Usłyszała pukanie, a następnie głos Sasuke, który zapytał czy może wejść. Mimo, że chciała brzmieć beztrosko, wydawało jej się, że brzmi strasznie groteskowo. Uchiha stanął w drzwiach i spojrzał na koleżankę. Sakura nie wiedziała, co ma mu powiedzieć więcej, więc tylko postarała si podziękować i przeprosić.
— Chyba powinnam wracać — wyszeptała, kierując się do wyjścia.
— Chcesz, abym cię podwiózł? — zapytał Sasuke, opierając dłoń na ścianie.
— Znam drogę, poza tym, wypiłeś więc nie powinieneś...
— Piłem bezalkoholowe piwo — zaśmiał się, a Sakura starała sobie przypomnieć, jak się oddycha. Z uśmiechem na ustach Sasuke był najprzystojniejszym mężczyzną na ziemi. Był idealny.
— Nie chcę sprawiać większego problemu.
Nie odpowiedział, tylko z kieszeni wyciągnął kluczyki. Obrócił je sprawnie w ręce i zabrał leżącą na przedpokoju torbę. Sakura obserwowała chłopaka ze zdumieniem, po czym poszła w skazanym przez niego kierunku, do podziemnego garażu. Haruno, tak jak wszyscy w szkole, wiedziała, że żółte camaro należy do Sasuke.
— Fascynacja Transformersami, czy po prostu lubisz żółty kolor? — zapytała wchodząc do garażu. Po czym szybko zasłoniła sobie usta. — Wybacz, to głupie pytanie.
— Nie ma głupich pytań — odpowiedział, otwierając przed nią drzwi. Rodzice zawsze wpajali mu zasady dobrego wychowania. — Uwielbiam Transformersów, a żółty to raczej nie mój kolor.
— Niech zgadnę, jest nim czerń?
— Aż tak to widać?
Sasuke zaśmiał się raz jeszcze i wyjechał z parceli. Wzrok miał skupiony na drodze, a Sakura nie wiedziała o czym mogłaby w tej chwili z nim rozmawiać. Czuła wstyd za swoje wczorajsze zachowanie. Głowa bolała ją niemiłosiernie, czuła się obolała. W dodatku siedziała w samochodzie najfajniejszego mężczyzny, niesamowicie przystojnego, ubrana w krótką sukienkę, z obolałymi stopami, wciśniętymi w niebotyczne szpilki.
— Za niedługo ostatnie egzaminy — zaczął Uchiha, kiedy zatrzymało ich czerwone światło. — Co zamierzasz robić po szkole? Jesteś inteligentna i utalentowana...
Sakura nie dowierzała, że Sasuke Uchiha właśnie w tej chwili prawił jej... komplementy? Zastanawiała się, czy rzeczywiście chce wiedzieć co dalej będzie robić, czy po prostu przerwać niezręczną ciszę, która nastała.
— Jeżeli nie chcesz, to nie musisz zdradzać — wtrącił szybko. — Nie wszyscy wiedzą, co chcą w życiu robić, a ludzie zadający takie pytania są po prostu nietaktowni.
— Chciałabym zostać lekarzem — kątem oka zauważyła jak Sasuke patrzy w jej stronę. Następnie rusza na zielonym i kieruję się w stronę domu państwa Haruno. — Muszę przyłożyć się do nauki.
— Pasujesz na medycynę. Jeżeli zostaniesz lekarzem, z chęcią będę twoim pacjentem.
— Jesteś okropny Sasuke - kun — wyszeptała patrząc jak chłopak żartuje. Jednak nie był to szyderczy śmiech. Był po prostu dźwiękiem, który od tak dawna nie słyszała. Sasuke brzmiał jak szczęśliwe dziecko, które dostało wymarzony prezent pod choinkę. — Ale i tak bym ci pomogła. Może to głupio zabrzmi i pomyślisz, że jestem wścibska, ale pierwszy raz widzę, jak się śmiejesz. Zazwyczaj jesteś poważny.
Dojechali pod parcele i Sasuke zaparkował przed furtką. Sakura chciała podziękować, lecz silna dłoń przytrzymała jej nadgarstek. Sasuke patrzył głęboko w oczy, a następnie pochylił się do przodu. Sakura zamknęła oczy, przypominając sobie, że zwyczaj w tych wszystkich filmach, które razem z Ino oglądały, w takich momentach mężczyzna całował kobietę. Jednak zamiast miękki ust poczuła miętowy zapach.
— Ciężko być beztroskim kiedy wszyscy patrzą — wypowiedział szeptem. Nim Sakura coś odpowiedziała, we wnętrzu samochodu rozbrzmiał dzwonek telefonu Sasuke. — Przepraszam, to Naruto.
— Jasne— odpowiedziała, a następnie otworzyła drzwi i wyszła. Nie chciała by Sasuke ją odprowadził, ani dawał złudne nadzieje. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie przekroczy granicy, bo pomiędzy trójką a dwunastką jest cholerna długa przepaść.
