.
Siostra przeciw siostrze
Każda z drużyn otrzymała osobne pomieszczenia, aby móc porozmawiać na temat taktyk, pomysłu rozegrania bitwy, czy też zapoznaniem się ze spostrzeżeniami kolegi z drużyny na temat indywidualności przeciwników. Dzięki temu na hali znajdowało się tylko pięć osób. Dwa zespoły złożone z czwórki uczniów i wychowawca pierwszej klasy profilu bohaterskiego. Wyniki treningu miały zostać podane dopiero po ostatniej walce.
W pokoju numer trzy siedziała na ławce Mari. Tępo wpatrywała się w podłogę, nie potrafiąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Todoroki stał oparty o ścianę ze skrzyżowanymi rękami. W ciszy obserwował dziewczynę.
— Nie wierzę, że nas rozdzielili — w końcu jęknęła Mari, a później odchyliła głowę i oparła o ścianę. Wzrokiem obserwowała sufit, starając się znaleźć jakieś wytłumaczenie.
— Po prostu to zróbmy i tyle — odparł sztywno Todoroki. — Powinniśmy…
— Wiem, co trzeba zrobić najpierw — warknęła, nawet nie patrząc na Shouto.
— Będziesz w stanie walczyć z siostrą?
Mari nabrała powietrza w płuca, by po chwili z szelestem je wypuścić. Nie chciała i nie mogła walczyć z Ayame. Co prawda, lepsze to, niż jakby bliźniaczka miała stoczyć bój przeciwko Bakugou, Shouto, czy Deku. Byli to najbardziej ofensywni członkowie klasy bohaterskiej, więc mogłoby się jej coś stać. Todorokiego zawsze może przystopować Mari, która jest z nim w drużynie.
— Tanaka — Shouto podszedł bliżej, zawieszając wzrok na jej twarzy. — Jesteś w stanie walczyć z siostrą?
Mari poczuła jego miętowy oddech na twarzy, a później ciepło, jakie wydobyło się z lekko rozchylonych warg. Gdyby chciała powrócić do pierwotnego ułożenia ciała, z pewnością by go pocałowała. Odrzuciła tą myśl, starając się skupić na zadaniu. Wiedziała, że ciężko będzie jej się zająć siostrą, jednak musiała to zrobić. Zawsze mogła udawać, że atakuje, podczas, gdy syn Endeavora zająłby się Bakugou.
— Najpierw uderzymy Katsukiego — Shouto odszedł od dziewczyny i przystanął do niej plecami. — Z ich dwójki on może nam najbardziej zagrażać.
Mari skinęła głową, jakby na potwierdzenie jego słów.
— Nie wiem, jaką indywidualność ma twoja siostra, lecz…
— Ayame zostaw mi — Mari wstała z siedzenia i skierowała się w stronę wyjścia. Nie zostało wiele czasu.
— Tanaka poczekaj!
Heterochromik złapał jej rękę, po czym odwrócił w swoją stronę. Ich twarze nie dzieliło nawet pół metra, a niewielka przestrzeń między ich ciałami stała się gęsta i napięta.
— O co ci chodzi?
— Jaki twoja siostra ma dar?
— Nie twoja sprawa — fuknęła zła. — Ayame jest silna, więc nie mogę oszczędzać w środkach. Jednak to prawda, Katsuki będzie naszym największym zmartwieniem, więc może zastanów się, czy nie skorzystać z ognistej umiejętności?
— Nie będę jej używał! — puścił dłoń koleżanki. Zdenerwowany odszedł w druga stronę. — Poradzę sobie dzięki mocy matki.
Mari obserwowała Shouto, który uderzył lewą pięścią w ścianę. Na powierzchni utworzyła się szczelina i średniej wielkości pęknięcie. Nie wiedziała, dlaczego zawsze opanowany, tak zareagował. Nie chciała o tym myśleć.
— Jesteś idiotą — odpowiedziała i wychodząc z pomieszczenia, trzasnęła mocno drzwiami.
✯✯✯
Bakugou krzątał się po powierzchni przydzielonego pokoju, natomiast Ayame stała w kącie, czekając aż chłopak wykrztusi z siebie pierwsze zdanie. Nie potrafiła rozpocząć rozmowy – wciąż była w szoku, że zaplanowano, aby stoczyła walkę przeciw siostrze. Dodatkowo drużyna Shoto i Mari była wyjątkowo silną kombinacją. Mogli ze sobą współpracować na różne sposoby korzystając wyłącznie z dwóch darów: wody i lodu…
— Zajmę się wszystkim. — Ciszę przerwał w końcu Katsuki. — Ty stój z tyłu i…
— N-Nie będę ci przeszkadzała! — krzyknęła, ale zaraz spuściła głowę. — Ja i tak jestem bezużyteczna… J-Jesteś bardzo silny… D-Dasz radę… — przycichła, co Bakugou zaraz wyłapał. — Sam ich pokonasz… Słabeusz zawsze pozostanie słabeuszem…
— Zamkniesz się wreszcie?! — warknął zirytowany, więc Ayame przygryzła wargę. — Jesteś kurewsko słaba! Zacznij to w końcu zmieniać! Do niczego się nie nadajesz! Jedyne co potrafisz, to jęczeć! — Podszedł do niej i uderzył pięścią w ścianę niedaleko jej twarzy. — Wkurwiasz mnie, jak nikt inny! Jesteś gorsza niż ta wariatka Mari!
— Nie mów tak o niej! — odparła Ayame, podnosząc głowę. Ich spojrzenia się zetknęły. Znów.
Ale to co wydarzyło się chwilę później… Tanaka nigdy się tego nie spodziewała…
Bakugou nagle wpił się w jej lekko rozchylone usta. Zacisnęła mocno powieki. W pierwszej chwili chciała go gwałtownie od siebie odsunąć, ale przewyższał ją siłą. Chwycił ją w pasie i znacznie do siebie przybliżył, pogłębiając pocałunek. Wsunął język między jej wargi i zaczął penetrować wnętrze buzi. Agresywne poruszanie językiem sprawiło, że nogi Ayame z każdą sekundą miękły. W końcu postanowiła się poddać i… Zaczęła oddawać namiętny pocałunek.
Po chwili chłopak odsunął się od Tanaki. Zdenerwowany spojrzał krótko w jej niebieskie tęczówki i odwrócił się do niej tyłem.
— Masz silny dar — powiedział ostro. — Ja się wszystkim zajmę. Ty stój z tyłu i zrób ze swojej umiejętności pożytek. Co potrafisz zrobić?
— L-Leczyć… — odparła.
— Tylko tyle?
— Nigdy nie próbowałam niczego innego…
— Pokaż mi — warknął i odwrócił się w jej stronę. — Utwórz medyczną powłokę.
Ayame wykonała polecenie. Wokół jej dłoni zaczęła pojawiać się zielona poświata. Chłopak wpatrywał się w aurę ze skupieniem. Dziewczyna przygryzła dolną wargę i anulowała umiejętność.
— Wybacz — westchnęła. — Nie używam długo umiejętności, gdy nie mam do tego powodu…
— Yhym — odpowiedział. — Na pewno się na tobie skupią. Jesteś tego świadoma?
— Myślisz, że najpierw mnie zaatakują?
— Mari na pewno powiedziała Todorokiemu, jaką masz umiejętność.
— Ona nie…
— Załóżmy, że tak jest — powiedział, po czym podrapał się z tyłu głowy.
Zmienił swoją postawę – był poważny i spokojny. Ayame trochę była zawstydzona pocałunkiem, ale postanowiła pozostawić to bez komentarza. W tej chwili mieli większy problem… Walka z Mari i Todorokim.
— Ruszę pierwszy — zakomunikował.
✯✯✯
Po dwudziestu minutach, każdy z uczestników pojedynku numer pięć stał na arenie. Była to przedostatnia walka i niewątpliwie najbardziej wyczekiwana. Z pobliskich trybun, które otaczały tymczasową arenę, dochodziły okrzyki otuchy dla wszystkich.
