21 lipca 2022

Love Story [ 8 ]

 

A później Sasuke Uchiha uśmiechnął się. Kolejny raz, pierwszy w szkole, tak po prostu uśmiechnął się. Wyglądał jak wtedy, kiedy w samochodzie zbliżali się do domu państwa Haruno. Na twarzy miał beztroski, szeroki uśmiech.

— Ziemia do Haruno! — Karin Uzumaki zmaterializowała się obok Sakury. Wymachiwała rękami, starając się skupić jej uwagę na sobie.

— Cześć Karin — mruknęła w odpowiedzi. — W czymś mogę ci pomóc?

— Zazwyczaj się nie proszę o przysługę, ale czy nie chciałabyś wkręcić mnie do tej waszej grupy teatralnej?

Sakura próbowała nie zakrztusić się, a ponieważ Karin naprawdę na tym zależało, postanowiła z dobroci jej pomóc.

— Zajęcia są w każdy czwartek o szesnastej — mruknęła w odpowiedzi. — Powiedz mi, dlaczego chcesz dołączyć?

— Podobno Sasuke gra główną rolę — Karin aż się ożywiła. — Więc wiadomo, że powinnam ja grać jego partnerkę. Może wtedy przypomni sobie, że jestem dla niego najlepszą kandydatką na dziewczynę.

Sakura pokiwała głową i skierowała się w stronę kolejnej sali. Nie chciała mówić Karin, że niestety wakat  Julii jest już zajęty. Po chwili pomyślała, czy nie byłoby lepiej, gdyby jednak oddała jej tą rolę?

— Haruno poczekaj jeszcze! — zawołała Karin — Wiem, że nic w życiu nie jest za darmo. Chciałaby w zamian pozwolić dołączyć ci do cheerleaderek.

— Dzięki Karin, ale nie skorzystam — odpowiedziała i odeszła pozostawiając Uzumaki samą na szkolnym korytarzu.


*


Hinata w porozumieniu z Ayumi, która tak jak Hyuga pragnęła związać swoją przyszłość z teatrem, postanowiły, że dekoracje będą kolorowe i żywe. Patrząc na projekty, które Hinata namalowała, Sakura czuła pewne obawy.

— Przydałoby się trochę czerni — oceniła. — W końcu finał tej sztuki jest dosyć tragiczny.

— To nie jest halloween — odparła Hinata i pochwyciła do ręki rysunek. — Trzeba jeszcze załatwić wstążki, kokardy i chorągiewki.

— Na co wam chorągiewki?

— Idealnie ozdabiały by wieżę, w której byś stała.

— Julia miała balkon, a nie fortecę.

— Daj spokój Sakura — Hinata machnęła ręką. Była zbyt pobudzona jak na nią, tak pomyślała Haruno. — Balkon czy wieża, jest długie z oknem i miejscem, w którym będziesz stać.

Hyuga leżała na swoim łóżku i przebierała zabawnie skrzyżowanymi nogami, które wcześniej uniosła do góry. Skupiona była na nanoszeniu poprawek w swoim projekcie. Wydawało się, że była przez chwile nieobecna i nie usłyszała dzwonka do drzwi.

— Spodziewasz się kogoś? — zapytała Sakura wstając z fotela.

— Jaki mamy dzisiaj dzień?

— Środa — odpowiedziała Haruno patrząc na wiszący po drugiej stronie kalendarz.

— To pewnie Uzumaki — Hinata jakby nie przejęła się powagą sytuacji, tylko wciąż kreśliła fioletowym zakreślaczem po projekcie. — Na śmierć bym zapomniała, że obiecałam mu pomóc z językiem francuskim.

— Doprawdy? — zaśmiała się Haruno i zacmokała w usta. — Rozumiem, że to będą cielesne korepetycje?

— Jesteś okropna — Hinata zaczerwieniła się powstając do siadu. Wzięła poduszkę i rzuciła w przyjaciółkę. — Zaczynasz brzmieć jak Ino.

— Hinata! — usłyszały z dołu głos pani Hyuga. — To do ciebie!

— Będę się zbierać — Sakura powstała z miejsca i przez ramię przełożyła płócienną torbę ze scenariuszem i książkami. — Pouczcie się samotnie, francuski to nie moja bajka.

