Młody model stanął przed ogromnym budynkiem posiadającym ponad sto pięter z niezbyt zadowoloną miną. To był jeden z tych dni, które chciał by skończyły się jak najszybciej. Jego ukochana matka po raz kolejny umówiła go z nieznajomą dziewczyną chcąc w ten sposób zawrzeć między nimi związek małżeński wnoszący dla obu rodzin same korzyści. Dla Kise było jasnym to, że kobieta za wszelką cenę chciała utrzymać swą wysoką pozycję w showbiznesie, lecz nie lubił gdy wykorzystywała do własnych celów właśnie jego. Był jej synem, a nie wspólnikiem, do cholery!
Wściekły odsunął kosmyki przydługawej grzywki do tyłu i westchnął leniwie.
Skoro i tak musiał udać się na to spotkanie postanowił sprawić iż kolejna zadufana w sobie córka jakiś bogaczy ucieknie obrzydzona. Zazwyczaj jego podłe plany kończyły się w pozytywnym dla niego znaczeniu, lecz zdarzały się również naiwne, bądź zbyt uparte dziewczyny, które nie chciały dać mu spokoju. Dlatego i tym razem zastanawiał się jak powinien zagrać.
Tajemniczej przyszłej żony nie znał, nawet nie wiedział z jakiej rodziny pochodziła, więc sprawdzenie jej profilu na google odpadało i pozostało mu już tylko modlenie się o kogoś normalnego. Najlepszym wyjściem byłoby gdyby dziewczyna myślała o aranżowanych małżeństwach tak jak on, lecz niejeden raz już się pomylił.
— Ryouta, opanuj się — mruknął do siebie, po czym uderzył się w policzka, by otrząsnąć się ze swoich myśli.
Co ma być to będzie.
Blondyn ruszył w stronę ogromnych drzwi, które otworzyły się gdy tylko podszedł dostatecznie blisko. Niemal od razu po przekroczeniu progu, poczuł jak większość znajdujących się w holu osób patrzy się właśnie na niego i bez skrępowania szepczą sobie nawzajem do ucha jakieś komentarze.
Kise Ryouta był jednak do takiego zachowania przyzwyczajony.
Jako młoda gwiazda zdawał sobie sprawę, że powoli staje się rozpoznawalny, lecz jego popularność wzrosła przez jego rodzinny status, a także przez pracę w modelingu oraz na planach filmowych jako aktor. Można więc powiedzieć, że zna go praktycznie każdy, bo chłopak próbuje łapać się każdej nowej możliwości, która tylko przyjdzie mu do głowy. Przez pewien czas należał do klubu koszykarskiego, ale szybko z tego zrezygnował, by nie doznać jakiś kontuzji, która mogłaby przeszkodzić w rozwoju własnego image'u. Mimo przykrej rezygnacji, przyjaciele z byłej drużyny zaproponowali mu aby czasem przychodził na treningi, by choć odrobinę zaczerpnął przyjemność z ukochanego sportu. Oczywiście blondyn od razu przystał na ich propozycję i po dziś dzień czasem zdarza mu się wymknąć z domu bez wiedzy matki oraz poćwiczyć.
— Kise-dono? — Dwudziestolatek odwrócił głowę w bok słysząc kobiecy głos, który od razu przywrócił go na ziemię. Tuż przed nim stała niewiele niższa od niego, dobrze obdarowana przez naturę dziewczyna parę lat może od niego starsza, która swoją postawą ukazywała poważne nastawienie do życia. Gdyby nie fakt iż nie lubił żadnej kandydatki na przyszłą żonę zaoferowaną przez matkę być może ta byłaby w jego typie. — Widzę, że się nie pomyliłam. — Nieznajoma wyciągnęła w stronę chłopaka swą niewielką dłoń oczekując tego samego gestu z jego strony. — Meiji Tokugawa, miło mi.
— Hm — westchnął spokojnie czując jak jego oczy lekko się rozbłysnęły. — Nie pomyliłaś się. — Rzekł nieformalnie uśmiechając się podejrzliwie, co miało sprawić, by brunetka natychmiast się zniechęciła. Niestety tym razem była to twarda sztuka.
— Cieszę się. Nasze rodziny już wszystko ustaliły, więc chciałam cię tylko zobaczyć. Cóż, nie sądziłam, że na żywo będziesz takim dzieckiem, więc nie rezygnuj z fotomodelingu bym przypadkiem nie pożałowała tej decyzji.
