Lunar Loving [ 8 ]

 .



Obecność Jacoba bardzo źle na mnie wpływa. Nie jestem w stanie powstrzymać swoich zwierzęcych potrzeb, gdy jest w pobliżu mojej osoby. Czuję, że muszę przeżyć z nim kolejny, cholerny raz. Bolesny, ale okropnie przyjemny.

Przecież byliśmy przyjaciółmi – a normalna przyjaźń nie opiera się na uprawianiu stosunku. Przecież nie tak wyobrażam sobie swój powrót do miejsca, w którym wcześniej mieszkałam. 

Bo kim dla Jacoba tak właściwie byłam? Przyjaciółką? Może znajomą do ruchania? A może wyłącznie osobą, która spełnia jego erotyczne żądze?

Czy tego chciałam? – Oczywiście, że nie. Ale w tylko w takiej sytuacji byłam w stanie zbliżyć się do niego. Może gdybyśmy spędzili ze sobą więcej czasu to… wreszcie by mnie zauważył?

Żyłam tą nadzieją. 

Jednak przez pewien czas… wciąż byłam w stanie tylko oddawać się jego namiętności. Prawie codziennie uprawialiśmy namiętny seks w różnych odsłonach. Nie krępowaliśmy się przy sobie w żaden sposób, choć początkowo nie byłam do tego chętna. Jego dotyk i każde westchnięcie sprawiało jednak, że otwierałam się coraz bardziej.  

Dziś również przyszedł. Zapukał do moich drzwi, a następnie gdy wreszcie je otworzyłam, agresywnie wpił się w moje usta. Bez jakiegokolwiek przemyślenia oddawałam pocałunki z taką samą pasją, przygryzając jego dolną wargę od czasu do czasu. Potem zaciągnął mnie na kanapę. Ostrożnie usiadł na niej, a następnie przyciągnął mnie do siebie, bym ułożyła się wygodnie na jego nogach.

Znów mu się oddałam. 

Tym razem był jednak wyjątkowo ostry. Może zmiana otoczenia z łóżka na kanapę wyzwoliła jego stronę jeszcze bardziej ostrego i brutalnego kochanka niż dotychczas? Czasem dawał mi klapsy w tyłek oraz chwytał za policzka, bym patrzyła w jego oczy podczas chwili uniesienia. Próbowaliśmy nowych pozycji, przy których często musiał zwalniać, aby za szybko nie dojść. 

Do dzisiaj nie znałam tej twarzy Jacoba i myślę… że on sam również zaskoczył się swoją zawziętością i agresją. Nie miał jednak zamiaru przepraszać czy się tłumaczyć. W końcu to on był podczas popołudniowego seksu panem. Nie znosił sprzeciwu i nie miał zamiaru słuchać moich próśb. Choć raz przesadził – co oczywiście mu wypomniałam… Na szczęście nie było to dla niego problemem, by więcej nie klepać mnie dłonią lekko w twarz. 

Ale gdy chwilę później rozstaliśmy się… Poczułam bardzo nieprzyjemną pustkę. Brakowało mi jego obecność przy podstawowych czynnościach. Moglibyśmy przecież posiedzieć po stosunku i porozmawiać o głupotach… Poprzytulać się na dowidzenia, próbując doprowadzić do kolejnego „szybkiego numerku”, którego na koniec wyszeptalibyśmy sobie…

Na upojne wspomnienie przygryzłam dolną wargę. Nie mogłam pozwolić sobie na to, by… Choć i tak było już za późno – przecież od samego początku go kochałam. Przecież liczyłam na to, że między nami coś zaiskrzy. Że Jacob zostanie przy moim boku i wyjawi mi swoje uczucia…

— Ziemia do Luny! 

Zamrugałam parę razy powiekami, gdy usłyszałam krzyk przyjaciela. Edward stał przede mną i machał dłonią tuż przed moimi oczami, bym ocknęła się z zamyślenia. 

— Edward! 

— Cześć, Luna — odparł z uśmiechem, a następnie podrapał mnie za uchem. 

Od razu zaczęłam kręcić głową. Uwielbiałam to, o dziwo było to naprawdę bardzo przyjemne. 

— Coś się stało? — zapytałam, gdy wreszcie przestał mnie masować. — Nie często tu przychodzisz. 

— Czasem trzeba się poświęcić dla przyjaciółki — powiedział spokojnie i skrzyżował ręce przy piersi. — Ostatnio często chodzisz taka zamyślona… Coś się dzieje? Jacob coś ci zrobił? 

Chłopak wyeksponował swoje wampirze kły, jakby chciał pokazać, że w razie czego stanie w mojej obronie. W odpowiedzi parsknęłam śmiechem, a następnie wtuliłam się w jego ciało. Było przyjemnie zimne. A wiadomym było, że ciała wilków były cholernie gorące. Dlatego Edward i ja jako pierwsi zauważyliśmy, że gdy nasze rasy się przytulą – nie czują ani zimna, ani ciepła. Można nazwać to „stanem przyjemności”. 

 — Ale teraz już mi opowiadaj, co się dzieje — zaśmiałam się, gdy wreszcie odsunęliśmy się od siebie. Cullen podrapał się z tyłu głowy, a następnie spojrzał w ziemię. 

— Razem z Bellą chcielibyśmy zaprosić cię na nasze wesele… 

Znów zaczęłam szybko poruszać powiekami, wyrażając w ten sposób ogromne zdziwienie. Co prawda przez jakiś czas nie było mnie w tym miejscu, lecz decyzję o małżeństwie… Para podjęła ją naprawdę szybko…

  — Pewnie to dla ciebie szok — zaśmiał się niepewnie. — Chciałbym, żebyś została moją świadkową. 

— Ja? — Wskazałam na siebie palcem. 

W odpowiedzi Edward kiwnął, a ja rzuciłam się na jego barki, piszcząc wniebogłosy. 

— Jasne! — odparłam, gdy w końcu się uspokoiłam i odeszłam od niego kawałek. — Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy! 

— Myślę, że dla mnie więcej — odpowiedział, po czym pogłaskał mnie po głowie i zniknął. 

Pewnie musiał przygotowywać się do uroczystości… A skoro i on musiał się przygotować, to ja również! Tylko… kiedy tak właściwie miało wesele się odbyć?




Komentarze

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty