Uzumaki wyszedł w końcu z dyskotekowej toalety, gdzie niemal od razu spotkał się z troskliwym spojrzeniem Hinaty ubraną w grubą kurtkę. Poplamioną oraz śmierdzącą bluzkę wyrzuciła do kosza i pod kurtką nie miała nic. Naruto było cholernie wstyd za to co zrobił, a jeszcze w dodatku wyrzygał się na dziewczynę, którą naprawdę polubił. Poczochrał swoje blond włosy, a następnie odwrócił wzrok i chwycił koleżankę za nadgarstek.
— Jedziemy do mnie.
Dziewczyna zaskoczona zamrugała kilka razy powiekami, ale nie postawiła się mu. Szczerze powiedziawszy to nawet chciała pojechać do jego domu po raz kolejny. Być może tam byłoby dużo lepiej i w końcu mogliby normalnie porozmawiać. Na osobności. I być może w końcu wyjawiłaby mu swojego uczucia. Hyuga w głębi duszy liczyła też na coś więcej. Przecież to Naruto, a to z nim chciała wiązać swoją przyszłość. Jeśli on jej nie zechce, to po prostu pozostanie samotną, starą panną.
Wyszli z budynku, a Uzumaki zaczął szukać kluczy po swoich kieszeniach. Na nieszczęście miał je Sasuke, więc musiał się wrócić. Po pięciu minutach znów był przy lekko śpiącej dziewczynie, która zaczęła marznąć. Otworzył pojazd, po czym obydwoje wsiedli do niego. Zaraz jednak obydwojgu przypomniało się, że Naruto pił.
— Kurwa... — syknął niezadowolony i mocno uderzył swoimi dłońmi o kierownicę.
— N-Naruto-kun... T-To może ja poprowadzę, co? — zapytała nieśmiało Hinata, a potem spojrzał na nią czułym wzrokiem i przytaknął.
— Mam nadzieję, że jeździć nie za szybko, ale i nie za wolno. To nie jest mój samochód, a po drugie... Nie chce i jego pobrudzić — mruknął, po czym zamienili się miejscami.
— Jak ja dawno nie jeździłam — powiedziała zafascynowana Hyuga.
— H-Hinata — po paru minutach Naruto w końcu się odezwał, bynajmniej odważył się zabrać głos. — H-Hinata... N-Naciskasz hamulec, a nie pedał g-gazu...
— Ty mnie lepiej nie poprawiaj! — krzyknęła, a w jej oczach zauważył iskierki radości. Chłopak szybko zapiął się, wtulił w fotel i chwycił za rączkę u góry. Jeszcze nigdy nie widział jak Hinata jeździ, a od Neji'ego słyszał, że lepiej jej w tym nie przeszkadzać. Uzumaki nie uważał, nawet nie śmiałby pomyśleć, że ta nieśmiała oraz delikatna osóbka będzie piratem drogowym. — Spokojnie, za dziesięć minut będzie u ciebie w domu. Patrz. Jest dwudziesta trzecia pięćdziesiąt pięć, a równo o dwudziestej czwartej wyjedziemy stąd.
— C-Czyli... — zaczął nerwowo ściskając rękę jeszcze bardziej.
— Naruto-kun... Nie bój się mnie. Chcę tylko jak najszybciej zniknąć z tego miejsca — powiedziała z nieco szalonym uśmiechem. Do jego domu normalnie jechał dwadzieścia minut, a ona chciała tam dojechać w ciągu dziesięciu? Przecież... Przecież to nie możliwe.
— Zaczynam się ciebie chyba bać, Hinata...
— Nie martw się o to. Po prostu daj mi spokojnie jechać, a nic ci się nie stanie.
Chłopak zaczął się zastanawiać za jakie grzechy spotkało go takie nieszczęście jeśli chodzi o wybieranie „odpowiedzialnego” kierowcy. Dziewczyna w końcu ruszyła, a blondyn zaczął się modlić o to by bezpiecznie dojechali do jego domu. Dopiero teraz był w stanie spojrzeć na licznik prędkości i przestraszył się. Jechali niewiarygodnie szybko, a Hinata zdawała się przyspieszać.
❧❧❧
Sakura upierdliwie przystawiała się do ukochanego chłopaka, który miał już jej serdecznie dosyć. Przespał się z nią tylko raz w życiu i według niego był to najgorszy błąd. Przecież tak naprawdę tego nie chciał, był pijany, to była wina alkoholu. Nadmiernej ilości promili, po tym jak dowiedział się iż Kia aż tak się nim nie interesuje jak myślał. Wtedy Haruno to wykorzystała, a on poddał się. Od tamtego momentu uczepiła się go, nie chciała zostawić go samego nawet na ułamek sekundy, a Sasuke myślał, że przynajmniej dzisiejszej nocy się jej pozbędzie. Niestety, mylił się.
— Złaź ze mnie — wysyczał zły Uchiha i całą swoją siłą zrzucił ze swojego ciała natrętne cielsko Sakury. Dziewczyna spojrzała na niego gniewnie, a zaraz po tym odwróciła głowę w bok obrażona mocno się przy tym rumieniąc. Wyglądała naprawdę słodko, ale to tylko wygląd, w głębi aż się burzyła. Zacisnęła mocno pięści, a następnie podniosła się.
— Zależy ci na mnie? — zapytała całkowicie poważnie. Mimo iż chciało jej się płakać, nie ukazała tego. Miała dosyć takiego zachowania ukochanego. Przecież z nią spał, a w ten sposób pokazał, że coś ich łączy, prawda? Być może ubzdurała sobie za dużo, ale przynajmniej nie musiał dawać jej nadziei. Każdy dobrze wiedział, że go kocha, nawet on. I co? Wykorzystał ją. Tylko po to by sobie ulżyć. Jak mógł to zrobić. Uderzyła go z liścia, a następnie odwróciła się tyłem.
Chłopak zdziwiony dotknął uderzonego policzka, a następnie spojrzał na wszystkich kumpli, którzy byli równie zszokowani zachowaniem dziewczyny. Różowowłosa dumnym krokiem ruszyła w znanym sobie kierunku i nie czekając na jakiekolwiek protesty czy pytania, po prostu opuściła budynek. Wyciągnęła ze swojej małej torebki nowy telefon i już chciała zadzwonić po taksówkę, kiedy sprzęt został wyrwany z jej dłoni. Nie zdążyła nic powiedzieć, kiedy złodziej był już daleko przed nią, a tuż obok niej przebiegła postać wysokiego czarnowłosego chłopaka. Widocznie podążał za nieznajomym, tylko że po co? Sakura uklęknęła trzęsąc się z przerażenia. Znów nie mogła nic zrobić, jedyne co była w stanie to być zszokowaną i stać. Tak nie miało być. Tupnęła nogą w chodnik, a następnie podniosła się. Spojrzała przed siebie, ale nikogo nie zauważyła. Super, znów została okradziona i po raz kolejny nikt jej nie pomoże. Westchnęła głośno, jednoznacznie stwierdzając, że nie powinna się tym już przejmować. Ludzie po prostu uwielbiają ją okradać. Przecież wygląda na naiwną.
— Przepraszam, czy to twoje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