18 stycznia 2023

Love Story [ 9 ]

 

Próby przedstawienia szły dość dobrze i choć Sakura wciąż denerwowała się w obecności Sasuke, starała się ze wszystkich sił, aby zadowolić dyrektorkę. Ino czasami wtrąciła, że przyjaciółka się rumieni, jednak Uchiha zdawał się być niewzruszony tymi uwagami. Wychodząc nawet nie odezwał się słowem.

— Coś Sasuke jest jakiś markotny — zauważyła Yamanaka, gdy kierowały się w stronę parkingu. Zdawałoby się, że deszcz przestał padać, a zastąpił go prószący, mokry śnieg.

— Może ma dużo na głowie? — odpowiedziała Sakura siadając na miejscu pasażera. Sama zastanawiała się, dlaczego Uchiha tak diametralnie się zmienił?

W ostatnim tygodniu przed świętami dostali trochę wolnego od przedstawienia, aby spędzić ten czas z rodzinami, z dala od nauki. Sakura jak zawsze przesiadywała nad notatkami, jednak zdecydowanie rzadziej niż wcześniej.

W czasie przerwy świątecznej powróciła do nauki i starała się ze wszystkich swych sił, aby nadrobić stracony czas. Nie była zadowolona ze swojego postępowania, lecz Ino skutecznie starała się jej wbić do głowy, że nauka to nie wszystko.

Przed rozpoczęciem nowego roku, dostała wiadomość od Ino. Spojrzała na ekran i odczytała jego treść.


Od Ino:

Sai postanowił urządzić imprezę sylwestrową u niego. 

Jesteście z Hinatą zobowiązane, aby mi towarzyszyć!


Sakura przez chwilę zamyśliła się. Nie miała ochoty, aby wyjątkowo się bawić. Zwłaszcza, że w nowy rok obiecała, że pojawi się z rodzicami na obiedzie u babci.


Do Ino:

Nie jestem zobowiązana do niczego. 

Z resztą nie mam nastroju do hucznych zabaw.


Od Ino:

Przestań w końcu zachowywać się jak stara baba z kotem bez kota. 

Ustaliłyśmy z Hinatą, że przyszykujemy się u Ciebie. XoXo! <3



Sakura westchnęła. Wiedziała, że nic nie powstrzyma przyjaciółki, więc ostatecznie poddała się. Nie wiedziała tylko, jak zareagują jej rodzice. W końcu zawsze kładli nacisk na naukę.

— Macie już plany na sylwestra? — zapytała, gdy siedzieli przy stole.

— Wskoczył mi dyżur za Ayumi, więc będziecie w dwójkę — odparła Mebuki, wycierając usta we świąteczną serwetkę.

— Aha — mruknęła i wzięła kęs sałatki. — A ty, tato?

— Znasz mnie — beztroski uśmiech spoczął na męskich ustach. — Obejrzę mecz, zjem kolację, pójdę spać.

— No tak — westchnęła Mabuki. — Nie musisz nas brać pod uwagę, córciu.

— Ino chciała byśmy… — przerwała na chwilę. To było aż zbyt niepodobne do rodziców, że pozwolili, aby…

— Ino dzwoniła do mnie i wyraziłam zgodę, abyście razem spędziły ten wieczór.

Sakura szerzej otworzyła oczy. Szmaragdowe tęczówki wyglądały jak dwa duże spodki. Pierwszy raz usłyszała zgodę matki na zabawę.

— Wiem, że jesteś już prawie dorosła — wtrącił Kizashi. — W dodatku masz łeb na karku…

— Tato…

— Ufam ci — Kizashi uśmiechnął się raz jeszcze. — Tylko proszę, aby nauka na tym nie ucierpiała.

— Obiecuję ci, że…

— Kochanie — wtrąciła Mebuki, wstając od stołu. — Powinnaś choć raz odpocząć, zabawić się. Z resztą Ino i Hinata będą przy tobie. Jestem spokojna.