*
Sakura zdjęła szpilki, biorąc je do ręki i szybkim krokiem wyszła po schodach, a następnie skierowała się do pokoju. Całe szczęście, że matka nie przyłapała jej w tym stroju, czułaby się podle. W końcu oficjalna wersja brzmiała, że razem z Ino uczyły się do późna. Zrzuciła sukienkę, wzięła szybki prysznic i wskoczyła do łóżka. Nie potrafiła wyciągnąć telefon z kieszeni, a tym bardziej nie chciała. Wszystko co mogłaby napisać wydawało jej się zbyt banalne. Patrząc dzisiaj na Sasuke zauważyła, że pomimo popularności, po prostu jest nieszczęśliwy.
Z krótkiej drzemki wyrwał ją dźwięk telefonu.
— Wreszcie odebrałaś! — usłyszała w słuchawce pretensjonalny głos Ino.
— Proszę nie krzycz, głowa mi pęknie.
— Nie dziwie się, a nawet ci nie współczuje. Razem z Hinatą stoimy pod drzwiami, więc otwórz.
Sakura rozłączyła się, opadła na poduszki i spojrzała sufit. Ino nie powinna robić scen, zwłaszcza, że matka jeszcze nie wyszła na swój dyżur. Chcąc uniknąć awantury, zeszła na dół i otworzyła drzwi.
— Witaj Sakura - chan — Hinata uśmiechnęła się i przekroczyła próg, a za nią rozzłoszczona Yamanaka.
— Za nim coś powiesz, proszę chodźmy na górę. Matka nie wie, że byłyśmy na imprezie i wolę, aby się nie dowiedziała.
W pokoju było niezręcznie. Hinata usiadła na fotelu, a Ino zajęła łóżko. Sakura pożegnała mamę, która wyszła do pracy. Mebuki Haruno była pielęgniarką w miejscowym szpitalu.
— Możesz powiedzieć, co dokładnie zaszło między tobą, a Uchiha? — wypaliło Ino, nim Sakura zamknęła drzwi pokoju.
— Nie wiem o czym mówisz? — odpowiedziała ponuro, zasłaniając rumieńce.
— Wskoczył za tobą do basenu, uratował cię, wyszedł z wody jak pieprzony Posejdon — Yamanaka rozmarzyła się. — A potem zniknęłaś z nim w jego pokoju.
— Upiłam się, topiłam, a następnie rzygałam w jego łazience. — Sakura schowała twarz w dłoniach. — Po wszystkim rano odwiózł mnie do domu. Powinien być na mnie wściekły, a był... miły.
— To chyba dobrze? — Hinata podeszła do przyjaciółki, gładząc ją ręką po włosach. — Sakura - chan.
— Po tym jak Sasuke wrócił od ciebie, powiedział, że koniec imprezy. Był zły i wkurzony. — Ino również podeszła do Haruno i razem z Hinatą uściskały ją mocno. — Wydaje mi się, że martwił się o ciebie i doszło do niego, co mogło się wydarzyć, gdyby nie wskoczył do basenu na czas.
— Przeprosiłam go za zepsucie zabawy, ale tylko zaprzeczył, że nic się nie stało. W dodatku pił bezalkoholowe piwo, więc musiałam jeszcze bardziej żałośnie wypaść w jego oczach.
— Gdy wychodziliśmy siedział na telefonie, przeglądał coś. Wyglądało, jakby pisał sms'a, a później go kasował. Rozmawiałam z Sai'em, powiedział mi, że od czasu przegranego meczu, Sasuke zachowuje się inaczej.
— Sasuke - kun zachowuje się inaczej? — Hinata uniosła brew i znowu spoczęła w fotelu.
— Ciągle pisze wiadomości, nie rozstaje się z telefonem. Martwią się o niego, chociaż podobno, kiedy czyta wiadomości, na jego twarzy pojawia się uśmiech.
— Może po prostu poznał kogoś? — Sakura otarła łzy z oczu i wstała. — Macie ochotę na shake truskawkowy?
Od Autorki: Dodaję rozdział piąty, wiem, że na pewno długo czekaliście. Razem z Talon chciałybyśmy przeprosić, jednak zobowiązania i inne priorytety zmusiły Talon do wzięcia urlopu. Trzymajmy kciuki za jej uczelnianą sesje. A wszystkim dobrym duszeczkom w dniu naszego święta (bo przecież każdy w sobie ma cząstkę tego małego dziecka) wszystkiego najlepszego <3
Za bardzo kocham to opowiadanie zakochał , ale cii... Super się czyta twoje opowiadania... Nie mogę się doczekać innych twoich prac...!
OdpowiedzUsuńUcięło mi połowę komentarza :(
UsuńZrobiło mi się smutno, kiedy Sakura czekała na pocałunek, ale nie doczekała się tej myśli... No i jaka trójka! Myślę, że dla Sasuke ona może za niedługo być setką...