— Wiem, że wolałabyś łacinę — zaśmiały się obie i wyszły z pomieszczenia. Dom państwa Hyuga był sporych rozmiarów, jednak wiadomo, nie mógł się równać rezydencji Uchiha. Kiedy pokonały ostatnie stopnie, zauważyły w holu opartego o szafę Uzumakiego. Na jego ramieniu wisiała sportowa torba, wiec zapewne wrócił z treningu. Ubrany był w spodnie dresowe i baseballówkę.

— Hej — przywitał się z koleżankami. — Przepraszam Hinata za spóźnienie, przeciągnął nam się trening. Twój tata Sakura jest bardzo wymagający.

— W sumie powiem ci, że coś o tym wiem.

— Jesteś o czasie Naruto-kun — machnęła dłonią Hinata.

— Dobrze, że Sasuke podwiózł mnie, bo bym chyba nie zdążył.

Sakura pożegnała się i wyszła z posiadłości Hyuga. Do swojego domu musiała pokonać prócz dwóch przecznic i parku, wzniesienie na końcu miasta. Przekraczając bramę, powolnym krokiem udała się w kierunku północnym. Wieczory zaczęły się robić chłodne, więc poprawiła ciemną bluzę i założyła kaptur na głowę. Skrzyżowała ręce na piersi, gdy silniej zaczął wiać wiatr. Po chwili poczuła na dłoniach pierwsze krople deszczu. Przyśpieszyła kroku. Zdesperowana zaczęła biec, a wszystko przez coraz większe krople spadające na twarz. Nie widziała zbyt dobrze. W pewnym momencie zatrzymała się na pasach.

— Wszystko w porządku? — z samochodu wyszedł chłopak, którego rozpoznała od razu. — Sakura?

— Przepraszam Sasuke, nie zauważyłam jak wyjeżdżałeś — odpowiedziała przestraszona.

— Jesteś cała przemoczona. Wsiadaj do środka.

— Nie daleko już mi zostało. Nie będę...

— Zawsze jesteś taka uparta? — Sasuke podał dłoń, którą mocno złapał przegub nadgarstka koleżanki. Była ciepła i silna. Sakura poddała się i po chwili siedziała w camaro. — Włączę ogrzewanie. Z pewnością jest ci zimno.

Palcami szybko pozmieniał ustawienia na panelu dotykowym. Z nawiewu zaczęło wydostawać się ciepłe powietrze, umożliwiając Haruno ogrzanie się. W głośnikach rozbrzmiewała znajoma melodia i Sakura zdziwiła się, że Sasuke słucha takich brzmień. Choć poznając informacje, że przepada za Transformersami, mógł się tego spodziewać.

— Aerosmith? — wyszeptała zaciskając dłonie w piąstki i naciągając przemoczony rękaw bluzy.

— Mam w domu kolekcję wszystkich płyt — odpowiedział, ściszając melodię. — Don't want to close my eyes. I don't want to fall asleep — Sakura uśmiechnęła się, widząc jak Uchiha podśpiewuje. Nigdy by nie powiedziała, że będzie siedzieć w samochodzie, w dodatku z cudownym i fantastycznym chłopakiem, który oprócz tego, że był świetnym sportowcem i uczniem, miał naturalny talent do śpiewu.

— -Nie wiedziałam, że całkiem dobrze śpiewasz.

— Chyba mam jeszcze trochę ukrytych talentów — skierował się w stronę domu państwa Haruno. Deszcze ciągle padał odbijając się od przedniej szyby. Wycieraczki mozolnie zbierały strugi wody. Gdzieniegdzie nieboskłon przecięła błyskawica, rozświetlając całe miasto. — Szmaragd twoich oczu naprawdę jest piękny — powiedział, przystając pod furtką. Sakura czuła, jak czerwienieje na twarzy. Sasuke Uchiha właśnie prawił jej komplementy. — Uważaj na siebie.

— Dziękuję — wyszeptała czując narastający w brzuchu skurcz. — Za wszystko.

— Nie ma sprawy.

— Lubisz, aby inni mieli u ciebie dług, czy jesteś niczym Robin Hood ratujących w opresji?

— A którą opcję byś wolała? — przysunął się bliżej, aby powoli pocałować dziewczęce wargi. Zatrzymał się, jakby czekając na pozwolenie. Sakura nie wiele myśląc nieśmiało musnęła wargi, aby po chwili pogłębić pocałunek. — Powiedzmy, że dług spłacony — wyszeptał, kiedy przerwali. — Dobranoc Sakura.

— Dobranoc Sasuke — odpowiedziała i wysiadła, wciąż oszołomiona ostatnimi minutami. Sasuke Uchiha naprawdę ją pocałował!