— Powodzenia Todoroki-kun! — Momo krzyczała oparta o najbliższą barierkę. Mari przez moment zastanawiała się, czy, gdyby koleżanka pochyliła się bardziej do przodu, cały obfity biust wyszedłby ze skąpo, przylegającego stroju. Odchrząknęła, widząc spojrzenie Shouto. Jeszcze tego jej brakowało, aby był zdekoncentrowany.
— Uważaj na siebie Ayame! — Shinso skierował się w stronę koleżanki. Obawiał się o nią, zwłaszcza, że była w drużynie z najbardziej wulgarnym i niebezpiecznym typem. Jednak… Todoroki też wydawał mu się bardzo groźny.
— Zasady pojedynku są jasne? — wtrącił raz jeszcze Aizawa, a gdy każdy skinął głową, oznajmił, że czas zacząć.
Z początku pojedynek rozpoczął się badaniem możliwości. Tak jak Mari podejrzewała, Bakugou ruszył pierwszy. Zablokowała jego wybuch, wodną kulą średniej wielkości. Zawięcie Katsukiego miało swoje odzwierciedlenie w jego atakach. Wydając z siebie głośne okrzyki, kierował w stronę przeciwników coraz to większe eksplozje. Mari próbowała blokować wybuchy, jednak nie mogła za wszystkimi nadążyć. Według wcześniej opracowanego planu, Shouto miał ruszyć z zaskoczenia na Bakugou. Mari przypomniała sobie wakacyjne treningi z ojcem i zrozumiała, że musi wykorzystać umiejętność przeciwnika. Silne strumienie wodne razem z siłą eksplozji spowodowały, że wydobywająca się para, oślepiła przeciwnika. A na tym zależało im najbardziej.
Todoroki przedarł się, korzystając z tunelu, który utworzyła Tanaka. Chciał zaatakować Bakugou, jednak zdawał sobie sprawę, że Katsuki jest silnym przeciwnikiem i zwykłe metody nie zadziałają. Przez ułamek sekundy spojrzał na lewą dłoń, a na jego twarzy pojawił się grymas. Czy rzeczywiście musi użyć tej siły?
— Mam cię wariatko! — Shouto usłyszał krzyk Bakugou, który posyłał kolejną serię wybuchów w stronę Tanaki. — Teraz i nie uciekniesz!
Heterochromik obserwował jak w odległości kilkudziesięciu metrów, Mari stara się powstrzymać kolejną serię wybuchów. Katsuki zaczął jeszcze bardziej napierać, przez co Mari była zmuszona do cofnięcia pod trybuny. Nim zdążyła się zorientować, pierwszy z utworzonych przez Todorokiego lodowych torów, spowodował, że wywróciła się.
— Mari! — Shouto krzyknął z pewnego rodzaju przerażeniem i posłał lodowy strzał pomiędzy kolegami z klasy.
Ayame obserwowała walkę Bakugou z duetem z zaciśniętymi dłońmi.
— Ona nic nie robi! — krzyknął Aoyama z trybun.
Dziewczyna drgnęła, po czym zacisnęła mocno pięści. Po chwili usłyszała huk, a później wszyscy zebrani poczuli wstrząs. Trybuny zaczęły się zapadać.
— Wszyscy na zewnątrz! — zawołał Aizawa, chwytając kilka osób w swoje bandaże. — Sero, naśladuj mnie! — Polecił uczniowi, z którego dłoni natychmiast wydobyła się taśma. Teraz najważniejsza była ewakuacja publiczności.
✯✯✯
Gdy już sytuacja została opanowana przez wychowawcę, walka kolejny raz nabrała tempa. Walczący mieli około dziesięciu minut przerwy, więc mogli zaczerpnąć nieco powietrza. Nie zamienili jednak ze sobą żadnego zdania. Woleli skupić się na walce i dać z siebie wszystko bez większych konsultacji.
