Twój Tytuł
Unravel • the • freedom
Slide 1

Starstruck 11

Niedziela • 21.04.2024 • K. & Chingyu
Slide 2

Niszczyciel 12

Poniedziałek • 22.04.2024 • K.
Slide 3

One Shot • Peeta x Katniss

Środa • 24.04.2024 • Chingyu
Slide 4

Wszystkie jej imiona 35

Piątek • 26.04.2024 • AnnFlo

24 listopada 2018

Odrobinę dłużej...




Jungkook x Suga || Bangtan Boys

Od dłuższego czasu nie miałem przy sobie osoby, której mógłbym zwierzyć się choć z jednej banalnej rzeczy. Nie posiadałem rodziny, przyjaciół, a nawet wrogów. Byłem sam pośród otaczającego mnie morza ludzi... bo gdy byłem nastolatkiem stwierdziłem, że nikogo więcej oprócz siebie nie potrzebuję.
Teraz szczerze tego żałuję.
Za każdym razem gdy przechodzą obok mnie dorośli ze swoimi pociechami, roześmiane paczki znajomych i zakochane pary mam wrażenie, że przez te kilka lat samotności straciłem naprawdę wiele.
Nie pamiętam już czy dłoń mojego ojca była ciepła za każdym razem, gdy przychodził do mnie w nocy, aby tym niby nic nieznaczącym gestem utulić mnie do snu. Wiele razy wracając do przeszłości nie umiem sobie przypomnieć co szeptała mi na ucho ukochana mama, kiedy rano musiałem wstawać do szkoły, ale po jej słowach zawsze widniał na mojej twarzy szeroki, a także niesamowicie szczery uśmiech. Nie pamiętam niczego co dotyczyło mojej rodziny i teraz przez to cierpię — przecież żałuję, cholernie żałuję tego, że ich opuściłem... Dlaczego nic nie chce wrócić teraz do normy?
Przyjaciele: czy mogłem nazwać się ich przyjacielem? Przecież to właśnie od nich zacząłem swoją samotność. Odmawiałem spotkań, wkrótce przestałem z nimi pisać, a po czasie przestałem chodzić do szkoły i zamykałem dom na klucz, by żaden z nich przypadkiem się do niego nie dostał. Kiedyś modliłem się o to, by zostawili mnie samego. W tej chwili zrobiłbym wszystko, by przeprosić ich z ogromnym bólem w sercu, wszystko było bowiem moją winą.
Ale nigdy nie zapomniałem przez kogo naprawdę postanowiłem stać się samotnikiem.
Mój były chłopak.
Nasza miłosna historia nigdy nie była wesoła... Pamiętam każdą kłótnię, bójkę, wyprowadzkę, czy chociażby najgorsze słowa wypowiedziane z jego, a także moich ust. Jeszcze nigdy się nie zgodziliśmy ze sobą, nawet w związku z naszym „chodzeniem” mieliśmy problemy. To nie była miłość radosna, pełna komplementów, czy uroczych momentów. Bywały chwile, że mieliśmy się wzajemnie dosyć, nienawidziliśmy się z całego serca... ale coś nas jednak musiało połączyć, czyż nie?
Jungkook był chłopakiem z dobrego domu, któremu nigdy nic nie brakowało — kompletne przeciwieństwo mojej osoby. Gdy opowiadał o swoich problemach typu „Mama nie chce mi dać pieniędzy na kurtkę!” miałem wrażenie, że pochodzimy z dwóch naprawdę różnych światów i w ogóle nie powinniśmy się wiązać, ale wtedy działo się coś nieoczekiwanego.
Wystarczyło tylko jedno zdanie, aby cała złość znikała w jednej chwili niczym bańka mydlana.
„Kocham Cię, Yoongi”
Nigdy nie zapomnę momentu, gdy powiedział mi to po raz pierwszy. Byłem wtedy szczeniakiem nie zasługującym na niego i najzwyczajniej w świecie go wyśmiałem, chociaż tak naprawdę poczułem przyjemne motylki w brzuchu. Pamiętam jak wtedy uciekł ze łzami w oczach, bo ukochany chłopak zareagował na jego wyznanie w najgorszy możliwy sposób.
Dlaczego zostaliśmy, więc parą skoro nie chciałem mieć z nim nic wspólnego?
Jungkook się nie poddał.
Następnego dnia stał pod moim domem z kwiatami w rękach i po raz kolejny wyznał mi swe uczucia. Byłem mocno zażenowany  zrobił to przecież na oczach moich rodziców, ale mimo to zaprosiłem go do środka. Tego dnia padało, nie chciałem by wracał w czasie takiej ulewy. Przeprosiłem tatę oraz mamę za kolegę, po czym zaprowadziłem go do mojego pokoju.
Wkurwiony zapytałem, czy chciałby się czegoś napić, a on zaczął przepraszać. Oczywiście od razu chciałem mu odpysknąć, a także rzucić jakimś wulgaryzmem, ale wtedy to on rzucił się na mnie niczym wygłodniałe zwierzę. Złączył nasze usta w pocałunku i mimo mojego okropnego szarpania nie zaprzestał tego. Dopiero gdy uderzyłem go dłonią w policzek otrząsnął się oraz z łaski swojej opuścił mój dom.
Od tamtej pory nie było dnia w którym nie pomyślałem o tej pieszczocie. W wolnych chwilach wracałem do tego momentu i na samą myśl robiło mi się ciepło. Nie potrafiłem siebie zrozumieć, ale w końcu postanowiłem, że mimo iż moje myśli były złe musiałem się z nim spotkać.
Jego mina w momencie ujrzenia mnie przed drzwiami swojego domu była bezcenna.
Wysoki chłopak ubrany jedynie w ręcznik przepasany na biodrach trzymał w buzi szczoteczkę do zębów, a jego oczy niemal z orbit nie wyskoczyły. Pierwszy raz pomyślałem wtedy, że dobre zrobić i podjąłem taką, a nie inną decyzję. Niemal wygłodniały rzuciłem się na jego pół nagie ciało przyciskając prawe ucho do jego klatki. Zaciskałem mocno powieki czując jedynie jak nasze serce niesamowicie szybko przyspieszają swoje bicia. Poczułem się szczęśliwy, bo wiedziałem, że odnalazłem tę drugą osobę, którą mógłbym kochać całe życie.
Ale już po naszej pierwszej, wspólnej nocy nawiedziły mnie mieszane myśli. Dwadzieścia trzy minuty po pierwszej godnie chciałem uciec z jego domu, ale wtedy on bezwiednie objął mnie jeszcze mocniej ramieniem. Ten niewinny gest sprawił, że postanowiłem zostać. Wtuliłem się w jego ciało.
Było ciepłe. Jeszcze...
Od tego czasu zaczęliśmy się spotykać i prawdopodobnie być ze sobą. Kłóciliśmy się codziennie, a awantury kończyły się trzaskiem drzwi albo przyjemną wizytą w łóżku (oczywiście robiliśmy to tylko u niego).
Na szczęście moi rodzice kompletnie zapomnieli o Jungkooku, który kiedyś przyniósł dla mnie kwiatek. Było mi ciężko udawać przed rodzicami, że jeżdżę tylko do kolegi, bo przez moment miałem wrażenie, że zaczynają coś podejrzewać, ale wtedy oni stwierdzili, że ich ukochany, jedyny syn na pewno ma dziewczynę i już więcej o nic nie wypytywali... Już w tamtej chwili powinienem wyznać im całą prawdę... ale stchórzyłem.
Pewnego razu Jeon dowiedział się o moim kłamstwie. Oczywiście jak zawsze wyszła z tego kłótnia, lecz wtedy nie odzywał się do mnie przez naprawdę długi czas. Nie wiedziałem co powinienem zrobić. Miałem przed oczami zrozpaczoną twarz młodszego chłopaka, ale mimo to bałem się cokolwiek zrobić. Nie chciałem by rodzice, którzy ciężko pracowali na to, by mnie nakarmić w jednej chwili dowiedzieli się, że nigdy nie będą mieli wnuczka, ani wnuczki, a zamiast tego przyprowadzę im do domu zięcia.
Po tygodniu ciszy w końcu nie wytrzymałem. Zawsze pierwszy odzywał się Jungkook, ale tym razem naprawdę musiało zrobić mu się przykro, a ja mimo to nie wiedziałem co mógłbym zrobić. Miałem dylemat.
Pod jego dom zawędrowałem dopiero pod koniec miesiąca. Byłem wkurwiony, sfrustrowany, a także smutny i... stęskniony. Tak, ja Min Yoon Gi stęskniłem się za chłopakiem. Może wyglądało to na nienormalne, ale powoli zaczynałem mieć zdanie innych w głębokim poważaniu, a coraz bardziej zaczęło liczyć się to co stanie się z moim ukochanym.
Szybko zapukałem parę razy w drzwi, a gdy te nie otworzyły się poczułem jak na moim czole rośnie żyłka wnerwienia. Obraził się – nigdy wcześniej po naszej kłótni nie przyszedł, by mi otworzyć. Co to miało znaczyć?
Czyżby naprawdę to miał być koniec?
Lekko przestraszony poszedłem pod okno Jungkooka. W porównaniu do mojej rodziny jego rodzice oraz siostra szybko mnie zaakceptowali... chociaż nawet nie wiedzieli, że jestem biedakiem. Chyba myśleli, że również byłem jakimś arystokratą, który zapewni ich synkowi dobre warunki życiowe. Sprawiało to, że zastanawiałem się nad samym sobą... Może jednak powinniśmy już wtedy ze sobą zerwać?
Ale mimo iż nawiedzały mnie w tamtym momencie myśli o zerwaniu to nie zrobiłem tego. Wziąłem do ręki mały kamyk i z całej siły rzuciłem w okno, które oświetlało pokój mojego chłopaka. Pamiętam każą sekundę: moment w którym wrzasnął przestraszony, wyjrzał przez okno wkurwiony i gdy jego oczy rozszerzyły się pod wpływem zdziwienia na mój widok. Już wtedy wiedziałem, że wszystko mi wybaczył — nie musiał nic mówić. Jego spojrzenie mówiło samo przez się.
Oczywiście gdy wpuścił mnie do siebie najpierw zjechaliśmy się wzajemnie od góry do dołu, a później Jungkook po raz setny rzucił się na mnie wygłodniały dotykając w najlepszy sposób. Uwielbiałem gdy mnie całował, ściągał ze mnie ubrania... Robił się wtedy taki niewiarygodnie łagodny, romantyczny, a zarazem dziki i niebezpieczny.
W ten sposób toczyła się nasza historia.
Tak minął mi pierwszy rok liceum. Tak byłem gówniarzem, a on jeszcze większym, bo przecież chodził do trzeciej klasy gimnazjum.
Ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy przyszedł ten długo oczekiwany przeze mnie dzień. 
9 marzec — moje dziewiętnaste urodziny — wkroczenie w dorosłość.
Impreza miała odbyć się około godziny dwudziestej, ale Jungkook postanowił przyjść wcześniej, aby pomóc mi wszystko przygoda. On bardziej niż ja pragnął, by ten najlepszy (teraz również najgorszy) w moim życiu dzień spędziłem bez smutków, zmartwień i nerwów. Nie sądziłem, że mu się to uda: myślałem, że wujkowie alkoholicy znów pokażą na co ich stać. Nie chciałem, by mój chłopak widział ich w takim stanie... Poza tym co by było gdyby ten mnie nieoczekiwanie pocałował na oczach innych? Jak dotąd okazywaliśmy sobie tylko uczucia u niego w domu, bądź na osobności, gdzie nikt na sto procent nie mógłby nas przyłapać. Domyślałem się, że siedemnastolatkowi (osiemnaste urodziny ma przecież dopiero 1 września) nie podoba się to iż nikt o nas nie wie.
Hm, on był bogaty ja nie... w końcu i tak przyszedłby moment w którym musielibyśmy się rozstać, czyż nie?
Jeszcze godzinę przed odprawieniem urodzinowej imprezy siedziałem na kolanach Jungkooka delektując się jego miękkim językiem, który masował moje podniebienie. Jego dłonie błądziły po moim ciele, lecz omijał ten miejsca przy których mogłem się szybko podniecić (przecież miałbym wtedy spory problem). Znajdowaliśmy się wewnątrz altanki, którą całkiem niedawno skonstruował ojciec właśnie dla mnie, bym miał gdzie pomieścić i zaprosić gości. Poczułem się wtedy dumny, że byłem synem rodziny Min.
Przerwał nam dopiero krzyk matki, którego oczywiście nie pamiętałem, bo Jeon zaczął szeptać mi na ucho naprawdę przyjemne słowa: „Hyung, kocham cię, podniecasz mnie, pragnę cię. Misiu zostańmy już na zawsze razem.”, ale w końcu udało mi się od niego odsunąć, chociaż bardzo tego nie chciałem.
Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy!
Jak grom z jasnego miejsca tak nie spodziewanie przed furtką ujrzeliśmy razem z chłopakiem jego rodziców. Gwałtownie odsunąłem się od chłopaka i niezbyt wiedziałem jak się zachować. Przecież oni widzieli wtedy jak tak naprawdę wygląda mój dom!
Chciałem krzyczeć, wrzeszczeć, a także zaprzeczać, ale niestety... na zewnątrz wyszli również moi rodzice. Zaskoczeni jak nigdy wcześniej przez chwilę toczyli rozmowę z której w końcu wynikło, że łączy nas coś znacznie więcej niż miłość. Natychmiast zacząłem zaprzeczać, ale Jungkook tylko nam się przypatrywał.
Długo jednak nie musieliśmy poczekać aż zabierze głos:
Tak, jesteśmy razem, kocham Yoongi'ego. Dajcie nam spokój!
Z powodu szoku znów zaprzeczyłem, choć wcale nie miałem takiego zamiaru. Skoro i tak się już dowiedzieli...
Ale wtedy ukochany zrobił coś nieoczekiwanego — wykrzyczał, że mnie kocha, po czym wybiegł za bramę wbiegając wprost na nadjeżdżającego tira.
Zginął na miejscu...
Przeze mnie...

