Mimo tego iż Gaara wiedział jak bardzo Uzumaki jest niecierpliwy, nie chciał mu wszystkiego tłumaczyć. Przecież to by było zbyt proste i nie wiedział co by było gdyby Naruto dowiedział się o tym wszystkim od niego. Uważał iż to Hinata powinna z nim szczerze porozmawiać o swoim bardzo widocznym uczuciu.
— No powiedz mi wszystko! — zawarczał cicho blondyn i dźgnął przyjaciela w ramię.
— Ała, pojebało cię debilu. Zaraz ci nic nie powiem!
— No weź już się nade mną nie znęcaj, ćwoku — dopowiedział wesoło. Był bardzo podekscytowany tym iż zaraz będzie miał wszystko wyjaśnione, nie przeczuwał nawet, że będzie wręcz przeciwnie. — No mów, Gaara, bo czekam!
— Na co? — zapytał spokojnie Sabaku podnosząc wzrok na przyjaciela. — Myślisz, że ja ci wszystko powiem? Oj... Mylisz się, oj mylisz.
— Co masz na myśli?! — krzyknął zaskoczony Naruto gwałtownie wstając ze swojego krzesła.
— Nie powiem ci tego idioto, pomyśl czasem — powiedział spokojnie, ale po chwili zorientował się, że wszyscy na nich patrzą.
— Ale ja muszę wiedzieć co się ze mną do cholery dzieje!
— Usiądź debilu na dupie i siedź, jasne?
Naruto niezadowolony z takiego obrotu spraw leniwie usiadł na swoim miejscu. Jak sam twierdził — miał dosyć tego, że wszyscy o czymś wiedzą, a on nie. Miał tego powoli po dziurki w nosie. Położył głowę na swoim zeszycie i zamknął oczy.
Wyobraził sobie sytuację ze swoją koleżanką z klasy, gdzie ona, ubrana w tę brązową, koronkową bieliznę, seksownym krokiem podchodzi do niego. Zakłada mu ręce na szyję, po czym namiętnie zaczyna całować.
Szybko jednak potrząsnął przeciwnie głową, którą zaraz podniósł.
— Głupi sen, czy co? — zapytał podejrzliwie czerwonowłosy.
— Tak, bardzo głupi. Mam bardzo zboczone myśli odnośnie Hinaty. Czuję, że coś jest ze mną nie tak, ale ty pewnie masz mnie dosyć, tak jak wszyscy inni.
Gaara uśmiechnął się lekko, a zaraz po tym szturchnął go w ramię. Chciał się trochę ponabijać z przyjaciela...
— Ona cię kocha — westchnął leniwie na cały głos. Uczniowie spojrzeli w ich kierunku, a zażenowany blondyn położył na ustach przyjaciela swoją dłoń.
— Ach, to nic. Rozmawiamy o... — Przerwał na chwilę i zaśmiał się. — O zwierzętach.
— Haha, zwierzę cię kocha?
— No tak... Mój li... Znaczy się lipny pies mnie kocha — uśmiechnął się lekko.
— Li... Co? — zapytał zainteresowany Yamato. Słyszał coś, że Naruto zamieszkał w akademiku, a tam przecież nie można mieć zwierząt.
— A pan co podsłuchuje, panie Yamato?! — Fuknął, po czym obrażony obrócił głowę w stronę okna.
— Dzieciak — mruknął mężczyzna.
Uzumaki przybrał poważną minę i spojrzał na nauczyciela z mordem w oczach. Chłopak wstał, po czym uderzył w stół, a wszyscy wokół nich zaczęli klaskać. Szatyn poszedł do ucznia podciągając swój sweter. Gest uderzenia o ławkę oznaczało jedno — wyzwanie na pojedynek. Kilka lat temu, Naruto razem z profesorem rozpoczęli dziwną umowę.
— Kto tym razem będzie zwycięzcą? — Obok nich pojawił się Inuzuka Kiba udający komentatora sportowego. — Uczeń kontra nauczyciel. Mężczyzna po prawej stronie — w tym samym momencie usiadł na krześle, by dobrze widzieć pewną siebie twarz Naruto — Nauczyciel chińskiego, pan Yamato. Po lewej, niesforny uczeń, Uzumaki Naruto. Uwaga, proszę położyć ręce na stole.
— Pomińmy ten fragment. Jest upierdliwy — syknął niezadowolony Shikamaru.
— Zamknij się, Shikamaru! — krzyknął piskliwym głosem szatyn, po czym spojrzał na blondyna. — Dasz radę, stary.
— Pff, doskonale o tym wiem. Nie musisz mi tego uświadamiać.