Sakura ze zdziwieniem patrzyła jak matka zniknęła w kuchni, a ojciec poderwał się na nogi.

— Muszę iść na trening — powiedział, przeciągając się. — Chcesz pojechać ze mną, Sakura?

Haruno spojrzała na ojca. Dawno nie byli razem na treningu, a odkąd obrała za cel studia medyczne, to nawet nie miała piłki w ręce. Może rzeczywiście przeszłaby się na halę?

— Uhum — skinęła głową i skierowała się do pokoju, aby spakować torbę.


*


Gdy była małym dzieckiem, często ojciec zabierał ją na salę gimnastyczną. Uwielbiała odbijać piłkę o ścianę, a także wykonywać inne czynności. Pragnęła grać i rozwijać się, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Dzięki siatkówce wypracowała sobie odporność.

Kiedy miała problem, którego nie mogła rozwiązać, zawsze przychodziła na salkę. Brała w dłonie słupki, powiesiła siatkę i ćwiczyła. Odkąd doznała kontuzji pozostawiła regularne treningi, lecz wciąż chciała być częścią drużyny ojca. Chodziła na każdy mecz (prawie każdy) i kibicowała wszystkim drużynom, którym przewodził ojciec.

Ucieszyła się z propozycji trenera Haruno i w biegu spakowała strój. Spodenki, koszulkę, nakolanniki i buty sportowe. Jej Asics’y, chodź miały już troszkę lat, wciąż były najwygodniejszymi butami na świecie.

— Dobrze ci idzie w szkole — powiedział Kizashi, kiedy wsiadła do jego Toyoty Avensis.

— Staram się jak mogę — odpowiedziała, opierając łokieć o boczną szybę.

— Jesteś mądrą dziewczyną.

— Chcę dostać się na medycynę.

— Wiem — Kizashi skręcił na skrzyżowaniu i wjechał przed halę. — Dostaniesz się, tylko pamiętaj, aby systematycznie…

— Się uczyć — wtrąciła Sakura i uśmiechnęła się.

Wysiadła z samochodu i z bagażnika wzięła swoją torbę. Na parkingu, prócz samochodu ojca, zauważyła Yariskę należącą do Sai’a, Punto Kiby i… srebrną A3 Uzumakiego.

Skierowała się za ojcem do drzwi, a przekraczając próg nie zdała sobie sprawy, że na parcele wjeżdża także żółte Camaro.

Szybko przebrała się i wyszła na salę. W rogu odnalazła kilku zawodników ojca — Kibę i Shikamaru.

— Sakura? — Inuzuka nie wierzył w to co zobaczył.

— Cześć — mruknęła w odpowiedzi.

— Co ty tu robisz? — zapytał wchodząc przez drzwi Naruto. — Z wieki nie widziałem cię na hali.

— Słyszałam, że przyda wam się ktoś do treningu — pokiwała głową i uśmiechnęła się.

No tak, była przerwa, a Shino Aburame doznał kontuzji, która wykluczyła go z treningu na dobrych kilka tygodni.

— Sakura pomoże wam z waszą mobilnością — wtrącił trener, który wyszedł z magazynu. W ręce trzymał minutnik. — Zwłaszcza po świętach.

— No nieee — zająknął Kiba.

— Jakie to upierdliwe — Shikamaru podszedł do Sakury. — Rozumiem, że ćwiczysz kondycję z nami?

Sakura chciała coś powiedzieć, gdy poczuła za plecami przeciąg. Nim się zorientowała Sasuke stał tuż za nią. Poczuła jego perfumy i nie musiała patrzeć, by być pewna.

— Ta... tak — wyszeptała, czując gorący oddech kapitana.

Nie usłyszała jakiejkolwiek reakcji Sasuke. Jednak odczuwała jego palący wzrok. Musiała wyglądać żałośnie. W jednej chwili odjęło jej mowę.

