Dylemat – Rozdział 13




Naruto x Hinata || Naruto

— Co tutaj robisz? — zapytała spokojnie, kiedy tuż za nią stanął jej kolega, którego Uchiha nie znał. W ciemnowłosym zagrzało, ale próbował tego nie okazać. — Czego szukasz?
— Jeszcze się głupio pytasz?
Ale za bardzo mu się to nie udało.
— I co się denerwujesz? — mruknęła.
Od kiedy dowiedziała się, że Sasuke był na randce z Kią, w czasie gdy ona była w gorących źródłach, wściekła się.
— Kto to jest? — zapytał gniewnym głosem, ruchem głowy wskazując na przystojnego bruneta o zielonych oczach. — Widzę, że już znalazłaś sobie jakiegoś chłopaka w postaci pocieszenia po dowiedzeniu się prawdy, co?
— Nie — odpowiedziała groźnie — dla twojej wiadomości to mój przyjaciel z dzieciństwa, nazywa się Toji i przyjechał do mnie z Hyosiu w odwiedzinach. Jeśli masz do mnie jeszcze jakiś głupi problem, to napisz mi to sms'em, a jeśli chcesz ze mną porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, to wchodź. Nie będziemy przecież rozmawiać w drzwiach.
Gestem ręki pozwoliła mu wejść do środka, a ten wszedł z wysoko uniesioną głową. Gdyby wiedział, że jest u niej jakiś idiota, to nie przyszedłby.
— Czego chcesz?
— Możemy porozmawiać o nas? — zaczął spokojnie, siadając na łóżku swojej przyjaciółki.
Ciśnienie gwałtownie mu podskoczyło, kiedy nowy znajomy cmoknął Haruno w policzek niebezpiecznie blisko ust, a później z uśmiechem wyszedł z pomieszczenia. Miał ochotę rozwalić mu teraz głowę i ogólnie go zabić, ale cudem powstrzymał się.
— Nie ma żadnych nas — odpowiedziała i ściągnęła z siebie luźną bluzkę ukazując mu swoje piersi zapięte w staniku. Jego wzrok skupił się na nich, ale zaraz opanował się i spojrzał w innym kierunku. — Przecież mówiłeś, że to Kia ci się podoba, więc... Po prostu z nią bądź. Nie chcę ci niszczyć życia, jesteś moim przyjacielem i chcę dla ciebie jak najlepiej.
Na jej słowa zrobiło mu się słabo.
— To wszystko? Wyjdziesz? — niemal wysyczała przez zęby, jakby rozmawiała ze swoim najgorszym wrogiem.
Ale Uchiha nie wiedział o tym, że Sakura robiła to wszystko specjalnie. Wymyśliła plan, w którym bohaterami była ona, Sasuke, Kia oraz jej starszy brat. Musiała go zrealizować za wszelką cenę i miała w dupie to, czy ukochana bruneta będzie cierpieć czy też nie.
— A nie możemy normalnie porozmawiać? Skoro jestem twoim przyjacielem? — mruknął, wstając. Dziewczyna stała do niego tyłem, a przy ubieraniu spodni robiła bardzo kuszące pozy, co wprawiało chłopaka w lekkie podniecenie, czego on bardzo nie chciał.
— Po co? Kia jest dla ciebie najważniejsza, tak samo jak ty dla mnie. Ale skoro ją kochasz, to nie chcę ci w tym przeszkadzać — odpowiedziała, odwracając się w jego stronę. — Myślisz, że... Znajdę sobie kogoś takiego jak ty kiedyś?
Czarnooki spuścił głową, którą następnie kiwał na słowo "Tak". Pochylił się nad nią i złożył na jej ustach delikatny pocałunek w trakcie poczuł na swoich policzkach łzy, jej łzy.
— Przepraszam, Sakura... — mruknął po raz kolejny, tak jak to miał w zwyczaju. — Ale nie dam rady dać ci takiego szczęścia, jakie byś chciała. Zacznij żyć szczęśliwie beze mnie. To będzie dla ciebie najlepsze, rozumiesz?
Dziewczyna zaśmiała się cicho, po czym kazała mu wyjść, siadając na swoim łóżku, gdzie uprzednio siedział Sasuke. Gdy ten w końcu wyszedł, rozpłakała się niczym małe dziecko przez targające nią różnego rodzaju emocje.

