Twój Tytuł
Unravel • the • freedom
Slide 1

Starstruck 11

Niedziela • 21.04.2024 • K. & Chingyu
Slide 2

Niszczyciel 12

Poniedziałek • 22.04.2024 • K.
Slide 3

One Shot • Peeta x Katniss

Środa • 24.04.2024 • Chingyu
Slide 4

Wszystkie jej imiona 35

Piątek • 26.04.2024 • AnnFlo

2 marca 2019

Unikanie




Marco x Jean || Shingeki no Kyojin

Nie widziałem cię już od paru dni. Miałem wrażenie, że coś się między nami popsuło, że zrobiłem coś co niezbyt ci się spodobało lub po prostu... porzuciłeś mnie, zostawiając bez jakiegokolwiek racjonalnego wytłumaczenia.
Wiedziałem, że nie byłeś taki, ale szczerze? Znaliśmy niecały rok, w tym czasie mogłeś grać, ukrywać swoją prawdziwą twarz, śmiać się ze mnie... jak inni.
Nie chciałem byś był taki sam jak ci wszyscy ludzie co widzą mnie i pierwsze słowo jakie wpada im do głowy to: ohyda. Przecież tyle razy powtarzałeś mi jak bardzo uwielbiasz moje piegi czy tą niezbyt modną, wręcz odpychającą fryzurę. Obiecałeś, że będziesz mi to powtarzał każdego dnia, a tym czasem...
Ciebie tu nie ma...
Naprawdę mnie zostawiłeś?
Pokiwałem przeciwnie głową, by wyzbyć się tych głupich myśli.
Przecież nie byłeś taką osobą. Co prawda śmiałeś się z głupich rzeczy, byłeś aż nazbyt zboczony, ostatnio zacząłeś nawet więcej pić i być bardziej szczery przez co wszyscy dowiedzieli się o naszej zażyłej relacji...
Ale gdy następnego dnia dowiedziałeś się o tym, że sam wyjawiłeś prawdę — uśmiechnąłeś się szeroko, objąłeś mnie ramieniem i ucałowałeś w czoło mówiąc: Nareszcie nie musimy ukrywać naszych uczuć.
Pomyślałem wtedy, że jesteś debilem.
Debilem do kwadratu.
W każdej chwili nasi przyjaciele mogli odwrócić się do nas plecami, obawiając się naszej inności, ale ty wydawałeś się jakbyś miał to w głębokim poważaniu. Na szczęście nikomu to nie przeszkadzało, a ty upiłeś się tego samego dnia z Erenem, by uczcić naszą miłość.
Musiałem cię nieść zalanego w trzy trupy do naszego pokoju i to wtedy wyznałeś, że chciałbyś to ze mną zrobić... Odmówiłem ci wtedy, bo nie chciałem kochać się z tobą gdy byłeś w takim stanie. Chciałem by stosunek odbył się w sytuacji romantycznej oraz gdy oboje bylibyśmy tego w pełni świadomi. A upojenie alkoholowe stanowiło właśnie niedyspozycję racjonalnego myślenia. Na szczęście coś wymruczałeś jedynie pod nosem i poszedłeś spać.
Jednak następnego dnia obudziłeś się wkurzony i choć myślałem, że było to wywołane tak zwanym porannym kacem, to byłem w błędzie. Uświadomiłeś mi to w momencie, gdy podszedłem do ciebie na obiedzie i od tak przeszedłeś do innego stolika byleby tylko nie siedzieć ze mną.
Po raz pierwszy poczułem jak przez ciebie zakuło mnie serce.
Przez resztę dnia znajomi próbowali odezwać się do mnie, ale ja nie potrafiłem im nawet odpowiedzieć, bo w głowie ciągle miałem tylko twoją zdenerwowaną twarz. Zrobiłem coś złego, lecz nie do końca wiedziałem co...
Byłeś zły o to, że nie chciałem się z tobą kochać?
Przecież to jasne, iż chciałbym to z tobą zrobić, ale nie chciałem robić tego bez twojego trzeźwego pozwolenia. Mógłbyś później być na mnie zły, że cię wykorzystałem... A nie chciałem zostać przez ciebie oskarżony o tak okrutny czyn.
Chyba nawet przez chwilę zawahałem się czy mógłbym ci zaufać...
Może powinienem?
Może powinienem wykorzystać twój stan i po prostu kochać się z tobą?
Ale pomyślałem, że chciałbyś zapamiętać nasz wspólny pierwszy raz, że chciałbyś... Sam doprowadzić do takiego zbliżenia... trzeźwy...
Myliłem się?
Może dzięki temu czułeś się pewniejszy... bardziej zdecydowany?
