Sprzeczności — rozdział 1

 
Mroczne, ciemnoszare pomieszczenie wypełnił odgłos ryczącego budzika. Otworzył leniwie jedno oko i zlokalizował, gdzie w tamtej chwili ten zdrajca się znajdował. Lekko na oślep ręką wymacał telefon na szafce nocnej i włączył drzemkę. Zamknął oko, by chociaż na chwile poleżeć, lecz wspomnienie ile pracy go dzisiaj oczekiwało, spowodowało, że podniósł się z wielkiego łoża. W pokoju panował półmrok, chociaż część pierwszych promieni wkradało się nieśmiało, przez grafitową zasłonę. 
Przeciągnął się ziewając i przetarł ręką zaspane oczy. Podrapał palcami szyi w miejscu fioletowego siniaka, który został po ostatnim gościu tej sypialni. Jego sypialni. Z niesmakiem stwierdził, że musi ubrać dłuższą maskę, aby nikt nie widział starych blizn na karku, w każdym razie dopóki się nie zagoją. 
W łazience szybko przepłukał twarz i umył zęby. Wszedł do garderoby, mijając szafy pełne garniturów, koszul i innych eleganckich gadżetów. Zatrzymał się przy komodzie z ubraniami sportowymi. Wyciągnął ciemnoszare spodnie dresowe, znanej amerykańskiej marki, a przez głowę nałożył bluzę z kapturem o takim samym kolorze jak spodnie. Na nogi ubrał obuwie do biegania. Słuchawki bezprzewodowe wetknął do ucha i przeszedł przez całe mieszkanie, zatrzaskując za sobą drzwi. Odpuścił windę, kierując się do schodów.
— Panie Hatake — ciemnowłosy sąsiad, pan Hiruzen, podniósł rękę w geście powitania, a Kakashi skinął mu głową na znak przywitania. — Dzień dobry.
Pomyślał, że matka byłaby zadowolona, widząc, że dobrze wpoiła synowi zasady kultury. To po części dzięki niej był uczynnym, szarmanckim młodym dżentelmenem, jak to mówiła starsza pani Koharu, sprzedająca najlepsze tokijskie drożdżówki.
Zbiegł po schodach, nawet nie mając zadyszki. Skierował się w stronę dobrze znanej sobie trasy. Założył kaptur na głowę. Pomimo tego, że kończyło się lato, rano pojawiało się rześkie powietrze i targało jego szarą czuprynę.
Kakashi od zawsze nienawidził tych włosów. Nie potrafił ich ujarzmić, nigdy nie były farbowane. Naturalny siwy kolor odziedziczył po ojcu. Matka zawsze powtarzała mu, że jest do niego podobny, zupełnie jak kopia. Nie pamiętał. Albo nie chciał pamiętać. Kakashi próbował odgonić od siebie posępne myśli.
Dzisiaj jest naprawdę ładny dzień — pomyślał i przyspieszył truchtu. Słońce okalało pociągłą twarz, w słuchawkach rozbrzmiewała piosenka Post Malone — Goodbyes, a Hatake skupił się na trasie.
— Kakashi — warknął odbierając telefon. Zawsze się denerwował, kiedy przed pracą dzwonili z biura.
— Przepraszam panie Hatake, że przeszkadzam — w uszach brzmiał mi głos Shizune. — Chciałam tylko przypomnieć o umówionym spotkaniu z Koreańskimi inwestorami.
— O której godzinie? — zamieszany troszkę zwolnił tępo.
— Ósma trzydzieści.
— A która teraz jest?
— Siódma dwadzieścia.
— Dobrze, będę na czas — odrzekł, natychmiast się rozłączając. Znów w uszach rozbrzmiewała mu muzyka, tym razem Taio Cruz – Break your heart. Kakashi zawsze wiedział, że ta piosenka bardzo dobrze go opisywała. Zawsze to on łamał kobiece serca.
W mieszkaniu wziął szybki prysznic. Wielkie krople spadały na obolałe plecy. Rozluźnił się i szybko namydlił jakimś drogim żelem pod prysznic. Nie lubił się ociągać, aczkolwiek kąpiel to była jedyna rzecz, która potrafiła go odprężyć. No i oczywiście seks. W końcu wytarł się ręcznikiem i ubrał czystą bieliznę. Otworzył szafę na oścież i założył czarną koszulę. Ubrał maskę takiego samego koloru i przybrał stalowy garnitur. Dopinając pasek spojrzał w lustro.
— No może być Kakashi — powiedział do siebie i wyszedł z garderoby.
W przedpokoju zauważył czekającego Irukę, który był jego kierowcą.
— Dzień dobry panie Hatake.
— Dzień dobry — mruknął w odpowiedzi i weszli do windy.
— Spotkanie umówione jest w hotelu Sabaku. — Shizune pojawiła się na małym ekranie laptopa.
— Gdzie to jest Iruka?
— Niedaleko wydawnictwa sir — brunet otworzył przed Kakashim tylne drzwi. — Jakieś dziesięć minut drogi stąd.
— A jak w firmie? — spytał ciemnowłosej kobiety. —  Wszyscy zaczęli pracę?
— Tak jest — odpowiedziała. Wzięła łyk wody i ponownie zaczęła tłumaczyć plan dnia. — Po spotkaniu, musi pan zjawić się na otwarciu nowej księgarni w centrum miasta. Potem w biurze będą czekały na pana protokoły do zatwierdzenia.
— Jakieś zmiany personalne? — dopił końcówkę wody z butelki.
— Trzy osoby przyniosły zaświadczenie L4, dwóch jest n urlopie i jedna.
— Jedna?
— Jedna osoba zaczęła pracę. Lucy Miobuku w dziale literatury angielskiej — sekretarka lekko się zmieszała. — Nadal nie wiem, dlaczego pan ją zatrudnił. To jest dopiero świeżynka.
— Miałem taki kaprys — uciął tą pogawędkę i doprowadził kobietę do porządku. – Znajomy ją polecił, spojrzałem na jej CV i podanie. Dobre opinie z praktyk, wykształcenie idealne na tą posadę— rozłączył się, dając Shizune znać, że zatrudnienie stażystki nie jest do podważenia. Spoglądnął przez ciemne okno. Zaczęło padać.
Na spotkaniu ledwo powstrzymywał się od ciągłego ziewania. Ciężkie powieki opadały mu na oczy, utrudniając pracę.
— Nasz rynek jest otwarty na wasze propozycję — jeden z rozmówców skierował dłonie w  stronę Kakashiego.
— Mamy kilka ciekawych autorów — Shizune zaczęła rozmowę, a Hatake powinien jej podziękować. Bo siedząc tam w pomieszczeniu był kompletnie nieprzytomny. — Prześlemy do państwa kilka prac wstępnych.
— Liczymy na owocną współpracę panie Hatake — jeden z Koreańczyków podał mu rękę na dowiedzenia, a Kakashi wysilił się na gest jej uściśnięcia. 
— Do widzenia — rzucił i wyszedł z pomieszczenia. — Shizune widzimy się na otwarciu.
— Panie Kakashi gdzie pan idzie? — zawołała za szefem. Lecz nie dostała odpowiedzi.
— Gdzie teraz sir? — Iruka Umino otworzył drzwi Audi A6.
— Musze podjechać do wydawnictwa — spojrzał w szybę. — Zapomniałem zegarka z biura zegarka.
Dojeżdżając do firmy, poprosił, aby kierowca zaczekał w samochodzie przed głównym wejściem. Myśląc o zegarku nie zauważył, czy ktoś wychodzi przez drzwi. Nie ustąpił miejsca w drzwiach, ostatecznie popchnął jakąś kobietę. Spóźniony nawet nie przeprosił, przyzwyczajony, że wszyscy w biurze mu ustępują. Nie miał czasu, musiał się śpieszyć. Wchodząc do windy zauważył kobietę, którą popchnął. Drobna brunetka, w czarnej sukience. Wyglądała atrakcyjnie, nawet w tych za niskich butach. Cienka szpilka, w której chodziła, nie dodała jej zbyt wzrostu. Przyjrzał się dokładniej i nim wysiadł stwierdziłem, że to właśnie musi być nowa pracownica. To musi być Lucy Miobuku.
— Hatake-san! — zawołała za nim Temari, kiedy minąłem ją w przejściu zapinając zegarek. — Szukałam pana.
— Czego chciałaś?
— Oto dokumenty nowej pracownicy — podała mu do ręki teczkę. — Razem z Shikamaru wdrożyliśmy ją w prace wydawnictwa.
— I jak się spisuje? — odrzekł obojętnie, dalej mając w głowie jej czarne cienki szpilki.
— Pracowita, jak na razie.
— Oby jak najdłużej — rzucił teczkę na biurko i wyminął blondynkę.
— Mam spotkanie, więc nie ma mnie dzisiaj da nikogo.
— Rozumiem.
Wyszedł z wydawnictwa, wsiadając do samochodu. Wtedy znów zobaczył Miobuku, z telefonem przy uchu, rozmawiającą, uśmiechającą się.
Jesteś taka niewinna, dziecinko — pomyślał. Uchylił trochę szyby, aby móc podsłuchać jej rozmowę. Kakashi nigdy nie był ciekawy, ale w tamtym momencie zastanawiał się, o czym tak zażarcie dyskutowała? I z kim?
— Mówię ci, istny dupek! — warknęła oburzona do słuchawki. — Nie dość że wpadł na mnie w przejściu, gdzie każdy znający maniery wie, że najpierw się wychodzi, a potem wchodzi.
Nie zawsze — Kakashi wymamrotał do siebie w myślach.
— To nawet nie przeprosił. Dupek, zasrany dupek! — fuknęła. — Ja tutaj nie pasuje. — kontynuowała. — Wszyscy tacy eleganccy, z klasą. Proszę cię Rin. Ja naprawdę tutaj nie pasuje.
Pasujesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz, dziecinko  — znów nie mógł się powstrzymać.
— Pechowy jest cały dzisiejszy dzień. Myślałam, że spale się ze wstydu. Nie dość, że samochód się zepsuł, to jeszcze wychodząc z metra trafiłam na najgorszą ulewę. Byłam cała mokra! Sukienka się lepiła do mojego ciała, a ta cała Temari to dopiero bijała mi szpilę. Rozumiesz, że wyśmiała mnie, że nie miałam parasola?!
Fakt Temari czasem była za ostra, ale Hatake uważał ją a dobrego pracownika. Zależało jej na dobru wydawnictwa. Myślami powrócił do słów Miobuku. Byłam cała mokra. Kakashi przyłapał się, że w zaczął myśleć o słowach nowej stażystki. Oczami wyobraźni widział mokrą sukienkę opinającą jej chude ciało. 
Przestań Kakashi. To nowa pracownica! Poza tym Obito ją polecił. A z nim nie mogę dyskutować — pomyślał i odrzucił głowę do tyłu. W końcu dał znać Umino, aby ruszyć na kolejne spotkanie.

