16 lutego 2019

Dylemat – Rozdział 31



Naruto x Hinata || Naruto

— Hinata! — Po raz kolejny krzyknął przestraszony szybko ruszając w stronę koleżanki. — Matko nic ci nie jest? Wszystko jest z tobą dobrze, Hinata? Boli cię coś?
— C-Co? — jęknęła, kiedy zaczęła sobie wszystko przypominać. — Ja... Nie... Przepraszam, wszystko jest dobrze, trochę tyłek mnie boli...
— Nie chcę wiedzieć co robiliście w nocy — jęknęła czerwonowłosa.
— Mamo — tym razem to Naruto jęknął załamany zboczonymi tekstami swojej rodzicielki, a jego koleżanka dopiero teraz ją zauważyła.
— Ach, dzień d-dobry, pani Uzumaki — szybko wstała kłaniając się przed kobietą, która zaśmiała się na jej widok. Była taka zabawna, polubiła ją już dawno temu.
— Zaraz macie być w kuchni, musimy o czymś porozmawiać — szepnęła z lekkim podekscytowanie, co wywołało u jej syna mieszane uczucia.
— Dobra... — odpowiedział jej na to.
— No to ja mykam, a ty jej daj jakieś normalne ubrania do przebrania, a nie tę starą bluzę — zaśmiała się wesoło pozostawiając ich samych.
— Przepraszam cię za nią, nigdy wcześniej żadna dziewczyna nie spała u mnie w domu, ze mną w jednym łóżku i jest trochę tym podekscytowana — zaśmiał się żenująco i podrapał się z tyłu głowy. Podszedł do szafy i zaczął ją przeszukiwać. Zaraz znalazł duży t-shirt i podał go koleżance. — Ja zostanę tak, nie chce mi się przebierać. Poczekam na ciebie na korytarzu.
— Dobrze... — szepnęła, kiedy ten wyszedł z pomieszczenia.
Po ubraniu się w bluzkę Hinata stanęła przed szafką na której było zdjęcie szczęśliwej rodziny Naruto. Swoim sokolim okiem dziewczyna zauważyła jednak w oczach ukochanego smutek. Wzięła ramkę do ręki, a następnie przejechała końcówką palca po twarzy niskiego blondyna. Nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Chłopak tak bardzo się zmienił odkąd pierwszy raz go widziała, wydoroślał, stał się szczęśliwszy. Przygryzła dolną wargę, a następnie odłożyła zdjęcie na swoje miejsce i wyszła na korytarz, gdzie czekał na nią jej przyjaciel. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, a następnie po krótkim „Prowadź” ruszyła tuż za nim.
Po chwili znaleźli się w kuchni, gdzie na stole były już przyszykowane kanapki specjalnie dla nich przez matkę chłopaka.
— Dzięki mamuś, pójdę odprowadzić Hinatę do jej domu.
Nim oboje ruszyli w stronę drzwi z pożywieniem w ręku, Uzumaki'ego w międzyczasie przechwyciła jego rodzicielka. Patrzyła przez chwilę w jego zaskoczone niebieskie oczy, a następnie zaczęła się szatańsko uśmiechać. Chciała wypytać o relacje jakie łączyły go z granatowowłosą dziewczyną, ale nie zdążyła zadać pierwszego pytania, wyprzedził ją syn.
— Hinata jest tylko przyjaciółką, nikim więcej — zatrzymał się na chwilę wspominając moment z lekcji wychowania fizycznego, kiedy Sasuke prosto z mostu powiedział mu, że ten ją kocha — rozumiesz? Dlatego nie zachowuj się tak dziwnie... Ile razy mam ci mówić, że podoba mi się inna koleżanka?
Blondyn opuścił pomieszczenie nieco zdenerwowany, ale zaraz rozweselił się widząc twarz Hyugi. Zawsze robiło mu się ciepło na sercu, kiedy ją widział.
— To co? Idziemy już do szkoły? W sumie jest siódma, a do ciebie jest pół godziny drogi, prawda? Spóźnimy się na pierwszą lekcję, a później znów wrócimy do akademika. — Dziewczyna posmutniała nieco, ale nie odezwała się ani słowem. — Nie chce mi się iść do szkoły jak chuj.
— Mi też... — mruknęła cicho, a zaraz po tym posłała mu delikatny uśmiech. — Idziemy? — Przytaknął delikatnym ruchem ręki i pomagając jej założyć kurtkę znalazł się niebezpiecznie blisko niej. Na szczęście lub nie, szybko odsunął się od niej.
— Będziesz spała dzisiaj u siebie czy w akademiku? — zapytał Uzumaki zamykając za nią drzwi, którymi właśnie wyszła.
— W sumie to nie wiem... Miałam pójść dzisiaj wieczorem do domu, ale nie wiem czy to wypali...
— Jakby co to mi napisz, dobra? — zapytał puszczając oczko na co ona zarumieniła się.  — Wiesz.. Wieczorem chodzą różni ludzie po Konoha, martwię się o ciebie.
— Ach... Nie musisz, naprawdę. Poradzę sobie.
— To się dopiero okaże. A nie chce by coś ci się stało, bo jesteś moją przyjaciółką i obwiniałbym siebie o to — znów posłał jej swój szczery oraz miły uśmiech przy którym zawsze miękły jej kolana.
