Dzień po przegranej z Inashiro atmosfera między zawodnikami liceum Seidou nie była najlepsza. Każdy z nich obwiniał się o negatywny rezultat meczu, ale najbardziej widać to było po niezwykle cichym Sawamurze. Chłopak chodził pomiędzy kumplami z drużyny nie zwracając na nich uwagi. Czuł się okropnie z tym, że po deadball'u wykonanym na pałkarzu z przeciwnej strony nie potrafił się podnieść. Zawiódł współzawodników, a w dodatku nie wykazał się niczym nadzwyczajnym. Jak zwykle był gorszy od rówieśnika i wszystkim jedynie przeszkadzał. Nie trzeba było być spostrzegawczą osobą by zauważyć jak źle to przeżywał, dlatego jego chłopak — Miyuki postanowił coś z tym zrobić.
Szesnastolatek siedział na stołówce i obserwował ukochanego, który nie tknął ani jednej miski pożywienia.
Niepokoił go jego stan, jednak nie wiedział co powinien zrobić. Zresztą on sam wciąż był podłamany przegraną, lecz trzymał się najlepiej ze wszystkich z pierwszego składu. Kazuya już po wczorajszym powrocie potrzebował bliskości Sawamury, ale każdy dotyk sprawiał, że smutny partner odsuwał się od niego. Rozumiał jego uczucia, jednak pragnął być przy kochanku, a tym samym dodać sobie i jemu nieco pewności siebie.
Minęła krótka chwila, gdy siedzący obok Kazuyi rówieśnik delikatnie uderzył go łokciem w bok. Smętny łapacz przeniósł na niego wzrok i tylko mruknął coś nie zrozumiałego pod nosem.
— Nienawidzę gdy jesteś taki ponury — westchnął Kuramochi biorąc pierwszy kęs ryżu do buzi. — Zawsze trzymałeś się z nas wszystkich najlepiej, nawet lepiej od Yuki'ego! — Krzyknął cicho uśmiechając się delikatnie. — Nie rób scen... Teraz potrzebujemy dawnej atmosfery...
— Kuramochi...
— Powinieneś porozmawiać z Sawamurą... Przecież to twój chłopak, potrzebuje cię teraz.
Miyuki westchnął głośno, po czym wsadzając ręce do kieszeni dresowych spodni podszedł do ukochanego. Wpatrywał się w niego przez krótką chwilę aż w końcu tamten podniósł na niego wzrok. Starszy poczuł nieprzyjemne ukłucie w okolicach serca widząc tak zrozpaczonego partnera, więc bez zbędnych pytań przyłożył jego twarz do swojego brzucha i zaczął go głaskać.
— Sawamura — powiedział cicho, a szatyn rozpłakał się jak małe dziecko.
— Przepraszam — Eijun szepnął dłonie zaciskając na swoich spodniach. Był tak bardzo zły na siebie. Nawet ten czuły oraz przyjemny gest chłopaka nie sprawił chociażby minimalnej ulgi. — Mógłbyś mnie puścić? Pójdę pobiegać.
— Mam pójść z tobą? — Zapytał zmartwiony Kazuya, jednak miotacz ruchem głowy grzecznie odmówił. — Sawamura...
Smutny szatyn odsunął się od ukochanego, po czym ze skierowaną ku ziemi twarzą wyszedł z pomieszczenia i rozpoczął swój własny trening. Nie miał ochoty przytulać się do swojego chłopaka, a tym bardziej z nikim rozmawiać. Przecież to, że przegrali mecz, a tym samym szansę na przedłużenie lata dla trzecioklasistów było właśnie przez niego.
❧❧❧
Minęły cztery dni odkąd Eijun biegał wokół pola. Chłopak nie odezwał się już więcej do żadnego współzawodnika, a oprócz tego unikał swojego ukochanego jak ognia. Nie miał najmniejszej ochoty udawać szczęśliwego oraz okazywać czułości przy innych. Po pierwsze wciąż uważał, że przegrana była jego winą, a po drugie gdyby chociaż pocałował się z Miyukim czułby się wtedy jakby zapomniał o tak ważnej porażce.
