.
Obecność Jacoba bardzo źle na mnie wpływa. Nie jestem w stanie powstrzymać swoich zwierzęcych potrzeb, gdy jest w pobliżu mojej osoby. Czuję, że muszę przeżyć z nim kolejny, cholerny raz. Bolesny, ale okropnie przyjemny.
Przecież byliśmy przyjaciółmi – a normalna przyjaźń nie opiera się na uprawianiu stosunku. Przecież nie tak wyobrażam sobie swój powrót do miejsca, w którym wcześniej mieszkałam.
Bo kim dla Jacoba tak właściwie byłam? Przyjaciółką? Może znajomą do ruchania? A może wyłącznie osobą, która spełnia jego erotyczne żądze?
Czy tego chciałam? – Oczywiście, że nie. Ale w tylko w takiej sytuacji byłam w stanie zbliżyć się do niego. Może gdybyśmy spędzili ze sobą więcej czasu to… wreszcie by mnie zauważył?
Żyłam tą nadzieją.
Jednak przez pewien czas… wciąż byłam w stanie tylko oddawać się jego namiętności. Prawie codziennie uprawialiśmy namiętny seks w różnych odsłonach. Nie krępowaliśmy się przy sobie w żaden sposób, choć początkowo nie byłam do tego chętna. Jego dotyk i każde westchnięcie sprawiało jednak, że otwierałam się coraz bardziej.
Dziś również przyszedł. Zapukał do moich drzwi, a następnie gdy wreszcie je otworzyłam, agresywnie wpił się w moje usta. Bez jakiegokolwiek przemyślenia oddawałam pocałunki z taką samą pasją, przygryzając jego dolną wargę od czasu do czasu. Potem zaciągnął mnie na kanapę. Ostrożnie usiadł na niej, a następnie przyciągnął mnie do siebie, bym ułożyła się wygodnie na jego nogach.
Znów mu się oddałam.
Tym razem był jednak wyjątkowo ostry. Może zmiana otoczenia z łóżka na kanapę wyzwoliła jego stronę jeszcze bardziej ostrego i brutalnego kochanka niż dotychczas? Czasem dawał mi klapsy w tyłek oraz chwytał za policzka, bym patrzyła w jego oczy podczas chwili uniesienia. Próbowaliśmy nowych pozycji, przy których często musiał zwalniać, aby za szybko nie dojść.
Do dzisiaj nie znałam tej twarzy Jacoba i myślę… że on sam również zaskoczył się swoją zawziętością i agresją. Nie miał jednak zamiaru przepraszać czy się tłumaczyć. W końcu to on był podczas popołudniowego seksu panem. Nie znosił sprzeciwu i nie miał zamiaru słuchać moich próśb. Choć raz przesadził – co oczywiście mu wypomniałam… Na szczęście nie było to dla niego problemem, by więcej nie klepać mnie dłonią lekko w twarz.
Ale gdy chwilę później rozstaliśmy się… Poczułam bardzo nieprzyjemną pustkę. Brakowało mi jego obecność przy podstawowych czynnościach. Moglibyśmy przecież posiedzieć po stosunku i porozmawiać o głupotach… Poprzytulać się na dowidzenia, próbując doprowadzić do kolejnego „szybkiego numerku”, którego na koniec wyszeptalibyśmy sobie…
Na upojne wspomnienie przygryzłam dolną wargę. Nie mogłam pozwolić sobie na to, by… Choć i tak było już za późno – przecież od samego początku go kochałam. Przecież liczyłam na to, że między nami coś zaiskrzy. Że Jacob zostanie przy moim boku i wyjawi mi swoje uczucia…
— Ziemia do Luny!
Zamrugałam parę razy powiekami, gdy usłyszałam krzyk przyjaciela. Edward stał przede mną i machał dłonią tuż przed moimi oczami, bym ocknęła się z zamyślenia.
— Edward!
— Cześć, Luna — odparł z uśmiechem, a następnie podrapał mnie za uchem.
Od razu zaczęłam kręcić głową. Uwielbiałam to, o dziwo było to naprawdę bardzo przyjemne.
— Coś się stało? — zapytałam, gdy wreszcie przestał mnie masować. — Nie często tu przychodzisz.
— Czasem trzeba się poświęcić dla przyjaciółki — powiedział spokojnie i skrzyżował ręce przy piersi. — Ostatnio często chodzisz taka zamyślona… Coś się dzieje? Jacob coś ci zrobił?
Chłopak wyeksponował swoje wampirze kły, jakby chciał pokazać, że w razie czego stanie w mojej obronie. W odpowiedzi parsknęłam śmiechem, a następnie wtuliłam się w jego ciało. Było przyjemnie zimne. A wiadomym było, że ciała wilków były cholernie gorące. Dlatego Edward i ja jako pierwsi zauważyliśmy, że gdy nasze rasy się przytulą – nie czują ani zimna, ani ciepła. Można nazwać to „stanem przyjemności”.
— Ale teraz już mi opowiadaj, co się dzieje — zaśmiałam się, gdy wreszcie odsunęliśmy się od siebie. Cullen podrapał się z tyłu głowy, a następnie spojrzał w ziemię.
— Razem z Bellą chcielibyśmy zaprosić cię na nasze wesele…
Znów zaczęłam szybko poruszać powiekami, wyrażając w ten sposób ogromne zdziwienie. Co prawda przez jakiś czas nie było mnie w tym miejscu, lecz decyzję o małżeństwie… Para podjęła ją naprawdę szybko…
— Pewnie to dla ciebie szok — zaśmiał się niepewnie. — Chciałbym, żebyś została moją świadkową.
— Ja? — Wskazałam na siebie palcem.
W odpowiedzi Edward kiwnął, a ja rzuciłam się na jego barki, piszcząc wniebogłosy.
— Jasne! — odparłam, gdy w końcu się uspokoiłam i odeszłam od niego kawałek. — Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy!
— Myślę, że dla mnie więcej — odpowiedział, po czym pogłaskał mnie po głowie i zniknął.
Pewnie musiał przygotowywać się do uroczystości… A skoro i on musiał się przygotować, to ja również! Tylko… kiedy tak właściwie miało wesele się odbyć?
Kurcze, ja chcę jeszcze więcej ♥
OdpowiedzUsuń