać o tym z siostrą. W końcu Ayame nie wiedziała, że była w posiadłości Todorokich i nie ma pojęcia o rozmowie z Endeavorem.

— Więc wiesz mniej więcej, co masz robić? 

— Gdyby to było takie proste… — przygryzła wargę, by następnie podejść do okna. Obserwowała szkolne podwórko, na którym ukazała jej się postać Yaoyorozu. — Zaaranżowane małżeństwo — westchnęła. — Obiecałam Endeavor’owi nie mieszać się w ich rodzinę.

— Ale co cię obchodzi ten stary dziad?! — Ayame wybuchnęła. Pierwszy raz w życiu tak bardzo. Mari rozchyliła lekko wargi i uniosła brwi.

— Pamiętasz, jak po naszym powrocie Shouto wyjechał ze szkoły? Musiałam coś zrobić… — uniosła ręce do góry i zaraz je opuściła. — Nie mogłam pozwolić, aby ojciec zabrał go przeze mnie. Po prostu… Po prostu znalazłam adres i pojechałam do nich… 

— Dobrze zrobiłaś. Gdyby nie ty, Todoroki’ego już by z nami tutaj przecież nie było — odparła młodsza i nabrała sporo powietrza do ust. — Zresztą… Ostatnio coś słyszałam, że… Iida kręci się wokół Momo…

— Coś takiego — ożywiła się Mari. — Obawiam się, że będą z tego kłopoty. Z resztą… To nie mój interes, kto z kim i co robi. Martwię się tylko o Shouto.

— Trzymam za was kciuki, Mari. 

Ayame posłała siostrze czuły uśmiech. Między bliźniaczkami zapadła cisza. 

— Dobra o mnie już dość, teraz powiedz mi… — na twarzy starszej pojawił się szeroki uśmiech. — Jak doszło do tego, że… Moja siostra umawia się z największym debilem na świecie?!

Mari wybuchła śmiechem, obserwując naburmuszoną twarz siostry. 

— Bardzo śmieszne… — mruknęła Ayame, po czym uśmiechnęła się. — Bardzo się do siebie zbliżyliśmy… No i wiesz… Bakugou martwi się o mnie… Zaakceptował też moją umiejętność… Pomaga mi przy opanowaniu jej i polepszaniu… 

— W jaki sposób? — zapytała nieco bardziej ożywiona Mari. — Myślałam, że możesz tylko leczyć. 

— Odkryliśmy szersze zastosowanie mojego daru… — Ayame podrapała się po policzku. — Mogę stworzyć tarczę… I zastanawiamy się teraz nad formą ataku… 

— Też muszę kiedyś z tobą poćwiczyć — mruknęła Mari.

Bliźniaczki przytuliły się do siebie, czując niesamowitą bliskość, której tak bardzo potrzebowały i za którą tęskniły. Ayame musiała jednak wyjść, bo zbliżała się godzina nocna w akademiku. 


✯✯✯


Następnego dnia Ayame nie wiedziała za bardzo, jak powinna się zachowywać. To był jej pierwszy staż, dlatego czuła ogromny stres. Z każdą mijającą sekundą wmawiała sobie, że będzie tylko przeszkodą dla profesjonalnego bohatera i dwóch pozostałych podopiecznych. Nie chciała jednak zawieść ukochanego, który pewnie liczył na to, że ich treningi nie poszły na marne. Tanaka zacisnęła pięści – musiała wreszcie przezwyciężyć swój strach. 

— Ayame! — Krzyk kolegi z klasy sprawił, że natychmiast stanęła na baczność, tępo wpatrując się w podłogę. 

— C-Cześć — odpowiedziała zestresowana. 

— Dzień dobry, Ayame. 

Tuż przed dziewczyną pojawił się ogromnych rozmiarów profesjonalny bohater o pseudonimie Fat Gum. Tanaka ukłoniła się przed mężczyzną, czując jak jej serce szybciej bije. Odkąd tylko stał się bohaterem, był dla dziewczyny wzorem do naśladowania, dlatego też tak się cieszyła, że zaproponował jej praktyki u siebie. 

— To zaczynamy, co? — zapytał najstarszy. 

— A nie powinno być jeszcze jednej osoby? — zapytała dziewczyna. 

— Jestem tu.

Zza pleców Fat Gum’a wyszedł nastolatek o czarnych, bujnych włosach brązowych oczach. Chłopak onieśmielił Ayame, bo jego strój odkrywał niemal całą klatkę piersiową. Nieznajomy był bardzo wysportowany – a przynajmniej tak twierdziła dziewczyna, bo jego ciało było naprawdę dobrze umięśnione. 

— You Shindo, miło mi — odezwał się z uśmiechem, kłaniając się przed Ayame. 

W odpowiedzi Ayame była w stanie tylko kiwnąć głową. Schowała się za plecami Kirishimy, aby poczuć się nieco pewniej. Sporo kosztowała ją ta interakcja społeczna, ale cieszyła się, że nad tym również zaczęła pracować. 

— Ayame Tanaka — odparła w końcu, a Eijirou pogłaskał ją po głowie. 

— To nasz klasowy medyk — zaśmiał się zadowolony, chwaląc się jednocześnie umiejętnością. 

— Przydatny dar — odparł Shindo. Nie zwracał uwagi na Kirishimy, bo obserwował cały czas Ayame. — Ale i tak mam nadzieję, że nie będziesz musiała z niego często korzystać. 

— Ja też — powiedziała z lekkim uśmiechem. 

Wyruszyli ze swoim opiekunem w teren. Mężczyzna pokazał im dzielnicę, którą dzisiaj patrolowali. Ayame czuła się zaniepokojona otoczeniem, a Kirishima z fascynacją nawiązał rozmowę z bohaterem. 

— Boisz się? — Dziewczynę zaczepił You. — Powinnaś być nieco pewniejsza siebie. 

— T-To nie jest takie łatwe… — odparła, starając się schować twarz za kosmykami włosów. — Mam dość duży problem z indywidualnością i… to jest cud, że w ogóle przyjęto mnie do klasy bohaterskiej w tym semestrze… 

— Tak? — zapytał wyraźnie zaciekawiony. — To gdzie się wcześniej uczyłaś? 

— T-Też UA, ale zwykła klasa… 

— Opowi…

— Dobra, słuchajcie młodziaki! — Rozmowę podopiecznych przerwał zadowolony Fat Gum. — Mam nadzieję, że coś zrozumieliście z dzisiejszej wycieczki po osiedlu. Na szczęście nie było dzisiaj żadnych ataków ze strony złoczyńców, więc chciałbym wam dać jeszcze jedną, krótką wskazówkę. — Zaciekawieni uczniowie skupili na nim wzrok. — Na waszym stażu postaramy się trochę z was wyciągnąć. Przede wszystkim zajmiemy się waszymi Darami.

— Ale przecież… 

— Shindo — przerwał wypowiedź chłopaka Fat Gum, chcąc dalej kontynuować. — To nie będą łatwe treningi. Sami będziecie musieli wiele rzeczy wymyślić. Ja będę tylko was wspomagać. Jakby nie było znacie swoje indywidualności najlepiej. — Ayame zacisnęła mocniej pięści. — Skupimy się na tym, abyście spróbowali przeobrazić swoją umiejętność do formy defensywnej jak i ofensywnej. Mamy trochę wymieszaną grupę, więc będziemy trenować nad waszymi słabszymi stronami. Już na następnym spotkaniu poznamy bliżej wasze Dary, opowiecie mi o nich i zajmiemy się treningiem, godząc go tym samym z pracą bohatera. Będzie ciężko!


✯✯✯


Agencja Hawks’a przypominała ten super wysoki wieżowiec z amerykańskich filmów. Budynek był przeszklony, a jedyne elementy konstrukcji składały się ze stalowych słupów.

— Robi wrażenie — odezwał się Tokoyami, kiedy windą jechali na najwyższe piętro biurowca.

— Taaa… — odparła Mari, troszeczkę onieśmielona budynkiem.

Przeszli przez główne drzwi, które były wyjątkowo przestronne i szerokie. Mari zdała się na kolegę z klasy, który wcześniej się zorientował, jak wygląda agencja bohatera numer trzy. W sumie nie pomyślała o tym, że powinna wiedzieć, jakie jest rozmieszczenie biura, ani gdzie konkretnie się znajduje. Tak naprawdę przez kłotnie z Todorokim nawet o tym nie pomyślała.

— Stażyści? — oznajmiła średniego wzrostu blondynka.

Mari pokiwała głową, dając możliwość Tokoyami’emu, aby się wykazał. Nim blondynka zdążyła odejść, Tanaka usłyszała znajomy głos.

— Mari!

Nastolatka spojrzała w kierunku, z którego dochodziły dźwięki. Przy schodach odnalazła Fa, która żywiołowo machała do niej ręką. Wstrzymała oddech i starała się nie pokazać Tokoyami’emu, że zna kogoś z tej agencji.