— Sawamura! — Głos trenera sprawił, że zatrzymał się na chwilę i odwrócił głowę w jego kierunku. Jego uwagę przykuła zmartwiona twarz stojącego obok starszego mężczyzny Kazuyi, ale on w odpowiedzi tylko przyspieszył bieg. — Miyuki myślę, że nie ma sensu teraz go wołać. Niech biega, dobrze mu to idzie.
— Ale trenerze...
— Spokojnie — uśmiechnął się delikatnie do zawodnika — miej trochę więcej wiary w niego.
Chłopak poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu. Trener miał rację. Nie wierzył w to, że jego partner z boiska i prawdziwego życia sam otrząśnie się po porażce z Inashiro, ale mimo to nie potrafił do niego podejść. Zwykła rozmowa albo kop w dupę pewnie wystarczyłyby na ocucenie Sawamury, ale jak na złość doskonale unikał szatyna przez co ten nie miał szansy nawet do niego podejść.
— Chcę mu pomóc — mruknął pod nosem Miyuki, który właśnie włożył ręce do kieszeni spodni i poszedł w kierunku bullpenu. On też powinien odreagować. — Furuya, idziemy.
Zawołany chłopak spojrzał na niego najpierw zaskoczony, a później ze swoją kamienną twarzą migiem pojawił się w wyznaczonym miejscu na swojej pozycji. Przegrana również była jego winą, lecz zamiast obwiniać się postanowił poprawić swoje umiejętności. Zresztą dostał teraz szansę na zostanie asem drużyny, nie mógł ją zaprzepaścić.
— Narzucaj z całej siły — Kazuya wydał polecenie z drugiego końca niewielkiej przestrzeni. — Chcę zobaczyć jak bardzo zależy ci na pozycji asa.
Satoru kiwnął lekko głową w duchu ciesząc się niczym dziecko, że znów stoi na upragnionej górce. Chciał wszystkim pokazać, że jest najlepszy, a także, że to on powinien stać w tym miejscu jak najdłużej się da.
Chłopak poprawił czapkę, ścisnął w dłoni niewielką piłkę i rzucił z całej siły w stronę łapacza, którego myśli wciąż krążyły wokół ukochanego.
Nawet gra nie sprawiała mu takiej przyjemności, bo bez wesołego humoru Sawamury ich licealny baseball nie był taki jak zawsze. To właśnie pierwszoklasista dodawał otuchy współzawodnikom nawet nie zdając sobie sprawy, a tym razem to on potrzebował pomocy od drużyny.
Szesnastolatek gwałtownie wstał przez co oberwał fastball'em w ochraniacz na brzuchu. Posłał młodszemu koledze przepraszające spojrzenie i zostawiając go osłupiałego wybiegł ze strefy. Musiał zrobić wszystko by przywrócić dawną radość u swojego chłopaka, bo ten nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo potrzebowali go w tym momencie.
— Trenerze ja go wezmę na chwilę! — Wrzasnął Miyuki podbiegając do zaskoczonego Sawamury.
Bez pytania go o zdanie chwycił go za nadgarstek, po czym pociągnął w stronę wyjścia.
Już znalazł doskonały sposób na poprawę humoru kochanka i w sumie nie tylko Eijun miałby z tego uciechę, ale również Kazuya.
— Co ty robisz? — Zapytał szatyn, który nie rozumiał dlaczego jego chłopak wyciągnął go z połowy treningu, by następnie gwałtownie się zatrzymać. — Nie możesz mnie zostawić w spokoju? Nie widzisz, że nie mam humoru?
— Widzę — kapitan nowej drużyny uśmiechnął się szeroko, po czym bez zbędnych słów przytulił się do ukochanego. Chłopak na początku chciał się odsunąć, jednak gdy zrobił krok do tyłu jego drogę ucieczki odcięła mu ściana o którą w tej chwili się opierał. Nie widząc sensu w dalszym opieraniu się odwzajemnił przyjemną pieszczotę obejmując Miyuki'ego wokół szyi. Ta krótka chwila sprawiła, że po policzkach miotacza spłynęły łzy. — Oj nie płacz.
Kazuya powoli głaskał włosy partnera, by w ten sposób dodać mu nieco otuchy, lecz gdy płacz nabrał na sile postanowił pójść o kolejny krok dalej. Kładąc dłonie na mokrych policzkach Sawamury delikatnie musnął jego wargi swoimi. Tak bardzo stęsknił się za tym, że nawet sam nie wiedział kiedy, ale pogłębił pocałunek. Jednak jego chłopak nie odpowiedział na jego czułe gesty z tym samym utęsknieniem, bo znów napadły go wyrzuty sumienia.
— Sawamura — szesnastolatek w końcu przerwał pieszczotę widząc brak zaangażowania z drugiej strony. — Aż tak bardzo masz mnie dosyć? — Miyuki zapytał spuszczając głowę w dół oraz obserwując ruszającą się klatkę piersiową kochanka. — Przepraszam.
Eijun w jednej chwili zapomniał o porażce z Inashiro oraz poczuł, że źle zrobił odrzucając jego zaloty. Być może był smutny, a także zły na siebie, lecz nie powinien zapomnieć też o swoim chłopaku, przecież on też był w tej samej drużynie i pewnie też źle przechodził ten tydzień.
— To ja przepraszam — tym razem to piętnastolatek położył dłonie na policzkach Kazuyi, by sprawić, że ich spojrzenia były niemalże na tej samej wysokości. Oczywiście starszy patrzył nieco z góry, bo chcąc nie chcąc był wyższy.
Miyuki uśmiechnął się delikatnie i tym razem za zgodą ukochanego złączył ich usta w kolejnym — tym razem namiętnym — pocałunku. Zmiennik miotacza nieśmiało odwzajemniał całusy zakładając ręce za szyję kapitana oraz podskakując na chwilę oplótł go nogami wokół pasa.
Okularnik z uśmiechem na ustach zrozumiał jego gest, więc nie pytając o nic więcej ruszył razem z nim w stronę pokoju z numerem 5, który był znacznie bliżej niż pokój Miyuki'ego. Chłopaki nie musieli się martwić o to czy ktoś ich przyłapie, bo Masuko spędzał teraz czas w szkole ucząc się, a drugi współlokator wciąż był na treningu, ale na wszelki wypadek zamknęli pomieszczenie na klucz.
— Miyuki...
— Co? — Zapytał starszy, gdy Sawamura między pocałunkami znów się zawahał. Nawet jeśli chciałby przerwać ich pieszczoty nowy kapitan nie pozwoliłby mu na to. — Nigdzie nie idziesz i nie nie przerwiemy tego. — Chłopak agresywnie wpił się w usta ukochanego sprawiając, że nie dał młodszemu nawet szansy na odpowiedź. — Teraz jesteś do mojej dyspozycji.
Chwilę później, gdy zwykłe pocałunki zaczęły nudzić dominującego Kazuyę postanowił pójść nieco dalej. Przycisnął wciąż obejmującego go nogami wokół talii Eijun'a po raz kolejny do ściany i włożył wolną rękę pod górną warstwę ubrań, które nosił niemalże każdego dnia. Gdy opuszkami palców dotknął rozpalonej skóry młodszy cicho jęknął wprost do jego ust tym samym wyrażając swoje zdanie na ten temat. Chłopak uwielbiał, gdy Miyuki tak słodko go torturował, więc postanowił się już poddać.