❧❧❧

Rudowłosy mocno trzasnął kuflem o stolik wznosząc toast za zdrowie jedynej dziewczyny, która była w ich paczce przez wszystkich tolerowana. Zdobyła nową pracę na stanowisku sekretarki w jednej ze znanych firm. Była to bardzo znana spółka, zajmująca się sprzedawaniem jak i tworzeniem telefonów marki "Namikaze". Stawka, jaką miała za godzinę, nie była więc aż taka mała. Jej przyjaciele byli z niej bardzo dumni, chociaż nie wszyscy to okazywali.
Konan zaśmiała się cicho, kiedy niektórzy zaczęli narzekać na stan swojego portfela. Najbardziej narzekał Zetsu, który część swoich pieniędzy musiał przeznaczać na prezenty dla zwierzątek swojej dziewczyny. Wiecznie na nią narzekał, ale kochał ją jak nikogo innego, nie potrafił bez niej żyć, tak jak było wcześniej i była ona oczkiem w jego głowie.
Hidan, siwowłosy zboczeniec, wziął do ręki mały kieliszek, którego zawartość wypił jednym, płynnym haustem, po czym odetchnął z ulgą. Niemal natychmiast zmienił temat na dziewczyny, które widywał niemal codziennie w skąpych strojach. O tak, to były jego klimaty.
— To co? — zaśmiał się, a siedzący obok niego już nieźle wstawiony Obito Uchiha nalał mu kolejną kolejkę. — Kiedy spotykamy się u mnie w klubie, oczywiście bez Konan?
— Ja tu siedzę, debilu — mruknęła niezadowolona i wtuliła się w rudowłosego przyjaciela z którym była najbliżej. Była w nim skrycie zakochana, ale po co mu to wiedzieć, skoro dla niego praca jest najważniejsza? — O mnie też byś mógł pomyśleć i mi kogoś załatwić.
— O nie, nie, nie — Yahiko niemal natychmiast zaprotestował, kręcąc przeciwnie głową — ty nie możesz. Jesteś moja, jeszcze się wkurzę na innych i ich pozabijam.
— Idź się lecz — odpowiedziała z uśmiechem i odsunęła się od niego.
— Hm, kłótnia małżeńska? — do rozmowy dołączył się Deidara, który wypił z nich wszystkich najmniej. — Kupić wam łóżko? Może tam byście wyładowali w końcu swoją złość.
— Łóżko nie wystarczy! — zaprotestował rudowłosy i zacisnął mocno pięść, wstając. — Musielibyście nam wykupić całe miasto, bym mógł z nią uprawiać seks nie tylko na łóżku, ale też w wannie, przy drzewie, na łące, ulicy...
Niebieskowłosa z każdym kolejnym wymysłem przyjaciela robiła się coraz bardziej czerwona. Jeśli zaraz nie przestanie, to mu chyba po raz pierwszy przyłoży w ten łeb. Mógłby czasem pomyśleć, zanim coś powie.
— Yahiko, jesteś już pijany — westchnął dwudziestopięcioletni Uchiha, nalewając kolejną kolejkę, tym razem pomijając rudowłosego.
— Jestem tu jeden z najstarszych! Nie rozkazuj mi! — odkrzyknął i zrobił obrażoną minę.
Ich rozmowę przerwał wesoły śmiech równie pijanego Obito, który próbował zrobić salto w powietrzu. Normalnie każdy by się przejął i od razu odciągałby go od tego głupiego pomysłu, ale nie ci mężczyźni, oni jeszcze bardziej go nakręcali. Biedny Uchiha, nie wiedział, że coś może mu się stać, ale to tam, przeżyje. Może.

Komentarze

Popularne posty