— Nie będziesz musiała niczego żałować, bo i tak do ślubu nie dojdzie.
— Dlaczego jesteś taki pewny? — Kobieta skrzyżowała ręce nawet na chwilę nie zmieniając swojej miny. — Twoja matka była bardzo zdeterminowana.
— Nie dziwi mnie to.
— Wstydź się dzieciaku.
— Myślę, że nie mam czego — blondyn wzruszył ramionami i oparł się o pobliską ścianę. — Matka zdaje sobie sprawę, że nie chcę się z żadną z was żenić, więc dla ciebie nie zmienię swojego zdania.
Tokugawa parsknęła cicho, by następnie podejść do chłopaka na niebezpieczną odległość. Jej piersi przylgnęły do torsu rozmówcy chcąc zachęcić go w ten sposób do zmiany własnej decyzji. Czuła, że ten się wciąż waha, zresztą nikt nie potrafi się oprzeć takiej kobiecie jak ona — przecież miała wszystko.
— Ach — westchnął niewzruszony Kise, po czym śmiejąc się odsunął ją od siebie. — Nie martw się, nie tylko ty próbowałaś... Ale jednego nienawidzę w kandydatkach matki — przerwał na chwilę, po czym pochylił się lekko nad nową znajomą — wszystkie próbujecie tych samych sposobów, a ja i tak nie polecę na żadną z was.
Meiji przygryzła dolną wargę zarumieniona po same uszu ze złości i prychnęła na cały głos, by wyrazić swoje zdenerwowanie. Następnie bez zbędnych słów odwróciła się do żółtookiego tyłem oraz nadepnęła szpilką na jego prawą stopę, by poczuć choć odrobinę satysfakcji z tej głupiej rozmowy.
To był pierwszy raz gdy ktoś jej się oparł.
Musiała stamtąd szybko znikać.
Natomiast Ryouta czuł satysfakcję z powodu kolejnej porażki rodzicielki. Kobieta mogłaby nawet zadzwonić po jedną z najpiękniejszych kobiet świata, a jemu i tak udałoby się ją odstraszyć.
— Zasłużyłeś na nagrodę — szepnął do siebie nabierając do płuc sporo powietrza, po czym udał się w stronę stolika, który został zarezerwowany na dzisiejszą randkę. Skoro miejsce i tak było już opłacone to warto było z tego skorzystać, a poza tym chłopak na spokojnie mógł się najeść do syta.
Kise usiadł na swoim miejscu, jednak nie zdążył nawet zamówić kolacji, gdy jego wzrok przykuła tajemnicza postać wchodząca do budynku. Zdecydowanie była to sylwetka mężczyzny, lecz jego szczupła, a zarazem odrobinę umięśniona budowa ciała dodawały mu dziwnego, dziewczęcego uroku.
Na samą myśl posiadania takiego partnera w łóżku blondynowi zrobiło się cieplej.
Już dawno z nikim nie uprawiał seksu, jednak nie przeszkadzało mu to... do dzisiaj.
Nieznajomy wywołał w nim ten dziwny gorąc o którym istnieniu niemalże zapomniał już na dobre. Tego właśnie typu emocje odczuwał Kise gdy jeszcze kochał się ze swoją teraz już byłą dziewczyną, która w gruncie rzeczy wydawała mu się niegdyś najważniejszą osobą na świecie.
Ale czyżby teraz się to zmieniło?
Kise Ryouta oniemiał.
Poczuł coś tak dziwnego, ale zarazem fascynującego w stosunku do faceta?
To nieznane mu uczucie sprawiło, że nabrał ochoty poznać nieznajomego dużo bliżej.
Poza tym kiedy ostatni raz to czuł?
Blondyn przygryzając dolną wargę ruszył w kierunku drzwi, gdzie stał do niego tyłem chłopak i uśmiechnął się pod nosem, by zaraz dotknąć jego ramienia.
Ciekawe kim…
— Kasamatsu-senpai?! — krzyknął zaskoczony model odskakując nieco w tył widząc twarz dobrze znanego sobie mężczyzny. — Co tut…
— Cicho bądź. — Czarnowłosy z przerażeniem wypisanym na twarzy upuścił trzymany w rękach pakunek i zakrył dłońmi usta żółtookiego. — To ja się pytam co tutaj robisz, Kise?! — Jego spojrzenie ani trochę się nie uspokoiło co wprawiło Ryoutę w jeszcze większe zaskoczenie. — Na wszystkich mógłbym trafić, ale dlaczego akurat ty…
— Kabahatu-senaj — wyjąkał blondyn niezbyt zrozumiale, dłoń starszego uniemożliwiała mu normalne mówienie. — So ty łobisz?