— Ach — sapnął Sawamura wprost do ust kochanka.
— Mhm — mruknął starszy w odpowiedzi — rozumiem.
Eijun poczuł w dolnych partiach ciała jak penis jego partnera szybko nabiera sporej wielkości, więc ze zniecierpliwienia zaczął się poruszać w górę i w dół. Niestety nic więcej nie mógł, ponieważ przeszkadzały mu dwie warstwy ubrań.
— Jaki zniecierpliwiony — Kazuya uśmiechnął się szeroko schodząc wargami nieco niżej, a piętnastolatek odchylił głowę do tyłu tym samym ukazując całą szyję. Zachęcony tym gestem kapitan wessał się w jego skórę i po paru chwilach odsunął się obserwując czerwony ślad, który udało mu się zrobić. — Ślicznie.
— Miyuki... — Sawamura już powoli nie wytrzymywał. — No ej...
— Spokojnie mamy czas.
Po jeszcze paru pocałunkach wypełnionych całą tęsknotą oraz miłością Kazuya w końcu postanowił włożyć wcześniej wędrującą po torsie ukochanego dłoń do jego spodni, a później pod bokserki. Szybko wyszukał interesujący go rowek, a następnie włożył pierwszy palec do jego dziurki.
Obydwoje byli już niesamowicie nakręceni i myśleli tylko o tym co nowego mogą zadziałać tym razem. Byli już ze sobą kilka miesięcy, dzięki czemu znali swoje pragnienia niemalże na pamięć. W tej chwili Eijun potrzebował tylko jednego – bliskości kochanka oraz jego czułości, nic więcej.
— Kochanie, czego dzisiaj oczekujesz? — Zapytał Miyuki wciąż bawiąc się palcem we wnętrzu ciężko dyszącego Sawamury, który obejmując ukochanego wokół szyi przybliżył go do siebie jeszcze bardziej.
— Ja chcę ciebie poczuć w sobie — wyszeptał, a po jego policzkach spłynęły łzy. — Jestem okropny.
— Eijun? — Zapytał zaskoczony Miyuki przerywając wszelkie pieszczoty i ściągając partnera ze swojego ciała. — Nie płacz, przepraszam... Ja... Kochanie...
— Chcę cię — powtórzył swoją prośbę szatyn oparty o ścianę.
Z niewielkim uśmiechem na ustach Sawamura przytulił się do kapitana drużyny, po czym delikatnie pocałował tym samym wyrażając zgodę na stosunek. Był już nieźle napalony zresztą tak samo jak jego kochanek, więc postanowił tego nie kończyć w ten sposób.
Zdziwiony, ale jednocześnie szczęśliwy Kazuya złączył ich dłoń i pociągnął go w stronę piętrowego łóżka z którego korzystał młodszy. Gdy obaj usiedli na miękkim materacu łapacz ściągnął z siebie wszystkie warstwy górnych ubrań, po czym pozbawił ukochanego białej bluzy.
Nastolatkowie patrząc sobie głęboko w oczy w końcu zbliżyli się do siebie ostrożnie muskając sobie wargi. Nieco niepewny Eijun położył dłonie na nagim torsie ukochanego i zaczął masować jego ciało. Starszy z uśmiechem na ustach czekał na dalsze czyny, więc jedyną rzeczą, którą zrobił to dołączenie do ich pocałunków języka.
— Rób co chcesz — powiedział nagle Miyuki, gdy ujrzał w zamglonych źrenicach kochanka prośbę. Rozumieli się bez słów. — Jestem cały twój.
— Miyuki, a mógłbyś...? — Chłopak nie dokończył, bo szesnastolatek popchnął go na łóżko i uklęknął nad nim.
— Jasne, że mogę.
Kazuya niesamowicie szybko pozbył się dolnej części ubrań tym samym uwalniając na zewnątrz mężnie prężącego się członka, który stał już na baczność gotowy do dzieła. Ciała dwójki sportowców były już mocno przepocone, a tym samym spragnione czegoś więcej niż zwykłych pieszczot. Zniecierpliwienie wywołane powolnymi gestami sprawiło, że nie potrafili już wytrzymać i chcieli czegoś więcej.
Młodszy chwycił do ręki męskość ukochanego, po czym zaczął poruszać nadgarstkiem, by następnie obdarzyć Miyuki'ego soczystym całusem.
— Chcę cię — Sawamura powtórzył to zdanie już po raz trzeci.
Zniecierpliwiony kochanek w końcu pozbył Eijuna dresowych spodni oraz bokserek. Piętnastolatek leżał teraz pod nim z delikatnym rumieńcem na twarzy dłońmi zasłaniając swojego członka. Nigdy nie wstydził się swoich atutów, jednak wygłodniałe spojrzenie Kazyui sprawiało, że czuł się nieco nieswojo. Jakby nie było był jego pierwszym chłopakiem i jego wzrok wciąż trochę go krępował.
— Nie patrz na mnie no — mruknął młodszy, ale szatyn nie wykonał jego prośby.
Ręka Miyuki'ego powędrowała w stronę męskości Sawamury, a gdy tylko musnął ją palcami chłopak drgnął pod wpływem tego dotyku.
— Jejku... Nie masz w szafce lubrykantu, nie? — Zapytał nieoczekiwanie Kazuya, a brązowooki uderzył go w głowę.
— Nie masz o co pytać w tej chwili! — Wrzasnął poirytowany szatyn, a łapacz zaśmiał się cicho. Uwielbiał to kiedy młodszy tak bardzo się na niego denerwował.
— Nie wkurzaj się — szepnął Miyuki całując ukochanego.
Starszy przeniósł swoje palce w stronę tylnej części ciała partnera i gdy tylko wyszukał interesującej go dziurki zaczął rozciągać jego wnętrze. Ciche sapanie szatyna mieszało się z głośnymi jękami Sawamury, które roznosiły się po całym pomieszczeniu. Gdyby drużyna teraz nie ćwiczyła pewnie trochę by ich to krępowało.
— Miyuki... — Szepnął piętnastolatek, gdy jego kochanek dołożył do pieszczot jeszcze dwa palce, by w ten sposób znacznie szybciej go rozciągnąć. — Jestem naprawdę okropny...
W oczach chłopaka znów zakręciły się łzy, bo wyrzuty sumienia znów zapanowały jego myśli. Kocha się teraz w najlepsze ze swoim chłopakiem, a pozostali wciąż cierpią, bo nie będą mogli już nigdy więcej zagrać w ich dawnym składzie.
— Bądź już cicho — odpowiedział Kazuya, który w tej chwili stwierdził, że Eijun jest już całkowicie gotowy na ostatnią i najprzyjemniejszą część stosunku. Ściągnął okulary, po czym odłożył je tuż przy głowie piętnastolatka. — Zaczynasz mnie już denerwować.
Bez zbędnych słów wszedł ostrożnie w ukochanego opierając się dłońmi o materac, a w tym samym momencie Sawamura rękami objął ukochanego pod ramionami oraz rozszerzył nogi. Chciał, by Miyuki miał do niego jeszcze lepszy dostęp.
Starszy na początku powoli, a z każdą chwilą nieco szybciej poruszał się w wnętrzu ukochanego przelewając tym samym wszystkie emocje jakie nim targały. Złość, smutek, a jednocześnie zrozumienie i radość. Kazuya doskonale wiedział, że to co teraz robili mogło wydawać się dla innych egoistyczne, ale co mógł na to poradzić, że potrzebował bliskości partnera? Chciał tego, ponieważ miał nadzieję, że to nieco mu pomoże i wcale się nie pomylił. Teraz czuł się pewniej.n
— Kochanie — szepnął czule Miyuki całując młodszego w szyję. Z jego oczu popłynęło kilka samotnych łez, a z ust wydobyły się krzyki, jęki oraz sapanie. — Przepraszam... — Powiedział znów przyspieszając rytmiczne wchodzenie w Sawamurę. — To nie była twoja wina...
