.
Odpoczynek z dziećmi
Rhasta zabrał dzieci ze sobą do ogrodu. Wiedział, że z całą trójką biegającą wokół nie zrobi zbyt wiele, ale noc była trudna, a Medusa spędziła większość czasu na nogach. Zasłużyła na chwilę wytchnienia.
Poza tym, fajnie było mieć dzieci przy sobie, choć nie sprzyjało to produktywności. Młodszy z bliźniaków spał, przywiązany do pleców Rhasty szerokim pasem materiału.
Najstarsza córka pognała w stronę ogrodu, nie czekając na resztę, podczas gdy jej młodszy brat powoli człapał obok, trzymając ojca za rękę. Fala ciemnoniebieskiej sukienki falowała wokół jej ogona.
Było gorąco, mimo że dopiero zaczynał się poranek. Troll niósł w ręku kilka butelek wody. Przewidywał, że się przydadzą.
Piasek pod stopami był już ciepły, nagrzany po wielu tygodniach upałów. Rhasta uśmiechnął się, wystawiając twarz do słońca. Czuł, że to będzie dobry dzień.
Gdy tylko otworzył furtkę do ogrodu, dzieci zniknęły wśród wyższych roślin. Ich śmiech niósł się w powietrzu, kiedy odkładał butelki w zacienione miejsce. Musiał od razu zabrać się do pracy, póki miał na to czas – wiedział, że dzieci szybko zawołają go do zabawy.
Ogród był starannie ogrodzony, by zwierzęta nie mogły się do niego dostać. Dzieci potrafiły wspiąć się na płot, jeśli naprawdę chciały, ale poza ogrodem nie było nic, co mogłoby je zainteresować. Wiedziały też, że to niebezpieczne miejsce, co było jedną z pierwszych rzeczy, których nauczyły się w swoim krótkim życiu.
Rhasta zaczął wyrywać chwasty, nasłuchując, czy dzieci są w pobliżu. To, że znały zasady, nie znaczyło, że zawsze ich przestrzegały. Na szczęście nie musiał się martwić o to, że zjedzą trujące rośliny w ogrodzie. Zajął się tym, gdy pierwsze z dzieci zaczęło raczkować i zjadać wszystko, co było w zasięgu ręki.
W tym ogrodzie mogły podgryzać każdą roślinę i każdy kwiat. Niektóre pewnie by im nie smakowały, ale nic nie mogło im zaszkodzić.
Z bliźniakiem śpiącym na plecach, Rhasta szybko zaczął się pocić. To też nie mogło być zbyt wygodne dla dziecka, ale wiedział, że jak tylko je odłoży, sen się skończy. Bez względu na to, jak ciepłe i spocone było jego ciało, plecy Rhasty były najlepszym miejscem na drzemkę. Albo jego brzuch. Nie miało to znaczenia, o ile dziecko mogło na nim leżeć.
Po pewnym czasie dwójka pozostałych dzieci wróciła. Oboje się śmiali, a młodszy z nich był już pokryty cienką warstwą kurzu i piasku. Jego lekko zielona skóra i włosy były teraz raczej brązowe, a dwa małe węże, które odziedziczył po matce zamiast włosów, zwisały przy jego twarzy, będąc jedynym czystym miejscem na jego ciele, bo brud nie przyklejał się do gładkich łusek.
— Tato, chce nam się pić — powiedziała najstarsza, a jej długie, falujące włosy, tak różne od tych, które miała Medusa, podskakiwały wokół twarzy.
— Kochanie, butelki są tam, w cieniu.
To mogło być takie proste – podejdą po wodę, napiją się i wrócą do zabawy. Ale tak nie było. I to było w porządku. Rhasta i tak potrzebował przerwy od wyrywania chwastów, zwłaszcza z dzieckiem na plecach.
Usiadł więc na pustym skrawku ziemi. Wziął jeden z leżących obok patyków i zaczął rysować na piasku.
— Spójrzcie na tego raptora. Kto też chce go narysować?
Małe rączki szybko chwyciły patyki i w kilka sekund wcześniej gładki piasek zamienił się w chaotyczną plątaninę linii. Raptor Rhasty nie wyglądał zbyt jak raptor, ale teraz nie było po nim śladu. Zabawa się skończyła, a w piasku nie było żadnego rozpoznawalnego kształtu. Dwie pary oczu wpatrywały się w szamana z wyczekiwaniem.
— No dobrze, chcecie usłyszeć historię?
— A możemy się przytulić, jak będziesz opowiadać?
— Oczywiście. Tylko pozwólcie, że zdejmę małego z pleców.
Po chwili wiercenia się cała trójka dzieci wtuliła się w szamana. Powiał lekki wiatr, a krople potu na jego skórze szybko wyschły. Przez moment panowała cisza. Potem Rhasta zaczął mówić, a jego głos niósł się nad stepem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