— Możemy wyjść?
W odpowiedzi ujrzał jedynie kiwnięcie głową, więc puścił znajomego i po podniesieniu tajemniczej paczki obydwoje opuścili lokal.
Gdy Kise kroczył za swym dawnym przyjacielem przyjrzał się jego ubraniu — miał na sobie białą bluzkę polo, czerwone dresowe spotkanie, a na to założony brązowy fartuszek. Ostatnim dodatkiem, który jeszcze bardziej przykuł uwagę dwudziestolatka była jasna czapka założona na ciemnych włosach byłego kapitana szkolnej drużyny koszykówki.
— Kasamtsu-senapi, mam pytanie.
— Co? — warknął niższy obracając się w stronę Ryouty ze zdenerwowaniem.
— Macie jakąś imprezę w pracy?
— Co nie, czemu? — zapytał zaskoczony.
— To może bal przebierańców jest gdzieś niedaleko?
Na moment zapadła nieprzyjemna cisza, którą zaraz przerwał zażenowany Kasamatsu chcący odejść bez zbędnych słów. Po odwróceniu się plecami do towarzysza ruszył przed siebie, jednak szybko został zatrzymany złapaniem za nadgarstek.
— Czemu idziesz? — zapytał zmartwiony blondyn.
— Nieważne!
— Jak to nie, senpai? Tak dawno się nie widzieliśmy... Jedyne co pamiętam to nazwę uniwersytetu do którego chodzisz…
— Niech tak dalej będzie.
— Ale zostawiłeś mnie tak bez słowa pożegnania…
— Może mam ku temu swoje powody?
— Senpai…
— Jejku, weź daj mi już spokój no — westchnął niezadowolony brunet. — Nie widzisz, że nie chcę z tobą rozmawiać? Poza tym jak widzisz... Ech, jestem zajęty.
Kise z otwartą buzią oraz wytrzeszczonymi oczami obserwował kolegę, który właśnie podniósł wcześniej upuszczony kartonik. Widząc jego zdenerwowaną minę nie za bardzo wiedział jak powinien to zinterpretować.
— Kasamatsu-senpai…
— Nie możesz dać mi spokoju?! — wrzasnął wściekły Yukio patrząc na młodszego z niezbyt przyjemnymi iskierkami w oczach. — Pierwszy raz widzisz faceta, który pracuje w kawiarence i roznosi do klientów ich zamówienie?! Jeśli tak, to wcale się nie mylisz — przygryzł dolną wargę zażenowany. — Pracuję w kawiarence niczym idiota, więc jeśli nie chcesz spalić się ze wstydu to zostaw mnie w spokoju.
— Dlaczego miałbym? — Ryouta spuścił smutny głowę. Tak dawno go nie widział, a ten od razu oskarżył go o takie nieprzyjemne insynuacje…
— Nieważne, daj mi spokój.
W momencie w którym Kasamatsu odwrócił się do modela tyłem, Kise chwycił go za nadgarstek i pociągnął w głąb ogromnego budynku. Nie zwracał już nawet uwagi na wszelkie próby protestu ze strony starszego kierując ich w stronę jednego z pokoi, który został wynajęty, aby spędził tam przyjemne chwile z wcześniejszą kandydatką na przyszłą żonę.
— Zostaw mnie do cholery jasnej! — krzyknął brunet z odrobinę drżącym głosem. Jednak sam nie wiedział czy ze złości, przerażenia czy... tęsknoty.
— Nie.
— Dlaczego nie?!
— Nie puszczę cię dopóki mi wszystkiego nie wytłumaczysz.
— Ale nie ma czego!
Blondyn zatrzymał się, odwrócił w stronę chłopaka i najzwyczajniej w świecie po prostu złożył na jego ustach szybki, aczkolwiek sycący pocałunek, po czym znów ruszył. Yukio w tym samym momencie zarumienił się po same cebulki włosów, ale nie zaprotestował dalszemu "spacerowi".
Tęsknił za tym.
❧❧❧
— Kasamatsu-senpai!
— Czego znowu chcesz, Kise? — oziębły głos bruneta sprawił, że szesnastolatek uśmiechnął się od ucha do ucha.
— Chcę cię gdzieś zabrać.
— Ha?
