.
Pobyt na przyjęciu urodzinowym stanowił dla Haru prawdziwą udrękę. Choć na początku nie było najgorzej, tak po kilku godzinach imprezy zaczęła się po prostu nudzić. Siedzienie na kanapie wśród bawiących się obcych ludzi było dość przynudzające, a przecież w pokoju czekały na nią prawnicze książki. Dziewczyna bardzo chciała uciec, ale zdawała sobie sprawę, że musi utrzymać jakiekolwiek kontakty towarzyskie. Nie odważyła się jednak podejść do losowych osób i spróbować rozpocząć rozmowę. Gdy tylko starała się do kogoś podejść, odczuwała nieoczekiwane napady ciepła.
Nie dam rady…, powtarzała sobie w głowie za każdym razem, a następnie cofała się w celu ucieczki. Na szczęście nikt do tej pory nie zauważył w pobliżu jej obecności, więc nie musiała się stresować.
Od czasu do czasu Haru czuła jednak na sobie czyjeś spojrzenie. Siedząc na kanapie, starała się zajmować miejsce najbliższej oparcia, by ewentualnie szybko uciec. Po chwili dziewczyna jednak dowiedziała się, kto ją obserwował.
Gdy skierowała wzrok w stronę okna, ujrzała prześliczne tęczówki Marka wpatrujące się w jej oczy. Haru przełknęła ślinę, ale nim zdążyła zmienić obiekt obserwacji, na chłopaka rzuciła się nieznajoma Nam dziewczyna.
Była to piękna Koreanka ubrana w skąpy strój ledwo zakrywający jej piersi i tyłek. Dla Haru dziewczyna wyglądała dość dziwnie. Mina chłopaka zdradzała jednak znacznie więcej – obrzydzenie wypisane na jego twarzy dawało pewność Nam, że nic go z nieznajomą nie łączyło. A przynajmniej… tak jej się wydawało.
Ku zdziwieniu Haru Mark jednak odpowiedział na uścisk dziewczyny. Pomimo tego, że lekko ją poklepał po plecach, dla Nam było to dość dziwne zachowanie. Gdyby nie chciał…
— Głupia! — Haru warknęła pod nosem, po czym wstała z kanapy. — Przecież to cię w ogóle nie powinno obchodzić!
Dziewczyna nabrała sporo powietrza do płuc, a następnie opuściła pomieszczenia, w którym znajdował się tłum bawiących się nieznajomych ludzi. Skierowała się w stronę pokoju. Sporo czasu spędziła poza sypialnią, więc wreszcie mogła z czystym sumieniem powrócić do nauki.
Ale Haru nawet gdy otworzyła pierwszą książkę, nie była w stanie skupić się na zapamiętywaniu skomplikowanych pojęć prawniczych. Zdenerwowana dziewczyna położyła się na łóżku i spojrzała na sufit. Pomieszczenie było dziwnie przyjemne. Cisza wewnątrz dawała niesamowite ukojenie, a głowa wreszcie przestała boleć dziewczynę.
— Haru.
Do pokoju weszła niezadowolona Jungha, która oparła się o framugę drzwi.
— Coś się stało? — zapytała Haru, wstajac z łóżka.
— Mark cię szuka — mruknęła młodsza. — Wyglądał na dość przejętego.
— Po co?
— A skąd mam wiedzieć — pysknęła Jungha, a Haru przewróciła oczami. — Weź nie zachowuj się jak dziecko i przynajmniej poudawaj, że się dobrze bawisz.
— Byłam tam już wystarczająco dużo — odparła studentka i skrzyżowała ręce przy piersiach. — Głowa już mnie zaczęła boleć, zadowolona? Chyba nie chcesz, żeby coś mi się stało?
— Nieważne — szepnęła Jungha. — Napisz Markowi, że tu jesteś albo ja mu to powiem. Baw się dobrze.
Haru przygryzła dolną wargę, obserwując znikające za drzwiami pokoju ciało siostry. Wyciągnęła z kieszeni telefon, a następnie wybrała numer członka zespołu. Wolała sama mu napisać wiadomość niż czekać na to aż Jungha wtrąci się w jej relację z chłopakiem.
✯✯✯
Jungmi stała pośrodku korytarza, niedaleko pokoju, który im przydzielono, wciąż trzymana przez dłoń Jacksona i ostrzegawczo patrzyła na jego twarz. Była zdenerwowana i zmęczona, a najpewniej z tej rozmowy nic dobrego nie wyjdzie. Wang miał na twarzy cwaniacki uśmiech, prawie taki sam, gdy wszedł na scenę tamtego dnia w klubie. Jednym ruchem popchnął ją na ścianę, blokując możliwość ucieczki. Powoli przygryzał wargę, by następnie oblizać ją i popatrzyć z kpiną na najstarszą siostrę Nam.
— Możesz mi powiedzieć, co to wszystko znaczy? — zaczęła Jungmi z irytacją w głosie. Nie miała ochoty na kolejne zaczepki.
— Jeszcze nie dostałem od ciebie prezentu — odparł zadziornie do jej ucha pochylając się do przodu.
— Skąd wiesz, że te które dostałeś nie były częściowo ode mnie?
Jungmi zmrużyła gniewnie oczy. Oczywiście kłamała, było jej wstyd i tak, nie miała dla niego żadnego prezentu.
— Ponieważ wszystkie były podpisane. Na żadnym nie było Jungmi.
Jego dłoń zaczęła wędrówkę wzdłuż ręki dziewczyny. Powodował gęsią skórkę i mimowolnie Nam się spięła. Nie cierpiała tego dotyku. Zbyt wiele złych wspomnień było z nimi związane. Zamknęła oczy i zacisnęła pięść.
— Prawa czy lewa — wyszeptała ledwo słyszalnie.
— Hyh?
— Wolisz prawą czy lewą?
Słowa wypowiedziała z większą starannością, bardziej śmiało. Choć w środku wciąż gotowało się w niej. Była zła i przerażona jednocześnie. Zirytowana i lękliwa. Stała obok muzyka, który dotykał jej ramienia. Przecież to tylko zwyczajny dotyk. W dodatku ręki. Nie dotarł nawet do biustu. Lecz dla Jungmi było to za dużo. Miała swoje powody i nie potrafiła ich odrzucić.
Jackson przyłożył palec wskazujący wolnej ręki do podbródka i po chwili zaciętych myśli uśmiechnął się ponownie.
— Lewa — rzekł ze śmiałością, a następnie wzrokiem pokazał na drzwi swojego pokoju. — To po lewej stronie jest mój pokój.
Jungmi spuściła głowę i delikatnie uniosła kąciki ust. Natychmiast wyswobodził rękę i z całej siły uderzyła Jacksona z lewej ręki w policzek.
— Co ty zrobiłaś?!
Jackson krzyczał i Jungmi była pewna, że każdy w tym domu ich musiał usłyszeć. Z resztą po chwili zjawił się Bambam, a jego twarz ozdabiała konsternacja i zdziwienie.
— Jungmi? — odezwał się. — Wszystko w porządku?
— To wariatka — wskazał palcem na Nam.
— Chciałeś prezentu — rzuciła gniewnie dziewczyna. — Dostałeś to, co uważałam za najbardziej odpowiednie. Ciesz się, najpierw miałam wykorzystać nogę.
Jackson chwile patrzył jeszcze na Nam, a później na kolegę z zespołu. Poprawił koszulkę i odsunął się. Następnie skierował w stronę schodów.
— Możesz sobie ją wziąć — rzucił bezuczuciowo do Kunpimooka. — Wolę dziewczyny z klasą, a nie zwykłe…
Wang nie zdążył dokończyć, ponieważ adidas Jungmi przeleciał mu koło głowy.
— Ty chuju! — Jungmi nie kontrolowała się. Miała serdecznie dosyć Jacksona i jego zarozumiałego sposobu bycia. — Trzymaj się ode mnie z daleka!
✯✯✯
Wiadomość do Marka wysłała zaledwie parę minut wcześniej, a chłopak już zaczął pukać do drzwi jej pokoju. Nim jednak mu otworzyła, serce Haru zaczęło bić jak szalone. Od momentu pocałunku to była pierwsza sytuacja, w której mieli porozmawiać sam na sam. Dziewczyna bała się tego, co muzyk chciał jej powiedzieć. Po paru głębokich wdechach postanowiła wziąć się w garść.
Podeszła do wejścia z drżącymi rękami i nacisnęła na klamkę. Po chwili jej oczom ukazała się postać Marka. Przygryzła dolną wargę, po czym przeniosła wzrok na podłogę. Nie miała pojęcia, jak rozpocząć rozmowę. Liczyła na to, że odezwie się pierwszy.