W tym samym momencie Eijun spojrzał na niego zaskoczony.
— Miyuki...
— Gdyby nie ja... — Chłopak przerwał poruszanie się i przytulił się do kochanka. — Gdybym wcześniej zauważył, że coś jest nie tak...
— Miyuki... — Zdziwiony Sawamura powtórzył jego imię, po czym zaśmiał się szczęśliwy. — To nie była twoja wina. Jak już... To wszyscy postaraliśmy się za mało... Miyuki... Następnym razem postarajmy się bardziej...
Kazuya podniósł wzrok w stronę rozpromienionej twarzy ukochanego, po czym powrócił do przyjemnego poruszania się w jego wnętrzu. To było cudowne uczucie, a słowa piętnastolatka sprawiły, że atmosfera jeszcze bardziej się polepszyła.
Za każdym razem gdy starszy wchodził w Eijuna po pokoju rozniósł się dźwięk uderzania jąder o pośladki, a Miyuki uwielbiał to brzmienie w szczególności gdy mieszało się jeszcze z jękami kochanka. By zagłuszyć głośne sapanie starszy złączył ich usta, jednak nawet to nic nie pomogło, dlatego postanowił to pozostawić tak jak było.
— Ja zaraz — Sawamura odchylił głowę do tyłu, a Kazuya korzystając z tego faktu znów się do niej przyssał.
W jednej chwili dwa ciała mocno się spięły i obydwoje doszli w tym samym momencie. Szesnastoletni szatyn spełnił się we wnętrzu ukochanego, a ten na swój brzuch. Chłopcy z szerokimi uśmiechami zakończyli w końcu stosunek, jednak to dołożyło im nie tylko pewności siebie, ale sprawiło również, że Sawamura poczuł się znacznie lepiej.
— Dziękuję — wyszeptał chłopak wtulając się w nagi tors partnera, który przykrył ich kołdrą. — Myślę, że już będzie dobrze.
❧❧❧
Następnego dnia na treningu tak jak powiedział Eijun było już znacznie lepiej, jednak mimo to nie przestawał biec. Jedynie trener oraz Miyuki zauważyli w nim zmianę, dlatego nie martwili się już o niego tak mocno jak pozostali.
— Sawamura! — Kazuya gestem dłoni kazał chłopakowi podbiec do nich, a ten z pewną siebie miną wykonał jego polecenie.
— Tak!
— Nie drzyj mi się do ucha — mruknął kapitan, po czym uśmiechnął się szatańsko. — Chcesz może narzucać?
Szatyn zamrugał parę razy powiekami, a gdy tuż za nim pojawił się zaciekawiony Furuya kiwnął mocno głową. Jego oczy widocznie świeciły radością oraz utęsknieniem. Potrzebował teraz rzutów chyba bardziej niż samego Miyuki'ego.
Po pięciu minutach w końcu stanęli w bullpen'ie, jednak nie zaczęli od razu rozgrzewki. Na początku szczęśliwy Eijun rzucił się na swojego chłopaka i mocno się do niego przytulił przekazując mu całą radość jaką właśnie odczuwał.
— Dziękuję! — wrzasnął na cały głos, a współzawodnicy spojrzeli na nich.
— Okazujcie sobie czułości gdzieś indziej! — Wrzasnął Kuramochi, który stał przy zmiennym łapaczu na pozycji pałkarza. — Porażka!
— Cicho bądź! — odpowiedział Sawamura, który oplótł ukochanego wokół pasa i jeszcze mocniej się do niego przytulił, by następnie wystawić w kierunku Youichi'ego język. — Ty po prostu nie rozumiesz moich uczuć!