*

Z otwarcia nowej księgarni wrócił jeszcze bardziej znużony. Iruka podrzucił go na dolny poziom i wyskoczył z samochodu, Skierował się w stronę windy, bawiąc się maską. Za kilka dni będzie mógł ją całkowicie ściągnąć. Zamyślony kolejny raz wszedł w człowieka. Plik dokumentów wysypał się na podłogę i ku swojemu zdziwieniu, ponownie ujrzał brunetkę.
— Może byś uważał jak chodzisz? — warknęła poirytowana i zaczęła się schylać po dokumenty. 
Chętnie uderzyłbym ją w tą kształtną pupę. Chciałbym, ale nie mogę — przeszło Kakashiemu przez myśl. Spojrzał na nią z politowaniem, chyba nie wierząc, co do niego powiedziała.
— Głuchy tez jesteś? Może pomógłbyś mi chociaż to pozbierać. Spędziłam nad tym cały dzień, aby to ogarnąć. — zaczęła się denerwować.
— Jakbyś patrzyła przed siebie lub włożyła okulary to nie musiałabyś tego zbierać, proste — wydusił wreszcie i wyminął kobietę. — Jeżeli jesteś łamagą, to zawsze twoje życie będzie tak wyglądać, koteczku.
Drzwi windy zamknęły się i Kakashi wciąż patrzył na dziewczynę. Zdziwił się, że podjęła jego wzrok i nie odrywała czerwonych oczu do momentu, gdy chyba uświadomiła sobie, że jej twarz przybrała kolor purpurowy Schowała rumieńce za brązowymi puklami włosów, a Kakashi westchnąłem. 
Kiedyś ci urwę tę niewyparzony język panno Miobuku — pomyślał i rozbawiony wyjechał na ostanie piętro.





Od Autorki: Kolejny rozdział Sprzeczności za nami. Za błędy przepraszam, opowiadanie jest w trakcie zmiany narracji i mogą pojawiać się błędy. Pierwotnie była narracja jednoosobowa widziana z dwóch perspektyw (Lucy i Kakashi). Na drugi rozdział zapraszam za tydzień. A teraz trzymajcie się i do zobaczenia za tydzień ♥ 


Komentarze

  1. Oj tak, będzie ostro, mocno i gorąco... Ja to wiem! Mam nadzieję, że uda ci się skończyć kiedyś to opowiadanie, jest boskie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty