Hinata również zdążyła dojść do swojego pokoju, który dzieliła ze swoją przyjaciółką, Sakurą. Weszła do środka, jednak widok jaki tam zastała, nieco ją zaskoczył, otóż Sakura siedziała na łóżku wtulona do kolegi z równoległej klasy, a tym samym chłopaka jednej z przyjaciółek, Sai'a Nakane.
— Och... P-Przepraszam... C-Chyba wam w czymś p-przeszkodziłam — jęknęła, stawiając krok w tył, ale wtedy różowowłosa podniosła swoją głowę do góry. Płakała, więc Hyuga, niewiele myśląc, podbiegła do niej zmartwiona. — Co się dzieje, Sakura-san?
— Ja was zostawię.
Artysta opuścił ich pokój, a Hinata usiadła na jego miejscu, przytulając do siebie przyjaciółkę.
— Sakura-san, co się dzieje? — powtórzyła swoje pytanie.
— Hinata... Dziwię się tobie, że wytrzymujesz już trzynaście lat, kochając Naruto — mruknęła zielonooka i wskazała na swój telefon. Granatowowłosa niemal natychmiast zrozumiała, o kogo chodzi przyjaciółce. — Znam Sasuke już od podstawówki, w gimnazjum nie zwracałam na niego uwagi, ale teraz? Zakochałam się w nim, a on mnie odtrąca, nie lubi mnie.
— Nie przesadzasz trochę? — szepnęła, gładząc delikatnie jej głowę.
Dziewczyny nie zdołały ze sobą więcej porozmawiać, ponieważ do pokoju wszedł obiekt westchnień zapłakanej Haruno. Chłopak westchnął głośno, kiedy zobaczył twarz przyjaciółki.
— Hinata, zostawisz nas samych? — Zapytał, nie patrząc na nie. Na jego policzkach widniał rumieniec.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się do Sakury, a następnie kiwnęła lekko głową, wychodząc z pomieszczenia.
Zamykając pokój, nie potrafiła powstrzymać swojego chichotu. Może będą razem i Naruto w końcu się podda? W głębi serca miała taką nadzieję, ale też było jej cholernie wstyd, że w ogóle tak pomyślała.
Kochała Uzumaki'ego całym sercem, nawet gdy miał swoją drugą połówkę, czuła do niego najżywsze i najpiękniejsze uczucie, jednak co do dziewczyn... Nienawidziła ich, doskonale wiedziała, że to źle, ale co mogła zrobić? Nie chciała aby był z inną, chciała aby był z nią. To samolubne, racja, dlatego tak bardzo ją to bolało.
Odwróciła się w prawą stronę, gdzie dobił ją swoim cielskiem jej kolega z klasy, Kiba Inuzuka, u boku którego kroczył na czterech łapach jego najlepszy przyjaciel, Akamaru. Tak, chłopak przyjaźnił się z psem, ale tego zwierzaka każdy kochał. No, może nie każdy, Shion w cholerę się go bała.
— Kiba-kun, co tutaj robisz? — zapytała głupio. Co mógł robić?
— Nie wiem, czy zauważyłaś, ale tu mieszkam, głuptasie — zaśmiał się wesoło. Uwielbiał ją tak nazywać, bo wtedy dziewczyna tak słodko się rumieniła.
— Ale... Mi chodzi... N-No, że na naszym p-piętrze... — wydukała, odwracając głowę w innym kierunku, spaliła buraka.
— Ano wiesz. Słyszałem, że są tu niezłe dupy, a więc wiesz — uśmiechnął się szatańsko i poruszył znacząco brwiami, na co Hinata cicho się zaśmiała. — Czuję się samotny, no... Musisz mi to wybaczyć, ale chcę mieć w końcu dziewczynę.
— Sugerujesz coś, Kiba-kun? — zapytała granatowowłosa, zakrywając swoje usta ręką. Zrobiła się nieco różowa na twarzy, bo nie lubiła słuchać tego, jak przyjaciel się do niej przystawia.
— Żartuje, Hinata, nie bierz mnie za jakiegoś zboczeńca, błagam cię.
Dziewczyna jeszcze raz cichutko zachichotała, kiedy nagle poczuła czyjś uścisk na swoim barku. Drgnęła prawie niezauważalnie i odwróciła się. Przed nią stał uśmiechnięty od ucha do ucha Naruto.
— N-Naruto-kun — zaczerwieniła się dosyć mocno, patrząc na jego twarz swoimi ślicznymi, białymi oczkami.
— To ja was zostawię samych — mruknął Kiba, oddalając się od przyjaciół. Mimo iż Hinata mu się podobała, to nie chciał przeszkadzać im w rozmowie.
Uzumaki znów dotknął jej czoła i westchnął teatralnie.
— Mówiłem ci, żebyś jechała do lekarza. Mam zabrać cię tam siłą? — W jego głosie dało się usłyszeć nutkę śmiechu, ale i troski.
Jejku, niech on przestanie mówić w ten sposób, bo dziewczyna nie wie, co z sobą zrobi, chyba ucieknie, a jeśli nie to, to pewnie znów zemdleje. Porażka... Ona nie chciała już przy nim mdleć!
— N-Nie, myślę, że jest wszystko d-dobrze — wydusiła z siebie z lekkim uśmiechem.
Naruto ściągnął ze swojego ciała czarną bluzę na zamek i powoli założył ją na zdezorientowaną Hyugę, która patrzyła na jego skupioną twarz. Gdy zapiął swoje ubranie do końca, spojrzał w jej oczy. Boże, jaka ona była słodka. Uśmiechnął się lekko i pochylił nad nią, jakby chciał ją pocałować.
Hyuga z jego punktu widzenia wyglądała jednocześnie słodko i bardzo seksownie. Bluza była tak długa, że zasłaniała jej połowę ud, przez co nie było widać jej krótkich spodenek. Każdy chłopak, który by ją teraz zobaczył, chyba skupiłby swój wzrok na jej małych nóżkach.
— D-Dziękuję... — Wyszeptała cicho, odsuwając się od niego.
— Chodź, zrobię ci ciepłej herbaty, zimno jest — znów się uśmiechnął.
Hinata kiwnęła lekko głową i złączyła razem swoje dłonie. Zawsze tak robiła, kiedy chłopak był w jej pobliżu. W drodze do wspólnej kuchni znajdującej się na drugim piętrze Uzumaki opowiadał zaciekawionej dziewczynie o swojej rodzinie jak i o nauce. Hyuga chciała mu się przyznać, że ma problem z matematyką i zapytać czy mógłby jej ją wytłumaczyć, ale usłyszeli krzyki dochodzące z pomieszczenia do którego zmierzali.
Weszli do środka, gdzie zastali niewiarygodnie zaskakującą scenę. Dokładniej mówiąc, znudzony Shikamaru słuchał krzyków załamanego Choji'ego, który trzymał w ręce nóż. Naruto kątem oka spojrzał na Hinatę, a następnie wyrwał niebezpieczną broń z dłoni przyjaciela i przytrzymał go mocno.
— Puść mnie, ty pojebie niemyty! — Krzyknął na cały głos grubszy chłopak.
— Co się dzieje?! — Zapytał zaskoczony blondyn.
— Nienawidzę cię, Shikamaru! — Dodał Akimichi, nie zwracając większej uwagi na chłopaka, który próbował go jakoś powstrzymać. Szok, jaki wywarł na dopiero co przybyłych osobach, był tak wielki, że obydwoje stanęli w bezruchu. Dwójka chłopaków, najlepszych przyjaciół, którzy dotąd zawsze trzymali się razem, teraz patrzyli na siebie jak na wrogów, a przynajmniej jeden z nich.
— Yah, co wam się dzieje? — Zapytał Naruto po raz kolejny, ale znów nie dostał odpowiedzi. Zamiast tego Choji wyrwał się z jego uścisku i podszedł do drzwi.
— Zapytaj tego drania — powiedział, po czym wyszedł.
Niemal natychmiast Hinata jak i Uzumaki podeszli do wnerwionego Shikamaru, który niby spokojnie pił kawę. W jego środku toczyła się cholerna walka. Co z niego za przyjaciel? Akimichi miał prawo się tak wściec, nie dziwił mu się.
— Kurwa, co się dzieje, Shikamaru?! — Krzyknął zaskoczony blondyn, łapiąc go za fraki. — Coś ty mu, do jasnej cholery, zrobił?!
— Myślisz, że nie wiem, że to złe, co zrobiłem?!
— A co zrobiłeś?! — Kłótnia między nimi dalej się rozgrywała.
— Jestem z dziewczyną, którą bardzo kocha! — Wysyczał przez zęby, a pozostali spojrzeli na niego zaskoczeni. On i Karui? Przecież nigdy wcześniej nie wspominał, że ów dziewczyna mu się podoba, a Choji powtarzał to niemal cały czas.
— Dlaczego? — do rozmowy wtrąciła się Hinata, na którą spojrzał Nara.
— Widzisz... Przyszła do mnie dzisiaj i pytała czy będę z nią, bo ma dosyć Choji'ego... Na początku nie chciałem się zgodzić, bo co ze mnie byłby za przyjaciel, gdybym odebrał dziewczynę swojemu najlepszemu kumplowi, z którym znamy się od małego? Uznacie mnie za debila, ale w końcu się zgodziłem... — powiedział, patrząc w innym kierunku. Czuł, że uścisk Naruto jeszcze bardziej się wzmocnił. Pewnie zaraz dostanie w łeb, ale chyba nawet tego oczekiwał.
—– Dlaczego zrobiłeś to swojemu najlepszemu przyjacielowi?! Kurwa, no!
— Zrobił to, aby Choji więcej na nią nie patrzył i aby dał sobie z nią spokój, Naruto-kun — wyszeptała dziewczyna, a ci spojrzeli na nią zaskoczeni.
— S-Skąd wiesz? — zapytał brunet, a ona westchnęła, nie odpowiadając. Zresztą, co za różnica czy powie, czy nie?
Uzumaki w końcu go puścił. Dobrze, że była tutaj Hinata, bo inaczej Shikamaru już dawno wylądowałby w szpitalu za to, co zrobił brunetowi.
— Odechciało mi się tu być. Hinata idziemy? — zapytał, a dziewczyna kiwnęła ruchem głowy.
— Shikamaru-kun przemyśl to... — dodała.
Obydwoje wyszli z pomieszczenia. To spotkanie nie było miłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