— Dobra drużyna — wtrącił Kizashi. — Okrzyk i jedziemy z tematem.

Sakura obserwowała, jak Sasuke wymija ją bez słowa i staje koło Uzumakiego. Wszyscy z drużyny położyli na sobie prawą dłoń, po czym spojrzeli w stronę Sakury.

— A ty? — mruknął Shikamaru.

— Nie wiedziałam, że…

— Też jesteś częścią tej drużyny, Sakura — zaśmiał się Naruto, jak zawsze pokazując rząd swoich białych zębów.

Sakura podeszła bliżej i położyła dłoń na górę ręcznej piramidy. Na samym dole była dłoń jej ojca — trenera Kizashiego Haruno, później Sasuke Uchiha, Shikamaru Nara, Sai Yo, Kiba Inuzuka, Konohamaru Sarutobi, Chōji Akimichi, Lee Rock, Neji Hyuga — kuzyn Hinaty, Nawaki Senju, Haku Mitshi, Naruto Uzumaki i ona — Sakura Haruno.

 — Konoha — wypowiedział Sasuke.

— Hej — odpowiedzieli inni i spuścili ręce.

Z początku porobili kilka kółek, by Sasuke zaczął prowadzić rozgrzewkę. To należało do kapitana — przygotować zawodników do gry.

Sakura musiała przyznać, że brakowało jej kondycji. Jednak starała się nie poddawać i wszystkie ćwiczenia wykonywała z pełnym zaangażowaniem. Następnie trener wyjaśnił, co będą robić. Podzielił grupę na pary i każda dwójka miała swoją pracę do wykonania.

Tak więc pod koniec treningu Sakura stała obok Shikamaru i ciężko oddychała. Nara oczywiście także nie był w pełni sił.

— Ciężko, co? — zapytała łapiąc oddech.

— I kto to mówi — zaśmiał się powoli. — Twój ojciec umie dopiec człowiekowi.

— Taka już rola trenera.

Sakura oparła dłonie na biodrach, obserwując resztę z drużyny. Część siatkarzy rozciągało się, a pozostała sprzątała swój sprzęt.

— Nie macie już sił? — zakpił Kizashi.

— Daj spokój tato — wyszeptała Sakura.

— Świąteczne serniczki zostały spalone.

Po hali rozszedł się śmiech pana Haruno, lecz po chwili spojrzał całkiem poważnie na zebranych nastolatków.

— Dobra, macie piłki. Zagramy małe gierki, które aż tak uwielbiacie.

Cała salę wypełnił odgłos entuzjazmu. Wszyscy cieszyli się, że trener w końcu pozwolił im na grę. Jednak to szczęście nie trwało długo.

— Bez ataku, wyskoku, bloku — zarządził Kizashi.

— Eeee?! — zebrani chłopcy zdziwili się.

— Byłbym szalony, gdybym pozwolił wam po takich obciążeniach skakać.

Sakura patrzyła na wszystkich w tym na Sasuke. Gdy ich spojrzenia się spotkały, Uchiha szybko odwrócił się i sięgnął po swój napój.


*


Po kilkunastu minutach, Sakura czuła, że mięśnie zaczynają ją piec. Doskonale wiedziała, że jutro nie będzie w stanie normalnie funkcjonować. Otuchy dodawał jej Shikamaru, z którym wygrali finałowy mecz z parą Uchiha — Uzumaki.

— Koniec — odpadła zziajana na parkiet.

— Chyba rzeczywiscie masz talent do tego sportu — usłyszała głos Sasuke. Uchiha pochylał się nad jej twarzą.

— Co z tego, jak nie mogę już grać?

Sakura podniosła się do siadu, a miejsce obok zajął Sasuke. Zaczęli się rozciągać.

— Dlaczego?

— Kontuzja — spojrzała na kolano. — Moje stawy nie wytrzymałyby codziennego trudu treningu i meczu.

— To co tu dzisiaj robisz?

— Tata zaproponował mi, abym na chwile oderwła się od książek.

Obserwowała jak kapitan uśmiecha się, a następnie upija łyk wody. Spocone pasemka lepiły się do przystojnej twarzy, a onyksowe oczy patrzyły gdzieś przed siebie. Sakura miała ochotę zapytać, dlaczego Sasuke unika jej w szkole, lecz nie miała na to zbytniej odwagi.

— Idziesz na imprezę do Sai’a? — wtrącił Uchiha, przerywając ciszę.

— Najprawdopodobniej tak — odpowiedziała, wstając na kolano. — Ino chce bym się rozerwała.

— Może powinnaś — Sasuke wstał i podał dziewczynie rękę. — W końcu nie samą nauką żyje człowiek.

— Medycyna to ciężki kierunek.

— Wiem — pomógł Sakurze wstać. — Jednak pomyśl o tym jak o rehabilitacji.

— Rehabilitacji? — powtórzyła.

— Gdy czujesz przesyt czegoś, powinnaś na chwile od tego uciec. Nie uważasz?

— Czy ja wiem?

— Sakura jesteś naprawdę mądrą dziewczyną — westchnął, otwierając przed nią drzwi wyjściowe z sali. — Jednak nawet kujon powinien na chwilę wyjść.

— Ej! — założyła ręce na krzyż. — Nie jestem kujonem!

— Jesteś — zaśmiał się Sasuke.

— Jeżeli ja jestem… to ty tym bardziej!

Sakura nadęła policzki. Nim zorientowała się, co tak właściwie powiedziała, Sasuke chwycił kosmyk jej włosów i schował za ucho.

— Pójdź na imprezę, odpocznij od nauki — uśmiechnął się szeroko. — Nabierzesz świeżości i zobaczysz, będziesz miała dobre tego efekty.

Gdy Uchiha miał odejść, Sakura przygryzła wargę. Tak wiele rzeczy chciała mu powiedzieć, o tak wiele zapytać. Jednak wyrzuciła tylko jedno pytanie.

— A Ty? Będziesz u Saia?

Sasuke przystanął przed drzwiami od szatni. Następnie skierował wzrok na Sakurę i podniósł brew do góry.

— Rodzice chcą, abyśmy pojechali do domku w górach — powiedział. — Itachi przyjeżdża więc…

— Ahhh — mruknęła w odpowiedzi. — Ro-rozumiem.

— Miłej zabawy, Sakura.

Sasuke Uchiha zniknął za drzwiami, a Sakura bynajmniej nie wiedziała, co takiego zaszło między nimi. Czuła się oniemiała i nim wyszła na konkretną idiotkę, weszła do swojej szatni.

Sasuke najwidoczniej wcale nie był nią zainteresowany.




Od K: Dawno nie dodawałam Love Story Nawet specjalnie sprawdziłam. Od lipca nie było rozdziału :o Także mam nadzieję, że długość Wam to zrekompensuje. ^.^

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że mimo wszystko Sasuke pojawi się na imprezie ♥ Tak ją zachęcał i okazało się, że jednak ma go nie być :( Lubię ojca Sakury, fajnie znęca się nad całą drużyną :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze ale fajnie rozegrany ten rozdział! Bardzo mi się podobała płynność i taka swojskość. Super, że dodałaś sceny z treningu, troche więcej relacji między różnymi bohaterami.
    A to, że Sasuke był taki niesamowicie słodki awwww. Może i nie będzie go na imprezie, ale ta scena była tego warta!
    Chociaż kto wie... :D
    No i fajnie, że mimo speszenia, Sakura potrafi z Uchihą normalnie porozmawiać zamiast tylko się czerwienić i milczeć. W końcu są kolegami z klasy, a miłostki (mimo, że często są oczywiste) wcale nie odbierają do końca umiejętności komunikacji!

    Czekam na kolejny rozdział. Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