1 stycznia 2023

Indisputable Difference – rozdział 16

 .


NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAKIE SAMO

Nie musiał długo szukać dziewczyny. Siedziała na chłodnej trawie, znów obserwując nocne niebo. Gdy podszedł bliżej, ujrzał jej twarz. Nie wyglądała na zdenerwowaną, a tym bardziej załamaną. Na buzi Ayame pojawił się delikatny uśmiech. 

— Dziś naprawdę jest pięknie — powtórzyła i przesunęła się kawałek, aby pokazać chłopakowi, że może zająć miejsce obok niej. Od razu skorzystał z okazji. — Lubisz czasem spojrzeć w niebo? 

— Niekoniecznie — odparł spokojnie. 

Ułożył się na chłodnej trawie, a pod głowę dał ręce. Spojrzał na ciemne niebo, rozjaśnione przez gwiazdy, na które spoglądała dziewczyna. Po chwili poczuł, że Ayame również się kładzie. Wyciągnęła rękę ku górze i wskazała pierwszą z gwiazd. 

— Tam jest gwiazda polarna — powiedziała. — Wiesz skąd to wiem? 

— Coś tam się łączyło z Wielkim Wozem i Małym Wozem? — zapytał Bakugou, chcąc wykazać się znajomością poruszonego tematu. 

— Dokładnie! — krzyknęła i klasnęła w dłonie. — Choć nie powiedziałeś dokładnie — zaśmiała się — ale ja wszystko zrozumiałam! 

Ayame podniosła się do pozycji siedzącej. Jej ciało lekko drgnęło. 

— Zimno ci? — zapytał chłopak. 

— Mhm… Trochę… W nogi — odparła. 

Bakugou również się podniósł i ściągnął ze swojego ciała czarną bluzę, okrywając nią półnagie nogi dziewczyny. Spojrzała na niego, po czym uśmiechnęła się pod nosem. 

— Nie rozumiem cię — powiedziała po chwili, obejmując mocniej materiał jego ubrania. — Dlaczego to wszystko dla mnie robisz? — Spuściła głowę i przygryzła dolną wargę. — Chcesz mnie wykorzystać? Nie wiedziałam, że jesteś w związku z Michiko-chan…

Katsuki już miał zamiar otworzyć usta, jednak Ayame skutecznie mu przerwała. Rzuciła się na niego, sprawiając, że leżał teraz pod nią. Ayame usiadła na jego ciele. Zmusiła chłopaka do spojrzenia w jej jasnoniebieskie tęczówki. Dzisiejszego wieczoru były wyjątkowo smutne.  Pochyliła się nad Bakugou. 

— Chciałabym cię pocałować — szepnęła i zacisnęła usta. — Dlaczego wtedy przyszedłeś do mojego pokoju, żeby mnie pouczyć? — Drżała. — Dlaczego wydawałeś się być tak zazdrosny? Dlaczego… Dlaczego mnie uratowałeś? — zapytała i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Nie czuła przyspieszonego bicia serca. — Dlaczego pozwoliłeś mnie w sobie rozkochać? 

— Ja… 

— Powiedz szczerze. 

— Wkurzasz mnie już — warknął, a ona w tym samym momencie podniosła się i przetarła załzawione oczy. — Zachowujesz się, jakbyśmy grali w jakimś popieprzonym romantycznym filmie. 

— Och… — westchnęła i objęła pustym wzrokiem trawę obok. Chłopak wstał z miejsca, otrzepał tyłek i nałożył na Ayame bluzę, aby zrobiło jej się cieplej. 

— Wracamy? 

— Nigdzie z tobą nie idę — powiedziała twardo. 

— Ayame! 

— Bakugou! 

Obydwoje spojrzeli na nadciągających Shinso i Michiko. Tanaka ruszyła w kierunku przyjaciela, nie patrząc, czy Bakugou kroczy tu za nią. 


Po jakimś czasie, który wydał się dla Mari chwilą, oderwała się od Denki’ego. Kolega patrzył w jej oczy, uśmiechając się od ucha do ucha. Tanaka zauważyła, że posiadał delikatne dołeczki. Wyglądał z nimi na tyle uroczo, że mógł rozczulać niewieście serca.

— Powiedzmy, że jesteś fajny — zaśmiała się, wstając na nogi.

Rozejrzała się po okolicy. Todorokiego nie było na miejscu obok, a całująca go wcześniej Momo, stała oparta o przeciwległe drzewo i rozmawiała z Ochaco.

— Kaminari! — usłyszeli wołanie Kirishimy, więc Denki pochałował raz jeszcze usta koleżanki i skierował się w stronę Eijiro.

Mari odwróciła się i stwierdziła, że czas wracać do pokoju. Była wykończona, a zmęczone i obolałe mięśnie, dawały o sobie znać. Nigdzie nie mogła dostrzec Ayame, więc stwierdziła, że siostra musi być już w pensjonacie.

