Ratunek [ Beomgyu ]

 .



Na wszelkie sposoby starałaś się zasłonić półnagie ciało, którego intymne części zakryte były strojem kąpielowym. Nie przepadałaś za wyjazdami na wodę, ale postanowiłaś wyjechać na klasową wycieczkę, by móc z boku obserwować chłopaka, który podobał ci się od paru miesięcy. 

Beom Gyu był klasowym przystojniakiem i nie było dziewczyny, której nie miękły by kolana na jego widok. Zresztą chłopak zawsze był uprzejmy, co sprawiało, że nie dało się go nie lubić. 

Ale właśnie ta popularność Choi’a sprawiała, że nie chciałaś robić sobie zbędnych nadziei. Chłopak taki jak on nigdy nie zwróciłby na ciebie uwagi.

Nie na tą osobę i nie na to ciało.  

— Ziemia do ___ — odezwała się twoja przyjaciółka, machając ci przed oczami rękoma. Spojrzałaś na nią niepewnie i przygryzłaś dolną wargę. W tle stał Beom Gyu, który obserwował waszą dwójkę. — Chodź popływać! 

— Przecież nie umiem pływać, Min Jae — powiedziałaś, ale nim zdążyłaś zaprzeć się nogami o piasek, wylądowałaś w zimnej wodzie. 

Minęło zaledwie sekund, gdy pojawiłaś się w morzu, a już straciłaś grunt pod nogami. Przerażona brakiem podłoża zaczęłaś się wierzgać na wszystkie strony. Słyszałaś, jakby w oddali krzyki nie tylko przyjaciółki, ale i pozostałych uczniów z klasy. Chyba nawet wychowawczyni coś wrzeszczała, choć nie pałałyście do siebie sympatią. 

Próbowałaś się jeszcze ratować, jednak brak talentu do pływania nie dawał ci na to szansy. Brak nadziei sprawił, że poddałaś się żywiołowy wody. Marzyłaś już tylko o tym, by porwał cię w swoją otchłań i pozwolił…

— ___! 

Przyciszony krzyk dotarł do twoich uszu. Zdążyłaś zauważyć wyłącznie zamazaną postać, zmierzającą w twoim kierunku, a potem wszystko stało się ciemniejsze. 

Ale nie czułaś już zimna i woda już cię nie atakowała… 

Nie potrafiłaś otworzyć oczy, miałaś wrażenie, że oddech ci się kończył, ale mimo to odgłosy dochodzące z niedaleka dochodziło do ciebie ze zdwojoną siłą. Z chęcią byś coś krzyknęła, ale chyba… umierałaś i nie byłaś w stanie w żaden sposób zareagować. 

— Jesteście żałośni. — Usłyszałaś męski znajomy głos, a potem poczułaś na swoich ustach coś miękkiego. Ktoś próbował cię ratować, robiąc ci sztuczne oddychanie. — Kurwa mać. 

Po chwili zaczęłaś się krztusić, a z twoich ust wydobyła się woda, którą zdążyłaś się zachłysnąć. 

— Dajcie ręcznik, debile. 

Gdy rozchyliłaś lekko powieki, ujrzałaś przed sobą twarz Beom Gyu, którego mokre włosy przylepiły się do twarzy. Nie miałaś siły jednak o czymkolwiek myśleć, więc wtuliłaś się jeszcze bardziej do jego klatki piersiowej. 




Prześlij komentarz

0 Komentarze