— No wiesz... Randka, czy coś…
— Jaka znowu randka? — Yukio zamrugał parę razy oczyma nie rozumiejąc.
— No bo skoro robiliśmy już to — zaakcentował ostatnie słowo, by wyraźnie podkreślić jego znaczenie — to zdecydowałem, że powinniśmy udać się na randkę.
— Jakie znowu "to"? — szepnął zaskoczony trzecioklasistka spoglądając na zebrany się wokół nich nieduży tłum wpatrujący się na nich zaciekawiony. — Przecież niczego takiego nie robiliśmy!
— No... Całowaliśmy się przecież — odparł bezpośrednio Ryouta, ale obserwując reakcję niebieskookiego uśmiechnął się szatańsko. — A ty o czym pomyślałeś, senpai?
Blondyn zbliżył się do przyjaciela i pogładził jego policzek.
— Jesteś dziś aż nazbyt uroczy... — Pochylił się nad uchem niższego chcąc kontynuować, aby jedynie chłopak słyszał. — Senpai...
— O-Odsuń się! — mruknął zarumieniony osiemnastolatek lekko popychając uśmiechniętego modela.
Kise spojrzał na przyglądających się im nieznajomych po czym pomachał do nich na odchodne i chwytając Kasamatsu za nadgarstek pociągnął go w ogromnej galerii. Skoro czarnowłosy nie zaprotestował to pewnie sam myślał o randce już wcześniej, ale znając go to po prostu bał się zaproponować jakiekolwiek wyjście.
W gruncie rzeczy ich pierwszy pocałunek był zainicjowany przez starszego, jednak to blondyn prawdopodobnie bardziej się tym cieszył. Poczuł wtedy dziwną żądzę posiadania tego faceta i nie potrafił przestać o nim myśleć — był nim zafascynowany.
— To co? — westchnął Ryouta gdy w końcu weszli do ogromnego budynku.
W sumie to była spontaniczna decyzja o randce przez co nie za bardzo wiedział jak powinien postępować z osobą tej samej płci. Oczywiście wcześniej już niejeden raz zdarzyło mu się być na spotkaniu z dziewczyną, czasem aż nazbyt erotycznym, ale tym razem wspólne wyjście miało być być z... chłopakiem, a nawet kapitanem drużyny koszykarskiej do której sam należał!
Sam blondyn nie potrafił wyrazić słownie tego jak bardzo wizja bycia z Yukio mu się podobała.
— Może kino? — zapytał po chwili przerywając głuchą ciszę, bo osiemnastolatek nie za bardzo miał ochotę się odezwać... wciąż było mu głupio. — Na jaki film chciałbyś pójść?
— Obojętne mi to... — mruknął cicho Kasamatsu czując jak jego policzka oblewa rumieniec.
— To może romantyczny?
— A musimy w ogóle iść do kina?! — szepnął nieco głośniej nerwowo rozglądając się wokoło świadomy tego, że wszyscy właśnie na nich patrzyli.
Jakby nie było stał właśnie obok jednego z najbardziej rozpoznawalnych nastoletnich modeli, a na dodatek trzymali się jeszcze za ręce! To był idealny temat na główną okładkę jakiegoś znanego czasopisma...
— Dlaczego jesteś taki nerwowy?
— Wszyscy się na nas patrzą... — Kise dopiero w tym momencie zauważył, że chłopak ma odrobinę racji.
— No i co?
— Jak to co?! — Czarnowłosy wydostał się z uścisku młodszego po czym ruszył w stronę drzwi, ale został zatrzymany gwałtownym szarpnięciem oraz nieoczekiwanym pocałunkiem złożonym prosto na jego ustach. Zszokowany próbował szybko odsunąć się od niego, ale szesnastolatek zwinnie założył przyjacielowi kaptur na głowę oraz puścił gdy był już pewny, że nie było widać jego twarzy.
— Chyba ci się podobało — model po kryjomu puścił mu oczko i kładąc dłoń na jego talii poprowadził w stronę wyjścia, aby przypadkiem jakaś zazdrosna fanka nie zrobiła mu krzywdy.
— Głupek — mruknął odrobinę szczęśliwy Kasamatsu, lecz blondyn nie mógł usłyszeć jego słów, bo zostały one zatrzymane przez gruby materiał bluzy.
— Pójdziemy na randkę kiedy indziej, zawiozę cię do domu.
Wyższy zamachał w stronę nadjeżdżającej ku nim taksówki i gdy tylko podjechała razem z przyjacielem wszedł do środka. Yukio w dalszym ciągu nie miał najmniejszego zamiaru pozbyć się założonego na głowę kaptura, czuł się nieco pewniej; nikt nie wiedział jak wygląda, więc na spokojnie mógł robić co mu się podoba.
Kątem oka spoglądając na kierowcę czarnowłosy powoli położył dłoń na udzie modela i spoglądając przez okno przesuwał nią coraz wyżej.
— Co ty robisz? — Powolny, ale ciepły oddech otulił jego policzek powoli zbliżając ku niemu usta Kise. Nieoczekiwany ruch osiemnastolatka sprawił, że jak dotąd rozweselony całą tą sytuacją model w jednej chwili stał się... bardziej podniecony. — Nie możemy tutaj.
— Cicho bądź i się przybliż.
Kasamatsu zgrabnie włożył swoją rękę pod spodnie blondyna, lecz nim przeszedł do konkretnych czynności samochód nagle się zatrzymał. Przerażony wyciągnął dłoń na zewnątrz i spojrzał na kierowcę, który sam nie rozumiał co się działo. Gdy przyjaciele spojrzeli przez okno zauważyli stojącą tuż przed nimi dziewczynę z rozłożonymi rękoma chcąc zatrzymać w ten sposób pojazd.
— Satsuki?
Zaskoczony Yukio nawet nie zauważył gdy jego bliski przyjaciel opuścił taksówkę oraz podbiegł do różowowłosej mocno chwytając ją za ramiona. Był widocznie poddenerwowany, a zarazem przerażony. Kapitan drużyny koszykarskiej nigdy wcześniej nie widział go takiego — nawet kiedy przegrywali naprawdę ważne mecze... Kim była ta dziewczyna i skąd do cholery Kise ją znał? Wyglądali na naprawdę bliskich. Odrobinę przestraszony również postanowił wyjść z samochodu, ale był to jego pierwszy oraz poważny błąd, który zmienił w jego życiu naprawdę sporo.
— Kocham cię, Ki-chan!
— Satsuki...
— Ki-chan, proszę cię... — Dziewczyna rozpłakała się histerycznie. — Wybacz mi...
Szesnastolatek przytulił ją nie odpowiadając na jej słowa. Wiedział już co powinien zrobić...
— Też cię kocham. Chodź, zaprowadzę cię do domu.
— Ki-chan...
— Dobrze wiesz, że nigdy nie przestanę cię kochać.
— Kise...
— Przepraszam Yukio, musimy się dzisiaj pożegnać. Później do ciebie napiszę.
Po tym zdaniu poważny Ryouta trzymając w mocnym uścisku dziewczynę kierował ją w stronę taksówki i już po chwili po prostu odjechał razem z nią.
Zostawiając oszołomionego Kasamatsu samego...
❧❧❧
Następnego dnia około godziny ósmej, gdy osiemnastolatek w końcu otworzył obolałe oczy spojrzał na telefon przeżywając jednocześnie szok ilością wiadomości oraz nieodebranych połączeń, której właśnie się wyświetlały na wygaszaczu ekranu. Wszystkie były oczywiście od jednej osoby — Kise, ale chłopak nie miał najmniejszego zamiaru z nim rozmawiać.
Model zranił jego uczucia, zostawił go samego i pojechał z nieznajomą dziewczyną w siną dal. Nie przejmował się tym, że jeszcze przed chwilą między nimi mogło dojść do czegoś bliższego, intymniejszego niż zwykłe pocałunki... Po prostu olał go jak każdego innego kolegę, a wydawać by się mogło, że koleżeńska relacja już dawno minęła.
Niestety bardzo się pomylił i to bolało go chyba najbardziej.
— Yukio ktoś do ciebie.
Głos matki sprawił, że Kasamatsu nabrał sporo powietrza do ust nie chcąc się spotkać z młodszym, lecz postanowił zachować się w miarę dojrzale. Mógł go przynajmniej wysłuchać.
— Niech przyjdzie — odpowiedział poważnym tonem, a gdy tylko tajemnicza postać weszła do pokoju gwałtownie poderwał się ze swojego miejsca i już chciał rzucić się na niego z pięściami, ale w porę się opanował, bo... Stała przed nim ta dziewczyna.
— Dzień dobry, ty to pewnie Kasamatsu, prawda? Nazywam się Momoi Satsuki. — Ukłoniła się delikatnie, po czym spojrzała na niego pewnym wzrokiem. — Chcę z tobą porozmawiać.
— Cześć... — westchnął zaskoczony drapiąc się z tyłu głowy. — O czym?
— Wiem o twojej relacji z Ki-chan'em. Wystarczyło tylko raz na was spojrzeć, by zrozumieć, że coś między wami jest. — Zacisnęła mocno pięści co oczywiście nie uszło uwadze chłopakowi. Była widocznie bardzo zdenerwowana. — Zacznijmy od tego, że Ki-chan jest mój i tylko mnie kocha. Nie wiem co ci obiecywał, ale to ja jestem dla niego tą najdroższą, poza tym jestem jego pierwszą — przerwała na chwilę — we wszystkim. Ktoś taki jak ty nigdy nie zajmie mojego miejsca, rozumiesz?
— Nie wiem do czego zm...
— Nie rób ze mnie idiotki. Widzę, że go kochasz — westchnęła spokojnie. — Więc jeśli kochasz go bardziej niż ja to daj mu spokój. Będzie szczęśliwy tylko ze mną, jesteś facetem. Zniszczysz tylko jego reputację, rozumiesz? On jest normalny — warknęła dobitnie — daj mu spokój i zniknij.
Yukio z każdym kolejnym słowem dziewczyny czuł jak do jego oczu znów napływają łzy. Nie lubił płakać, zresztą kto w jego wieku to robił? Ale uczucie którym darzył Kise było szczere i tak cholernie bolało go to, że Satsuki miała rację...
— Wyjdź — mruknął po chwili przecierając zwilżone powieki. — Zrozumiałem, więc wyjdź. Zniknę.
— Mam nadzieję — mruknęła.
❧❧❧
— Jak to się wyprowadził?
— Tak nagle powiedział, że rzuca szkołę, wziął swoje rzeczy i po prostu się wyprowadził — zrozpaczona matka Yukio opadła na krzesło zmęczona. Minął dopiero jeden dzień po zniknięciu jej ukochanego syna... a już nie potrafiła znieść tej rozłąki.
— Ale coś się stało?
— Nie wiem, naprawdę. Daj nam już spokój, proszę cię...
❧❧❧
Zadowolony Kise zamknął drzwi pokoju hotelowego spoglądając jednocześnie na przerażonego byłego przyjaciela z tą samą co parę lat temu fascynacją. Jego uczucie pożądania względem starszego nie zniknęło, a wręcz przeciwnie — powróciło ze zdwojoną siłą.
To charakterystyczne zmieszanie Kasamatsu gdy toczyli między sobą rozmowy wśród ludzi i obawa przed tym, że mógłby zostać przez nich rozpoznały były uroczymi cechami, które tak bardzo spodobały się modelami nie ustąpiły. On był wciąż taki sam — tak samo się rumienił, irytował, a nawet denerwował... w ogóle się nie zmienił.
— Więc... — mruknął niezadowolony Yukio siadając na łóżku oraz spoglądając na opierającego się o ścianę uśmiechniętego modela. — Czego chcesz?
— Jak to czego? — zaśmiał się zbliżając się w jego kierunku. — Ciebie.
Chłopak stanął pomiędzy szeroko rozkraczonymi nogami starszego i położył na jego policzkach dłonie. Po krótkim wpatrywaniu się wzajemnie w swoje iskrzące się tęczówki w końcu złączyli usta w długim oraz odrobinę agresywnym pocałunku. Ich języki niemal natychmiast zaczęły się ze sobą zderzać, aby odczuć wręcz nieprzyzwoitą rozkosz.
Obydwoje nie mieli już żadnych wątpliwości — chcieli czegoś znacznie więcej.
Kise przyparł swoją masą niewielkie, a zarazem seksowne ciało starszego do łóżka jednocześnie próbując odwiązać ten śmieszny fartuszek, który jednocześnie pobudził jego... fantazję.
Kasamatsu wyglądał naprawdę... wdzięcznie.
Wyobrażając sobie kontynuację dzisiejszej nocy poczuł jak w jego spodniach robi się coraz ciaśniej, więc nie przerywając dalszych pocałunków chwycił dłoń czarnowłosego i położył ją na oczywistym wybrzuszeniu.
— Dlaczego jesteś taki napalony? — wyszeptał z lekkim uśmiechem starszy.
— Głupio się pytasz — Ryouta westchnął męsko, gdy poczuł jak Yukio zaciska swoją dłoń na jego spodniach masując przy tym jego rosnącego członka. — Już od liceum tego pragnąłem.
— Mhm — niezbyt ucieszone mruknięcie czarnowłosego sprawiło, że model spojrzał na niego zaskoczony.
— Nie wierzysz mi?
— Nieważne — odpowiedział od razu — zajmijmy się teraz sobą...
Młodszy kiwnął głową, po czym przeniósł swoje usta na szyję przyjaciela. Od wyprowadzki Kasamatsu minęły cztery lata i pomimo tego, że tak długo się nie widzieli nic się tak naprawdę nie zmieniło. Wciąż mieli na siebie ochotę...
Ręka Kise powędrowała na tyłek kochanka, kiedy ten nagle włożył swoją dłoń pod bokserki podnieconego blondyna. Chwycił jego nabrzmiałą męskość, po czym z przygryzioną wargą zaczął ją masować. Robił to powoli jednocześnie dając niesamowitą rozkosz swojemu partnerowi, który przez jego dotyk głośno oddychał próbując się dostać pod spodnie starszego i odnaleźć jego dziurkę.
— Kise — jęknął głośno, gdy młodszy w końcu włożył w jego wnętrze jeden palec. — To... Nie musisz...
— Zamknij już się. Mówiłem, że tego chce — wyszeptał wprost do jego ucha, a drugą ręką oparł się na łóżku spoglądając przy tym w odrobinę jakby nieobecne oczy Yukio. Tak bardzo mu się to podobało.
Dwudziestolatek ciężko oddychał przez to co się właśnie działo. Oczywiście nie jeden raz próbował sobie wyobrazić jak uprawia seks ze swoim senpai, ale nigdy nie sądził, że mogłoby być to aż tak cudowne.
Gdy jego członek stanął już na baczność obydwoje postanowili pozbyć się swych zbędnych ubrań, lecz musieli sobie poradzić w ten sposób, by Ryouta nie zaprzestał pieszczot w tylnym otworze zadowolonego mężczyzny. Zostali więc zmuszeni pozostawić biały t-shirt modela, który jednocześnie zakrywał jeden z jego największych atutów — cudownie wyrzeźbionych tors. No ale i bez tego potrafili sobie poradzić, a co najważniejsze samo zbliżenie sprawiało im nieopisaną przyjemność.
— No już... Chcę więcej...
— Kasamatsu-senpai — westchnął zarumieniony blondyn, który niemal od razu gwałtownie chwycił uda starszego oraz podniósł do góry, by następnie polepszyć dostęp do odbytu chłopaka.
Po pomieszczeniu roznosiły się głośne jęki zadowolenia oraz niekontrolowane sapnięcia wyrażające znacznie więcej niż wypowiadane przez nich słowa. Obydwoje byli pewni, że temu drugiemu na pewno to się podoba.
— Ale ty napalony jesteś — zaśmiał się Kise gdy spojrzał na stojącego na baczność członka kochanka. — Zajmiesz się tym sam — znów szepnął w ten cholerny męski sposób — Yukio?
Niestety nie było się czym zajmować, bo niewielki ciało czarnowłosego spięło się i już po chwili na jego brzuchu wylądowała spora ilość spermy. Nie musiał go nawet dotykać; doskonale zdawał sobie sprawę jak działa na byłego kapitana.
— Mhm, zrozumiałem...
Nie czekając na pozwolenie starszego postanowił sam przyspieszyć działanie.
Model trochę się obawiał tego co powinien zrobić. Nie był zbyt doświadczony w takich sprawach z mężczyzną, ale z drugiej strony oglądał wiele filmów z tym związanymi. Ale teraz gdy się nad tym przez chwilę zastanowił było to coś innego — musiał uważać, by nie skrzywdzić go przy tym, by samego siebie nie poranić oraz by dać Kasamatsu upojenie.
Po dokładnym rozciągnięciu powoli w niego wszedł spoglądając wprost w jego cudowne oczy...
Tęsknił za nimi...
— No to zaczynamy...
Starszy zacisnął lekko powieki oraz spiął ciało z spowodowanego stresem, lecz zaraz poczuł tę cholerną przyjemność posiadania kogoś w sobie. Gdy tylko poczuł jak Kise w niego wszedł od razu jego członek znów stanął na baczność.
Ach to uczucie...
Yukio szybciej oraz ciężej oddychać, gdy model w końcu zaczął w niego coraz głębiej wchodzić, a gdy tylko jego męskość cała się schowała we wnętrzu gwałtownie wyszedł. Nie miał czasu się cackać z ruchami, chciał odczuć jak największą rozkosz, więc postanowił działać znacznie szybciej niż miał to w planach. Ale co dziwne Kasamatsu wcale nie narzekał na to, a wręcz przeciwnie... podobało mu się, a przecież gdyby był to jego pierwszy raz to powinno go to boleć...