Powolnym krokiem oddaliła się i skierowała w stronę posiadłości. Ogród był piękny. Wszelkiego koloru kwiaty dodawały magi, a oświetlone przez małe ledowe lampki, powodowały jakiś romantyczny nastrój. Uśmiechnęła się do siebie, by po chwili opuścić kąciki.

Czy nie zachowałam się jak szmata?, pomyślała. Pocałunki z Kaminarim były tylko dowodem tego, że Shouto dręczył jej myśli. Chciała się oderwać i mogła oszukiwać wszystkich. Jednak, czy potrafiła oszukać też siebie?

Nie zdążyła zareagować, gdy silna dłoń pociągnęła ją w głąb ogrodu. Po chwili poczuła drzazgi drzewa, wbijające się w plecy. Drażniące, bolesne. Podniosła głowę i ujrzała dobrze znajomą jej twarz.

— Co ty wyrabiasz? — To nie było pytanie. Shouto Todoroki był wkurzony,

— O co ci chodzi? — odpowiedziała, starając się uwolnić. Znowu jedną ręką trzymał nad jej głową przeguby jej nadgarstków.

— Dlaczego go całowałaś?

— Nie rozumiem — fuknęła. — Co ci do tego, co robię i z kim?!

— Nie rób tego więcej — wyszeptał, pochylając się nad koleżanką. — A na pewno nie w mojej obecności.

— Czemu? Przecież sam stwierdziłeś, że jestem ci obojętna — zironizowała.

— Słyszałaś?

— Trudno było nie słyszeć, skoro siedziałeś obok. — Mari przygryzła wargę, co nie umknęło uwadzę Shouto. Wolną ręką przejechał po jej nabrzmiałych od wcześniejszych pocałunków, ustach.

— Tanaka słuchaj — zaczął zmysłowo.

— Nie — przerwała mu stanowczo. — To ty posłuchaj! Może coś się między nami przytrafiło i poniosło nas troszkę, ale to tylko nic nie znaczący pocałunek. Nie jestem głupia. Spotykaj się z kim chcesz, niech ci nawet loda zrobi, albo przeruchaj ją na wszystkie znane wam sposoby, nic mi do tego.

— Tanaka to nie tak, zrozum.

— Szczerze? Wali mnie to.

Mari chciała wyswobodzić się, lecz syn Endeavora skutecznie wzmocnił uścisk. Czuła na sobie jego gniew.

— Dlaczego musiałaś się z nim całować? — zapytał wściekły.

— Bo miałam taką zachciankę — odpowiedziała, jeszcze bardziej zła. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. — Nawet powiem ci, że Kaminari zna się na rzeczy. W porównaniu…

Nie zdążyła dokończyć. Ciepłe wargi chłopaka przykleiły się do jej, nabrzmiałych. Chciała przerwać tą niedorzeczność, lecz Shouto coraz bardziej na nią napierał. Nie potrafiła złapać oddechu, wargi kolegi skutecznie blokowały tą czynność. Po chwili zaczęła oddawać pocałunki, czując jak dłonią sunie wzdłuż brzucha. Po chwili objął pierś i badał, jak bardzo wrażliwa była na dotyk.

Jęknęła.

Mari starała się przestać, opamiętać i uwolnić. Todoroki skutecznie jej to utrudniał. A kiedy pocałunkami obsypywał szyję, poczuła skurcze w podbrzuszu. Nie wiedziała, co to, ale były przyjemne. Spazma wstrząsów przechodziły jej ciało, czuła, że robi się wilgotna między udami.

— Nawet nie wiesz, jak cię pragnę — powiedział z namacalnym uwielbieniem.

Wiła się pod pieszczotą jego ust. Wyginała w łuk, a drażniące z początku drzazgi, zdawałoby się, że wyparowały. Zaczerwienione plecy nie mogły się równać, z przyjemnością, którą dostarczał jej syn Edeavora.

— Shouto-kun — wyszeptała, tracąc powietrze. Starała się odzyskać świadomość. Jedynym wyjściem była woda.

— Mari, chcę…

Todoroki nie zdążył dokończyć, ponieważ strumień zimnej wody trafił w jego twarz. Zaskoczony puścił dłoń koleżanki, po czym Mari poprawiła koszulkę i spodnie.

— Nie dotykaj mnie nigdy więcej! — powiedziała wściekła. — Nie jestem zabawką, którą porzucisz, jak tylko ci się znudzę.

Heterochromik nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ Tanaka szybko skierowała się w stronę wejścia do pensjonatu. Postanowił za nią nie biec. W końcu wiedział, że ta kobieta musi po prostu się uspokoić. A denerwowanie jej, tylko pogorszyłoby sprawę.

— Kurwa!!! — przeklął głośno i skierował się w drugą stronę. nie miał najmniejszego zamiaru teraz zasypiać. Potrzebował własnej przestrzeni, w której mógł poukładać męczące go uczucia.