❧❧❧

Powinienem zginąć wraz z nim! Tak naprawdę to tylko tego tak bardzo żałuję. Każda zerwana przeze mnie więź – rodzina, przyjaciele, wrogowie... nie liczyli się dla mnie tak bardzo jak Jungkook, który odebrał sobie życie właśnie przeze mnie. Gdy w końcu to sobie uświadomiłem byłem starszym mężczyzną, który żył na ulicy żebrząc o chociażby jeden won. Straciłem tak wiele w ciągu jednej chwili, kiedy mogłem zyskać wiele ginąć wraz z ukochanym.
Tak naprawdę, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że chciałem pożyć z nim choć odrobinę dłużej... tylko odrobinę, ale niestety nie skorzystałem z tej szansy. Zamiast tego żyję jako nieszczęśliwy bezdomny facet, który nie ma do kogo zwrócić się o pomoc.
Oczywiście wiele razy myślałem o śmierci, ale wtedy w snach nawiedzał mnie uśmiechnięty Jeon mówiący tylko „Nie umieraj, zrób to dla mnie... Poczekam na ciebie odrobinę dłużej...”. To właśnie przez te słowa nie chciałem się zabić, ale teraz postanowiłem, że to się zmieni.
Już nigdy więcej go nie posłucham: mogę sam o sobie decydować, a wszystko czego tak naprawdę chcę mam w niebie. Wystarczy tylko przekroczyć granicę i skoczyć albo usnąć.

❧❧❧

Skoro on mógł to dlaczego ja mam się jeszcze powstrzymywać? Poza tym wciąż mam mu za złe, że to przez niego stałem się tym kim teraz jestem. Powinien zapłacić za swoje błędy i w końcu pozwolić mi wrócić do niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