Chłopak pokiwał głową, by pozbyć się niepotrzebnych w tej chwili myśli i znów przyspieszył.
Obydwoje robili wszystko by temu drugiemu było lepiej.
Co chwilę łączyli usta w pocałunku, Kise w między czasie masował członka partnera, a czarnowłosy sam dołączył się do najlepszej części poruszając się do przodu oraz do tyłu.
To co wyprawiali przez resztę nocy przeszło ich wszelkie oczekiwania.
Kochali się bez przerwy stęsknieni za sobą...
❧❧❧
Kasamatsu pochylił się nad śpiącą twarzą blondyna z lekkim cierpieniem.
Bał się, że moment obudzi się z tego snu i okaże się iż wcale nie przeżył z nim wspólnej nocy, a przecież wcale tego nie chciał. Pragnął w końcu z nim być, chodzić na randki, kochać się z zobowiązaniami... Chciał go mieć tylko dla siebie, choć doskonale wiedział, że nigdy nie będzie tym najważniejszym...
Myślał, a w sumie to nawet zdawał sobie sprawę, że ta Satsuki była dla niego niepodważalnie na pierwszym miejscu. Kiedyś już to zresztą pokazał, a dwudziestodwulatek nie chciał znowu tego przechodzić.
Cmoknął delikatnie usta Ryouty, po czym zawiązując ręcznik wokół pasa postanowił odnaleźć swoje ubrania oraz po raz kolejny po prostu uciec.
Nie chciał niszczyć ukochanemu życia...
— Znowu znikniesz? — Usłyszał za sobą głos oraz poczuł jak palce młodszego przytrzymują materiał zakrywający jego męskość. — Znowu chcesz mnie zostawić?
— Kise...
— Nie rozumiem cię — westchnął wstając z łóżka; był pół nagi, jedyne co go zakrywało to bokserki. — Kiedyś też zniknąłeś i przestałeś się ze mną kontaktować. Po raz kolejny chciałeś to zrobić.
— Ty nic nie wiesz...
— To mi to wytłumacz — odwrócił go gwałtownie, by spojrzeli sobie w oczy. — Czego do cholery nie wiem. Mieliśmy iść na randkę, świetnie się bawić, a ty po prostu zniknąłeś!
— Właśnie mieliśmy iść na randkę, a ty wolałeś być z Satsuki...
— Satsuki? — zapytał zaskoczony Kise.
— Tak, Satsuki! To ona wszystko do cholery zniszczyła — warknął wściekły Kasamatsu. Już mu się nie chciało tego ukrywać, miał dosyć. — Ona powiedziała żebym zniknął, bo to ją kochasz i nigdy się to nie zmieni! Doskonale to wiedziałem, a nawet widziałem... jak się o nią martwisz... Jak powiedziałeś jej, że ją kochasz... To boli...
Po policzkach czarnowłosego spłynęły nagle łzy.
— Yukio...
— Nie mów tak do mnie, to jeszcze bardziej boli...
— Przepraszam za tamtą, ale to nie tak jak myślisz...
— A jak?
— Kochałem ją masz rację, wybaczyłem jej, ale kiedy zniknąłeś... — Przygryzł dolną wargę zarumieniony. — To za tobą zacząłem tęsknić. Wkrótce zerwałem z nią i chciałem się z tobą skontaktować, ale niestety nie wiedziałem jak, więc odłożyłem ciebie trochę na bok... Ale kiedy znowu cię zobaczyłem to ta fascynacja wróciła... ze zdwojoną siłą...
— Właśnie, tylko fascynacja...
— Kocham cię.
Zaskoczony Kasamatsu zamrugał parę razy powiekami spoglądając na pewne oczy ukochanego, który widocznie miał coś całkowicie innego niż miał na myśli. Wyczuł w nich prawdziwą... miłość...
— Kocham cię — powtórzył po czym po prostu go pocałował, a gdy Yukio odwzajemnił pieszczotę był już pewny, że czuł do niego dokładnie to samo. Nie musiał się o tym upewniać, choć był jednego ciekawy... — Nie jestem twoim pierwszym, nie?
— Przepraszam...
— Przestań, przecież nic się nie stało... Mimo wszystko cię kocham i będę ci to powtarzał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