Chciał wszystko wytłumaczyć dziewczynie, która od niedawna naprawdę zaczęła mu się podobać. Już tydzień temu miał zamiar "zerwać" z Hoshiro, która niemal natychmiast zaczęła go szantażować kłamstwem. Tylko z tego powodu wciąż to ciągnął, ale teraz, kiedy Choji wybaczył mu i miał możliwość wytłumaczenia blondynce co tak naprawdę czuł, było mu wszystko jedno, czy Karui nakłamie, czy też nie.
Po dziesięciu minutach stał przed odpowiednim blokiem i wzdychając głośno, wszedł do budynku. Był nieco obskurny, czasami obok jego nogi przelatywały myszy oraz szczury. Był zły na siebie, że pozwolił by dziewczyna mieszkała w takim... Czymś, bo mieszkaniem tego nazwać nie można.
Delikatnie zapukał do znanych sobie drzwi.
— Otwarte! — Ochrypły głos dziewczyny nieco go zdziwił, ale postanowił wejść do środka.
Nim się zorientował leżał na ziemi, a Sabaku mocno go trzymała jakby był jakimś złodziejem. Widząc Shikamaru szybko z niego wstała i kazała wypieprzać.
Chłopak uśmiechnął się i podniósł się.
— Nie mam zamiaru — zaprotestował.
— Weź wyjdź — wysyczała przez zaciśnięte zęby.
— A co jeśli nie?
Dziewczyna wzięła do ręki stojący na szafce wazon i wskazała na niego palcem.
— Zabijesz mnie wazonem? — Zaśmiał się cicho, a ona przygryzła dolną wargę. Może i nie był to przemyślany, dobry plan, ale jednak jakiś był, prawda?
— Spieprzaj.
Blondynka machnęła ręką w której trzymała szklaną rzecz. Robiła to całkowicie na oślep, ponieważ po jej policzkach spływały łzy. Shikamaru zszokował ten widok, ale próbował nie zwracać na to uwagi, bo musi jej wszystko wytłumaczyć.
— Spieprzaj, ty kłamco! — krzyknęła wściekła i rzuciła wazonem w jego stronę.
Cudem udało mu się uniknąć lecącej broni. Kątem oka spojrzał na Sabaku, która ocierała łzy. Po chwili stała tuż przed nim zdeterminowana oraz wściekła Temari, którą polubił. Tak, on uwielbiał to, że miała nad nim dominację, chociaż sam również chciał czuć się lepszy od niej.
Spokojnym krokiem podszedł do niej i położył na jej policzkach swoje dłonie. Pochylił się nad jej twarzą i złożył delikatny pocałunek na jej słodkich ustach. Na początku nie chciała go odwzajemnić, ale w końcu poddała się jego czułościom.
Po krótkiej chwili opanowała się i mocno odepchnęła go od siebie dotykając swoich ust z wielkim rumieńcem na twarzy. Nie powinna się mu tak łatwo poddać, powinna dalej na niego wrzeszczeć, rzucać czym tylko popadnie. Uderzyła pięścią w szafkę, a później syknęła przez ból jaki poczuła.
— Ach ty Temari jesteś taka niegrzeczna — zaśmiał się wesoło Nara i uchwycił jej dłoń.
— Puść mnie lepiej.
Wyrwała się i zrobiła naburmuszoną minę.
— Ja... — szepnął cicho spuszczając głowę. — Ja przepraszam za to wszystko. Przepraszam cię za to co wynikło z Karui. Mogę ci zagwarantować, że to nie to co myślisz, nie kocham jej, a ona nie kocha mnie. Chcę ci to wszystko wytłumaczyć. Zacznę więc od tego, że Hoshiro cholernie, ale to cholernie podoba się Choji'emu. Pamiętasz, który to nie? Mój najlepszy przyjaciel. Ale pomijając ten fakt... Karui poprosiła mnie o to bym udawał jej chłopaka, by Choji nie zawracał jej dupy swoimi uczuciami. Zgodziłem się, ale nie po to by ją wykorzystać, czy coś. Chciałem mu pokazać w ten sposób, że ta dziewczyna nie jest warta jego uczuć... Przepraszam, że w tym planie i ty ucierpiałaś, nie chciałem tego... Ale jak zawsze coś musiałem spierdolić. Przepraszam Temari, naprawdę...
Blondynka uśmiechnęła się szeroko, po czym uderzyła go z liścia.
— Jesteś idiotą — mruknęła niezadowolona.
Tym razem to Nara uśmiechnął się. Wiedział, że ukochana właśnie mu wybaczyła. Był z tego powodu naprawdę szczęśliwy, ale przecież jej tego nie pokaże.
❧❧❧
W momencie, gdy Hinata chciała powiedzieć coś ważnego weszła pielęgniarka i kazała wyjść jego przyjaciółce. Dowiedział się wówczas, że jego prawa ręka jest w naprawdę złym stanie i jeśli nie przeprowadzą natychmiastowej operacji będzie mógł ją nawet stracić. Wiadomość strasznie go zszokowała, ale postanowił, że przed nikim nie pokaże swojego strachu.
Uzumaki spokojnie leżał na szpitalnym łóżku, kiedy do jego sali weszła zapłakana matka oraz smutny ojciec.
Hinata i tak czuje się bardzo winna..., pomyślał zaciskając lewą dłoń na prześcieradle.
— Proszę, aby nie informować o tym nikogo oprócz ojca i matki — mruknął niezadowolony patrząc jednocześnie na rodziców. — Nie chcę by inni martwili się o mnie. Widzieliście chyba w jakim stanie jest Hinata, prawda? Muszę też pomyśleć o niej. Jeśli ja załamię się z powodu mojej ręki, ona popadnie w ciężką depresję, bo przejmuje się nie swoimi sprawami bardziej niż inni.