*


— Czy to nie oczywiste? — Ino nie kryła swojej euforii, kiedy Sakura w przypływie radości, wygadała się przyjaciółce. — Sasuke cię po prostu wybrał!

— Brzmi to, jakbym była nagrodą w loterii — odburknęła chowając rzeczy z szafki do plecaka.

— Haruno! Naprawdę jeżeli chodzi o sprawy sercowe jesteś nie ogarnięta. Sasuke od dawna dawał znaki, że jest tobą zainteresowany, a teraz nawet cię pocałował.

— Właściwie to Sakura pocałowała Sasuke — wtrąciła Hinata, ściskając swój szkicownik.

— Przestańcie, natychmiast! — skarciła przyjaciółki, po czym skierowała się w stronę parkingu. Był poniedziałek, więc powinna za godzinę zjawić się na korepetycjach. Przełożyła rękę przez jedno ramię plecaka, a potem założyła go na plecy. Automatycznie poprawiła koszulę mundurka i zostawiła przyjaciółki w budynku. Na korepetycje musiała dojechać do centrum. Po niezbyt przyjemnych uwagach Ino, postanowiła przemęczyć się pół godziny w autobusie. Z resztą to i tak lepsze, niż wysłuchiwanie insynuacji jakoby ona i Sasuke mogli razem tworzyć parę.

Po korepetycjach planowała jeszcze powtórzyć matematykę ponieważ pan Sarutobi zamierzał kolejny raz uprzykrzyć jej życie. Wystarczyły jego aluzje rzucane na poniedziałkowej lekcji. Nie mogła przekroczyć bariery pół metra pomiędzy nią, a Sasuke w ławce. Na końcu lekcji Sasuke poderwał się szybciej niż ona i zastanawiała się, czy zrobiła coś nie tak. Od momentu wyjścia z camaro nie odzywał się do niej. Ani w poniedziałek, ani we wtorek. Był dziwnie milczący, a jedynie podawał wyniki, które oczywiście, że były prawidłowe.

Nie wiedziała, dlaczego Uchiha tak diametralnie się zmienił? Może nie powinna była go całować, a może stracił do niej szacunek. Odrzuciła drugą opcję, bo ktoś taki jak Sasuke Uchiha nie był z tego rodzaju chłopców.

Wracając starała się nie myśleć o tym wszystkim, co się działo do tej pory, lecz za każdym razem dochodziła do tego samego wniosku — to wszystko było niedorzeczne. Bo przecież, dlaczego Sasuke miałby się nią zainteresować? Nie była ładna, nie miała zbyt kobiecych kształtów. Nie brylowała w kręgach szkolnych, a posiadała tylko dwie przyjaciółki, którym ufała. Całe życie robiła to, czego od niej wymagali rodzice, pilnie się uczyła. Nie mogła się rozpraszać, a już na pewno nie przed końcem roku.

— Już po korepetycjach? — zapytała matka, stojąca w kuchni przy piekarniku. W całym domu unosił się zapach pieczeni z jabłkami.

— Tak, pani Takayashi dała mi wycisk — odrzekła, zdejmując trampki.

— Umyj ręce i siadaj do stołu.

— Dobrze — otworzyła drzwi łazienki i weszła do środka. Odkręcając wodę, namydliła ręce i umyła. Spojrzała w lustro. Różowa grzywka była zbyt długa, zaczyna zachodzić na oczy. Jednak zdołała zobaczyć, że od kilku dni wyglądała tragicznie. Praktycznie nie spała, ciągle powtarzała materiał przed nadchodzącymi egzaminami.

— Sakura!

— Już idę mamo — zakręciła wodę i wytarła ręce. Wiedziała, że pieczeń będzie smakowała cudownie, bo przecież była to jej ulubiona potrawa. A Sakura wiedziała, że matka przygotowała ten posiłek z myślą o niej.






Od Autorki: Przepraszam za małe spóźnienie, jednak ostatnio nie mam chęci do wstawiania czegokolwiek. Dziękuję Talon 🖤 za cierpliwość i zrozumienie.


1 komentarz:

  1. Nie dziękuj mi! :D Jak miałam sesję, to również nie dodawałam rozdziałów, niestety życie tak nas prowadzi :D

    W końcu się pocałowali! I to w jak romantyczny sposób... Zakochałam się w tej parze... No i oczywiście przyjaciółki musiały się wypowiedzieć :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