Walka rozpoczęła się od pojedynku Katsuki’ego z Mari i Todoroki’m. Chłopak dawał z siebie naprawdę wszystko. Jego motywacja zdziwiła nie tylko walczących, ale i wychowawcę.
Ayame nie mogła pozostawić Bakugou samego, pomimo tego, że tak z początku planowali. Musiała mu pomóc – Mari i Todoroki byli zbyt silni. Młodsza z bliźniaczek wybiegła na środek areny. Nie umknęło to oczywiście uwadze walczących. Wszyscy spojrzeli najpierw na Ayame a następnie na siebie.
— To moja walka — powiedziała Mari, po czym udała się w stronę siostry. Bakugou chciał ruszyć za dziewczyną, ale jego ruchy skrępował Todoroki swoim lodem, którym objął prawą nogę blondyna.
— Kurwa mać! — warknął wściekle.
Nie zdążę, nie zdążę, nie zdążę!, pomyślał Bakugou. Zaczął się wyrywać wkurzony, ale wtedy spojrzał na siostry.
Prawdopodobnie każda osoba, która znajdowałaby się na sali otworzyłaby buzię. Wyjątkiem miał być Eraserhead, który zamknął oczy i uśmiechnął się pod nosem. Nikt nie spodziewałby się, że siostry zaczną walczyć ze sobą wręcz. Nie korzystały z umiejętności.
Chłopcy stanęli zdziwieni, spoglądając na bitwę dziewczyn.
Wyglądały niczym walka luster. Obydwie doskonale znały swoje ruchy. Jedna atakowała, druga natychmiast parowała atak. Bakugou i Todoroki musieli przyznać sami przed sobą, że dawno nie widzieli zwykłego pojedynku bez używania umiejętności. Walka wyglądała spektakularnie. Obydwoje otworzyli lekko usta.
— Wiedziałeś o tym? — zapytał Shoto wpatrzony w bliźniaczki.
— Gówno, a nie wiedziałem — warknął Katsuki, po czym wytworzył przy dłoniach glicerynę, której następnie użył, aby pozbyć się lodu z nogi. Niestety oparzył przy tym łydkę. Syknął z bólu.
Nim zdążył się zorientować, pojawiła się przy nim Ayame. Przerwała pojedynek z siostrą, by pomóc chłopakowi.
— Co ty robisz?! — warknął Bakugou. Dziewczyna nie spojrzała na niego. — Miałaś stać z tyłu!
— Nie pozwól jej, Todoroki! — Krzyk Mari sprawił, że Shoto po chwili ruszył na dwójkę. — Nie może użyć swojej umiejętności!
— Kurwa! — syknął blondyn, ale poczuł nagły przypływ sił. Ayame zaczęła go leczyć.
— Co jest?! — krzyknął Shoto. Jako jedyny nie rozumiał co się dzieje. Po prostu rzucił się w stronę dwójki ze względu na krzyk Mari.
— Spieprzyłeś to, Todoroki! — warknęła zirytowana Tanaka. — Za późno!
Bakugou ruszył w stronę potężnego duetu, czując jak wokół jego ciała wytwarza się zielona powłoka. Uśmiechnął się szeroko a brwi mocno zmarszczył. Wyglądał jak szaleniec, któremu udało się być w swoim żywiole. Szarżował na zaskoczoną dwójkę. W jednej chwili odskoczyli od siebie.
W tym momencie Mari i Todoroki działali bez planu. Tanaka była zirytowana tym, że sojusznik nie zareagował szybciej. Mógł od razu jej posłuchać i teraz nie martwili by się zaledwie jedną osobą!
— Nie bez powodu powiedziałam ci, że Ayame jest silna! — krzyknęła, po czym wystrzeliła strumieniem wody w stronę Bakugou. Nie kontrolowała jednak umiejętności, przed którą również musiał się osłonić Todoroki.
Zdziwiony Shouto zaczął obserwować, jak Tanaka kieruje potężny strumień wodny w kierunku Bakugou. Nim się zorientował, poczuł na swej twarzy wodę.
