Twój Tytuł
Unravel • the • freedom
Slide 1

Starstruck 11

Niedziela • 21.04.2024 • K. & Chingyu
Slide 2

Niszczyciel 12

Poniedziałek • 22.04.2024 • K.
Slide 3

One Shot • Peeta x Katniss

Środa • 24.04.2024 • Chingyu
Slide 4

Wszystkie jej imiona 35

Piątek • 26.04.2024 • AnnFlo

28 czerwca 2021

Przeciwnik

 


Sett || League of Legends


Wzdycham, gdy kolejne rozszarpane ciało upada na ziemię. Publiczność nie wiwatuje. Walka nie była warta obejrzenia. Wstaję z miejsca i zeskakuję na arenę, aby przyjrzeć się bliżej nieboszczykowi. Młody chłopak, dzierżący w dłoni łuk większy niż on sam, nie żyje.
— Pozbądźcie się tego ciała — mówię ostro do sługów. 
Biorą martwe ciało, nieczule chwytając je za ręce oraz nogi. Widownia zaczyna krzyczeć. Uśmiecham się pod nosem i wystawiam w ich kierunku zaciśniętą pięść. 
— Kto chce się ze mną zmierzyć? — pytam podjarany własnym pomysłem.
Pragnę rozlewu krwi. Nikt się jednak nie zgłasza. 
Boją się. 
Arena w dalszym ciągu milczy, lecz nagle przerywa tę ciszę, krzyk. Podnoszę wzrok w stronę hałasu i widzę małego chłopca. Po jego policzkach płyną łzy. Prawdopodobnie syn zmarłego. 
— Chodź — zwracam się do dziecka. Patrzy na mnie z nienawiścią.
Widzę jak publiczność zaczyna stawiać zakłady. Pewnie zastanawiają się czy odbędzie się walka między mną, a małolatem. Prycham, zdając sobie sprawę, że ludzie areny chcą krwawej walki, której nigdy jeszcze nie było. Sam chcę im ją dać. 
— Pomścij ojca — mówię do niego. 
Chłopiec schodzi z trybun na scenę. Nie czuje strachu. Kieruje nim nienawiść. Ale nie zdejmuję kastetów z pięści. Młodzieniec chce umrzeć z honorem. 
Nie ma szans na wygraną. Wie o tym doskonale, lepiej niż ktokolwiek inny. 
— Nienawidź mnie — szepczę. 
— Jak mogliście go od tak zabić i bezcześcić jego zwłoki! — warczy wściekły. 
Wzdycham, patrząc na niego z góry. 
— Ile masz lat?
— Siedem. 
— Giń z honorem — mówię, po czym uderzam go w podbródek. 
Sparaliżowane ciało chłopaka leci w górę, a z jego ust wydobywa się odrobina krwi. Jest zaskoczony brutalnością z jaką go atakuję, ale nie płacze. Widzę na jego buzi uśmiech. 
Przynajmniej on zostanie zamordowany, pozostawiając dobre imię po sobie, a także, ratując złą renomę ojca.
Zadaję drugie, lecz ostatnie uderzenie. Kastety wbijają się w jego żebra, łamiąc je boleśnie.
Chłopiec umiera, a widownia zaczyna oklaskiwać zwycięzcę. 
— Hazardziści — mruczę do siebie, patrząc na tłum, a chwilę później na zwłoki dziecka. — Pamiętaj, nie warto ginąć za ojców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