— Hawks przyjął cię na staż? — rzuciła, podchodząc tanecznym krokiem, jak miała to w zwyczaju.

— Powiedzmy — mruknęła w odpowiedzi Tanaka.

— Jesteście oboje?

— To jest mój kolega z klasy, Tokoyami.

Mari wskazała na stojącego po prawej stronie chłopaka, który wyciągnął rękę. Fa z początku mu się przyglądała, po czym stwierdziła, że jest bardzo podobny do Hawksa, w każdym bądź razie z zachowania.

— To straszne co ten Dabi zrobił! — zaczęła temat, lecz od razu zasłoniła sobie usta. — Przepraszam, nie chciałam cię urazić.

— To nic takiego — Mari machnęła ręką, chcąc zbyć przyjaciółkę eks chłopaka.  — Jak widać daje sobie radę.

Fa jeszcze chwilę patrzyła na nastolatkę, po czym wezwana przez jednego z partnerów służbowych, pożegnała się i skierowała do wyjścia.

— Nie pytaj, proszę — mruknęła w stronę Tokoyami’ego, który już coś chciał powiedzieć.

Nim się zorientowali, asystentka bohatera numer trzy wróciła i rozkazała iść za sobą. Mari nie patrzyła na nic innego niż gres w kolorze marmuru, a Tokoyami najwidoczniej zrozumiał, że nie chce z nim rozmawiać. W milczeniu kierowali się za pracownicą agencji, udając się windą na ostatnie, piętnaste piętro.

Stalowe drzwi się rozsunęły, ukazując ogromne i przestronne pomieszczenie. Znajdowało się tu kilka biurek, a na samym końcu jedyne drzwi. To był gabinet właściciela agencji — Keigo Takami’ego.

Drzwi otworzyły się i ujrzeli w nich postać MT Lady, profesjonalnej bohaterki, która zajmowała numer dwudziesty trzeci w oficjalnym rankingu superbohaterów. Yu Takeyema uśmiechnęła się do nich przyjaźnie.

— Jesteśmy w kontakcie — rzuciła, jakby na pożegnanie do właściciela pomieszczenia i wyminęła nastolatków na korytarzu.

Po chwili w jej miejscu zauważyli niskiego, szczupłego mężczyznę, na którego plecach umieszczone były jasno czerwone skrzydła. To był właśnie Hawks, bohater numer trzy.

— Tak jak pan sobie życzył — blondynka zatrzepotała rzęsami, a Mari stwierdziła, że to wyjątkowo komicznie wyglądało.

— Dziękuję ci Yumi — odparł bohater i uraczył ją jednym ze swoich zabójczych uśmiechów. — Cieszę się na naszą współpracę.

— Dziękujemy za możliwość… — Pierwszy odezwał się Tokoyami, który ukłonił się przed właścicielem.

— Wejdźcie do środka, powiem wam co i jak.

Tak jak nakazał, nastolatkowie podążyli w głąb gabinetu. Mari zdziwiła się, ponieważ był on praktycznie pusty. Posiadał tylko biurko, na którym leżały sterty dokumentacji i skórzany fotel. Resztę stanowiła pusta przestrzeń oświetlona promieniami słonecznymi dostającymi się przez oklone ściany.

— Z początku musicie się nauczyć panować nad darami — rzekł spokojnie Hawks przystając pod jednym z okien. — Nie będziecie uczestniczyć w spektakularnych akcjach, bo po prostu… Jesteście zbyt wolni.

Mari chciała coś powiedzieć, lecz Tokoyami chwycił jej nadgarstek. Spojrzała w jego oczy, które niemo rozkazały się nie odzywać. Odwróciła wzrok, aby przypadkiem nie pokazać swojego niezadowolenia.

Bohater numer trzy chwile jeszcze przydzielił im zajęcia, które na dobrą sprawę wcale nie były niczym nadzwyczajnym. Zazwyczaj mieli patrolowac ulicę, bądź robić pożądek w archiwum. Mari nawdychała się kurzu, a Tokoyami nanosił ciężkich kartonów.

— Mari, wracasz? — zapytał chłopak, kiedy skończyli swoją pracę.

— Jeszcze chwilę zostanę — odpowiedziała. — Umówiłam się z Fa, że na nią zaczekam.

— Ach, okej. To do zobaczenia w akademiku.