— Nie drzyj się tak debilu! — Starszy nie miał zamiaru ustąpić, więc dopiero jego rówieśnik rozluźnił atmosferę.
— Może się nie kłóćmy tylko w końcu razem poćwiczmy — Miyuki'emu w końcu udało się ściągnąć ze swojego ciała ukochanego. — Po tak długiej przerwie to ty pewnie zapomnisz jak się gra, Sawamura, a później nie zostaniesz...
— Ja jestem asem — do rozmowy wtrącił się Furuya, który wcześniej zainteresował się rozmową zakochanej pary. — Senpai mogę ci ponarzucać?
Zaskoczony Kazuya spojrzał najpierw na niego, a później na Sawamurę i uśmiechnął się podejrzanie.
— Jasne.
— Ale Miyuki!
— Ja nie ćwiczę z leniami — odpowiedział mu od razu — najpierw przypomnij sobie jak się narzuca to może porozmawiamy.
Żyłka na czole Eijuna niebezpiecznie zaczęła drgać i gdyby nie stojący obok nich Kawakami, który odciągnął wściekłego pierwszaka od rówieśnika pewnie rozpętałaby się między nimi kolejna wojna.
Wściekły Sawamura stanął w odpowiednim miejscu między Furuyą, a Norifumim i narzucił pierwszą piłkę, która niestety nie poleciała tam gdzie powinna.
— Co jest? — Zapytał zaskoczony piętnastolatek obserwując rękawicę łapacza, która ustawiona do łapania piłek wewnętrznych była ustawiona raczej jak do zewnętrznych.
— Sawamura — mruknął pod nosem zdziwiony, a zarazem przerażony Miyuki — nie mów mi tylko, że nie umiesz narzucać wewnętrznych... Przecież to jest twoja największa broń!
Przestraszony Eijun spojrzał na swojego chłopaka, który w porównaniu do niego zaczął rozmyślać nad tym gdzie mógłby tkwić jego problem. Oczywiście od razu przyszło mu na myśl, że był to zwykły lęk do narzucania wewnętrznych po deadballu, ale przecież w tej chwili chłopak nie rozmyślał już nad tamtym przegranym meczem.
Chyba...
— Sawamura! — Krzyknął Miyuki podbiegając od niego i kładąc mu dłonie na ramionach. — Nie myśl teraz o tamtym meczu! Przegraliśmy, ale musimy iść dalej. Nie możesz teraz przestać narzucać. Ty też jesteś naszym asem.
Eijun kiwnął tylko głową nie za bardzo rozumiejąc co się właściwie stało, ale postanowił rzucić kolejną. Gdy w końcu nieco się otrząsnął stanął w odpowiedniej pozycji i przełykając głośno ślinę chciał się ruszyć, jednak przeszkodził mu głośny huk. Odwrócił się w stronę Kazuyi, który odrzucał właśnie piłkę Furuyi, po czym zagryzł dolną wargę.
Przecież nie może być gorszy niż ten leń, prawda?
Zawsze więcej biegał, a nawet więcej ćwiczył. Chciał, by dostrzeżono jego umiejętności, nawet jeśli jego konkurentem był chłopak z naturalnym talentem do narzucania.
Sawamura zacisnął w dłoni okrągłą piłkę i rzucił w stronę łapacza.
Niestety i tym razem piłka niecelnie została narzucona na zewnątrz.
— To nie prawda — mruknął cicho Eijun.
— Och, czyli muszę odnaleźć inny sposób na poprawę humoru — westchnął cicho Miyuki obserwując jak jego chłopak niemalże trzęsie się ze strachu.
Doskonale wiedział, że ukochany boi się, że już nigdy nie stanie na górce, dlatego postanowił zrobić wszystko, by przywrócić na nią wesołego oraz pewnego siebie miotacza. Tak, to był jego kolejny cel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