— Hej, Haru — powiedział po krótkiej chwili, drapiąc się z tyłu głowy.
— O co chodzi? — zapytała Haru, starając się powstrzymać drżący głos. Niestety wyszło wręcz na odwrót i brzmiała dość komicznie. — C-Coś się stało?
— Jeśli mam być szczery… — szepnął i wszedł do pomieszczenia, rozglądając się wokół. Wytrzeszczył oczy, gdy jego wzrok przeniósł się na biurko. — Uczysz się znowu?
— A co mam innego robić skoro nie chciałam tu być? — odparła zirytowana Haru. — Jeśli przyszedłeś tylko zobaczyć pokój, to proszę, wyjdź. Przestaniemy marnować nasz czas.
Chłopak nagle się wyprostował, jakby chciał postawą ciała wyrazić swój sprzeciw.
— Impreza jest dość nudna — wyznał. — Jeśli mam być szczery, to z chęcią bym w coś pograł.
— To zapytaj chłopaków — odpowiedziała zdziwiona dziewczyna, wzruszając ramionami.
— Nie za bardzo chcę z nimi…
Haru zerknęła na niego, jak na idiotę. On jednak w tym czasie przyjął minę smutnego zwierzaczka i dziewczyna nie potrafiła mu odmówić. Cholerna umiejętność wytworzenia w drugiej osobie współczucia…
— Ale tylko na chwilę!
— Zobaczymy, jak będzie nam szło… — powiedział spokojnie i przyłożył palec wskazujący do warg. — Znasz League of Legends?
— Znam, jednak wolę Dota2 — odparła, a w jego oczach pojawiły się iskry. — Myślałam, że będziemy grali w planszówki lub na konsoli. Nie wzięłam ze sobą komputera.
— Spokojnie, mamy siedem komputerów.
Rozchyliła usta, wyrażając zdziwienie, a po chwili wzruszyła ramionami. Głupia zapomniała, że są gwiazdami koreańskiego muzyki… i było ich stać na takie zachcianki.
— Lepiej, żebyś przygotował chusteczki i wodę, bo przed nami długa noc…
— Postaram się dać z siebie wszystko — odparł chłopak.
Zaprosił dziewczynę do gaming roomu i pozwolił jej się rozgości. Haru nie potrafiła wyjść z podziwu… Ten pokój wyglądał świetnie i obłędnie.
✯✯✯
Zdenerwowana Jungmi praktycznie zatrzasnęła drzwi pokoju. Była cholernie zła!
Jak on mógł tak o mnie powiedzieć?!, pomyślała.
Przez moment próbowała złapać powietrze, ostatecznie położyła się na plecach. Patrzyła na sufit, a przez okno dochodziła ją muzyka z salonu. Oddychała ciężko, wciąż będąc pod wpływem negatywnych uczuć.
Po krótkiej chwili wzięła do ręki laptopa i otworzyła na reportażu. Plik był prawie w całości napisany. Zaczęła czytać od początku, a potem stwierdziła, że zespół nie zasługuje na takie słowa. Powinna przede wszystkim napisać prawdę. A każdy będzie chciał się dowiedzieć, jaki jest Jackson Wang.
Zaczęła tworzyć tekst, dziwiąc się, że słowa tak łatwo jej przychodzą. Wiedziała, że to będzie gorący temat, a irytacja zachowaniem muzyka, jeszcze bardziej nakręcała ją do działania.
Znalazła odpowiednie zdjęcie i po chwili zaczęła pisać reportaż.
Idealnie piękny, czy może głupi?
Uznała ten tytuł za idealny i wręcz karykaturalnie zaczęła opisywać Wanga. Dla niej był zadufanym w sobie dupkiem. W dodatku uzależnionym od alkoholu.
Nie potrafiła teraz myśleć o niczym innym. Krew w niej buzowała, powodując szybsze palpitacje serca.
I nawet Bambam nie mógł jej odwieść od tego pomysłu. Nikt, ani Haru, ani Jungha.
— Trzeba było myśleć z kim zadzierasz, patafianie — powiedziała do siebie, patrząc na zdjęcie Jacksona.
Ostatnie zdanie było podsumowaniem wszystko.
Jungmi postawiła na jedno słowo.
A tym słowem było:
I D I O T A .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