Mari obserwowała jak chłopak wychodzi z pomieszczenia, ostatecznie zostawiając ją samą. Tanaka nie umówiła się ze znajomą bohaterką, jednak chciała przez moment pobyć sama. Wiedziała, że biuro jest już puste, więc nikt nie będzie ją rozpraszał. Wyciągnęła z torebki notatki i zaczęła się zastanawiać. Chciała skończyć technikę, która już nigdy nikomu nie zaszkodzi.

Wodne więzienie było idealnym sposobem na zatrzymanie złoczyńcy. Jednak istniało ryzyko, że uwięziona w nim osoba, nie będzie miała dostępu do tlenu. Dlatego Tanaka postanowiła sama dojść do tego, jak zapobiec kolejnej wtopie.

Nie wiedziała ile czasu minęło, a ile razy próbowała. Z początku tworzyła wielką, wodną kulę, by stopniowo ją zmniejszać. Lecz w momencie gdy tworzyła otwór, którym miała dostać się najbardziej potrzebna dawka tlenu, wszystko się kończyło. Tworzona bańka rozbijała się o posadzkę.

— Jeszcze raz! — warknęła do siebie.

Była przemoczona i zziębnięta, jednak tylko tutaj mogła się skupić na tym jednym zadaniu.

Postanowiła tym razem sama na sobie wypróbować wodne więzienie. Gdyby istniało ryzyko, najwyżej anuluje swoją technikę, albo znów wszystko się rozpryśnie.

Stanęła na środku pomieszczenia, w którym Hawks zgodził się, by posprzątali. Było tutaj już pusto i bynajmniej woda nic nie uszkodziła. Wyciągnęła dłonie do przodu, starając się uformować kulę. Postawiła krok do przodu i weszła do środka. Powoli zmniejszała szparę, ostatecznie praktycznie kończąc.

— Tak jest! — krzyknęła z radości, lecz nim zdążyła unieść rękę do góry, nie potrafiła anulować techniki.

Czuła się jak ofiara. W dodatku w swoim własnym potrzasku. Zaczęła coraz ciężej oddychać, a woda dostawała się do nosa. Piekło ją niemiłosiernie, więc wstrzymała oddech. Musiała szybko coś wymyślić. Chciała anulować technikę, jednak nie potrafiła. Coś ją blokowało.

Po chwili poczuła szybki powiew wiatru i mogła odetchnąć z ulgą. Woda opadła na ziemię, tak jak jej zziębnięte ciało. Ubranie lepiło się, tak jak włosy. Nim zdążyła się zorientować, upadła do tyłu.

Jednak nie spotkała się z twardą posadzką. Poczuła silne dłonie, a następnie uniosła się w przestrzeni. Otworzyła oczy, obserwując profil bohatera numer trzy.

— Co ty jeszcze tu robisz? — powiedział ostro.

— Ja… Chciałam…

— Specjalnie dałem wam lżejsze prace, byście jutro mogli zacząć trening.

Mari przygryzła wargę. Zdecydowanie Hawks ją onieśmielał. Czuła się jak dziecko, które rodzic przyłapał na zjadaniu słodyczy przed snem.

— Nie powinnaś próbować tego sama — zrugał ją, przerywając chwilę ciszy.

— Myślałam, że dam radę…

— Jeżeli chcesz dalej próbować, potrzebujesz partnera.

— Poćwiczę w szkolę…

— Jutro po stażu spotkamy się na mojej sali — odrzekł spokojnie. — Porozmawiam z władzami szkoły.

— Nie chcę panu…

— To, że teraz jestem twoim szefem nie oznacza, że musisz się do mnie zwracać tak oficjalnie — zaśmiał się pozostawiając dziewczynę na ziemi.

— Nie wiem, czy powinnam.

— Dobra, zacznijmy od nowa — wyciągnął do przodu rękę. — Keigo.

— Mari — uścisnęła dłoń.

— Masz ciekawy dar. 

Mari chwilę patrzyła na mężczyznę, który poprawił złote włosy. W tamtym momencie nie dziwiła się koleżankom z klasy, Hawks był nieziemsko przystojny.

— Odziedziczyłam po matce.

— Jest już późno, więc cię odprowadzę.

Tanaka nie miała siły protestować, więc po prostu kiwnęła głową. Może ten staż wcale nie będzie taki zły? 


✯✯✯


Już od bardzo dawna nic go tak bardzo nie wkurwiało. Nawet wariatka Mari zaczęła mu się wydawać znośna przy osobie Camie – dziewczynie, z którą Bakugou miał przez najbliższy czas spotykać się na stażu. Nastolatka była łagodnie mówiąc cholernie irytująca. Wystarczył jej piskliwy głosik i brak inteligentnych wypowiedzi, aby chłopak miał serdecznie dosyć. 