— Ta twoja pewność siebie, jeszcze kiedyś cię zgubi — powiedział czarnooki spoglądając w niebieskie oczy swojego przeciwnika.
— Myślę, że jednak nie — odpowiedział. Chwycili się za dłonie i po krótkim „jeden, dwa, trzy!”, wystartowali. Obydwoje w tym samym momencie użyli siły, próbując siłą przycisnąć drugiego do ławki. Niestety nie było to aż takie łatwe.
— Naruto-kun... Skończ...
Blondyn pod wpływem głosu granatowowłosej dziewczyny zapomniał o utrzymaniu odpowiedniej siły, co oczywiście Yamato wykorzystał i pokonał go. Naruto spojrzał zaskoczony na mężczyznę, a później powiódł wzrokiem po twarzach wszystkich gapiów, ale nie zauważył Hinaty. Zastanawiało go to czy ona powiedziała to naprawdę, czy wydawało mu się to.
❧❧❧
Arico spojrzała na chłopaka zaskoczona. Ukochany trzymał w ręku bukiet czerwonych róży, które tak bardzo uwielbiała. Nie wiedziała tylko czy ma się cieszyć, czy wręcz przeciwnie, płakać. Toshi pewnie coś przeskrobał i chciał ją przeprosić za swoje zachowanie. Już zbierały się w niej negatywne uczucia, ale próbowała ich nie pokazać. Z jednej strony była agresywna, niczym matka, a z drugiej troskliwa jak ojciec. Kiedyś bała się, że przez swoje humorki nie znajdzie nigdy chłopaka, ale w końcu pojawił się on i na szczęście ją pokochał.
— Mów mi — zaczęła groźnie podchodząc do niego pewnym siebie krokiem. Chłopak nie ruszył się z miejsca. Już się jej nie bał. — Co przeskrobałeś.
— Hm... — uśmiechnął się wesoło. — Myślisz, że co? Jesteś moją dziewczyną i teraz wszystko możesz tak? Wkurzasz mnie.
— Że co kurwa proszę?
— Oj, żartuję — zaśmiał się, ale zaraz dostał po głowie od czerwonej ze złości blondynki. — Ała!
— Te twoje „zabawne” żarty są tak bardzo denne! Wiesz co? — wytrąciła z jego rąk bukiet kwiatów, które następnie zdeptała. — Nie chce mi się z tobą rozmawiać. Znajdź sobie inną dziewczynę, której będziesz mógł robić takie debilne dowcipy i żyj szczęśliwie, bo jak widzę to ja cię już nudzę.
— Co ty wygadujesz, kochanie? — zapytał zaskoczony, chcąc złapać Arico za rękę.
— No co? Skoro cię denerwuję, to znajdź kogoś... Lepszego...
— Arico, ja... — zaczął nie wiedząc co ma powiedzieć.
— Oj misiek, ja też żartowałam — zaśmiała się i poklepała go po główce. Brunet uderzył się w twarz, a zaraz po tym pochylił nad żoną i złożył na jej ponętnych ustach namiętny oraz pełen miłości pocałunek. Zaśmiał się cicho, kiedy dziewczyna włożyła ręce pod jego bluzę.
— Chodźmy do sypialni Naruto — powiedziała, schodząc pocałunkami do jego szyi.
— Kochana, dzisiaj nie możemy tego robić.
Uzumaki, a właściwie teraz już Okinawa zamrugała kilka razy powiekami. Zaraz po tym odsunęła się od niego i zrobiła smutną minkę. Cholernie tęskniła za bliskością Toshi'ego, bo od czasu kiedy przeprowadzili się tutaj praktycznie wcale nie mieli ani chwili prywatności. Jak nie rodzice, to bracia. No czasami miała ich ochotę po prostu udusić.
— Kochanie, nie smuć się.
— No to się kochajmy. Przecież nikogo nie ma... — powiedziała smutno patrząc na niego tymi słodkimi, a zarazem pociągającymi oczkami.
— A-Ale Arico... — westchnął.
— No weź! Obowiązkiem każdego małżeństwa jest kochanie się! Więc ja też chcę się z tobą w tej chwili kochać!
— A-Arico — powiedział zaskoczony niebieskooki, ale zaraz zaśmiał się. Znów się nad nią pochylił, by złożyć na jej ustach kolejny pocałunek, ale nagle poczuł się dziwnie.
Tuż obok nich pojawił się ojciec dziewczyny z surowym wyrazem na twarzy. Odsunął zięcia od ukochanej córki i pogroził mu palcem. Nie lubił, kiedy chłopak otwarcie całował się z jego „pupilkiem”. Mógł się przynajmniej przy nim powstrzymywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