Każdy kocha zwycięzcę, ale kiedy przegrywasz, przegrywasz samotnie.
— George Harrison.
Doping kibiców zebranych w Konoha Arena wypełniał jej ściany, a gwar klubowej pieśni roznosił się po okolicy. Siedząc na jednym z plastikowych krzesełek, starała się łapać głęboko resztki powietrza. Chociaż klimatyzatory chodziły pełną parą, dla zgromadzonych na meczu kibiców dawały one nikłe poczucie komfortu. Przygryzła wargę, szczelniej zaciskając kciuki, kiedy ostateczny punkt mógł zostać zdobyty przez kapitana lokalnej drużyny. To była tylko jedna piłka, ostatni cios skierowany w stronę przeciwnika. Jednak niestety rosły blok przeciwnika, uniemożliwił jego zdobycie. A później było tylko gorzej...
Siedząc na jednej z ławek, słuchał słów trenera Haruno. Wpadały jednym uchem, wylatywały drugim. Doskonale zdawał sobie sprawę, że porażka nastąpiła z jego powodu. Trener starał się nie zrzucać całej odpowiedzialności na Sasuke, lecz poczucie winy przepełniło całe jego ciało. Chociaż siatkówka to gra zespołowa, gdyby skończył ostatnią piłkę, nie musiałby powracać do domu jako przegrany.
Zimna woda spływała po zmęczonych ramionach. Sasuke oparł głowę o chłodne, łazienkowe kafelki. Rejestrował słowa kolegów z drużyny, jednak nie potrafił ich do siebie przyjąć. Nie wierzył w każde zdanie, obwieszczające, że przecież to nie była jego wina. Doskonale zdawał sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności.
— Nie zadręczaj się — poczuł na swoich plecach, ciepłą dłoń Naruto. — Nie wykorzystaliśmy pięciu piłek meczowych. To nie twoja wina.
Uchiha wzruszył obojętnie ramionami, pozwalając aby woda wciąż po nich spływała. Przed zamkniętymi oczami znów miał obrazek meczowej piłki, a później poczuł do siebie wstręt. Po chwili usłyszał, jak do szatni wchodzi woźny, co oznaczało, że powinien zbierać się do domu. Namydlił się i umył, aby następnie szybko ubrać. Wymijając mężczyznę w drzwiach kolejny raz usłyszał, że to nie jego wina. Nie odpowiedział.
Kierując się z Naruto w stronę samochodu był nieobecny. Bez większej uwagi słuchał, jak Uzumaki opowiada o nadchodzącym meczu, kartkówce z biologii, festynie szkolnym i premierze filmu King Kong.
— Czy ty mnie słuchasz? — ze złością przystanął w miejscu. — Przestań wciąż rozmyślać o tej akcji.
— Przecież też chciałeś wygrać — odpowiedział Sasuke ze smutkiem.
— Co się stało to się nie odstanie. Trzeba patrzeć na kolejne spotkanie, to tylko przedwczesny falstart.
Może i Naruto miał racje? Jednak będąc sportowcem Sasuke wymagał od siebie więcej niż inni. Będąc perfekcjonistą nie mógł tak łatwo zapomnieć o porażce.
Pożegnali się pod domem Uzumakiego. Sasuke mieszkał zaledwie dwie przecznice dalej, więc postanowił powolnym krokiem dość do posiadłości. Znajdowała się ona na wzgórzu, z którego był piękny widok na zatokę. Rozległa futurystyczna parcela, przypominająca pałac. Na parterze znajdował się wielki salon, otwarta kuchnia z wyspą, łazienka i toaleta, dwa pokoje dla gości oraz prawdziwe kino domowe i pokój gier. Sasuke posiadał w domu wielki stół bilardowy i tor do kręgli. Na piętrze znajdowało się pięć sypialni, dwie łazienki i rozległy taras. Oprócz ogrodu z wielkim oczkiem wodnym i wodospadem, na tyłach znajdowały się dwa korty do tenisa, boisko do koszykówki i oczywiście do siatkówki. Cała posiadłość uplasowała się na pierwszym miejscu listy najdroższych domów Japonii. Wyprzedzała posiadłość ministra, a także samego cesarza.
Zapytacie pewnie, skąd zwykłych ludzi stać na taki luksus? Ojciec Sasuke — Fugaku Uchiha był szanowanym lekarzem. Razem ze swoim wspólnikiem, panem Minato Namikaze wpadli na genialny pomysł, zakładając jedyne laboratorium medyczne w małym miasteczku Ena. Laboratoria zaczęły się rozrastać, aby po kilkunastu latach zmonopolizować japoński rynek. Główna siedziba znajdowała się w Osace, gdzie także przenieśli się założyciele. Sasuke bardzo cenił ojca. Podziwiał jego profesjonalizm i pracoholizm. Od dziecka nauczony był ciężkiej pracy.