— Zamkniesz się wreszcie? — warknął, gdy dziewczyna próbowała rozpocząć nowy temat rozmowy.

— Ale jesteś nudny… — odparła Camie, przewracając oczami, po czym spojrzała na swoje paznokcie. — Współczuję twojej przyszłej partnerce. Choć wątpię, aby ktoś chciał z tobą być. 

— Gówno cię to powinno obchodzić. 

Bakugou był na granicy wytrzymałości. Miał ochotę wyjaśnić dziewczynie, że w sumie ma ukochaną, ale po cholerę miał ją o tym informować? To była jego prywatna sprawa, a ona nie powinna się wtrącać w jego życie. 

Zacisnął mocno pięści. Musiał się powstrzymać, aby nie powiedzieć nastolatce za dużo. Jeszcze poskarżyłaby się ich opiekunce i chłopak zostałby wywalony z praktyk. Nie mógł na to pozwolić. Odbycie stażu zbliżało go z każdą chwilą do pozostania bohaterem. 

Zaczął odliczać minuty do przybycia Mirko – profesjonalnej bohaterki u której postanowił zdobyć doświadczenia zawodowego. Królicza kobieta jednak nie raczyła się pojawić na czas, więc w dalszym ciągu musiał słuchać bezsensownych wypowiedzi Camie. 

— Nie wytrzymam — szepnął nastolatek.

Chłopak nabrał sporo powietrza do ust, aby się uspokoić. Wyobraził sobie twarz zadowolonej Ayame i uśmiechnął się pod nosem. Partnerka nawet bez obecności była w stanie poprawić mu humor. Już nic go nie mogło wkurzyć. 

Ale jak bardzo się przeliczył – wystarczyła jedna wiadomość przyjaciela, by wkurwienie wróciło ze zdwojoną siłą. 


Kirishima Eijirou

Masz rywala, uważaj!


Do wiadomości dołączone było zdjęcie. Przedstawiało one nieznajomego Bakugou chłopaka, który obejmował zaniepokojoną Ayame. Dziewczyna zdecydowanie nie życzyła sobie, aby ten ją dotykał. Z dłoni Katsuki’ego zaczęły wydobywać się niewielkie wybuchy. Dziwne zachowanie nastolatka zwróciło uwagę Camie.   

— Co ty robisz? — zapytała, unosząc brwi. 

— Zamknij się! — wrzasnął wkurwiony Bakugou. — Nie widzisz, że tak kurwa średnio chcę z tobą… 

Nim chłopak zdążył dokończyć swoją wypowiedź, Camie położyła palec na jego wargach, uciszając tym samym nastolatka. Bakugou rozszerzył oczy. Wpatrywał się w zadowoloną dziewczynę, a sam nie mógł wyjść ze zdziwienia. Zaskoczyło go tak otwarte zachowanie Camie. 

— Jestem, kochani! 

Nastolatków do porządku przywołał głos ich króliczej opiekunki. Kobieta wylądowała po wysokim skoku tuż obok nich, sprawiając, że Bakugou odsunął się od rówieśniczki z lekkimi rumieńcami na twarzy. 

— Widzę, że już się poznaliście — powiedziała z ogromnym uśmiechem. — Miło mi was powitać na stażu w mojej agencji! 

— Spóźniłaś się — warknął Katsuki. Nie był w stanie spojrzeć na zadowoloną Camie. 

— Miałam ważne rzeczy do zrobienia — odparła. 

— Ważniejsze niż twoi podopieczni ze stażu? — zapytał, a Mirko przyjęła nagle poważny wyraz twarzy. 

— Praca bohatera jest niezwykle ważna. — Kobieta wskazała palcem na pobliski budynek mieszkalny. — Naszym priorytetem jest ochrona mieszkańców, którzy sami nie byliby w stanie się ochronić. 

Bakugou spojrzał w bok, jakby było mu nieco głupio z powodu swojego komentarza. Nie powinien był tak wypalić, ale miał już wszystkiego dosyć… Martwił się o Ayame, a jeszcze ta cholerna Camie… 


1 komentarz:

  1. Czuję, że te staże dużo namieszają... Zastanawiam się szczególnie nad Mari i Ayame. Bakugou póki co nie przepada Camie, więc jestem o niego spokojna, ale z drugiej strony kto się czubi ten się lubi...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