— Rusz się w końcu! — warknęła Mari, unikając wybuchów ze strony Katsuki’ego.
Słowa dziewczyny zaczęły przedzierać się poprzez wcześniejsze otumanienie. Nim Bakugou zdążył zadać kolejny cios, Shouto skutecznie zablokował jego ruchy lodem. Tanaka miała rację, musiał wziąć się w garść.
Mari niewiele myśląc, doskoczyła do siostry. Nie mogła pozwolić, by kolejny raz nadużyła siły. Nie chodziło w tej walce o zwycięstwo, nie dla Mari. Musiała szybko działać, inaczej bliźniaczka opadnie z sił, a jej życie może być zagrożone. Przeklinała w myślach Aizawe, który pozwolił, aby Ayame brała udział w tym niebezpiecznym treningu. I chociaż po części go rozumiała, nie mogła pozwolić, by siostra zmarnowała swoje życie. Szczególnie dla Króla Debili.
— Wiem, co chcesz zrobić! — doskoczyła do siostry. — Nie pozwolę ci!
— Mari, to nie tak! — odpowiedziała Ayame, starając się zadać cios bliźniaczce. — Muszę w końcu cię pokonać!
— Chcesz się poświęcić?
— Muszę być silna!
— Musisz żyć Ayame! — krzyknęła Mari, formując kule w dłoniach.
— Nie zrozumiesz mnie! — odpowiedziała zrozpaczona Ayame. — Ty zawsze byłaś silna!
— Nie pozwolę ci. Nie dla tego Debila.
— Bakugou-san nie ma z tym nic wspólnego!
— Znam cię lepiej, niż ty siebie! — krzyknęła w odpowiedzi Mari. — Ale nie wiem, co w nim widzisz, ani dlaczego akurat taki debil?
— Bakugou-san nie jest debilem…
— Jest największym kretynem jakiego znam! — Mari nie mogła dłużej wytrzymać bezsensownej walki siostry. Tworząc w dłoni wielką kulę, przystanęła i skierowała ręce w stronę Ayame. — Nie mogę pozwolić ci na to!
Ayame starała się odskoczyć, lecz nim zdążyła zareagować, została pochłonięta przez jedną z nowych technik siostry.
— Co to? — zapytała zszokowana, czując jak całe ciało wpada do środka wielkiej, wodnej kuli.
— Moja nowa specjalna umiejętność — odparła Mari. — Wybacz, nie mam innego wyjścia. Wodne więzienie powinno cię powstrzymać w bezpiecznej odległości od walki.
— Mari! Wypuść mnie!
— Nie Ayame — odpowiedziała ze smutkiem starsza bliźniaczka. — Ta walka jest zbyt niebezpieczna. — Mari spojrzała z troską na siostrę. — Zawsze się biłam z innymi, a ty leczyłaś mnie po wszystkim. Nie mogę narazić cię. Teraz czas, abym to ja zadbała o ciebie.
— Mari! — krzyczała Ayame, starając się przebić wodną bańkę. Walczyła odkąd pamiętała. Wspominała słowa Katsuki’ego i pełen desperacji pocałunek. On starał się ją zmotywować, nie mogła przegrać. Nie po tym wszystkim. — Bakugou-san we mnie wierzy! Nie mogę go zawieść!
— Będziesz tutaj bezpieczna, nie wypuszczę cię.
Ayame uderzyła dłońmi o krawędzie pułapki, ale nie była w stanie się uwolnić. Jedyne co jej pozostało to czekanie aż siostra ją uwolni. Choć młodsza nie chciała się poddać. Nie kiedy osoba, na której zaczęło jej zależeć – walczyła ze wszystkich sił, aby wygrać pojedynek.
Walką między trójką uczniów klasy bohaterskiej trwała bardzo długo. Bakugou nie poddawał się mimo wielu ran odniesionych podczas walki. Zręcznie unikał ciosów, atakując przy tym agresywnie. Wybuchowa indywidualność stawała się jednak słabnąć z każdą chwilą. Widać było, że chłopak męczy się nadużywając swego daru.
W jednym momencie pojedynek przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Gdy Bakugou uklęknął na ziemi wycieńczony bitwą, spojrzał zmęczony na wodne więzienie, w którym wciąż powinna tkwić Ayame. Jednak to, co zobaczył zdecydowanie poruszyło jego serce. Ręka dziewczyny bezwładnie wystawała poza obszar płynnej kuli, a ciało Tanaki bez ruchu wciąż tkwiło w więzieniu. Młodsza z bliźniaczek była nieprzytomna.
Katsuki bez przemyślenia ruszył w jej kierunku. Jego zachowanie zaskoczyło pozostałych uczestników walki.
— Kurwa! — warknął wściekły. — Poddajemy to! Kurwa, poddajemy! — Podbiegł do wodnej pułapki i zaczął bić w nią, aby w jakiś sposób móc uwolnić sojuszniczkę. — Poddajemy tą walkę! Mari weź ją uwolnij!
Jednak kula wciąż była aktywowana. Gdy Bakugou spojrzał na starszą bliźniaczkę, zauważył, że stoi bez ruchu.
— Panie Aizawa!
Krzyk chłopaka sprawił, że wychowawca od razu spojrzał na córkę i wymazał jej umiejętność. Kula zniknęła, a bezwładne ciało Tanaki upadłoby na ziemię, gdyby Katsuki jej nie chwycił.
Bakugou nachylił się nad ustami Ayame. Zaczął nasłuchiwać jej oddechu. Minęło dziesięć sekund. Gwałtownie rozdarł bluzkę i przyłożył splecione odpowiednio dłonie do jej klatki piersiowej. Nie było na co czekać. Ayame nie oddychała.
— Dzwońcie po medyków, zjeby! — warknął zirytowany.
…
dwadzieścia osiem
…
dwadzieścia dziewięć
…
trzydzieści
…
Przyłożył usta do jej warg, a następnie wykonał dwa wdechy. Nikt nie miał zamiaru mu przeszkadzać.
Mari wpatrywała się w rozgrywającą scenę bez ruchu.
— Nie… — szepnęła zszokowana. — Nie dzwoń po medyków z darem! — krzyknęła, gdy zauważyła, że Todoroki już wybiegł w stronę wyjścia. — Tato, zadzwoń po karetkę!
— Oszalałaś?! — wrzasnął Bakugou, gdy rozpoczął kolejne uciśnięcia. — Przecież ona umiera!
— Ayame nie może otrzymać leczenia z indywidualności! Ona… Ona musi zostać uleczona zwykłymi metodami!
Bakugou wytrzeszczył oczy, nie przerywając reanimacji. Każda minuta zdawała się wiecznością, a Ayame wciąż nie odzyskiwała przytomności.
— Zamienię się z tobą — wtrącił Todoroki. Po policzkach Katsuki’ego spływały krople potu.
— Zostaw! — warknął zirytowany blondyn.
Po piętnastu minutach ciągłej reanimacji, pogotowie przyjechało. W momencie w którym weszli na salę, a Bakugou kończył wykonywać kolejne dwa wdechy, Ayame kaszlnęła. Woda, którą się zakrztusiła wypłynęła. Dziewczyna zaczęła się trząść z zimna. Uczeń objął ją mocno wokół ramienia.
— Zajmiemy się dziewczyną — powiedziała jedna z ratowniczek, podchodząc do pary. — Gratulacje, chłopcze. Jesteś prawdziwym bohaterem.
Uuu rzeczywiście sporo się tu zadziało! Na początku ten pocałunek, a potem reakcja Bakugou na utratę przytomności Ayame☺️ Ciekawe czy po tych wydarzeniach Mari ziemni o nim zdanie. Czekam na kolejny rozdział (który jak się domyślam, będzie już w zasadzie dzisiaj:D)
OdpowiedzUsuń