Matka Sasuke — Mikoto Uchiha była agentem nieruchomości. Najlepszym w całej Japonii. Bardzo często przebywała na wyjazdach służbowych, lecz z każdej przywoziła porządne prezenty. Była piękną kobietą, o długich, hebanowych włosach, sięgających bioder. Czarne oczy błyszczały intensywnie, rysy twarzy miała pogodne i perfekcyjne. Nic dziwnego, że Fugaku stracił dla niej głowę.
Sasuke nie był jedynakiem. Posiadał starszego brata, który obecnie studiował na trzecim roku prawa. Itachi Uchiha był podobny do Sasuke. W szkole bardzo często porównywali Sasuke do brata, ponieważ Itachi był prymusem i przewodniczącym szkoły. W sumie władze mieli zakodowaną w genach. Sasuke także po roku objął urząd za brata.
Przeszedł przez automatyczną bramę posiadłości państwa Uzumakich i skierował się w stronę domu. Włożył rękę do kieszeni i poczuł znajomą wibrację. Zapewne zapomniał czegoś z samochodu Naruto. Wyciągnął pośpiesznie telefon i wpisał odpowiedni kod zabezpieczający. Zdziwiony zauważył wiadomość od nieznanego numeru. Czyżby kolejna psychofanka nawiedziła jego telefon?
Do Sasuke:
Nie powinieneś brać na swoje barki odpowiedzialności za dzisiejszy wynik.
Siatkówka to gra zespołowa. Dla swojego zespołu jest i tak najlepszy!
Za takiego kapitana pójdą wszyscy w bój.
Przeczytał wiadomość, zastanawiając się, kto jest jej autorem? Z początku myślał, że to kolejny sms od zadurzonej w nim dziewczyny. Jednak one zawsze tylko wypisywały bezsensowne zdania, podkreślając, że jest taki słodki. Nigdy nie zwróciły uwagę na uprawiany przez niego sport.
Od Sasuke:
Znamy się?
Wysłał sms i odłożył telefon do kieszeni, przechodząc przez furtkę posiadłości. Jeżeliby była to kolejna pseudofanka, z pewnością napisze kolejną wiadomość. Jeżeli będzie miał racje, zdecydował — zabawi się troszkę z kobietą. Teraz tylko musiał poczekać na odpowiedź.
*
Promienie słoneczne usiłowały się przebić przez cienkie zasłony, ale zdołały nadać tylko różową poświatę dziewczęcej sypialni. Sakura zamknęła znów oczy, starając się ponownie zasnąć, lecz wydobywający się z telefonu dźwięk budzika, skutecznie jej to uniemożliwiał. Zwinęła się ciaśniej w kłębek. W łóżku było tak ciepło i wygodnie.
— Spóźnisz się do szkoły! — usłyszała za drzwiami głos matki. — Śniadanie ci wystygnie.
— Już wstaje — bąknęła niemrawo, siadając na łóżku. — Dlaczego weekend nie może trwać trzy dni?
Ostrożnie wstała z łóżka, starając się zapamiętać, co wczoraj się dokładnie wydarzyło? Zamrugała oczami i rozejrzała się po pokoju. Na komodzie leżał jej telefon. Zaspana wystrzeliła z łóżka, przewracając na drugą stronę kołdrę i sięgnęła za aparat. Z niedowierzaniem kolejny raz odczytała te dwa słowa. Odpisał. Jej serce zaczęło niezrozumiale szybciej bić, a oddech przyśpieszył. Sasuke naprawdę jej odpisał.
Zjadła szybkie śniadanie, którym okazały się placuszki bananowe i w łazience ogarnęła się do szkoły. Umówiła się z Ino, że przyjedzie razem z Hinatą pod jej dom i razem pojadą do szkoły. Sakura zazdrościła Yamanace, złotego mercedesa, który był prezentem na szesnaste urodziny. Chociaż rodziców Sakury było stać na samochód, uważali, że szesnaście lat to zbyt młody wiek, aby zasiąść za kierownicą. Może mieli racje?
Na twarz nałożyła krem BB i pociągnęła rzęsy tuszem. W porównaniu do Ino wyglądała stonowanie i skromnie. Jednak Hinata także była zwolenniczką naturalności, więc nie została osamotniona.