— Powinna wiedzieć... — wymruczała czerwonowłosa siadając na krześle. — Przecież to przez nią...
— Kushina... — Minato najwyraźniej rozumiał uczucia swojego syna. — Powinnaś zrozumieć decyzję Naruto.
— Ale dlaczego akurat moje dziecko... — jęknęła wtulając się w męża, który w porównaniu do ukochanej wierzył w to, że blondyn będzie w pełni zdrowy i nic wielkiego, oprócz częstego bólu w ręce, się nie zmieni.
Dziewiętnastolatek zaczął się wesoło śmiać, co wywołało u jego rodziców lekkie zdziwienie. Kiedy tylko oboje przenieśli na niego swój wzrok chłopak przybrał poważną minę i zacisnął mocno lewą pięść.
— Mogę wam przysiąc. Co by się nie stało. Nie porzucę swoich marzeń i nie przestanę być informatykiem kochającym sport w którym jestem naprawdę dobry. Mamo, wciąż będziesz mogła się mną chwalić swoim przyjaciółkom, a ty ojcze... Będziesz mógł mówić "Ha, to mój syn.". Pokażę wam... Nie poddam się przez jakąś pieprzoną rękę! Zostanę tym kim chcę zostać! — krzyknął blondyn szczerząc się od ucha do ucha.
Małżeństwo nie czekając na dalsze słowa swojej pociechy wtulili się w niego. Czerwonowłosa rozpłakała się jak małe dziecko. Była w stu procentach pewna, że to jej syn, przecież ona też się nie poddawała. Była z niego taka dumna.
–Ała... — jęknął Naruto, kiedy granatowooka ścisnęła jego dłoń.
— Drugiej ręce coś się stanie, to mogę ci przyrzec... Urwę ci ją — syknęła wściekła, a jej oczy świeciły dziwnym blaskiem.
Blondyni spojrzeli na nią przerażeni.
— Mamo...
— Kochanie...
— Tobie też urwę, Minato!
— Dlaczego mi?!
— Bo go zrobiłeś!
— Razem chyba go zrobiliśmy, nieprawdaż?!
Uzumaki patrzył to na mamę, to na tatę, zastanawiając się skąd oni biorą takie denne tematy do kłótni. Kątem oka zauważył, że drzwi są lekko uchylone, a przez małą szparkę, patrzy na nich Hinata. Rozkazał rodzicom wyjść, ale nim ci wyszli, do jego pomieszczenia wszedł lekarz.
— Na salę, młodzieńcze.
❧❧❧
Siedzieli już dobre cztery godziny przed salą operacyjną nerwowo wyczekując zakończenia dzisiejszej operacji prawej ręki Naruto. Oprócz najbliższej rodziny blondyna byli tu również Hinata, Sasuke oraz Shikamaru, który dowiedziawszy się o jego stanie postanowił być przy nim duchem.
W końcu zza drzwi wyszła dyrektorka liceum, a zarazem jedna z najlepszych lekarek w Konoha. Jakimś cudem potrafiła pogodzić te dwie prace, ale na nieszczęście nie miała swojego życia prywatnego. Z tego powodu była też bardzo szanowana, nawet jeśli czasami zachowywała się naprawdę dziecinnie.
— Hyuga Hinata — wymówiła imię granatowowłosej, zamknęła drzwi i wyrzuciła gumowe rękawiczki do pobliskiego kosza na śmieci. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. — Uzumaki Naruto cię woła.
Zdziwiona dziewczyna wstała ze swojego miejsca, ale nim poszła do ukochanego, chwyciła kobietę za ręce i rozpłakała się jak małe dziecko.
— C-Czy wszystko...?
— Ten dureń potrafi wywołać tyle emocji! Ach, udało się. Naruto będzie w pełni sprawny, nie macie się o co martwić! — zaśmiała się eksponując nieco swoje ciało. — A teraz! Leć do swojego chłopaka!
— A-Ale... — Już chciała zaprzeczyć słowom dyrektorki, ale tylko uśmiechnęła się lekko. Spodobało jej się to określenie.
Wyminęła kobietę, a następnie skierowała się w stronę sali pooperacyjnej. Zastanawiało ją tylko to czego blondyn chce od niej. Powinien przecież najpierw poprosić swoich rodziców, albo przynajmniej Sasuke... A nie ją.
Granatowowłosa nieśmiało zapukała do drzwi słysząc wesołe "Proszę". Nacisnęła na klamkę i po chwili pojawiła się w sali.
Widok Naruto z prawą ręką w bandażach wywołał w niej poczucie winy, ale nie rozpłakała się. Musiała być silna, dla niego.
— Chodź tutaj.
Blondyn ruchem głowy wskazał jej krzesło, które znajdowało się tuż przy jego łóżku. Dziewczyna oczywiście usiadła na nim, ale nie potrafiła spojrzeć Naruto w oczy i wydobyć z siebie chociażby jednego słowa. Była w szoku, była szczęśliwa...
— Co chciałaś mi powiedzieć, Hinata? — Zapytał prosto z mostu, a Hyugą przygryzła dolną wargę.
Nie odpowiedziała mu.
Zamiast tego delikatnie objęła zabandażowaną dłoń, podniosła ją na wysokość swoich piersi i zaczęła gładzić. Uzumaki widział jak po jej policzkach spływają łzy. Zrobiło mu się z tego powodu niezwykle przykro. Wiedział, że to przez niego... Nie chciał by płakała...
— Hinata... — wyszeptał cicho.
Dziewczyna przyłożyła jego rękę do swojej piersi, na wysokości jej serca. Chciała, aby poczuł jak bardzo jej ono bije.
Co na to Naruto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