Zajęli miejsca przy ognisku blisko siebie. Dzięki temu Michiko mogła z łatwością wtulać się w chłopaka bez opamiętania. Nie przeszkadzał jej nawet brak reakcji ze strony Bakugou – on i tak był myślami w innym świecie. Musiała więc korzystać z chwili, że mogła robić z nim, co jej się żywnie podobało. 

— Kocham cię — szepnęła, przyciskając głowę do jego ramienia. Gdy wymówiła te dwa słowa, Katsuki drgnął. — Jesteś dla mnie wszystkim, kochanie. 

Chłopak zacisnął pięści. Nie po raz pierwszy słyszał te słowa z jej ust, ale pierwszy raz w życiu chciał usłyszeć to od innej dziewczyny – a dokładnie od jednej, konkretnej. Nie potrafił odpowiedzieć Michiko, więc postanowił się przejść. Wstał z miejsca i odszedł parę kroków. Nim się spostrzegł Idai była już przy nim. 

— Powiedziałem, że chcę się przejść. Sam. 

— I znowu się z nią spotkasz „sam”? — mruknęła, a on westchnął i włożył ręce do kieszeni spodni. Poczuł lekki chłód na odkrytych rękach. Ayame wciąż miała jego bluzę. 

— Muszę pobyć sam — warknął zirytowany. — Sam znaczy sam. 

Wyrwał się z objęć dziewczyny i odszedł w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą spędzał czas z Ayame. Przyszedł za nią zaraz po nieoczekiwanym pocałunku Michiko. Byli ze sobą już dwa tygodnie, bo… tak w sumie nie wiedział. Idai poprosiła go o improwizowane udawanie zakochanej pary, aby dopiec jej rodzicom, a później wczuła się w swoją rolę aż za bardzo. W pewnym momencie on też zapomniał o umowie i zaczął traktować ją, jakby naprawdę ze sobą byli. Może było to spowodowane tym, że był młodym nastolatkiem i miał też swoje potrzeby, które Michiko chciała zaspokajać? 

Zacisnął mocno pięści. Wszystko zaczęło się walić, gdy ujrzał Ayame tak kurewsko bezbronną przy tym cholernym Kanzaki’m. Pieprzony kuzyn Michiko pochodzący z wyższych sfer i chwalący się tym na prawo i lewo. Gdyby wtedy nie uleczyła dłoni Bakugou i nie gadała głupot, to między nimi nic by nie zaszło – a tak doprowadziła do ich dziwnej relacji.

Wkurwiało go to! Miał cholerny mętlik w głowie! Najchętniej coś by rozwalił! 

Pod wpływem emocji kopnął umieszczony niedaleko kosz na śmieci. Zawartość pojemnika wysypała się na ziemię, więc chłopak jeszcze bardziej zmarszczył brwi. Przygryzł dolną wargę, a z jego rąk zaczęły się wydobywać niewielkie wybuchy. 

Właśnie pokazał, jak bardzo był zirytowany. 

— Dlaczego zadajesz tylko tak skomplikowane pytania?! — warknął, po czym utworzył nieco większy wybuch. — Dlaczego wydajesz się być osobą, o którą cały czas trzeba się troszczyć, a jednocześnie jesteś silna?! To mnie tak niesamowicie wkurwia! 

Spojrzał w rozgwieżdżone niebo. 

To mój, kurwa, pierwszy raz. Dlaczego to kurewskie niebo jest tak piękne?, pomyślał zdenerwowany. 

— Nie mogę tego tak zostawić — mruknął pod nosem. 

Dla niego skończyła się tej nocy impreza. Zresztą Ayame też już się nie pojawiła na ognisku, więc po jaką cholerę miał tam siedzieć? Jedyne dlaczego to zrobił, to myślał, że Tanaka jeszcze się tam pojawi… Ale nie spotkał ani jej ani Shinso… 



Talon: Prawie miesiąc minął od ostatniego postu na unravel niestety brak czasu i weny chyba nam się dał we znaki... Ciężko się tworzy, gdy nie ma odzewu ze strony komentujących, ale liczymy na to, że za niedługo pojawią się nowe duszyczki, którym spodoba się to opowiadanie. 
Poza tym życzymy wszystkim szczęśliwego nowego roku – całego, a nie konkretnie Nowego Roku... Niech będzie to dobry rok, w którym blogosfera odżyje, bo bardzo mi tego brakuje... Mam nadzieję, że ten rok każdy z nas zacznie z planami, które powoli będziemy spełniać. 
Moim planem jest ogarnięcie unravel i tego, aby pisać i czytać regularnie... To mi pomoże, zdecydowanie. Tylko jeszcze zastanawiam się, w jaki sposób to ogarnąć, aby było to przyjemne, a nie obowiązkowe... Może wy macie jakiś pomysł? 

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mi się podobała scena między Ayame i Bakugou♥️
    Mari pewnie będzie teraz udawać niedostępna przed Shouto, ale jestem ciekawa, czy on tak szybko się podda.
    Weny! Postaram się czytać już regularnie, żebyście miały więcej motywacji do pisania:))

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