— Nie musisz, Naruto-kun... Naprawdę ja sobie poradzę mimo wszystko. Ale dziękuję za twoją troskę, to miłe z twojej strony.
Hinata również się uśmiechnęła. Jej uśmiech jednak stworzył w chłopaku po raz setny to dziwne uczucie, ukłucie. Nie potrafił się odezwać ani jednym słowem, ponieważ zatopił się w jej uśmiechu. Poczuł, że chciałby dotknąć jej warg, pocałować ją.
— C-Chodźmy już — mruknął blondyn odsuwając się od niej.
W drodze do domu granatowowłosej nie odezwali się do siebie ani słowem. Postanowili do niej pójść tylko po to, by ubrała się w coś porządniejszego. Chłopak jednak nie spodziewał się tego co zobaczy w jej domu. Był to bowiem niespodziewany obrazek. Starszy mężczyzna z długimi do pasa brązowymi włosami patrzył na niego z mordem w oczach.
— Kim jesteś młody człowieku? — zapytał poważnie, kiedy w końcu wpuścił ich do środka. Hinata była cała czerwona na twarzy, ponieważ jej ojca nie powinno być dzisiaj w domu. Znów się dziwnie zachowywał i pewnie byłby w stanie odstraszyć Naruto.
Hinata przeprosiła ich twierdząc iż musi iść do swojego pokoju pod pretekstem zapomnianej wcześniej książki. Zostawiła ich sam na sam.
— Kim chciałbyś zostać w przyszłości? — zapytał niespodziewanie co wywołało u blondyna zdziwienie oraz lekkie rozbawienie. No bo po co takiemu mężczyźnie wiedzieć kim jest i kim chciałby być?
— Cóż — zastanowił się przez krótką chwilę, by nie wybuchnąć śmiechem — jestem kolegą pana córki z klasy. Syn moich rodziców i brat mojego rodzeństwa. Jestem najmłodszy jeśli chciałby pan i to wiedzieć. Kim chciałbym zostać? Informatykiem, który zawzięcie trenuje siatkówkę i chce być w reprezentacji kraju.
— Masz takie marzenia, tak? Cóż nie wierzę w to by taki nieogarnięty chłopak jak ty mógłby cokolwiek w życiu osiągnąć — wypowiedział całkowicie poważnie, co zszokowało chłopaka.
— Przepraszam, że co proszę? — zapytał zaciskając mocno pięści. Czy ten mężczyzna właśnie sugerował, że jest nieudacznikiem, czy coś w ten deseń?
Uzumaki już chciał coś powiedzieć, kiedy nagle tuż za nim pojawiła się nieco zła Hinata. Niespodziewanie chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę drzwi. Pożegnała się z ojcem krótkim „do widzenia” i obydwoje wyszli z ogromnego budynku. Naruto obserwował jej wściekłą twarz ze zdziwieniem. Dziewczyna po raz kolejny stanęła w jego obronie, a mu znowu serce zaczęło niebezpiecznie drgać. Na szczęście nie musiał nad tym za długo rozmyślać, ponieważ idąc chodnikiem spotkali się z kuzynem granatowowłosej. Jednak kiedy niebieskooki uścisnął dłoń Neji'ego poczuł silny uścisk oraz zrozumiał to iż nie było to dobrym pomysłem spotkanie się z koleżanką. W trójkę rozmawiali o wczorajszych wydarzeniach z dyskoteki, jednak pominęli moment ze wspólnym spaniem. Gdyby o tym wspomnieli to Naruto mógłby wąchać kwiatki od spodu.
— TenTen mi powiedziała co robiłeś z tą dziewczyną w łazience. Nie mógłbyś się czasem opanować? — zapytał trochę zły. — Już nawet w toaletach dla płci żeńskiej musisz to robić?
— Ech? Tamto... A no... — Nieco zmieszany spojrzał na zdezorientowaną, nierozumiejącą i zdziwioną twarz Hinaty. Sam nie wiedział dlaczego, ale po prostu chciał jej się z tego wytłumaczyć, chociaż wcale nie musiał.
— Uzumaki, jesteś jak zwykle idiotą. Czasami mógłbyś ruszyć swoim mózgiem i domyślić się nie których rzeczy, bo ja się naprawdę zastanawiam czy ty i ja to na pewno jedna rasa.
— Czy ty w ten sposób pragniesz mnie obrazić? Co do Shion... No cóż... Jedna przygoda w moim nudnym życiu od czasu do czasu się przydaje.
— Jesteś zdecydowanie największym na świecie idiotą.
— Niby dlaczego?! Bo co?! Bo powiedziałem prawdę?! Gdybyś nie był teraz z TenTen to co byś robił? Nie wierzę w to, że grzecznie byś tańczył z poznanymi dziewczynami...
— Przepraszam — do ich rozmowy wtrąciła się Hyuga, która słuchała tego ze smutkiem — braciszku my już musimy chyba iść wiesz... Spóźnimy się na lekcje czy coś... A ty musisz iść chyba na zajęcia, nie?
Dziewczyna chwyciła Naruto za nadgarstek i mocno pociągnęła w stronę akademika. Zostawiła kuzyna samego na chodniku w lekkim osłupieniu. Co to w ogóle miało być za zachowanie z jej strony? Kompletnie go zignorowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