W sumie to przeze mnie zaczęliśmy ze sobą chodzić. Zakochałem się w tobie, a po wyjawieniu swoich uczuć postanowiłeś dać mi szansę... Byłem wtedy taki szczęśliwy i wydawało mi się, że ty też...
Jednak czy wtedy kłamałeś?
Twoje unikanie mojej osoby tylko utwierdziło mnie w tym, że może tak naprawdę tylko dobrze się bawiłeś, a dalsze bycie ze mną mogło cię odtrącać, obrzydzać. Te wszystkie przyjemne chwile, które razem spędziliśmy w tym momencie były pewnie nic nie wartymi wspomnieniami o których pewnie zdążyłeś już zapomnieć.
Ale ja nie potrafiłem...
Te wszystkie chwile w których mnie całowałeś, dotykałeś... były niepowtarzalne.
Po dzień dzisiejszy pamiętam jak ten jeden raz powiedziałeś mi, że mnie kochasz...
Po usłyszeniu tego wyznania nie potrafiłem wstrzymać swojej radości, która emanowała ze mnie w każdy możliwy sposób. Uśmiechałam się jak przysłowiowy głupek do sera w nawet najdziwniejszych momentach. Ten stan trwał naprawdę długo, jednak widocznie popełniłem błąd, bo przecież nikim ważnym dla ciebie nie byłem, czyż nie?
Tylko takim chwilowym... hm... Zapełniaczem wolnego czasu?
Ciężko mi było żyć z tą myślą, ale czas powoli leciał dalej, a ja musiałem zacząć istnieć bez ciebie u swego boku... Choć było to ciężkie i często miałem myśli by po prostu skończyć ze sobą, bo nie potrafiłem być szczęśliwy, gdy ciebie nie było.
Aż pewnego dnia stanąłeś przede mną uśmiechnięty od ucha do ucha z bukietem słoneczników. Nie wiedziałem za bardzo co powiedzieć. W tym momencie w głowie przenikało mi milion możliwych scenariuszy, lecz żaden nie potrafił wyjaśnić twojego niejasnego dla mnie w tej chwili zachowania.
Co to wszystko miało znaczyć?
Co chciałeś osiągnąć?
Nie potrafiłem się w pierwszej chwili uśmiechnąć, ale gdy krzyknąłeś na cały głos jak bardzo mnie kochasz, objąłeś ramieniem oraz podarowałeś kwiaty już nie mogłem ukryć swojej radości.
Tak długo musiałem na ciebie czekać i choć chciałem wiedzieć o co tak właściwie ci chodziło ugryzłem się w język stwierdzając, że kiedyś na pewno nadejdzie taki moment iż sam będziesz chciał mi wszystko wyjawić.
Teraz nie musiałeś się spieszyć, bo ważne było dla mnie to, że znów mogłem cię mieć przy sobie.
Po raz kolejny miałem możliwość pocałowania twoich ponętnych, krzyczących o dotyk, ust. Nie opierałeś się. Zamiast tego odwzajemniłeś pieszczotę z niewiarygodną czułością, jakbyś chciał przekazać mi w ten sposób wszystkie uczucie jakie do tej pory ukrywałeś.
Byłem w siódmym niebie.
Od dawna pragnąłem, by między nami znowu było tak dobrze jak było zanim nieoczekiwanie zacząłeś mnie unikać. Ale na szczęście pozytywnie mnie zaskoczyłeś.
Jakbyś kochał mnie bardziej niż wcześniej.
Nie chciałem jednak za długo zawracać sobie głowę swoimi podejrzeniami, które czasem aż za bardzo wykraczały poza moralne możliwości. Tym za kogo przez moment cię uważałem, wcale nie byłeś.
Jean, ty, to byłeś ty. 
Ty nie potrafiłbyś mnie skrzywdzić, a bynajmniej nie w tak okrutnych sposób, bo twoje ucieczki przed moją osobą były wręcz nie do zniesienia.
Ale po pewnym czasie postanowiłeś mi się wytłumaczyć.
W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć w to co mi wyznałeś.
Z moich oczu popłynęły łzy.
Łzy radości oraz szczęścia, bo jeszcze nikt nie chciał o mnie zawalczyć w ten sposób.
Po usłyszeniu prawdy zrozumiałem, że byłeś dla mnie tym jedynym, a ty starałeś się w każdy możliwy sposób, aby tylko mi to udowodnić.



1 komentarz:

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