— Możesz wyjść z domu? — usłyszała głos przyjaciółki w słuchawce.
— Biorę plecak i jestem — odpowiedziała i rozłączyła się. Wsadziła telefon do kieszonki i szybko zeszła po schodkach. — Mamo wychodzę do szkoły!
Od urodzenia były najlepszymi przyjaciółkami. Zawsze trzymały się w trójkę i miały do siebie zaufanie. Ich matki znały się ze studiów, więc często w dzieciństwie spędzały razem wakacje.
— Wreszcie jesteś! — Ino nie ukrywała oburzenia, spoglądając na samochodowy zegarek. — Pierwszy raz widzę cię w spódnicy.
— Musiałam się przebrać, spodnie od mundurka poplamiłam sosem malinowym.
Sakura usiadła na tylnych siedzeniach i pośpiesznie odpisała na wiadomość. Na całe szczęście Ino rzadko spoglądała we wsteczne lusterka, przez co nie zauważyła wkradającego się na blady policzek przyjaciółki rumieniec.
Do Sasuke:
Może się znamy, a może jeszcze nie?
Nie minęła minuta usłyszała odpowiedź, więc pochwyciła dyskretnie telefon i odczytała wiadomość.
Od Sasuke:
Zazwyczaj moje pseudofanki nie zwracają uwagę na dyscyplinę, którą uprawiam.
Jesteś kobietą, czy mężczyzną?
Przygryzła wargę, czując po chwili metaliczny posmak w ustach. Kiedy zajechały na szkolny parking, pośpiesznie wysiadła z samochodu. Zazwyczaj rozglądała się, by nikogo nie uderzyć, tym razem rozkojarzona była wiadomością od chłopaka. Otworzyła szybko drzwi i wysiadła. Wzięła do ręki plecak i skierowała się w stronę szkoły. Niestety mocno w coś uderzyła.
— Nic ci nie jest?
Zamarła obserwując swoją przeszkodę. Czarne tęczówki przeszywały jej wnętrze. W ręku Sasuke trzymał telefon. Sakura starała się opanować drżące ręce.
— Przepraszam, nie zauważyłam.
— Chyba ja powinienem przeprosić — podrapał się wolną dłonią po głowie. — Zapatrzyłem się w telefon.
— Sakura idziesz? — Głos Ino przebijał się przez huczący szum w głowie, a Sakura dziękowała bogom, że przyjaciółka wkroczyła do akcji. W końcu dość dziwnym zjawiskiem było patrzenie na Sasuke. Zwłaszcza, że zawstydzona nie potrafiła się więcej odezwać.
Dzisiaj był pierwszy dzień szkoły i każdy uczeń miał dostać indywidualny harmonogram zajęć. Co roku przyjaciółki uczęszczały na te same zajęcia, więc Sakura była spokojna o towarzystwo na lekcjach. Zdziwiła się widząc Uchihę wchodzącego do tej samej sali. Pierwszą lekcją była matematyka.
Od Autorki: Cześć i czołem! Opowiadanie z którym przychodzę, miało przez niewielki okres czasu swoje pięć minut. Jednak postanowiłam tutaj ukazać Wam tą historię i dalsze losy bohaterów. ^.^
Taka nastoletnia miłość... Aż miło się to będzie czytało! Tym bardziej że bardzo mi się podoba Sakura w twoim wykonaniu c:
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że Sasuke muuuusi mieć naprawdę bogatą rodzinę! Też tak chce :D
Bardzo tęsknie do tych czasów. A jestem już takaa staraa :c
UsuńWiesz co? Ja cię uduszę. Doskonale pamiętam, że ta historia miała swój blog, który zniknął przyprawiając mnie o zawał. A tu co? Proszę bardzo. Znalazłam ją tutaj xD
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeżyję powrót do szkolnych, nastoletnich dram ale jestem ciekawa jak wykorzystasz moją ukochaną siatkówkę :D No i nie bez znaczenia jest też mój ulubiony paring xD
Upsi :x
UsuńTo opowiadanie miało pozostać już na zawsze w czeluściach folderowych opowiadań. Jednak po namowie Talon stwierdziłam, że idealnie pasuje na publikacje na tym blogu :)
Jestem związania od dziesiątego roku życia z siatkówką, więc baaaaardzo duży okres czasu. W sumie prawie całe życie, a już na pewno więcej niż pół tego życia. Od strony technicznej nie będzie problemu, gorzej ze scenami, które nie wiem, czy będą zachęcały do pozostania.
P.S. Jednak się cieszę, że oprócz mnie i Talon, ktoś także uwielbia ten sport <3